Istnieć nie znaczy żyć…
Każdy w swoim
życiu miał momenty, gdy chciał zniknąć. Nigdy się nie obudzić, nie być.
Istnieć, ale nie żyć. W pewnej chwili uświadamiasz sobie, że wszystko, co złego
spotkało cię do tej pory, jak najbardziej ci się należało. Jesteś nikim, nie
masz prawa się odezwać, bo i tak zostaniesz zbezczeszczony przez ludzi
,,lepszych”, a nawet tych ,,gorszych”. Czy możesz, więc wybrać, gdy nic nie
idzie po twojej myśli i toczy się dalej bez twojej zgody? Nie możesz. Dlaczego?
Bo jeżeli chcesz przetrwać, musisz być, a ty tylko istniejesz…
Początek czegoś
niezwykłego…
Niska brunetka z wielkim impetem otworzyła drzwi swojego
nowego mieszkania. Była zadowolona. Nie tyle z miejsca swojego M, ale z
ucieknięcia od swojego dawnego, bezsensownego życia. Może to nie było najlepsze
wyjście z sytuacji, ale nie chciała ponownie mieszać w swoim świecie, który
pielęgnował tylko jej dobrobyt. Tak miało być. Natalia postawiła na jedną,
jedyną kartę. Nie będzie patrzyła na inne zbędne takie jak miłość, rodzina… To
wszystko się wypaliło, a przecież się starała, by było. Na zawsze. Nie udało
się.
Nie uwolniła
się jeszcze od myśli, złych myśli. Wciąż twierdziła, że jest złym człowiekiem,
niezdolnym do jakiegokolwiek uczucia. Po co ma się przejmować tymi
drobnostkami? Kocha samą siebie. Wychodzi jej to nieudolnie, ale próbuje i
wciąż się stara. Wyobraźnia jednak zostaje, a ona z nią przegrywa.
Uciekać od
rodziny w wieku osiemnastu lat? Oczywiście. Natalii w niczym to nie
przeszkadzało. Tata i tak chodził od pubu do pubu, by tylko napić się i
zapomnieć o problemach życia codziennego. Matka ganiała za nim jak głupia, by
powrócił do ,,kochającej” rodziny. Ale jak kochać, znosić człowieka, który
wyrządza krzywdę najbliższym? Natalia nie rozumiała jak rodzicielka jeszcze
chce odzyskać to, co już dawno zostało stracone. Choć była jedynaczką nigdy nie
odczuła miłości. Czasem tylko, widzi przebłyski jej szczęśliwego dzieciństwa,
ale potem wszystko wraca do swojej szarej normy, a ona pozostaje ze
stwierdzeniem, że tego nigdy nie było. Nie ma innej opcji. Trzeba istnieć, ale
żyć? Dziewczyna żyła, ale przestała, bo nie warto. Istnienie jest lepszym
wyjściem z bólu. Tak jej się zdawało. Czy słusznie?
Czegoś brakuje…
Zegarek
wskazywał godzinę drugą po południu. Z beżowej, małej kanapy podniósł się
osiemnastoletni chłopak o iście argentyńskiej urodzie. Jego czarne włosy
układały się w urocze loczki, które za dnia ukrywał pod różnokolorowymi
czapkami. Ciemnowłosy był dobrze zbudowany, a jego atutem był piękny uśmiech,
który potrafił olśnić niejedną dziewczynę.
Teraz
przecierając oczy, kierował się w stronę jeszcze nie wyremontowanej po
przeprowadzce kuchni. Wciąż ziewał, bo trudno było mu zasnąć w nocy. Śniła mu
się śliczna brunetka o głębokich, brązowych oczach. Była piękna, choć w ogóle
się nie uśmiechała. Widać było, że ma jakiś problem i potrzebuje pomocy.
Maximiliano
Ponte był przekonany, że dziewczyna wprowadzi się do tego bloku już niedługo.
Nigdy nie wierzył w te bajki o tym, że ludzie się spotykają, bo śnili się sobie
lub wymarzyli. To było głupie, lecz w głębi serca doskonale wiedział, że
dziewczyna naprawdę istnieje, a Bóg pozwoli się im spotkać. W to wierzył i miał
nadzieję, że to ona sprawi, że będzie jeszcze szczęśliwszy.
