UWAGA! Druga część pisana jest w narracji
pamiętnikarskiej (pierwszoosobowej) ze względu oddania uczuć w tym oto One
Parcie.
Perspektywa
tylko i wyłącznie Natalii, postawiłam na subtelność.
Nic nie jest
takie samo. I to jest najsmutniejsze. Wszystko nagle staje się ponure, a twoje
marzenia nie są możliwe do spełnienia.
Dlaczego? Dlaczego wciąż kręcimy się w kółko? Dlaczego przestajemy
patrzeć oczami duszy? Nic nie jest już tak proste do wytłumaczenia jak w
dzieciństwie.
Dzieciństwo…
I wszystkie wspomnienia wracają, nawet
nie wiedząc, że sprawiają mi tym okropny ból. To wcale nie jest dla nich ważne.
Nikogo nie obchodzi, jak się czuję, co myślę, jak żyję.
Jestem Natalia
Navarro. Mam już 20 lat i próbuję oddać się codziennym czynnościom takim jak
nauka i… i mój chłopak. Stop! To osoba, czyli… czyli próbuję darzyć go takim
samym uczuciem jak on mnie. Dlaczego próbuję? Bo ja go chyba nie kocham, bo tak
naprawdę czuję miłość do kogoś innego. Do kogoś, kto jest tysiące kilometrów
ode mnie i… i to chyba się nie zmieni. Nie chcę do tego wracać. On już dawno
jest szczęśliwy. Nie może mnie pamiętać, bo kto by nie zapomniał. Nie oszukujmy
się. To było czternaście lat temu i lepiej by było, gdybyśmy w ogóle się nie
poznali i nie obdarzyli taką zażyłością…
Tak, wiem.
Wiem, co do niego czuję. Właśnie, cały czas czuję.
A nie mogę, bo
rodzice namawiają mnie do ślubu z Francisco. Namawiają to za łagodne słowo. Oni mi to narzucają, a ja nie mam
prawa się sprzeciwić. Mój chłopak pochodzi z bogatej rodziny, jest
wykształcony, bardzo czuły i może się wydawać ideałem, ale dla mnie… dla mnie
nie. Kocham go jako przyjaciela, kumpla, ale nie inaczej. Jest wspaniały, ale wciąż
nie taki, jak… jak Maxi. Dobrze wiem, że nigdy nie będę szczęśliwa, bo nie było
mi to dane od urodzenia. Choć wciąż wspominam te cztery lata spędzone z nim
jako dzieci. Niczego nie świadome, małe rozrabiaki, nie potrafiące wyobrazić
sobie życia bez wspólnej zabawy. Cóż… Dokładnie tak było. A gdy wszystko
układało się zbyt dobrze nasze niebieskie niebo się zachmurzyło i wtedy lunął
siarczysty deszcz, który zmył nasze marzenia. I pozostała z tego nicość. Szara
nicość.
Czy byłabym
zdolna wyjechać z Włoch i wrócić do mojego Buenos Aires? Nie, chyba nie. Za
dużo rzeczy trzyma mnie tutaj. Rodzice, Francisco i… i nikt więcej. Nie mam
nikogo.
- Natalia! –
usłyszałam śpiewny głos mojego chłopaka, dochodzący z dołu. – Kupiłem nowy
garnitur! Chodź zobaczyć!
On chciał tego
ślubu. Przez zwykłe codzienne czynności okazywał entuzjazm, którym darzył
pomysł moich rodziców. To jego pierwszego poinformowali. Tylko, że Francisco
jest we mnie zakochany na zabój, ale ja nie. Boję się sprawić mu przykrość. Boję
się mu powiedzieć, że kocham kogoś innego…
- Idę! –
odkrzyknęłam, a schodząc po schodach wzdychałam kilka razy.
Francisco uśmiechnął
się od ucha do ucha, gdy mnie zobaczył. Przez chwilę pomyślałam, że ten uśmiech
mógłby witać mnie każdego dnia, ale w porę się opamiętałam. To nie ten, który tak bardzo kocham.
