środa, 27 listopada 2013

[EDIT] POŻEGNANIA NADSZEDŁ CZAS - AGA SIĘ JEDNAK ŻEGNA - CARES - ''NIE ZOSTAWIAJ MNIE'' CZ.3



'' Trzeba wiedzieć kiedy ze sceny zejść
Niepokonanym ''

'' Człowieka można zniszczyć, ale nie pokonać''

ZA NIM BĘDZIECIE KOMENTOWAĆ, PRZECZYTAJCIE WSZYSTKO, CO TU JEST. TO WAŻNE!

TO, ŻE ODCHODZĘ NIE JEST WINĄ ANI XENI, ANI MAI, ANI MADDY. TO JEST MOJA DECYZJA!

Zadaje sobie sprawę z tego, że w głosach było 174 do 10, ale jednak zmieniło się kilka rzeczy.
Wczoraj jeszcze Mój Ptyś napisał, że zostaje. Jednak, od tego czasu wiele się zmieniło, bardzo wiele. Chcę zaznaczyć, że moja decyzja jest przemyślana i w pełni świadoma. Wiem doskonale, czego chce i zdania nie zmienię. Ale może przejdę do początków tego wszystkiego. Pragnę zaznaczyć, że nie odchodzę, bo ktoś tam nie lubi, czy nienawidzi Cares. Szczerze? To mam akurat gdzieś, bo każdy ma swoje gusta. Jeśli woli Bromilę, od Cares, to ja nie mam nic przeciwko. U mnie nie liczyła się para. U mnie liczyło się przesłanie. Mogłabym pisać o Leonettcie, a nie zmieniłabym swojego nastawienia. Nadal w Partach byłoby przesłanie i przekaz. W życiu nie napisałabym o 17 letniej parze, która spodziewa się dziecka i się z tego cieszy, a później żyje sobie spokojnie, nie mając żadnych problemów. Przepraszam, ale to nie jest moja bajka. Ja inaczej patrzę na życie.
Nie ukrywajmy, że wszystko, to co się dzieje w chwili obecnej, to jest moja wina. Dlaczego? To ja zrobiłam tą całą sondę i ja nie potrafiłam siedzieć cicho. Niestety ja jestem bezpośrednia, mówię, co myślę i nie owijam w bawełnę. Szczerze? Jest mi głupio, że załatwiam, to w taki sposób, ale tak będzie najlepiej. Nie chcę swoją osobą wywoływać jeszcze większej wojny. Co to to nie. Dlatego ja odchodzę z TFF. Maju, Maddy, Xeniu mam do Was Wielką Prośbę. Proszę Was, prowadźcie nadal tego bloga. Nie ważne, czy Was będzie trójka, czy przyjmiecie kogoś nowego. Proszę Was nadal wstawiajcie tu swoje wspaniałe Party. A Ty Maju, proszę nie rób tego, co mi wczoraj pisałaś. Maja, proszę Cię.
Wraz  moim odejściem skończy się to, co się zaczęło. 
Skończy się to, co zaczęłam ja sama. Więc ja to kończę. 
A teraz przejdźmy do podziękowań. Bo się należą. 
Dziękuje Każdej z Was. Bez wyjątku. Dziękuje za każdy komentarz, za ciepłe słowo. Dziękuje. Są jednak osoby, którym zawdzięczam wiele bardzo wiele i z tego miejsca muszę skierować do nich kilka słów.

Maja (Ptyś mój kochany ) - Ptysiu, wiesz, że Cię kocham. To dzięki Tobie zawdzięczam to, że na jakiś czas powróciłam do pisania. To ty sprawiłaś, że w moim życiu pojawiły się piękne kolory. Znamy się już ... (Ty wiesz jak długo i niech to będzie naszą słodką tajemnicą, dobrze?). Jesteś dla mnie jak młodsza siostra. Kocham Cię, Wielbię Cię i nic tego nie zmieni. Pamiętaj, że masz coś do spełnienia. Pisz nadal, nie kończ tego, bo jesteś w tym naprawdę bardzo dobra. Szczerze? Tak naprawdę jestem jedną z nielicznych osób, które widzą jaki wielki postęp zrobiłaś w pisaniu. Sprawdzałam wszystkie Twoje odcinki. Wiem, ile serduszka wkładałaś w napisanie każdego odcinka. Ile cię to kosztowało. I dlatego teraz napisze to przy Wszystkich. Maja, Skarbie jestem z Ciebie dumna. Cholernie dumna. Zrobiłaś wielki postęp. Nie będę Ci już pisała, jak bardzo Cię kocham i co o Tobie myślę, bo masz to wszystko na gg. Ale Maja, zrób to dla mnie i nie rób tego, co planujesz. Maja, proszę. I Maja na koniec najważniejsze. Nigdy w siebie nie wątp. Wierz w siebie. Wierz, tak mocno jak ja w Ciebie.
Kocham Cię Maju <3 

Leoś - Nawet nie muszę pisać Ci jak bardzo Cię kocham. Ty doskonale o tym wiesz, bo codziennie Ci to pisze. Tak samo bardzo kocham Twojego bloga, to co piszesz. Bo tego nie da się nie kochać, koło tego nie da się przejść obojętnie. I nie rozumiem ludzi, którzy od Twojego bloga wolą ciąże i cięcie się siedemnastolatki. Naprawdę. Nie wiedzą, co tracą. Ja to wiem. Tak samo wiem to, że jesteś fantastycznym człowiekiem. Pokochałam się od pierwszego naszego ''spotkania'' I teraz co? Nie wyobrażam sobie dnia bez Mojego Leosia. Nie wyobrażam. Rozumiesz? Niespodziewanie wkroczyłaś do mojego serca i tak już zostało. Przecież tyle nas łączy. Rozpoczynając na tym, że oglądamy ''Ranczo''. a kończąc na tym, że mamy takie same sieci komórkowe i to, aż dwie. To tylko jedne z nielicznych dowodów jak wiele nas łączy. Ale my tylko o tym wiemy i zostawimy to dla Siebie.  Bo my jesteśmy jak Timon i Pubma. Jak Viola i Leon. Jak Nala i Simba. Będę Ci codziennie przypominać jak bardzo cię Kocham.
Leoś, nie zapominaj, że cię Kocham <3

Xenia - I co ja ci Kochanie mogę napisać? Tyle mam rzeczy do powiedzenia, a czym bliżej końca, tym mi jest coraz trudniej. Wiesz, chcę żebyś nigdy nie zapomniała jak bardzo jesteś wyjątkową osobą. Żebyś nie zapomniała o wielkim talencie jaki posiadasz. Abyś zawsze wierzyła w siebie. Abyś pozostała sobą i nie zmieniała się Tylko, bo inni chcą. Zapamiętaj sobie rady starszej koleżanki i się nie zmieniaj, bo nie warto. Nadal pisz piękne Party o Naxi. Nadal na blogu o Fedmile pisz o złej Violi. Rób to co kochasz, bo trzeba robić, to co sprawia nam przyjemność. Też kocham Cię jak młodszą siostrę. Bo jesteś niepowtarzalna. Pamiętam, kiedy po raz pierwszy weszłam na '' Jak uciec od piosenki...'' i pamiętam dzień, kiedy skończyłaś. I wiesz, co ci powiem, Kochanie? Rozkwitłaś przy tym opowiadaniu, po prostu rozkwitłaś. Xenia, Ciebie też proszę, abyś zrobiła wszystko, aby TFF nadal istniało. Bo wszystkie wiemy ile ten blog dla nas znaczy. Zrobisz to dla mnie?
I pamiętaj, może mnie na TFF już nie będzie, ale w innym miejscu zawsze będę. Wiesz, gdzie mnie szukać.