Tak, Maxi żył
w bezgranicznym raju. Miał wszystko. Miłość rodzinną, pieniądze, powodzenie u
płci przeciwnej i wymieniać można by było jeszcze więcej. Brakowało mu tylko
jednego, ale wciąż nie mógł odgadnąć czego.
Dopiero
wprowadził się do swojego mieszkania. Chciał się przekonać jak żyje człowiek,
który wcale nie jest tak zamożny, więc wybrał takie, które nie było aż tak
ekskluzywne. Normalna kawalerka, na którą stać prawie każdego. Czuł się
wspaniale, żadnych zobowiązań. Tylko on sam i jego myśli, które wciąż krążyły
wokół brunetki. Nie mógł wyrzucić jej sobie z głowy.
Podniósł z
podłogi dżinsy i szybko wciągnął je na nogi. Z uporządkowanej już szafki wyjął
białą koszulkę i skierował się do zainstalowanego niedawno telefonu. Wciąż było
mu ciężko się udomowić. Pod numerem jego mieszkania można było dodzwonić się do
starszego portiera. Chłopak tak też zrobił, a gdy usłyszał znajomy, wesoły
głos, przywitał się i zapytał:
- Dzień dobry,
panie Alano. Chciałbym wiedzieć, czy wprowadziła się tutaj niedawno jakaś
dziewczyna.
- Hmmm – zamyślił
się portier. – Tak, tak. Niska brunetka, która przez cały czas patrzyła na mnie
spod byka i nawet nie chciała się grzecznie przywitać. Burknęła tylko coś pod
nosem – westchnął Alano. – Naprawdę nie radzę ci się z nią kontaktować,
Maximiliano. Nikt z twojej rodziny nie byłby usatysfakcjonowany z jakichkolwiek
bliskich relacji z tą panienką.
Chłopak miał
dość tłumaczenia portierowi, że woli zdrobnienie swojego imienia. Maxi był
przekonany, że i tak by nie zrozumiał. Nie byłby przekonany nawet do tego, że
brunetka ze snu naprawdę musiała go zaintrygować, bo gdy tylko Alano powiedział
o niej, jego serce mocniej zabiło.
- Wiem, że jest
pan mądrym człowiekiem, ale zrobię to, co wydaję mi się słuszne – uśmiechnął
się kpiąco Maxi. – A… Numer jej mieszkania?
Portier głośno
westchnął, ale odparł:
- Mieszkasz z
nią po sąsiedzku. Numer 32 – wydukał. – Będą z tego kłopoty, Maximiliano.
- Cóż – oczy
chłopka rozbłysły. – Poradzę sobie z nimi. Dziękuję. Miłego dnia.
Maxi odłożył
słuchawkę i oparł o blat wysokiej komody. Wszystko, co chciał, trzymał w
garści.
Zjednoczeni w
jedno…
Pudła stały już
od dawna w jej nowiutkim mieszkanku. Kanapa stała na środku malutkiego salonu,
a Natalia siedziała na niej, popijając melisę z pomarańczą. Z nią nigdy się nie
rozstawała. Herbatka uspokajała jej rozszarpane nerwy.
Głośny dzwonek
do drzwi spowodował, że szklanka w jej dłoni lekko się przechyliła i połowa
gorącego napoju wylała się na jej miętowe spodnie.
- Szlag, by
trafił tego gościa za drzwiami! – krzyknęła, ale podniosła się z kanapy i
otworzyła drzwi.
Za nimi stał
chłopak o jasnej karnacji, a spod kolorowej czapki wysuwały się czarne loczki.
Jego widok co najmniej zapierał dech w piersiach, ale Natalia była przekonana,
że koleś po prostu chce pożyczyć szklankę
cukru i tylko dlatego dobijał się
jak głupi do drzwi. Nie cierpiała tych wszystkich ludzi, którzy nie pozwalali
jej spokojnie dokończyć swoich postanowień na dzień jutrzejszy. Mogłaby ich
udusić gołymi rękami, ale tak zadbany chłopak jak ten, któremu otworzyła drzwi,
na pewno miał bogatych starych, którzy kochali go nad życie. Sielanka.