- Patrz! –
wzdychał chłopak. Jakie piękne wykrojenia, ta obsługa nicią i jeszcze…
Już go nie
słuchałam. Patrzyłam się pustym wzrokiem na garnitur, który wcale nie wydawał
mi się aż tak piękny. Był… zwykły. Normalny, jak każdy inny. Może byłby
piękniejszy, gdyby włożył go ktoś inny?
- Natalia, czy
ty mnie w ogóle słuchasz? – zapytał, a ja obudziłam się z transu.
- Tak, tak –
przytaknęłam szybko. – Tylko trochę się zamyśliłam. Czasem tak mam.
On pokiwał
głową i powiedział, że musi pilnie wyjść. Ostatnio często wychodził, ale mi
było to w sumie na rękę. Nie sądziłam go o to, ze ma kogoś na boku. On nie
widział świata poza mną, więc nie spodziewałam się, by miał jakąś inną dziewczynę
na boku.
Popatrzyłam na
zegarek, który wskazywał godzinę piętnastą. Było jeszcze wcześnie, a ja nie
zamierzałam siedzieć w domu i marzyć o tym, co nie ma prawa się spełnić. Nie
mam też ochoty na kolejne odwiedziny rodziców. Jeżeli wyjdę z domu, a oni
nikogo nie zastaną, zrezygnują. Tak jest zawsze, choć odkryłam to już dawno
temu. Nie realizuję tego zawsze, ponieważ mogliby się domyślić, że celowo ich
unikam. Bardzo ich kochałam i chciałabym, żeby byli przy mnie zawsze, ale wciąż
nie mogę wybaczyć im tego, co zrobili kilkanaście lat temu.
Zamknęłam drzwi
na klucz i wyszłam na tętniący życiem Mediolan. Przechodziłam przez bardzo
kolorowe uliczki i myślałam, że mogłabym tutaj mieszkać do końca życia, ale
potem przypominało się moje dzieciństwo…
Gdy byłam młodsza przeżywałam to jeszcze
bardziej, bo nie umiałam sobie poradzić. Potem nadszedł etap, w którym
znienawidziłam swoich rodziców za to, że zabrali mi najważniejszą osobę w moim
życiu. Później zrozumiałam wszystko i pokochałam rodziców ponownie, ale ten
płomień był znacznie mniejszy.
Spojrzałam w
błękitne niebo, po którym ,,płynęły” nieskazitelnie białe chmury. Wyglądało to
bardzo pięknie i zapominałam wtedy, że tak nisko upadłam. Pamiętałam tylko
najważniejsze chwile, które malowały pastelowe obrazy w mojej głowie. Kochałam
te momenty i nie mogłam uwierzyć, że to wszystko się skończyło.
I nagle wpadłam
na kogoś, co spowodowało, że upadłam na podłogę. Podniosłam się prędko,
wytarłam spodnie z niewidzialnego kurzu i zadarłam głowę do góry, by zobaczyć
kto spowodował mój upadek.
I wtedy zrozumiałam,
że jeszcze nic się nie skończyło. To się dopiero zaczyna.
Po moim
policzku spłynęła słona łza, która wyrażała wszystko, co czułam.
Kolejny raz
płakałam przy moim najlepszym przyjacielu. Od spotkania na ulicy minęły już
trzy, długie tygodnie. Wiązały się one z tajemniczością, która nie odstępowała
mnie na krok. Okłamywałam wszystkich. Biednego Francisco i moich rodziców,
którzy ustalili za mnie datę ślubu. Nie spytali mnie nawet czy tego chcę. Dla
nich było to oczywiste. Francisco to chłopak z dobrego domu, dżentelmen… Czego
chcieć więcej? A ja chciałam tylko mężczyznę, który stał przede mną.