Maddy - W życiu bym nie pomyślała, że wchodząc po raz pierwszy na Twojego bloga, w moim życiu tak wiele się zmieni. A jeszcze bardziej nie powiedziałabym, że będziemy razem tworzyć bloga. A jednak życie potrafi zaskakiwać. Tak, jak ty mnie zaskakiwałaś na swoim blogu i w Partach. Madzia, masz talent do pisania tak samo jak dziewczynki wyżej. Dlatego, do Ciebie teź prośba. Nie zmarnuj tego talentu. Pisz nadal, bo wychodzi Ci to świetnie, i taki talent, jak ty nie może się marnować. Dziel się z innymi swoimi pomysłami.  Pokazuj im swój punkt widzenia. Ucz ich wartości życiowych, bo przez czytanie Twojego bloga można się ich nauczyć. Też jesteś dla mnie jak młodsza siostra i też Cię Kocham. Nie zapominaj o tym. Dobrze? Ja nie zapomnę o rozmach na temat gąsienic, szelek, i tym, że Viola coś brała, bo miała swoje urojenia. Nie zapominaj o tym wszystkim, bo ja o Tobie nie zapomnę. I Prosze Cię, tak samo jak Maję i Xenię, nie pozwól na to, aby TFF przestało istnieć. Dobrze?

Tinistas Polonia (Paula ) - Myślałaś, że zapomnę o Tobie kochana? Co to to nie! Nie ma takiej opcji! Bo Tobie też się należy kilka słów. Inni mogą Cię nie kojarzyć z komentarzy u mnie. Ale ja pamiętam każdą recenzję, każdego Partu na moim gg. Pamiętam każde słowo, które tam napisałaś. Wszystko. Kochana, dziękuje Ci za to, że pokochałaś Cares. Dziękuje za nasze rozmowy na gg. Wiesz chyba jednak, że to nie koniec naszych rozmów, co? Bo my aktualnie mamy się czym jarać i o czym prowadzić rozmowy. Więc wiesz. To, że już nie przeczytasz nic mojego, nie oznacza, że nie będę Cię męczyć. Czekają Cię męczarnie z mojej strony, więc się przygotuj a nie. Psychicznie. Zresztą, wiesz, że my mamy pewne plany, co?
Nie będę Cię już przynudzać. Dziękuje Ci jeszcze raz. 

Maja, Leoś, Xenia, Maddy, Paula - Dziękuje Wam za wszystko. Dziękuje, że pokochałyście Cares, ale przede wszystkim dziękuje Wam, że byłyście i będziecie?

Podziękowania należą się także Wam Moje Drogie. Dziękuje każdej, która zostawiła po sobie, chociaż jeden komentarz. Dziękuje. Dziękuje każdemu, kto pokochał Cares. Dziękuje też tym, którzy nie lubili tej pary, a czytali.  Dziękuje także tym, którzy czytali, ale nie komentowali. DZIĘKUJE KAŻDEMU.
A więc Dziękuje :

Sapphire, Tinni <3, Patricia Williamson, Carolina Verdas Łodyga, Mechi :* (Mechi Verdas), Pycia :*, Karolina K, Zuzanna Słowik, Violetta Castillo, J, MartuLLa, Angiee, Kornelia80,Lety Castillo, Milena Verdas, Pani Dominguez, Sandrulka, Mechi, LuLLu Comello, Zuza, Marcela Ferro, Domi, Agnieszka Rybicka, Lady Godiva , Violetta, Naxi sta, Nikaś Verdas, Hania
Alexandra Comello, Angie, Panna W, Andzia *-*, LuLu, Mia, Wercia :*, Wera Castillo, Teddy
Naty Nawarro, Evelcia Comello, Ja i Ona, Julia, Lissa Bells, Patrycja Verdas, Funka <3 , Lisa Verdas, Hanna Blaszczak, Martusia714, Kriena Ponte, Magda Skiba, Martyna Ferro, Anonimowi, który napisał, że nienawidzi Cares, Anonimowi, który napisał, że nienawidzi Cares, ale Lubi moje Party i je czyta i Każdemu Anonimowi, który skomentował i pozostawił po sobie ślad, oraz każdemu, kto czytał, ale nie komentował. 
Jeśli o kimś zapomniałam, to przepraszam,

Chcę zaznaczyć, że nie czuję się pokonana, ani niszczona, wręcz przeciwnie. Myślę, że wygrałam. Bo moje decyzja jest świadoma. Nie robię tego pod przymusem. Ja wiem, czego chce od życia.
Nie zapominajcie, że są jeszcze Party Maddy, Xeni, Mai. Trzy parringi, którzy wszyscy uwielbiają. Mnie już tutaj za kilka chwil nie będzie. Ale proszę was Dziewczyny, nie zapominajcie o tym, że są tutaj jeszcze trzy wspaniałe osóbki z wielkimi talentami. Proszę Was, nie zapominajcie o nich. Proszę. Co ja Wam jeszcze mogę powiedzieć? Czułam się wspaniale pisząc dla Was Party moment od 18 sierpnia do 27 listopada był cudownym okresem w moim życiu. Nie żałuję żadnego Parta, który napisałam. Może nie byłam z nich zadowolona, ale nie żałuję. Przez pisanie ich wiele się nauczyłam. Bardzo wiele. Jednak najbardziej w moim sercu pozostanie ''Skradzione serce''. Nie będę mówiła, że to mój najlepszy Part, bo nie mnie to oceniać. Może Wy mi to powiecie, co?
Pamiętajcie nie odchodzę pokonana. Odchodzę z podniesioną głową i z tarczą. 


A na koniec. Nie chcę zostawiać Was bez nie dokończonej Historii, bo tak się nie robi. Wstawię 3 część NZM, a zarazem ostatnią rzecz, którą tutaj wstawię. 

A więc ....

One Part 25 - Cares - '' Nie zostawiaj mnie '' cz.3 


Cała historia jest dedykowana mojemu Kochanemu, Najlepszemu, Najukochańszemu, Prywatnemu Leosiowi na świecie. Leoś Kocham Cię <3 (tnz. - mojej Dianie - żeby nie było xD)


   Na czym tak naprawdę polega ludzkie szczęście? Co zależy od naszego szczęścia? Co tak naprawdę daje nam radość i sprawia, że na naszej twarzy pojawia się szeroki uśmiech? Czy tak naprawdę liczy się dla nas, tylko nasze szczęście, czy może szczęście naszych najbliższych. Jak to w końcu jest? Odpowiedź na to pytanie z pozoru wydaje się prosta, jednak jest zupełnie inaczej.
   Jednego możemy być pewni. Prawdziwego szczęścia nie kupimy na straganie w sklepie. Dlaczego? Bo szczęście jest skarbem, którego możemy poszukiwać latami. A jak już je znajdziemy, to musimy je pielęgnować, jak najpiękniejszy kwiat, w naszym ukochanym ogrodzie.  Dla każdego z nas szczęście ma inny wymiar. Każdy z nas poszukując swojego szczęścia, wędruje inną drogą. Wędrujemy, poszukujemy i marzymy. Czy warto? Oczywiście, że warto. Dlaczego? Bo każdy z nas chce być szczęśliwy. Jednak, aby osiągnąć szczęście musimy o nie walczyć, nie ważne, że droga do naszego szczęścia, zamiast usłana, czerwonymi, pięknymi różami, będzie pokryta kującymi kolcami. Musimy walczyć, po prostu walczyć i się nie poddawać. Każdy z nas pragnie szczęścia. Pozostaje tylko pytanie; o jakie szczęścia tak naprawdę nam chodzi? Materialne, czy może duchowe? Co da nam więcej szczęścia? Miliony na naszym koncie bankowym, czy może zdrowie naszego dziecka, które od kilku lat walczy z ciężką chorobą?
   Szczęście duchowe. Same w swojej nazwie jest piękne. Dlaczego? Niesie ze sobą naukę, prostotę i piękną duszę. Idealnym przykładem szczęścia duchowego jest kobieta z baśni Ch. Andersena pt '' Calineczka''. Ten kto czytał tą baśń doskonale wie, o czym kobieta marzyła. Marzyła o dziecku, a kiedy jej największe marzenie się spełniło, jej dusza osiągnęła szczęście.
    Co jest jeszcze piękne w tej baśni? Kobieta osiągnęła szczęście, dzięki pięknemu kwiatu. Jeden kwiat, a zmienił jej całe życie. Kwiat sprawił, że nareszcie była szczęśliwa. Jednak w tej części nie chodzi o baśń, a o to, że nasze szczęście może być pięknym kwiatem. Kwiatem, na który czasami musimy czekać latami, ale nigdy nie możemy się poddawać.
   Nigdy.