Podniosła brwi
do góry, ale nawet to nie zmusiła chłopaka do odezwania się. Wpatrywał się w
nią z błogim uśmiechem na twarzy, jakby nieświadomy, że dziewczyna bardziej się
denerwuje i jest z tych osób, którzy nie dają sobie w kaszę dmuchać.
- Ej! –
zawołała Natalia. – Czego chcesz?! Halo! Żyjesz?
Chłopak
przechylił głowę na bok i wciąż spoglądał na nią z tym samym uradowanym wyrazem
twarzy. Westchnęła i przesunęła się, by wszedł do środka. Nie spuszczając z
niej wzroku, zrobił to i uśmiechnął się jeszcze szerzej. Białe zęby wręcz
oślepiły dziewczynę, która z impetem zamknęła drzwi mieszkania. Później
podeszła do niego i mocno nim potrząsnęła, a on obudził się z dziwnego transu i
wyszeptał:
- Piękna…
Natalia wytrzeszczyła
oczy w zdumieniu i usiadła obok niego, mówiąc:
- To mów –
westchnęła. – Wariata z siebie robisz, człowieku.
On uśmiechnął
się i odpowiedział:
- Ja tylko
stwierdzam, kochanie. Jestem Maxi.
Przytaknęła i
skrzyżowała ręce na piersi:
- Świetnie. Ja Natalia – dziewczyna nie był
zadowolona z obrotu sprawy. -To teraz czekam na monolog na mój temat.
Maxi uśmiechnął się jeszcze raz tak samo błogo i
zaczął opowiadać.
- Koleś, na co
ty jesteś chory? – wstała Natalia z nadmiaru wrażeń. – Myślisz, że ci uwierzę?
Nic o mnie nie wiesz.
On spojrzał na
nią swoimi brązowymi oczami potrafiącymi skruszyć nawet najtwardsze dziewczęce
serca. Musiało się udać. Wierzył, że jest osobą, którą kocha bardziej niż kogoś
innego i że uda mu się pokonać nawet marmurowy mur.
- To dlaczego,
gdy teraz tak przy tobie siedzę, onieśmiela mnie twoja bliskość, a strach
paraliżuje moje instynkty? Dlaczego tak się obawiam? Naprawdę myślisz, że to
bezcelowe? – pytał i przybliżał się do niej.
Nie umiała się
sprzeciwić. Jego ruchy były szybki, a jej oddech płytki. Czy było nią na to
stać? Na to, co teraz się działo, a przecież nie powinno. Był już bardzo
blisko, a ona zamknęła oczy i chciała się oddać temu uczuciu, który w niej
obudził, ale nagle wszystko prysło jak bańka mydlana, a ona otworzyła oczy i
piszcząc, odsunęła się. On również spojrzał na nią i patrzył tak długo aż
podeszła do okna i powiedziała:
- To sprzeczne
ze wszystkimi moimi przekonaniami – odparła, stojąc plecami do Maxi’ego.
Nie widziała
jego twarzy, która wyrażała zdumienie i niezwykły smutek, który było czuć z
każdej cząsteczki jego ciała. Powinien zapomnieć. Ona go nie chciała, nie
potrzebowała. Jedynym wyjściem była ucieczka, ale on tak bardzo chciał widzieć
jej poruszające się usta, gdy coś mówi, zaskoczone jego obecnością oczy i
zadarty nosek, który marszczył się, gdy opowiadał swoją historię. Wszystko, co
teraz się działo było tak niefortunne, ale tak wspaniałe jednocześnie, że nie
miał zamiaru rezygnować.
- Jakie są twoje
przekonania? – zapytał ciekawy.
Ona odwróciła
się i oświeciła ją jasność. Mógł ją podziwiać w nieskończoność. Nagle jej
pełne, malinowe usta się rozchyliły, a ona wyszeptała:
- Jutro, Maxi.