Maximiliano Ponte. Nie mogłam uwierzyć, że tak bardzo się zmienił. Wrócił do
Włoch dla mnie i szukał przez długi czas. Na głowie nie miał już swojej kolorowej
czapeczki. Nosił przetarte jeansy, t-shirt i zwykłą bluzę, której rękawy były
podwinięte. Wyglądał tak inaczej, a jednak tak normalnie.
Te ostatnie dni
spędzaliśmy razem. Nie przejmowaliśmy się tym, że to niedługo zostanie nam
odebrane. Byliśmy tylko my i nasze uczucia uwięzione w złotej klatce, której
nie mieliśmy zamiaru otwierać. Tak było idealnie.
Teraz, gdy
uświadomiłam sobie, że to zostanie nam odebrane, że nigdy nie mamy prawa się
zobaczyć, załamałam się. Opowiedziałam mu o postanowieniu rodziców, o ślubie z
Francisco. On skinął lekko głową, a jego twarz wyrażała smutek, który czułam w
każdej cząsteczce jego ciała. Uroniłam jeszcze jedną łzę.
On spojrzał na
mnie i przytulił bardzo mocno do swojej piersi i odparł:
- Kocham cię,
Naty – wyszeptał. – Kocham twoje śliczne oczy, kolor twoich włosów, twoje małe
dłonie. Kocham wszystko to, co sobą prezentujesz. Kocham to, jak wyrażasz
uczucia, jak śpiewasz, jak tańczysz, jak jesteś – przełknął łzy. – Kocham cię
aż za bardzo. Do bólu. Będę cię kochał do końca.
Zamknęłam oczy
i zaczęłam szlochać jeszcze bardziej. Jego koszulka była już mokra, ale ja
nawet na to nie zważałam.
- Muszę odejść,
Naty – powiedział Maxi i wtulił się w moje włosy. Moje myśli głośno się
sprzeciwiały, ale ja nie mogłam powiedzieć mu tego przez płacz. – Muszę,
skarbie. Chciałbym z tobą zostać, ale nie mogę równać się z Francisco. To jemu
jesteś przeznaczona. To on jest twój, a nie ja.
Pokręciłam
przecząco głową, co spowodowało, że krople łez wylądowały na dywanie. Jeszcze
kilka tygodnie temu była to dla mnie niewyobrażalnie daleka przyszłość, a teraz…
A teraz to do mnie powróciło i nie mogę uwierzyć, że to dzieje się w tym
momencie, gdy wszystko jest przeciwko mnie.
- Zostań –
wyszeptałam. – Kocham tylko ciebie, Maxi.
Pokręcił
przecząco głową i zbliżył się do mnie jeszcze bardziej, poczym złączył nasze
usta w pocałunku wyrażającym tyle cierpienia. Gładził moje drżące plecy, a ja obejmowałam
go swoimi dłońmi. Tyle strachu, tyle bólu… Ile mogłam czekać? Ile mogłam
patrzeć i nic z tym nie robić? Kochałam go od samego początku, od pierwszego
dziecinnego spojrzenia. Teraz, gdy już go ponownie spotykamy, gdy chcę być z
nim do końca, on znów odchodzi… Znów go nie będzie.
Oderwałam się
od niego i nie otwierałam oczu. Maxi odsunął się ode mnie powoli, a potem
usłyszałam już tylko zamykane drzwi. To była najprostsza droga. Nie patrzyłam na
to, co zabolałoby mnie jeszcze bardziej. Powolnie usiadłam na podłodze i
otworzyłam oczy. I znów wszystko zostało mi odebrane.
Od odejścia
Maxi’ego minął już miesiąc. Przez ten czas ani razu nie wyszłam z domu. Bałam
się spojrzeć na ludzi i cieszyć się życiem tak, jak dawniej. Teraz jest to
niemożliwe. Nie jesteśmy sobie przeznaczeni. Nie byliśmy, ani nigdy nie
będziemy.