   Czteroletni chłopiec, szedł ulicami, pochmurnego dziś Buenos Aires. Przechodnie, którzy mijali chłopca, w ogóle nie przejęli się tym, że tak małe dziecko, przechodzi przez ruchliwą ulicę, zupełnie samo. Przechodzili koło niego, nie zwracając uwagi na to, że mimo grubego deszczu, który padał z szarego nieba, ma na sobie tylko krótkie spodenki i podkoszulek z krótkim rękawkiem. Twarz chłopca idealnie komponowała się z pogodą, która dzisiaj panowała w jego rodzinnym mieście. Po policzkach Nico spływały łzy smutku i bólu. Został dzisiaj bardzo zraniony. Jego malutkie serduszko, nie wytrzymało wszystkich obelg, którymi obrzucali go koleżanki i koledzy z przedszkola.
   Nico od zawsze nie miał łatwo. Wychowywał się bez ojca i nie miał pojęcia jak to jest, kiedy tata czyta bajkę na dobranoc i tuli do snu. Miał kochającą mamę, która kochała go najbardziej na świecie, jednak dla czteroletniego dziecka, to nie było wystarczające. Potrzebował ojca - człowieka, który za kilka lat będzie jego oparciem i pokaże mu świat. Świat, który jest okrutny, i wszędzie czai się niebezpieczeństwo.
   Trzymając w rączce swojego ukochanego misia, Nico szedł w stronę bloku, gdzie mieszkał jego ukochany wujek. Andres był w tej chwili jedyną osobą, do której mógł udać się chłopiec. Camila była w pracy i nie miała zielonego pojęcia, że jej synek uciekł z przedszkola. Czterolatek doszedł pod blok i cierpliwie czekał, aż ktoś przyjdzie i otworzy główne drzwi, aby mógł wejść do środka, i zapukać do drzwi Andresa. Nico usiadł pod drzwiami i przytulił się do swojego misia. Po policzkach chłopca spływało coraz więcej łez. Był teraz sam i mógł liczyć tylko na siebie. Jego niski wzrost nie pozwolił mu na otworzenie drzwi, a brak telefonu sprawił, że nie miał jak skontaktować się z Andresem. Chłopiec starł rączką łzy, które spływały po jego policzkach i z powrotem przytulił się do ukochanego misia, którego ofiarował mu Andres, w dniu jego drugich urodzin.
   - Nico? - chłopiec uniósł głowę do góry i ujrzał swojego wujka, któremu towarzyszył Sebastian.  Czterolatek nie czekając ani chwili dłużej, poderwał się na równe nogi i z całej siły przytulił się do Andresa.
   - Nie zostawiaj mnie wujku, proszę Cię. Nie zostawiaj mnie, tak jak, zostawił mnie mój tata.
   Andres wziął swojego chrześniaka na ręce i mocno go do siebie przytulił. Znał chłopca doskonale i wiedział, że w tej chwili, cierpi bardziej niż kiedykolwiek. Sebastian ściągnął z siebie swoją kurtkę przeciwdeszczową i okrył nią czterolatka, którego ciało trzęsło się jak galareta. Seba otworzył drzwi, a Andres z Nico na rękach wszedł do środka, kierując się w stronę swojego mieszkania.
   - Jesteśmy - powiedział Andres. Mężczyzna położył chrześniaka na kanapie i szczelnie okrył go kocem, który leżał na skórzanej kanapie. Brunet usiadł koło chłopca i nie spuszczając go z oka, zaczął głaskać po go główce. Nico nadal cały się strząsł i nie chciał nic powiedzieć.
   - Nico, co się stało? - Sebastian kucnął przy chłopcu i chwycił go za rączkę, która była lodowata i cała  drgała.
   - Smyku, nam możesz powiedzieć wszystko. Co się stało? - spytał się Andres.
   Nico nadal milczał. Z zamkniętymi oczami, leżał przykryty kocem i ściskał swojego misia. Sebastian i Andres wpatrywali się w chłopca z przerażeniem w oczach. Dziecko, które było wesołe i nie przestawało się uśmiechać, nagle straciło całą swoją radość, którą zarażało wszystkich dookoła.
  - Zadzwonię po Cami - powiedział Sebastian i już miał wyciągać telefon z kieszeni, kiedy powstrzymał go Andres.
   - Nie dzwoń do mamusi, proszę - poprosił Nico i wdrapał się na kolana Andresa, chowając główkę w zagłębieniu jego szyi.  - Dzieci z przedszkola śmieją się ze mnie, bo nie mam taty. Mówią, że jestem głupi i dlatego nie mam taty.
   - Nie daruje - powiedział Sebastian, tak cicho, aby jego słowa nie dotarły do Nico.
   - Uciekłem z przedszkola, proszę nie mówcie tego mamusi.
   Andres spojrzał na chrześniaka, pocałował go w główkę i delikatnie zaczął masować jego plecy. Gdyby tylko mógł, to już by go tutaj nie było. Miał wielką ochotę wpaść do przedszkola, do którego chodzi Nico i zrobić wszystkim awanturę, za to, jak traktują czterolatka. Zawsze, kiedy widział jak Nico płacze, lub jest smutny, jego serce pękało. Nie mógł znieść, że tak ważna osoba w jego życiu cierpi, a on nie potrafi nic z tym zrobić. Szczęście i radość Nico, było dla niego najważniejsze.
   - Myślę, że powinniśmy go zaprowadzić do przedszkola, jeśli Camila po niego pójdzie i dowie się, że Małego nie ma, to wpadnie w panikę. Możemy to zostawić dla siebie i nie powiedzieć jej, że mały uciekł. Pogadamy z tymi babami, powiemy im kilka ostrych słów i może się nauczą. - powiedział Sebastian, który przez cały czas wpatrywał się w chłopca, dla którego chciał być ojcem. Teraz, kiedy zobaczył, jak Mały cierpi, tylko utwierdził się w przekonaniu, że chce zostać tatą Nico i zrobi wszystko, aby tak się stało. Tym razem się nie podda. Będzie walczył o Camilę i o Nico. Zawalczy o osoby, na których zależy mu coraz bardziej. Tym razem się nie podda.
   Bo o szczęście się walczy.