Przytaknął i
oznajmił w tym samym tonie, co ona, jakby bojąc się zakłócić tą piękną ciszę
między nimi:
- Mieszkam
naprzeciwko ciebie. Przyjdź, kiedy będziesz tylko chciała.
- Nie będę
przeszkadzała? – zapytała niepewnie.
Jego twarz się
rozpromieniła na dźwięk niepewności ze strony Natalii. Maxi oparł się o jedno z
pudeł i rzekł:
- Kochanie,
przyjmę cię zawsze.
Ona
zarumieniła się, ale szybko odchrząknęła i powiedziała ostro:
- No! To
wynocha! Już, już, już!
Maxi zaśmiał
się mimowolnie, ale zniknął posłusznie za drzwiami mieszkania. Oboje oparli się
o nie i wyszeptali ciężko:
- Będę żyć.
…
Słońce sunęło
po niebie już od paru dobrych godzin, a nasi bohaterowie spali na niewygodnych
kanapach, które wydawały się teraz lepsze od podłogi. Ich usta były lekko
rozchylone, ale widać było, że śnią o czymś pięknym. Poprawka. O kimś pięknym.
Chyba nie trzeba tłumaczyć o kim. Wiadome jest, że tęsknią za sobą, a przecież
nie dzieli ich jakaś niepokonana bariera, by zobaczyć siebie i poczuć się w
raju, do którego nigdy w życiu nie mogła się przyznać Natalia. Jak miała się
poczuć? Jeszcze nigdy nie mówiła czegoś takiemu komukolwiek. Jeszcze nigdy nie
opowiedziała swojej historii, która wydawała się niezwykle bolesna, a przecież
taka była. A dziewczyna gubiła się w swoim własnym świecie, myliła ścieżki i
podążała bezcelowo do miejsc, które wcale jej nieuszczęśliwiany. A gdy teraz
wreszcie wyszła na prostą, wszystko wydaje się jakieś takie piękniejsze,
zabawniejsze, barwniejsze… Jeszcze nigdy tego nie doznała, ale gdy wreszcie to
przyszło, cierpienie ustało, a pojawiła się tęcza, która rozświetliła wszystko.
Maxi, natomiast, podziwiał urodę Hiszpanki, która temperamentem mogła uwieść
każdego. Najciekawsze było jednak to, że wciąż śniła mu się smutna. Co kryło
się za żywiołową Natalią? Czyżby był to ból? Tego miał się niedługo dowiedzieć,
choć bardzo bał się tego wyznania. Nie tylko on, zresztą.
Odkrycie siebie…
Dziewczyna
biegała po całym domu, grzebiąc w pudłach. Jak na złość, zapodziała się gdzieś
jej kosmetyczka. Cieszyła się, że biały ręcznik jeszcze solidnie trzymał się na
jej skórze. Włosy już powoli wysychały, co sprawiało, że delikatnie się
kręciły.
- Aha! –
krzyknęła triumfalni, trzymając w dłoni białą saszetkę. – Jest!
Szczęśliwa
wytarła zaparowane lustro w łazience i zaczęła malować swoje oczy, tworząc
idealne kreski. Gdy skończyła uśmiechnęła się do swojego odbicia, ale nagle
powróciły złe myśli, które obezwładniły jej poczucie, że jednak kimś jest i coś
potrafi.
Skuliła się w
kącie pomieszczenia i spojrzała w biały sufit. Łzy popłynęły po jej policzku,
ale otarła je dość szybko, jakby bojąc się, że ktoś ją zauważy. Była sama, ale
tak bardzo bolało ją zdanie ludzi, że nie chciała okazywać tego nawet, gdy nie
było ich w pobliżu.
Wstała i
powolnym krokiem zbliżyła się do lustra. Patrzyła najpierw na swoje gołe stopy,
a potem nieśmiało uniosła wzrok i spojrzała w swoje oblicze.
Przez te
osiemnaście lat swojego życia nie umiała zobaczyć w sobie czegoś pozytywnego.