Rodzice często
pukają do drzwi mojego pokoju. Proszą, abym wyszła. Ja nie odpowiadam tylko
jeszcze bardziej pogłębiam się w mojej muzyce. Francisco też często przychodzi
pod drzwi i błaga bym wreszcie się odezwała, ale ja nie chcę. Oni nie wiedzą,
jak się czuję.
Pewnego dnia
obudziłam się rano, a mój wzrok powędrował na starą lalkę, która stała na
jednej z półek. Wspomnienia powróciły, a ja nie wierzyłam, że mam już
dwadzieścia lat i nie bawię się nią już. Znów po moim policzku popłynęła łza,
którą szybko starałam, próbując udowodnić sobie moją siłę. Zawahałam się, już
nie potrafiłam więzić tego w sobie i rzuciłam lalką o ścianę, a później
kopnęłam ją w najdalszy kąt pokoju.
Popłakałam się
jeszcze bardziej i usnęłam na zimnej podłodze, która dawała ukojenie mojej
rozpalonej od emocji twarzy.
***
Obudziłam się bardzo szybko. Przetarłam
oczy i ujrzałam białą kopertę, która leżała na podłodze przy drzwiach.
Podniosłam ją. Była zaadresowana do mnie, więc szybko ją otworzyłam. W środku
był list. Poznałam ten charakter pisma. Przez chwilę przestałam oddychać, ale
ponownie zaczerpnęłam powietrza i zaczęłam czytać.
Droga Natalio!
Nie wiem, co napisać Ci w tym liście.
To wszystko jest zbyt skomplikowane, by
wytłumaczyć to prostymi słowami. Nie byliśmy sobie przeznaczeni. Już to pewnie
zrozumiałaś. Znam cię. Wiem, że się załamałaś i nie wychodzisz z domu.
Dlaczego? Dlaczego chcesz sprawić mi ból? Czuję, że to wszystko przez mnie.
Nikt nie pogodziłby tego związku. Nawet mu nie podołalibyśmy zadaniu. Nie
dałbym ci wybierać między mną, a rodziną. Jesteś dla mnie najważniejsza,
księżniczko.
Francisco to dobry chłopak. Rozmawiałem z
nim już wiele razy pod twoją nieobecność, choć mieliśmy trzymać nasze spotkania
w tajemnicy. Tak nie było. Mówiliśmy sobie wszystko. Przekazywałem mu
informacje o tym, co lubisz, co cenisz, czego nienawidzisz.
Proszę, nie obraź się za to. Jeżeli to ja
nie mogę cię mieć, to niech on będzie do tego odpowiednio przygotowany. Uwierz
mu, spróbuj obdarzyć go takim samym uczuciem, co mnie. Bo ja kocham cię
najbardziej.
Wiem, że lalka ode mnie wylądowała w kącie
twojego pokoju. Podnieś ją, zdejmij bucika z plastikowej nóżki, znajdź w nim zawiniętą
karteczkę i przeczytaj, co jest tam napisane.
Podniosłam lalkę i zdjęłam różowy bucik, by
wyjąć z niego papierek i przeczytałam:
Bądź, marz, wierz…
Spojrzałam
ponownie na list i zaczęłam czytać dalej.
Te słowa mają być twoją mantrą, gdy się
poddajesz, gdy nie wiesz, co robić.
Gdy spotkasz mnie na ulicy, spójrz mi
głęboko w oczy- one powiedzą ci wszystko. Potem omiń, jak gdyby nigdy nic. To
dla mnie ważne. Nie chcę byś cierpiała z mojego powodu.
Teraz najważniejsze.
Myślisz, że już się nie spotkamy? To
nieprawda. Zobaczę cię ponownie. Tam wysoko, w niebie gdzie będziemy kochać się
z podwójną siłą. Wtedy będziesz tylko moja. Codziennie modlę się o to do Boga i
wiem, że wysłucha moje prośby.
Proszę.
Bądź dla bliskich.
Marz o wszystkim, czego pragniesz.
Wierz w siebie, we mnie, w nas.
Twój ukochany na zawsze.