   - Jak to mój synek uciekł?! - Camila od kilku minut wrzeszczała nad przedszkolanką, która nie wykazywała żadnej skruchy. Dziecko sobie poszło i tyle. Przecież nie może skupiać swojej uwagi na jednym dziecku, tylko dlatego, że nie ma ojca, bo kilka lat temu jego matka raz zaszalała i teraz płaci za błędy. - Gdzie pani była w momencie, kiedy moje czteroletnie dziecko zniknęło?! Gdzie cholera jasna pani była?! Nico ma dopiero cztery latka, nie zna miasta! A co jeśli ktoś go porwał?! Nie obchodzi, to pani?!
   Była coraz bardziej zdenerwowana, z jej oczu biła wściekłość. Gdyby można było zabijać wzrokiem, to przedszkolanka by już nie żyła. Bezradna Camila opadła na ławkę i zakryła twarz w dłoniach. Była przerażona, nie wiedziała, co teraz dzieje się z jej dzieckiem. Przed oczami miała najgorsze scenariusze. A co jeśli jej synek wpadł pod samochód, albo, co najgorsze, ktoś go porwał? Nigdy, nigdy tak się nie bała jak teraz. Nawet pięć lat temu, kiedy obudziła się sama w ciemnym pomieszczeniu, nie była tak przerażona jak teraz. Wtedy chodziło o nią, a teraz chodzi o jej synka, jej najcenniejszy Skarb, jaki posiada.
   - Znajdzie się - powiedziała ze stoickim spokojem przedszkolanka, która nadal nie robiła sobie nic z faktu, że z przedszkola uciekło małe dziecko.
   Zdenerwowana Camila podniosła się z ławki i już miała ruszyć w stronę kobiety, aby jej wydrapać oczy, kiedy zauważyła, że w jej stronę idzie Anders i towarzyszy mu Sebastian, który trzyma na rękach jej synka. Camila podbiegła do Nico i mocno go do siebie przytuliła. Nie zwracała teraz uwagi na to, że przytulając synka znalazła się przy okazji w ramionach Sebastiana. Po raz pierwszy ona i jej synek czuli się bezpiecznie. Pierwszy raz od bardzo dawna poczuła, że nic jej nie grozi. Brunet jedną ręką trzymał na rękach chłopca, a drugą obejmował Camilę.
   - Już wszystko dobrze. Jestem przy was i nic się wam nie stanie. Nie zostawię was, przysięgam - powiedział cicho Sebastian i mocniej przytulił do siebie Camilę i jej synka.
   - Jest pani idiotką! Kompletną idiotką! - Andres stał na przeciwko, kobiety, która pozwoliła na to, aby Nico uciekł z przedszkola i krzyczał na nią tak głośno, że wszyscy którzy znajdowali się w budynku słyszeli, każde słowo, które wypowiadał zdenerwowany brunet.  - Jak pani mogła pozwolić na to, aby takie małe dziecko uciekło?! Jak można być tak nieodpowiedzialnym?! Jak pani w ogóle może pracować na takim stanowisku?! Przepraszam, ale czy pani ma wszystko z głową w porządku?! Pomyślała pani o tym, że Nico mógł zostać uprowadzony, albo coś mu się mogło stać?! Gwarantuje pani, że gdyby mojemu chrześniakowi, coś się stało, to zrobiłbym wszystko, co w mojej mocy, aby pani przestała pracować w swoim zawodzie! Ma pani szczęście, że jest kobietą, bo gdyby pani była mężczyzną, to gwarantuje, że straciłaby pani wszystkie zęby i wylądowała w szpitalu w krytycznym stanie. I jeszcze jedno, jeśli jeszcze raz, dowiem się, że Nico jest tutaj dyskryminowany, z powodu braku ojca, to rozpętam tutaj takie piekło, że wszyscy mnie popamiętają. Wszyscy, łącznie z panią. - krzyknął po raz ostatni Andres i udał się w kierunku Cami, która nadal stała przytulona do Sebastiana.
   I wtedy Andres zrozumiał, że tylko Sebastian może jego przyjaciółce i chrześniakowi zapewnić szczęście. Postanowił, że zrobi wszystko, aby połączyć tą dwójkę. Pomoże przyjacielowi zdobyć serce Camili.


   - Nico, kochanie, leci twoja ulubiona bajka - Camila zawołała swojego synka, który siedział w swoim pokoju na parapecie i podziwiał przez okno otaczający go świat.  - Kochanie, co się dzieje? - Camila wzięła chłopca na kolana i usiadła z nim na łóżku. Czterolatek nic nie odpowiedział, tylko oplótł rączki wokół jej szyi i mocno przytulił się do mamy. Dwudziestopięciolatka, palcem wskazującym, uniosła podbródek synka do góry i spojrzała mu w oczy.
   I wtedy pękło jej serce.
  Po raz kolejny w ciągu trzech dni zobaczyła jak jej synek płacze. Oczy Nico były przepełnione bólem i cierpieniem, wyrażały wszystko, co najgorsze. Z oczu nie bił blask, a na twarzy nie widniał szeroki uśmiech, który Camila, tak bardzo kochała. Wszystko zmienił jeden dzień. Dzień, w którym chłopiec poczuł się gorszy, bo nie miał taty. W dniu, kiedy Nico uciekł z przedszkola wszystko się zmieniło. Czterolatek zbudował wokół siebie wielki mur, którego nikt nie potrafił zburzyć. Próbowali wszyscy. Próbowała Camila, dziadkowie, Andres, ale nikomu z nich nie udało się zniszczyć muru, który z każdym dniem stawał się coraz większy. Rudowłosa była bezsilna wobec zachowania synka. Sama z dnia na dzień była coraz słabsza. Po raz pierwszy od bardzo dawna zabrakło jej siły do walki i nie ukrywała tego przed nikim. Kiedy płakał Nico, płakała też Camila. Cierpieli wspólnie. Radość, która panowała w ich niewielkim mieszkaniu znikła. Przegrała walkę z bólem i cierpieniem. Po pomieszczeniu roznosił się już tylko smutek. Nie było nic. Zupełnie nic. Wszędzie panowała czarna otchłań. Zero radości i szczęścia. Wszystko znikło jak za dotknięciem złej różdżki, która zabiera ludziom wszystko, co najlepsze, a obdarowuje ich ogromnym bólem, który powoduje, że serce ludzkie pęka na tysiące malutkich kawałeczków.
   - Cami, Nico? - po mieszkaniu rozległ się głos Andresa. Brunet wszedł do pokoju chłopca i ujrzał Camilę, która trzymała na kolanach swojego synka i lekko go kołysała. Mężczyzna podszedł do Camili, kucnął przy niej i delikatnie uśmiechnął się do niej, mając nadzieję, że doda jej to trochę otuchy. Rudowłosa wstała z łóżka i położyła na nim swojego synka, który zasnął podczas kołysania, przykryła go kocem, ucałowała w policzek i wraz z Andresem wyszła z pokoju, delikatnie zamykając za sobą drzwi.
   Cami oparła się o drzwi, zjechała po nich, zakryła twarz w dłoniach i po raz kolejny wybuchła płaczem.
  - Andy, ja nie daje rady, jestem słaba, cholernie słaba i nie potrafię sobie z tym poradzić - przekręciła głowę i spojrzała na przyjaciela, który teraz siedział koło niej oparty o ścianę i ściskał jej dłoń.  - Nie potrafię sobie w tym wszystkim poradzić, nie umiem.
   - Nie jesteś sama. Masz mnie, rodziców i Sebastiana...
   - Jego?
   - Tak. Nie mów, że nie zauważyłaś tego, jak bardzo zależy mu na waszej dwójce. Kiedy dowiedział się, że Nico uciekł z przedszkola był wściekły. On się o was martwi. Chce się wami zaopiekować, ale ty musisz mu pozwolić zbliżyć się do siebie. Sebastian nigdy nie przestał cię kochać. Kocha Ciebie i pokochał też Nico. Ja wiem, że  będzie trudno, ale on nie cię nie skrzywdzi. Jestem tego pewien. Daj mu szansę, a gwarantuje ci, że nigdy was nie zostawi.
   - Boję się, Andres ja się tak bardzo boję - wyszeptała i mocno przytuliła się do swojego przyjaciela, który był przy niej zawsze wtedy, kiedy go potrzebowała. Nigdy jej nie opuścił. Był zawsze i oboje wiedzieli, że zawsze będzie.
   Bała się. Camila bała się zaufać. Bała się, że jeśli zaufa Sebastianowi, to on skrzywdzi ją i Nico. Nie chciała tego. Nie zniosłaby kolejnego cierpienia. Nie była gotowa na to, aby jej cierpienie podwoiło się. Jej serce, tak jak, w przypadku Sebastiana, toczyło walkę z rozumem. Serce głośno mówiło '' Ty, go nadal kochasz. Zaufaj mu'' , a rozum podpowiadał '' Chcesz znowu cierpieć? Jeśli nie, to nie pozwól mu się jeszcze bardziej do siebie zbliżyć. '' . Nie wiedziała, co ma robić. Była w rozsypce, która pogarszała jej stan psychiczny. Codziennie, każdego dnia zastanawiała się, czy powinna zaufać Sebastianowi i ponowie ofiarować mu kluczyk do swojego serca. Klucz do serca miała schowany bardzo głęboko i robiła wszystko, aby nikt go nie odnalazł. ''Złoty klucz'' był schowany na dnie jej cierpiącej duszy. Duszy, która cierpiała i nie potrafiła pozbyć się tego bólu.
   Był jeszcze jeden klucz, który był tak samo cenny, jak klucz do serca Cami. Klucz należał do Nico, ale nie był ukryty, tak głęboko, jak klucz Camili. Nico był gotów ofiarować swój klucz. Był gotowy na to, że ktoś otworzy jego serce i sprawi, że w jego życiu na nowo zagości radość. On był gotowy, ale jego mama chyba jeszcze nie.
   - Cami, chciałabyś być szczęśliwa?
   Camila pokiwała twierdząco głową.
   - Jeśli chcesz być szczęśliwa, to ofiaruj Sebastianowi to, co masz najcenniejsze. Ofiaruj mu swoje serce.