Czy chodziło o charakter, wygląd, to nie miało znaczenia. Była tą złą, więc nie
miała prawa żyć, jak każdy i być. Normalny człowiek powiedziałby, że przecież
tak nie można. Ba, to niemożliwe. A ona doskonale wiedziała, że tak właśnie
jest. Była nikim, szarą osóbką, która nie ma wolnej woli, prawa głosu. Sprytnie
ukrywała swój ból pod ostrym, hiszpańskim temperamentem, który odziedziczyła po
swojej świętej pamięci babci. Jej już nie było, a przecież tylko ona potrafiła
ją uratować. Nikt inny nie potrafił uratować jej od kaleczących słów, które
powtarzała samej sobie jak mantrę.
Teraz, patrząc
w swoje odbicie, wygrała wszystko, czego jeszcze nikomu nie udało się zdobyć. I
wtedy stało się najpiękniejsze.
Pierwszy raz
od kilkunastu lat Natalia podniosła jeden kącik ust, potem drugi i tak powstał
szery, najprawdziwszy uśmiech. Pokonała samą siebie. Dokonała czegoś, co nigdy
nie miała prawa istnieć. Odnalazła swoje ,,ja”. Spojrzała na siebie z innej
strony i udało jej się pokonać lęki i niepowodzenia.
Natalia
Navarro poznała siebie, dzięki jednej osobie, która stanęła na głowie, by tylko
ja poznać. I był nim Maximiliano Ponte.
Zaczniemy żyć.
Oboje…
Ostatnie
poprawki. Poduszki na sofie ułożone w nienaganny sposób. Koszula w kratę z
podwiniętymi rękawami idealnie leżała na jego torsie. Przetarte dżinsy idealnie
dopełniały całość. Mieszkanie posprzątane, a na szafkach nie było ani jednego
pyłku kurzu. Pudełka schowane w małym pokoiku, który służył na graciarnię.
Ściany pozbyto pajęczyn, a w całym mieszkaniu pachniało świeżo. Wszystko było w
jak najlepszym porządku.
I wtedy dzwonek
do drzwi.
Ponte podskoczył
i zląkł się. Coś dziwnego działo się z nim od wczoraj. Gdy tylko ją zobaczył
cały strach wracał. Ale teraz nie mógł się poddać. Odetchnął i powędrował do
drzwi. Chciał wyglądać na rozluźnionego, ale wtedy otworzył, a mieszkanie
stanęło otworem przed… Przed kim właściwie? Na pierwszy rzut oka śmiało można
powiedzieć, że przed księżniczką. Potem dopiero spostrzegł, że to panna
Navarro.
Miała na sobie
zwykłe, ciemne dżinsowe rurki i beżowy sweterek. Resztę dopełniały złote
akcesoria, na które trudno było zwrócić uwagę, bo wszystko, co ją przyciągało
to uśmiech. Pełny, świetlisty. Jeszcze nigdy nie widział piękniejszego. Ona
zaśmiała się perliście, a Maxi prawie zemdlał. Mało brakowało.
- Co ty taki
spięty? – zapytała czarnowłosa, nie przestając się śmiać. – Wpuścisz mnie do
środka?
On z
rozchylonymi z wrażenia ustami, przytaknął i ustąpił jej miejsca, by przeszła.
Natalia z wdziękiem usiadła na kanapie, rozglądając się z ciekawością po
pokoju.
Maxi dopiero
wtedy odzyskał zdolność racjonalnego myślenia. Podszedł do niej i usiadł tuż
obok niej, co spowodowało, że ich kolana się stykały, a po ich ciałach przeszły
dziwne dreszcze.
- Dzisiaj w
lepszym humorku – uśmiechnął się kpiąco Maxi.
Przytaknęła
energicznie, a niektóre kosmyki jej włosów uwolniły się z niechlujnego koka.
Śmiało można było określić ją mianem bogini.
- Uświadomiłam
sobie coś – odparła poważnie dziewczyna. – Opowiem ci to, co działo się w moim życiu.
Tylko… - uśmiechnęła się. – Zauważyłam gitarę i jeżeli umiesz grać to… to
chciałabym z tobą coś zaśpiewać. Chcę… chcę się upewnić – powiedziała
nieśmiało.