Upuściłam kartkę,
która sfrunęła na podłogę. Wyszłam na balkon.
Słońce chowało
się już za horyzontem, co powodowało, że mieniło się wszystkimi odcieniami pomarańczy.
Łagodny wiaterek muskał moje rozpalone do czerwoności policzki, a ja
wyszeptałam:
- Jestem.
Marzę. Wierzę.
Wierzyłam, że
wiatr uniósł moje słowa, a one pofrunęły do właściwej osoby…
Dobra.
Nie wiem czy to ma w ogóle jakikolwiek sens. To wy tutaj decydujecie.
Nie będę przeciągała.
Dodałam dwa dni wcześniej, ponieważ potem nie mam czasu. Mam nadzieję, że inne autorki nie mają mi tego za złe i Wy także. :)
Serdecznie zapraszam na part Mai, który pojawi się 14.09 i jestem pewna, że wywoła furorę. :)
Bardzo Was kocham!
Nie poddawajcie się! Patrzcie optymistycznie na świat. :)
Xenia <3
Nie mam słów odkąd zaczęłam czytać opowiadania twoje i dziewczyn po prostu się w nich zakochałam
OdpowiedzUsuńA to, to było piękne, genialne, wręcz cudowne
Masz wspaniały dar, dar pisania. Mam nadzieje,że w przyszłości zostaniesz pisarką, czego ci bardzo życzę
Od teraz twoja stała czytelniczka
Domi
Cudowne!
OdpowiedzUsuńNie spodziewałam się takiego zakończenia.
Zupełnie mnie zaskoczyłaś, pozytywnie oczywiście!
Pozdrawiam ♥
Wow! - Nie spodziewaj się po mnie długiego komentarza, ponieważ jestem chora, więc mało rozumiem. To było coś pięknego! Szczerze mówiąc, liczyłam na Happy End, ale i tak jest wspaniale. Nie wiem, co mogłabym jeszcze napisać... Może gratuluję? Tak, gratuluję ci fenomenalnego stylu pisania! :)
OdpowiedzUsuńEj Xenia!
OdpowiedzUsuńTo było tak piękne, że aż się popłakałam.
Nic więcej nie powiem.
Zamilknę po prostu.
Jeny ... nigdy nie płakałam bardziej niż przy twoim parcie..
OdpowiedzUsuńOczy mam całe w mgle..
Tak pięknie to wszystko opisałaś że nie wiem co napisać, naprawdę..
chciałbym oddac w słowach jak BARDZO DZIĘKUJĘ CI ZA TEGO PART :) i jak mi się podobał ale nie potrafię...
nie ma takiego słowa..
Powiem tylko tyle że Uwielbiam cię za wszystko, za to jaka jesteś, jak piszesz i jak dajesz nam duzo do zrozumienia w swoich miniaturkach...
Kocham cię :***
Maja ;)
Xenia geniuszu! :*
OdpowiedzUsuńTo było tak piękne, że teraz siedzę i rycze, nie mam słów, żeby opisać jak cudowny jest ten part.
mimo, że nie było happy endu siedzialam i jak zahipnotyzowana czytałam Twoje dzieło :*
nic więcej nie jestem w stanie napisać, bo jestem pod tak ogromnym wrażeniem :*
Jeny ... nigdy nie płakałam bardziej niż przy twoim parcie..
OdpowiedzUsuńOczy mam całe w mgle..
Tak pięknie to wszystko opisałaś że nie wiem co napisać, naprawdę..
chciałbym oddac w słowach jak BARDZO DZIĘKUJĘ CI ZA TEGO PART :) i jak mi się podobał ale nie potrafię...
nie ma takiego słowa..
Powiem tylko tyle że Uwielbiam cię za wszystko, za to jaka jesteś, jak piszesz i jak dajesz nam duzo do zrozumienia w swoich miniaturkach...
Kocham cię :***
Maja ;)
Koniec? SZkoda... Muszę przyznać, że liczyłam na pozywywne zakończenie jednak to jest... inne. Wszpaniałe.