   Czekał na nią na ławce w parku. Miała tutaj przyjść w towarzystwie Nico. Był gotowy na to, aby jej wszystko powiedzieć. Chciał wyznać jej wszystkie swoje uczucia. Chciał, aby wiedziała, że ją kocha i zależy mu na niej. Jednak najbardziej marzył o tym, aby jej i Nico dać szczęście, którego tak bardzo pragną i tak bardzo potrzebują. Od jakiegoś czasu wytrwale szukał klucza do jej serca. Mimo że niekiedy wydawało mu się, że znalezienie go graniczy z cudem, to nigdy się nie poddawał. Kiedy do jego głowy wkradały się czarne myśli, to jak najszybciej je odganiał. Tym razem już doskonale wiedział czego chce. Jego serce wygrało walkę z rozumem. Pokonało go w decydującej walce. Walka była zacięta i trwała do ostatniej rudny, ale to serce zadało decydujący cios i pokonało rozum.  Dlaczego to właśnie serce wygrało, a nie rozum? Bo to w sercu i w duszy znajduje się szczęście i miłość. To w sercu są ukryte najpiękniejsze uczucia. To serce jest skarbem duszy. Gdy jesteśmy szczęśliwi, to raduje się nasze serce, a nie rozum. Rozum jedynie pozwala nam zwiększyć szczęście. Tylko od czasu do czasu rozum walczy z sercem. Prawda jest taka, że powinnyśmy słuchać głosu serca. Sebastian wybrał głos serca. A Camila? Tego jeszcze nie wiedział. Miał jednak nadzieję, że kiedyś ofiaruje mu klucz do swojego serca. Nie musi być teraz. Ważne, aby kiedyś to nastąpiło. Wierzył, że kiedyś Camila ofiaruje mu swój klucz.
   Obrócił głowę w prawą stronę i wtedy zobaczył ją. Serce zabiło mu mocniej, a przez ciało przeszedł przyjemny dreszcz. Szła trzymając za rękę Nico. Wyglądała pięknie w zwiewnej, kwiecistej sukience. Na jej rumianej twarzy widniał delikatny uśmiech, a niesforne kosmyki, rudych włosów, które opadały na jej twarz, dodawały jej tylko uroku. Podeszła do niego i delikatnie się uśmiechnęła, a jemu serce znowu zabiło mocniej.
    Ona znalazła klucz do jego serca i już dawno się do niego wkradła. Teraz kolej na niego.
   - Chciałam ci podziękować - usiadła na ławce, trzymając na kolanach Nico i spojrzała na Sebastiana. Po raz pierwszy od bardzo dawna, zajrzała jakiemuś mężczyźnie, głęboko w oczy. Nagle jego oczy, zaczęły odzwierciedlać jego duszę. Oczy były piękne, ale dusza jeszcze piękniejsza.  Widziała w niej wszystko, co najpiękniejsze - dobroć, szlachetność, bezpieczeństwo, miłość. Miał to, czego ona i Nico potrzebowali. - Dziękuje ci za wszystko, co zrobiłeś  dla mnie i Nico. Dziękuje.
   - Mogę zrobić jeszcze więcej - wyszeptał i chwycił ją za jej filigranową dłoń. I znowu przeszedł go przyjemny dreszcz. Za każdym razem, kiedy ją dotykał, czuł, że straci grunt pod nogami. Nie potrafił oderwać od niej wzroku. Widział każdy szczegół na jej twarzy. Nic nie uszło jego uwadze. Zapamiętywał, wszystko, co było z nią związane.
   - Nie musisz.
   - Nie muszę, ale chcę.
  - Chcesz ? - Nico, który przez dłuższą chwilę siedział w ciszy i wpatrywał się czubek swoich bucików, odezwał się. - Chcesz zostać moim tatą? Jeśli chcesz, to musisz mi obiecać, że nigdy nie zostawisz mnie i mojej mamusi. Obiecaj.
   - Obiecuję - Nico zeskoczył z kolan Camili i usiadł na kolanach Sebastiana, oplótł swoje rączki wokół jego szyi i mocno się do niego przytulił.
   Camila poczuła ciepło, które przeszło przez jej ciało. Widok, któremu właśnie się przyglądała sprawił, że po jej policzkach spływały łzy szczęścia. Poczuła szczęście? Tak, poczuła je. Po raz pierwszy, widziała, że jej synek czuje się bezpiecznie i jest szczęśliwy, a jego radość była dla niej najważniejsza. W pewnym momencie, wszystkie złe wspomnienia, ulotniły się gdzieś daleko. Strach przed miłością i bliskością, zniknął jak za dotknięciem czarodziejskiej różdżki. Nagle wszystko przestało mieć znaczenie. Liczyło się to, co jest teraz. Liczyli się Oni.
   Oparła głowę o jego ramie i zamknęła oczy. Słońce delikatnie muskało jej twarz, a delikatny wiaterek rozwiewał jej włosy.  Otwierała się przed nim coraz bardziej. Nie bała się już jego dotyku, nie bała się jego bliskości. Nie bała się już miłości. Dzięki niemu powoli zapomniała o tym, co złe. Zaczęła wierzyć w miłość i szczęście. Uwierzyła w to, że może być szczęśliwa. Ukradkiem spojrzała na swojego synka, który nadal siedział na kolanach Sebastiana, a swoją główkę, opierał o jego tors. Na twarzy Nico widniał szeroki uśmiech, a z oczu biła radość. Wielka radość.
   Chciał krzyczeć i tańczyć ze szczęścia. To o czym marzył i śnił powoli się spełniało. Rudowłosa otwierała przed nim swoją duszę, a Nico mu zaufał. Czy chciał czegoś więcej? Tak. Chciał jednego - doznawać takich doznań, codziennie, każdego dnia.
   Nico zaskoczył z kolan Sebastiana, chwycił mamę za rękę, a drugą podał Sebastianowi i pociągnął ich w stronę pobliskiego parku. Szli w trójkę, trzymając się za ręce. Splecione dłonie całej trójki sprawiły, że stanowili jedność. Ich serca powoli też stawały się jednością. Trzy szczęśliwe dusze, które za jakiś czas, mogą stanowić, jedną, wspólną całość. Połączą się jak puzzle, którym brakowało odpowiedniego elementu układanki, aby powstał najpiękniejszy obraz, jaki widziały oczy. Camila, Nico, Sebastian - każdy z nich był innym elementem układanki, różnili  się od siebie, ale kiedy się ich połączy, to powstaje przepiękny widok, który zachwyca i nie można przejść koło niego obojętnie.
   - Możemy się spotkać jutro o tej samej porze? - spytała się Camila.
   - Tak - Sebastian spojrzał na rudowłosą i odpowiedział jej szerokim uśmiechem.
   Camila już doskonale wiedziała, co chce zrobić. Teraz wystarczył tylko jeden krok, aby już zawsze była szczęśliwa.