Przytaknął i
wziął opierający się o krawędź łóżka, czarny instrument.
- Na pewno to
znasz – wyszeptał i zaczął grać akordy starej piosenki. Masz wszystko…
Zobaczysz mnie, jak spaceruję,
rozmyślając o każdym kroku
czy polegnę.
Zobaczę cię, przy każdej okazji
bo mogę zobaczyć
twoją historię w mojej piosence.
Na wszystko, na nic,
jeśli trafisz, jeśli spudłujesz,
masz wszystko, czego potrzeba,
żeby być kim zechcesz.
Przeciw wszystkiemu, przeciw niczemu,
gdy za dużo, gdy za mało,
masz wszystko, czego potrzeba,
żeby być kim naprawdę chcesz.
Rumiane policzki Natalii były
skarbem dla Maxi’ego. Widział ją, piękną. Poświęcili tyle uczucia, by tylko
zmienić siebie.
- Powiem ci – wyszeptała. – Bo
mnie zmieniłeś.
Rozchylił usta, a ona zaczęła
swój historię od nowa. Poprawiając niedociągnięcia. Jej życie było jednym,
wielkim bólem, które powodowało samo jej istnienie, jak sądziła. Maxi nie mógł
uwierzyć w to, co mówiła. Było to nierealne. Ona nie żyła, tylko istniała. Była
nikim, według niej.
A on? Co o niej sądził?
Przeciwieństwa tego, o czym wtedy mówiła. Była osobą, która podarował mu świat.
Udało jej się. Pokonała wszelkie bariery. Poznała jego i świat zawirował. Byli
swoimi przeciwieństwami , które połączyły się w jedną i… i żyły…
Gdy skończyła, włożyła dłonie do
przednich kieszeni spodni i podeszła do wielkiego okna. Patrzyła się na żywe
miasto, oświetlone latarniami. Ono promieniowało na jej zagubionej twarzy.
On podszedł do niej. Otulił ją, a
ona poczuła jego ciepły oddech, który otoczył jej ciepłą szyję. Maxi zsunął z
ramienia Natalii sweterek, ucałował jej gładką, opaloną skórę i wyszeptał:
- Będę księżniczką? – wyszeptała.
Spojrzał na jej policzki. Piękne,
niezwykłe. Tylko ona potrafiła rozbudzić w nim takie uczucia. I teraz był ten
moment. Punkt kulminacyjny.
- Nie, będziesz moją księżniczką
– wyszeptał.
- A będę żyła? – zapytała.
- Znów się mylisz, kochanie –
przerwał. – Będziemy żyć oboje, Naty.
Ten... No...
Pechowa 13. Może rzeczywiście tak jest.
Part w całej okazałości. Myślę, że jest dobrej jakości. Mam nadzieję, że jakoś się spodoba. :)
Eh... I ponownie wcześniej, ale potem nie mam czasu...
Nienawidzę gimnazjum.
W ogóle.
Jejciu trzymajcie mnie...Mam już dość...
Komentujcie, bo dzięki Wam mam ochotę do dalszego pisania. :)
Następny part? 11/12 październik. Ostatnio coś Was bardzo rozpieszczamy, a jak sobie trochę poczekacie to myślę, że nic się nie stanie. xd
Do zobaczenia! :) I zapraszam na Femilę Mai! Hmmm.... Federico <3
X.<3
Jak słodko <3
OdpowiedzUsuńKiedy wyobraziłam sobie scenę rozanielonej minki Maxiego nie mogłam przestać się śmiać. Jesteś genialna! <3
Piszesz przepiękne opowiadania. Dużo blogów o paringach z Violetty jest napisane dość kiepsko, łagodnie mówiąc.
Tutaj wszystkie pary (jest też mój kochany Cares) są idealnie dopracowane, a każda z dziewczyn pisze naprawdę świetnie.
Czytam wszystkie opowiadania, nawet jeśli czasami nie skomentuję. Lenistwo i te sprawy ^ ^
Jesteście niesamowite i z niecierpliwością czekam na wasze kolejne dzieła <33
Jejku jaki cudowny *.* <33
OdpowiedzUsuńpo prostu czytała i czytała i skończyć nie mogła, bo cudownie to napisałaś <333
nic więcej nie dodam tyko, że czekam na kolejne ;***
Jej, znalazłam waszego bloga dzisiaj, ale jest świetny!!!