OdpowiedzUsuńPłakałam , płaczę i będę płakać ...
OdpowiedzUsuńTo było Wspaniłe ...
Kocham czytać Twoje opowiadania są... są magiczne , piękne ahhh
Nicując nic dodać
Kocham cię
Kira Verdas ;*
To było cudowne.
OdpowiedzUsuńPiekne. <3333
Mówiłam to już i się powtórze: jesteś cudowna. Wszystkie jesteście cudowne, a ten part jest po prostu genialny.
Nic więcej nie napiszę, bo nie ma słów, które opiszą piękno tego parta.
Kocham... <333
Wiesz, Xenia...
OdpowiedzUsuńSpodziewałam się happy-endu.
Ale ty zrobiłaś coś zupełnie innego.
To nie jest smutne zakończenie.
Ta historia nie skończyła się źle.
Ani źle, ani dobrze.
A więc jak?
Niesamowicie.
Zrobiłaś to po swojemu, całkowicie w swoim stylu.
Wiedziałam, że Maxi i Naty jeszcze się spotkają.
Dziękuję Ci za tego parta, za to, że mogłam go przeczytać.
Był wspaniały.
A ostatnie zdanie mnie urzekło.
Naprawdę.
To chyba tyle.
Buziaki,
M. ;*
Ma sens.Naprawdę przepiękne!
OdpowiedzUsuńKocham wasze party!
co by tu powiecie, oprócz tego, że One Part był: CUDOWNY <33333
OdpowiedzUsuńprawie się popłakała, ale jednak nie. :P
byłam tak wczytana w to, że siostra coś do mnie mówiła, a ja nie odpowiadałam tylko czytałam dalej i dalej.
jeszcze raz cudownie! <3333
czekam na kolejny twój jak i innych dziewczyn, które tu piszą. ;****
Czy wy naprawdę musicie doprowadzać mnie do łez?
OdpowiedzUsuńZakończenie przecudne. Wiedziałam, że Maxuś jest jednak inteligenty (i tak dostanie w dupala za to, iż postanowił odpuścić).
Myślę, że ta historia doczeka się szczęśliwego zakończenia, bo całe nasze życie jest przeznaczeniem i kto wie? Może jeszcze będą razem.
Kurde no płaczę. Znowu.
Najtrudniej jest zapomnieć o tych, których się kocha...
Nie wiem czy Naty będzie z Maxim, ale uważam, iż nie będzie jednak z Francisco. Nawet jeśli już wie o niej sporo rzeczy, to nic to nie zmieni. Nie można zmusić nikogo do miłości, szczególnie, iż własną rodzina ją do tej relacji zniechęca. Tymi naleganiami itp...
NAXI BĘDZIE RAZEM POWIADAM WAM!
Jak w serialu wyskoczą mi z jakimś Caxi to zjawię się u nich 5 minut później z koparką i cegłą. No.
Pięknie piszesz <3
Z niecierpliwością czekam na następny cudowny part :)
Hejka;*
OdpowiedzUsuńTo było piękne, te uczucia, te emocje, ta miłość opisana tyloma słowami.
Płaczę tak, jak przy żadnym one parcie nie płakałam.
Mimo, że liczyłam na szczęśliwe zakończenie i tak się w tym zakochałam.
Każdy z nas może tą opowieść, zakończyć jak chce, ja np. sądzę, że Naxi i tak będzie razem, chociaż kto wie, miłość nie zawsze jest taka kolorowa, to pasmo ciągłych rozczarowań i łez.
Jeny, nadal ryczę i nie mogę się opanować.
Jednak koniec, był najpiękniejszy, to mnie najbardziej urzekło.
Cóż, mogę ci jeszcze powiedzieć..
To było niesamowite.
To było coś czego nie da się opisać, słowami.
Dziękuje, że pokazałaś nam, prawdziwe oblicza życia.