   Siedziała na kocu oparta o pień drzewa i przyglądała się temu, co działo się niedaleko niej. Przed oczami miała piękny obrazek, a do jej uszu docierała najpiękniejsza melodia świata - śmiech jej synka. Od godziny Nico grał w piłkę z Sebastianem i w ogóle nie wyglądał na zmęczonego. Wręcz przeciwnie, wraz z upływającym czasem Nico miał w sobie coraz więcej siły. Od wczorajszego spotkania w jej życiu zmieniło się wiele. Bardzo wiele. Już doskonale wiedziała czego chce. Pragnęła szczęścia. Tylko szczęścia.  A może, aż szczęścia? Nie. W jej przypadku to było szczęście. Nic innego nie chciała. Marzyła tylko o tym, aby być szczęśliwą. Czuła, że po wielu latach wędrówki i poszukiwań odnalazła najpiękniejszy skarb świata - szczęście. Jej życie nie było usłane różami, stąpając po ścieżce, nie czuła pod stopami, delikatnych płatków kwiatów, tylko szkło i kolce, które nie tylko raniły jej stopy, ale także duszę.  Kolce, a raczej przeszłość zadawały ból jej wnętrzu, sprawiając przy tym, że po pięknym, czystym sercu, spływała krew, która powodowała przeszywający ból, który zabijał ją od środka. Teraz było inaczej. Zupełnie inaczej. Kiedy bosymi stopami stąpała po zielonej trawie, czuła delikatny i przyjemny dotyk. Na ścieżce, która prowadziła do szczęścia, nie było już kolców i odłamków szkła. Cała droga była usłana pięknymi kwiatami. Teraz już wystarczył tylko jeden krok, aby jej wędrówka dobiegła końca. Wystarczyło jedno słowo, jeden gest, aby brama do krainy szczęścia otworzyła się przed nią szeroko i zaprosiła ją do siebie na zawsze.
   Ten gest miała wykonać właśnie dzisiaj. Zdawała sobie sprawę, że szczęście nie będzie czekało na nią wiecznie.
   - Wykończy mnie - zmęczony Sebastian usiadł na kocu koło Camili i uśmiechnął się do niej. Ujrzał  w jej oczach, coś innego. Po raz pierwszy zobaczył, że bije z nich pełen blask. Dojrzał w jej spojrzeniu, radosne iskierki, które chcąc podzielić się swoim szczęściem z innymi, tańczyły radośnie. - Pięknie dziś wyglądasz - powiedział przybliżając się do niej. Znalazł się przy niej teraz tak blisko, że stykali się nosami, a na swoich twarzach czuli swoje oddechy. Dzieliło ich teraz klika centymetrów. Wystarczył jeden ruch, a ich usta, połączyłyby się w delikatnym pocałunku.
   - Mam coś dla ciebie - piękną ciszę, która teraz panowała między nimi przerwała Camila. Chwilę później na kolanach Sebastiana znalazła się czerwona szkatułka.
   W środku szkatułki krył się symbol. Symbol do serca Cami i jej synka. Wystarczyło tylko, aby Sebastian przyjął prezent.
   Brunet otworzył szkatułkę, a jego oczom ukazały się dwa złote klucze. Klucze, które symbolizowały wiele. Teraz wiedział, że już nie musi dalej szukać. To czego szukał odnalazł, a raczej zostało mu to ofiarowane. Camila sama oddała mu to, co ma najcenniejsze - swoje serce, swoją miłość, swoją duszę.
   - Czy to...? - niepewnie spojrzał na Camilę.
   - To jest klucz do mojego i Nico serca. Oddaje ci to, co mam najcenniejsze.
   - Czy to znaczy, że mogę otworzyć twoje serce?
  - Już odnalazłeś drogę do mojego serca, otworzyłeś odpowiednie drzwi. Moje serce już na zawsze będzie należało do ciebie.


   Bo każdy z nas ma własny klucz do swojego szczęścia. Wystarczy tylko ofiarować swoje serce odpowiedniej osobie, a szczęście w naszym życiu zagości na zawsze.
   Bo szczęście i miłość są najpiękniejszymi skarbami świata.


KONIEC

Żegnajcie, dziękuje Wam za wszystko, a teraz uciekam się jarać pewną dwójką.
Kim?
A nimi!
Całuje Was Ag :*








36 komentarzy:

  1. Była sobie pewna dziewczynka, która już powoli zaczynała tracić nadzieję, że świat tzw. przez nią ,,violettowych" opowiadań w ogóle ma sens. Co prawda trafiła na kilka pięknych, ale przeważnie mówiły o tym samym. Wszędzie tylko Leonetta i Leonetta, a jak nie to Naxi (którego swoją drogą, miała po dziurki w nosie). Kochała Leona, ale pragnęła czegoś innego. Pewnego dnia weszła więc do Internetu, jeszcze raz zaczęła szukać i natrafiła na coś wyjątkowego. Nigdy wcześniej nie spotkała się z czymś takim. Mówiło o czymś zupełnie innym. Z każdym kolejnym słowem uderzała w nią coraz to większa fala prawdy, tego co w życiu ważne. Autorka nie bała się wyjść przed szereg, mówić o tym co trudne, zerwać z dotychczasowymi regułami i oklepanymi pomysłami. Jednak dziewczynę najbardziej urzekła ta szczerość, brak ograniczeń. To prawda, piękność tkwi w prostocie. Dziewczyna zawsze taka uważała, nigdy nie lubiła zagmatwań, niejasności. Jednak w tym świecie mało kto jest prawdziwy, mało kto potrafi być naprawdę sobą. A autorka to potrafiła. Od tej pory dziewczyna obiecała sobie, że nigdy nie pominie żadnego parta tej autorki. I tak też było. A kiedy zobaczyła na swoim blogu jeden z jej komentarzy, wiedziała, że musi zrobić jedno, chciała się jej jakoś odwdzięczyć za te wszystkie piękne chwile, które przeżyła zgłębiając każde, nawet najdrobniejsze słowo jej opowiadania. I tak właśnie zrobiła, postanowiła zadedykować jej jeden ze swoich rozdziałów, który swoją drogą wcale nie był warty zadedykowania tak wyjątkowej osobie. Resztę historii już chyba znasz...
    To napisałam Ci w jednej z naszych rozmów na gadu. Od tej pory minął już prawie miesiąc, bo dokładnie dwadzieścia siedem dni. Jeśli chodzi o Twoje historie, nie zmieniło się nic, z wyjątkiem tego, że każda kolejna jest lepsza, każda kolejna wywołuje u mnie więcej emocji. Jak już kiedyś Ci napisałam, z Parta na Part, coraz bardziej rozkwitasz. Jesteś niczym cudowny kwiat, który rozwija swoje pąki. Wiem ile serca wkładasz w swoje opowiadania, ile one dla Ciebie znaczą. I to jest właśnie w tym wszystkim najpiękniejsze. Świadczy o tym jaką osobą jesteś, bo opowiadanie, tak naprawdę, jest sposobem na wyrażenie samego siebie, tego co jest tam głęboko, skrywa się w naszym środku. Naszych przekonań, opinii, ale także zainteresowań i poglądów na otaczający nas świat. A jeśli ktoś dociera do ludzi, tak jak Ty docierasz do mnie poprzez swoje historie, musi mieć piękne wnętrze, piękną duszę. A ja wiem, że tak właśnie jest w Twoim przypadku. Myślę, że przez ten czas, jaki się znamy, zdążyłam Cię już trochę poznać, dowiedzieć się czegoś o Tobie. Jednak z każdym kolejnym dniem, okazuje się, że to co wiem to jedynie kropla w morzu, ziarenko piasku na pustyni, czy też przysłowiowa igła w stogu siana. Podczas naszych rozmów dowiaduję się nowych, ciekawych faktów, które Tworzą dla mnie Twój obraz. I z tego co zauważyłam (mam nadzieję, ze Ty też), wnioskuję, że jesteśmy podobne. Czasami aż się dziwię jak bardzo ;)