OdpowiedzUsuńRzeczywiście, wszystko super dopracowane i w ogóle :)
Na razie przeczytałam tylko Party o Naxi i o Tomile :D
Dzisiaj spróbuję przeczytać jeszcze jeden, a później spadam, bo jutro szkoła i ogólnie cały nawał, bo jeszcze zadanie z angielskiego dzisiaj na mnie czeka...
Tak, znam ten ból, ja tez jestem w gimnazjum :P
Czekam z niecierpliwością na kolejnego Parta
Wasza nowa czytelniczka
Ola :)
Śliczne
OdpowiedzUsuńNsprawde świetne
Fantastycznie ,,ubrane'' słowa, fajny pomysł i sama nie wiem co... Może uczucia. Tak to właśnie to sprawia, że Twoje opowiadania są piękne
Opisujesz te emocje jakbyś to ty była jedną z bohaterów
A to też trzeba umieć
Pozdrowienia dla Ciebie i dla Dziewczyn
Tak cudownej jak teraz weny
Domi
Hej, to ja Mechi. Pisze z fona, i nie jestem zslogowana. Xenia, piekny part. Mimo, ze jesten za Caxi to i tak kocham twoja wersje Naxi. Loffffciam *__________*
OdpowiedzUsuńDobra nie będe się rozpisywać jaka to jesteś cudowna i jak przpięknie piszesz. Dobranoc !
OdpowiedzUsuńXenia, Xenia. Co ja z Tobą kobieto mam, co?:D
OdpowiedzUsuńZnowu mnie zachwyciłaś.
To była prosta historia, ale piękna, Piękna w swojej prostocie.
Historia, mogłoby się wydawac o zupełnie dwóch innych osobach. Innych historiach, a jednak, coś ich połączyło.
Dzięki Maxiemu Naty zaczęła się uśmiechać. Maxi sprawi, ze razem będą żyć szczęśliwi.
I co jeszcze?
Maxi jest przykładem na to, że w sny można wierzyć bo one się spełniają. Po prostu wystarczy w nie uwierzyć,
Ja jestem na to przykładem, bo niejeden już mój sen się spełnił.
świetny ♥
OdpowiedzUsuńno wasz blog jest genialny :**
naxi ^.^
czekam na następny :***
Genialne ^-^
OdpowiedzUsuńTylko kurde jakiś błąd mam i nie mogę się do Google+ zalogować;/
OdpowiedzUsuńNie wiem, od czego mam zacząć. Może od tego, że twoja historia mnie urzekła? Tak, to chyba dobre rozwiązanie. Piszesz, naprawdę bardzo ciekawie. Odpowiednio dobierasz słowa. Jako, że uwielbiam parę Naxi, ten part spodobał mi się jeszcze bardziej. Jesteś cudowna! <3
OdpowiedzUsuńPozdrawiam! :)
Nie wiem, od czego mam zacząć. Może od tego, że twoja historia mnie urzekła? Tak, to chyba dobre rozwiązanie. Piszesz, naprawdę bardzo ciekawie. Odpowiednio dobierasz słowa. Jako, że uwielbiam parę Naxi, ten part spodobał mi się jeszcze bardziej. Jesteś cudowna! <3
OdpowiedzUsuńPozdrawiam! :)
Uwielbiam parring Naxi, a w twoim wydaniu to już na pewno <3 :*
OdpowiedzUsuńCóż mam dodać... cudowny Part.
Nie mam weny na jakiś wymyślny komentarz dlatego pozostawiam go tak o.
Pozdrawiam, Caro <3
Cudny :)
OdpowiedzUsuńMyślałam że ją pocałuje na koniec ...
atu dupa :/
No ale nic przeżyję :)
Uważam że był cudny
I czekam na next
PS Ja też am dość gimbazy -.-
Zosia ;*
super
OdpowiedzUsuń