Łał, dzisiaj, miałam na lekcji poezje i zobacz jak to na mnie wpłynęło;)
Jeszcze raz dziękuję, Ci za to opowiadanie
Piszesz przecudownie <3
Czekam niecierpliwie na kolejną dawkę Naxi
Buziaczki;*
LuLu
Co można powiedzieć, part jak zwykle wspaniały, ale można by powiedzieć, że jeszcze lepszy....Ryczałam przy każdym słowie i aż dziwię się, że klawiatura mi dalej działa.... Nie no naprawdę ty masz talent do tego. Życzę ci samych sukcesów w tej dziedzinie i aby kolejne posty były tak cudowne jak ten :-*
OdpowiedzUsuń/~~Kriena
Boże...
OdpowiedzUsuńTrzymajcie mnie.
Czytałam, czytałam aż w pewnym momencie poczułam ja oczy mi się szklą. Potem popłynęło kilka pojedynczych łez, a ja nadal jak zahiptonyzowana czytałam dalej. Ten One Part od samego początky od pierwszej części mnie urzek. Nic nie moge tu powiedzieć, bo po prostu brak mi słów. Jesteś po prostu genialna. I wiem, że ten kometarz nic dla ciebie nie znaczy, bo jest jak 62836162738262 innych komentarzy jak to świetnie piszesz, ale ja na prawdę zakochałam się w twoim stylu pisania. I za pewne nawet tego komentarza nie przeczytasz... Szkoda.. Ale jeśli go przeczytałaś napisz w odpowiedzi chociaż "." Tyle mi wystarszy ;) Pozdrawiam gorąco i życze weny ;) A i przepraszam za te liczne błędy ale piszę na telefonie i to jeszcze przez zamglone oczy jak i okulary od łez ;*
OdpowiedzUsuńNawet tak nie mów. Żadna z was nie powinna tak mówić. Czytam każdy komentarz. Wszystkie są dla mnie ważne. Bardzo!
UsuńWięc:
Dziękuję. <3
X. <3
Kocham tą parę! Kocham cyzta tego bloga! Ale fajniej by było gdyby to był serial, albo chociaż ktoś mi to przeczytał, bo oczy bolą...
OdpowiedzUsuńNie wiem co powiedzieć ... Ja się normalnie tak popłakałam... ;( To było piękne opowiadanie... Szkoda że nie skończyło się za wesoło ale i tak mi się podobało.
OdpowiedzUsuńwow genialny
OdpowiedzUsuńOjej... Nie wiem czy powinnam być zła czy się cieszyć ,ale po raz pierwszy od dłuższego czasu się..... popłakałam... czytając cokolwiek. Ten One Part był po prostu piękny, smutny ,ale wg. mnie prawdziwy... Na bloga trafiłam przez przypadek parę godz. temu, szukając czegoś o Naxi i sądzę ,że to jest coś czego szukałam... Cóż więcej powiedzieć? Wypadałoby po prostu rzec- Dziękuję ;)
OdpowiedzUsuńPopłakałam się jak bóbr, pisz dalej, nigdy nie przestawaj i uwierz w siebie <3. Wierzę, że zobaczę jeszcze książki twojego autorstwa na półce, chyba , że ich zabraknie, bo będą tak rozchwytywane jak gorące bułeczki :)
OdpowiedzUsuńPozdrawiał Ola Ł.
Czytam to dopiero teraz i myślę dlaczego ja tego wcześniej nie widziałam .
OdpowiedzUsuńWiem iż możesz tego nie przeczytać ale jeśli już piszę chce ci powiedzieć iż nigdy nie czytałam bardziej wzruszającej opowieści .
W pewnym momencie oczy mi się zaszkliły i łzy zaczęły spływać po policzku. Na stoliku gdzie trzymam laptopa jest dużo łez (potop) .
Xeniu wiedz iż masz Talent.
Dziękuje że mogę czytać takie CUDO :)
Pisz dalej i się nie poddawaj :3