    OdpowiedzUsuń
  2. Uwielbiam te momenty, w których obydwie piszemy to samo, a zaraz na gadu, pojawiają się dwie, prawie identyczne, wiadomości. Wtedy na mojej twarzy pojawia się uśmiech, który po chwili przeradza się w gromki śmiech. Uwielbiam również Twoje podejście do poszczególnych spraw, to, że nie boisz się powiedzieć tego, co myślisz, jesteś szczera. A to niezwykle rzadka cecha w ówczesnym świecie. Dzięki temu wiem, że zawsze mogę liczyć na szczerą opinię z Twojej strony i to w każdej sprawie. Mogę z Tobą porozmawiać o wszystkim, jesteś dla mnie jak siostra, która zawsze mnie wspiera, służy dobrą radą, zawsze zrozumie. Wiem, że po miesiącu znajomości, nieco dziwne jest wyciąganie takich wniosków przeze mnie, ale co ja poradzę na to, że taka bardzo Cię kocham i, że rozumiesz mnie jak nikt inny? No właśnie, to wszystko Twoja wina Aga ;)
    Co jeszcze? Matko, wiem, że kiedyś zwracałaś mi uwagę, za każdym razem, kiedy tak mówiłam xD Mówiłaś wtedy, żebym Ci nie matkowała, bo Ty jesteś za młoda na to, aby być matką xD Zawsze mnie to bawiło. Ale teraz sama tak czasami piszesz, wiesz? Wybacz, że tak Ci ryję psychikę. Wiem też, ze niektórym, to co napisałam, wydawać się nic nieznaczące, jednak dla mnie jest istotne :D
    Kolejną rzeczą, którą uwielbiam jest nasze wspólne planowanie ;) Kocham to jak siedzimy do godziny drugiej nad ranem i omawiamy sprawy związane z kolacją u ,, moich rodziców" (,,Twoich teściów"), albo ,,nasze" zaręczyny. To co teraz może ślub, bo chyba go nie dokończyłyśmy? xD Wiedz, że te wszystkie wspólnie ,,przepisane" chwile mają dla mnie wielkie znaczenie. Co ja mówię? Chwile? Każda sekunda, a nawet jej najmniejszy ułamek, spędzony z Tobą był, jest i będzie dla mnie na wagę złota.
    Dziękuję Ci też za to, że mogę się z Tobą wszystkim dzielić, dosłownie WSZYSTKIM. Ty nigdy nie krytykujesz tego, co jest dla mnie ważne, zawsze wysłuchasz tego co ja mam do powiedzenia, wszystkich moich racji. Dziękuję Ci za to, że zrozumiałaś mnie w takim stopniu, wszystko to, co ja u siebie tworzę, wszystkie te moje wypociny, wszystkie te parringi, które zawładnęły moim sercem. Kocham Cię również za to, że znosisz moje ciągłe narzekania i marudzenie. Bo ja już niestety taka jestem. Nieco trudna, a Ty wciąż ze mną wytrzymujesz. Zawsze jesteś pierwszą recenzentką moich rozdziałów, zawsze czytasz je jako pierwsza, poprawiasz moje błędy, mówisz, czy to się w ogóle nadaje do publikacji. Chociaż ja i tak wciąż twierdzę, że się nie nadaje. Ty jednak wtedy podnosisz mnie na duchu ciepłym słowem, pochlebną opinią. Pamiętaj, to tylko dzięki Tobie się nie poddałam. A muszę przyznać, ze czasami było naprawdę ciężko. Musisz również wiedzieć, ze byłaś, jesteś i będziesz pierwszą osobą, z którą mogę dzielić moją pasję, jaką jest pisanie, no i miłość co do poszczególnych osób, jednakże nie będę pisała o kogo mi chodzi, bo Ty wiesz to najlepiej ;)

    OdpowiedzUsuń
  3. To może teraz przejdę do skomentowania tego cudownego Parta ;)
    Ja wciąż nie wierzę, ze tak wspaniała historia jest dedykowana własnie mi. Wciąż nie wiem, czym sobie na nią zasłużyłam ;*
    Bo ona jest cudowna. Jest w niej przyjaźń, miłość, poświęcenie, ale także cierpienie i smutek. Każdy, nawet najbardziej wymagający czytelnik, odnajdzie tutaj coś dla siebie. Jak wiesz Kochanie moje, ostatnio szukałam cytatów, dlatego też postaram się oprzeć moją wypowiedź na ich podstawie ;)
    „Przyjaciele są jak ciche anioły, które podnoszą nas, kiedy nasze skrzydła zapominają, jak latać.”
    To stwierdzenie wydane, moim, zdaniem, idealnie odzwierciedla rolę Andresa w życiu Camili. W piękny sposób ukazałaś wspaniałą przyjaźń między tą dwójką. Mężczyzna był przy niej zawsze, zawsze ją wspierał, chronił. Nie opuścił, nawet wtedy, gdy najbardziej go potrzebowała, kiedy wszyscy inni się od niej odwrócili. Po zdarzeniu, które miało miejsce tego feralnego zimowego wieczora. Było wręcz przeciwnie. Od tej pory Andres jeszcze bardziej zaangażował się w jej życie, bardziej się o nią troszczył. Był jednym mężczyzną, który miał wstęp do jej królestwa, królestwa jej i jej synka, małego Nico. Królestwa, ogrodzonego tak potężnymi murami, przez które niezwykle trudno było się przebić. Andres był z Cami od samego początku i będzie do samego końca. Tak, bo ja wiem, ze to wcale jeszcze nie koniec tej historii, to dopiero początek. Camila na nowo poznaje życie i dopiero teraz będzie mogła czerpać z niego pełnymi garściami. A ja jestem pewna, że chociaż w jej życiu pojawił się inny mężczyzna, Andres, wciąż będzie odgrywał w nim ważną, jeśli nie najważniejszą, rolę. Bo takie jest właśnie moje zdanie. Miłość może być ulotna, ale za to prawdziwa przyjaźń jest wieczna ;)
    „Zupełnie inaczej jest, jeżeli ktoś Cię kocha. To Ci daje setkę powodów, aby żyć”
    To stwierdzenie natomiast odnosi się do relacji między Camilą i Sebą, do ich wspólnej drogi, na której początku się znajdują. Od tego momentu nic już nie będzie takie samo. Obydwoje będą musieli nauczyć się wspólnie żyć, rozwiązywać wspólnie problemy, zmagać się z trudami życia codziennego, wychowywać małego Nico. Jednak ja wierzę, ze im się uda, bo zupełnie inaczej jest pokonywać przeszkody, jeśli mamy kogoś, kto nas kocha i wspiera, niż samemu, w pojedynkę. Wiem, ze tutaj tak właśnie jest. Sebastian kocha Camile i jej synka, dlatego też zrobi wszystko, aby ich uszczęśliwić i zagwarantować to, na co zasługują. No i oczywiście musze tu wspomnieć o scenie końcowe, która sprawiła, że emocje, który siedziały we mnie przez cały rozdział, wyszły na zewnątrz. Po moich policzkach popłynęły łzy. Łzy szczęścia i dumy. Tak Aga, dumy. Bo nawet nie wiesz jak bardzo ja jestem z Ciebie dumna. To co stworzyłaś jest piękne, wręcz nie do opisania. To symboliczne znaczenie kluczy do serca Camili i małego Nico. No i te pytania retoryczne na początku, pytania, które jak tak bardzo kocham *.*

    OdpowiedzUsuń
  4. Ten komentarz został usunięty przez autora.

    OdpowiedzUsuń
  5. Chyba pora już kończyć ten mój wywód. Jeśli dotrwałaś do końca, a wiem, ze tak było chcę Ci jeszcze coś powiedzieć. Coś, o czym Ty bardzo dobrze wiesz ;)
    KOCHAM CIĘ! I to najmocniej na świecie. Tak jak wspomniałaś, my jesteśmy jak Leon i Violka, jak Timon i Pumba, jak Nala i Simba, jak Kovu i Kiara, jak Romeo i Julia, jak Bolek i Lolek, jak Żwirek i Muchomorek, jak Flip i Flap i długo by tu jeszcze wymieniać, ale to nie ma sensu, bo Ty wiesz o co chodzi :D Chcę powiedzieć też, że ja wiem, że to wcale nie jest koniec. Bo każdy koniec jest początkiem czegoś innego, czegoś nowego. Wiem, ze nie skończysz pisać, bo zbyt wiele to dla Ciebie znaczy, a ja wciąż będę mogła podziwiać Twoją twórczość. Pamiętaj masz ogromniasty talencior, zawsze będę Ci to powtarzała.
    Mama nadzieję, ze już zawsze będzie pamiętała o swoim Leośku i, że mnie nie opuścisz, bo ja Cię nigdzie nie mam zamiaru puścić, nie pozbędziesz się mnie ;* Ten komentarz w żadnym stopniu nie oddaje tego jak jestem Ci za wszystko wdzięczna. To Ty zaszczepiłaś we mnie miłość do Cares. Bezgraniczna miłość forever <3

    Twój na zawsze - Leoś, Diana, Natalia (czy jak wolisz, bo mi to bez różnicy <3) KOCHAM CIĘ! <3

    OdpowiedzUsuń
  6. Aga, dlaczego? ;c
    Zgadzam się, że "Skradzione serce" było wspaniałe i zawsze będę pamiętała tę historię, bo była piękna <3
    Szkoda, że chcesz opuścić ten blog, ale to Twoja decyzja, więc nic nie mogę zrobić...
    Mam nadzieję, że może dziewczyny Cię jeszcze jakoś przekonają :)

    Ja również za wszystko Tobie dziękuję <3
    Dziękuję za to, że gdzieś tam zauważyłaś mój komentarz i dzisiaj mnie wymieniłaś.
    Cares jest niezwykłe i choć nigdy nie przepadałam za tą parą, to w Twoich historiach było coś tak niepowtarzalnego, że polubiłam ich bez względu na wszystko :)
    Ale Camila i Andres to tylko imiona, dlatego nie rozumiem wątów niektórych osób. Przecież tu chodzi o samą historię miłości, przesłanie i prawdę, którą Ty opisujesz. Można to przeczytać zamieniając imiona, ale historia na zawsze pozostaje taka sama, jedyna i niepowtarzalna.
    Uwielbiam Cię i Twoje Cares <3

    Besos <3
    Angiee

    OdpowiedzUsuń
  7. Jak tu zacząć? Nie wiem bo nigdy nie myślałam jak to się będzie żegnać z takim skarbem… no nic.. a więc - Kochana Najdroższa Aguniu (tak, tak wolisz Aga, ale wiesz) co ja mam ci powiedzieć co? Dziękuję bardzo za wszystkie miłe słowa, które napisałaś. Miło mi, że jednak moje komentarze o Partach coś dla Ciebie znaczyły.
    Poza tym Ty już dobrze wiesz, jak nad tym wszystkim ubolewam nad tym, że Cię nie będzie. Mogłabym wypisywać, że się nie zgadzam, że nie ma mowy, że nie ma takiej opcji.. ale tym wszystkim już Cię wymęczyłam. Podjęłaś decyzję i muszę ją uszanować, chociaż wiesz jak jest i będzie mi z tym ciężko. Chciałam nawet strajk ogłosić… ale jak już coś Aga postanowi, to nie ma, że nie.. chociaż twierdzisz, że tak będzie lepiej, to uwierz, nie będzie. Będzie mi Ciebie tutaj bardzo brakowało!! Ale najważniejsze, żebyś ty czuła się dobrze z podjętą decyzją. A, że wiem, że tak jest, to znaczy, że podjęłaś dobrą.
    To, że żegnam Cię tutaj nie znaczy, że pożegnam Cię w ogóle, bo ode mnie się tak szybko nie uwolnisz! Jak napisałaś mamy plany dotyczące słodziaków i nie tylko. Mogłybyśmy napisać razem scenariusz poczynając od parringów , poprzez wszelkie wydarzenia i imprezy kończąc jaki to będzie miał krawat, ale oczywiście taki, by komponował się z sukienką partnerki. Wspólnie nawet możemy pisać o takich szczegółach, co będzie w liściku do ukochanej. Jak zacznie, jak się podpisze.. możemy wszystko  Często myślimy o ty samym w takich kwestiach *.* Albo nasze odpowiedzi są jednoznaczne – oo taaak :D. Dlatego nie mam zamiaru przestać Cię męczyć xd Więc szykuj się na więcej! I oczywiście mamy się czym jarać! (słodziakami z gifów). My to już wiemy co, jak i gdzie! Wystarczy ich tylko uświadomić. A co tam, to dobrze rozumiem, rezygnujemy z laptopów i zbieramy na bilety? Czego się nie robi dla prawdziwej miłości. A, że przy okazji zgarniemy chłopaków to już inna sprawa. Ale o tym gdzie indziej 
    Muszę Ci powiedzieć, że dzięki Tobie odzyskałam wiarę w ludzkość, przynajmniej tą violettową ludzkość. Może znalazłam nieraz jakieś perełki.. ale co tam było? Głównie Leonetta.. Leonetta wszędzie. Nie, że nie lubię, bo kocham ich, ale wszędzie oni, wszędzie to samo… a czytając o tych wszystkich gwałtach, po czym robieniu TEGO (właśnie bo TO musi być caps lockiem…) o dzieciach w wieku 17 lat, o ciążach, o tym że po TYM następnego dnia są objawy, już brzuch widać wszystko.. a potem żyją sobie bezproblemowo, bo wiadomo kasa, dom, szkoła.. wszystko idealnie, żadnych problemów nic.. przecież najważniejsze, że się kochają. Ale przecież miłością dziecka nie nakarmisz i rachunków nie zapłacisz? Ale no nieważne… Uwierz mi, że Twoje Party dały nadzieję.. nadzieję, że jest ktoś, kto wie co to jest życie.. rozumie wszystko i ma niewyobrażalnie wielki talent! Talent do opisania, jak to jest, dlaczego tak jest… po prostu talent. Talent pisarski. I nie tylko. Bo wyobraźnię też masz cudowną :D U ciebie nie było tak, że sobie wszyscy żyją pięknie, ładnie. Wszystko było PRAWDZIWE, szczere.. mogło się naprawdę przytrafić.

    OdpowiedzUsuń
  8. A co do Partu, to mimo, że już ci napisałam na gg, tutaj oczywiście muszę się wypowiedzieć, bo przejść obojętnie obok tego nie można <3
    Tak więc:
    To było.. to jest.. to.. no po prostu aż brak mi słów. Czekałam na to zakończenie tej historii i czytałam ją z zapartym tchem. Od czego zacząć? Może zacznę od początku.. pewnie i tak wyjdzie chaotycznie, ale emocji wzbudziłaś we mnie mnóstwo od łez smutku do wielkiego banana na twarzy. Historia wzruszająca, piękna, cudowna. Szczęście? Tak, każdy ma własną interpretację tego słowa. A to w jaki sposób to opisałaś jest świetne. Możemy go poszukiwać latami, ale w końcu je znajdziemy i czasami coś (a może ktoś?), co sprawi, że będziemy szczęśliwy jest bardzo blisko. Ale nas ogarnia strach. Strach przed zbliżeniem się, ale wystarczy dać klucz do serca odpowiedniej osobie, a będzie wszystko dobrze. Znajdziemy szczęście. Ale trzeba mieć taką odpowiednią osobę, a Camila ją miała i przekonała się o tym. Chociaż obiecałaś, że Nico nic się nie stanie, to bałam się, cholernie się bałam o niego. Popłakałam się. Ale na szczęście nasz kochany Nico, to mądry chłopak, chociaż ma dopiero 4 latka. Ale to mądry i wspaniały chłopczyk, który wie o życiu więcej niż niektórzy starsi od niego. Uciekł do Andyego - przyjaciela jego i mamusi, który często zastępował mu ojca, jednak nie mógł nim zostać, ale był mu bardzo bliski. Andres nigdy nie zostawił Camili, zawsze był, gdy go potrzebowała, zawsze ją wspierał. I kiedy zobaczył ten obrazek wtulonych w siebie Cami, Sebe i Nico wiedział, że to jest ktoś, kto da im szczęście i bezpieczeństwo. Ona też wiedziała, ale bała się. A Andres pomógł jej to zrozumieć i przekonał, by dała mu coś, co jest najcenniejsze.. by dała mu swoje serce. Kiedy Nico płakał, płakała i Camila.. a ja razem z nimi. Ale na szczęście był Andres, który trochę podniósł na duchu Cami. Ale nie udało mu się to z Nico. Jedyne co sprawiło, że w sercu i duszy czterolatka wróciły kolory to właśnie obietnica Sebastiana. Obietnica, że będzie, że nigdy ich nie zostawi. Cami nie była przekonana, czy Seba na pewno tego chce, czy chce sprawić, żeby byli szczęśliwi. Ale on chciał, on cholernie chciał dać im to szczęście, obdarować miłością i powiedział to wprost, że nie musi, a chce. Mały Nico po złożonej obietnicy już nie płakał, zaufał Sebie i teraz mógł tylko cieszyć się szczęściem, świecącym słońcem, mógł cieszyć się wszystkim i być radosnym, bo wiedział, że będzie dobrze. Camila zamykając oczy chciała, żeby takie chwile i uczucia towarzyszyły jej codziennie. Więc postanowiła - da mu to co najcenniejsze. A co to było? To były klucze. Klucze do serca jej i Nico (chodź serce Nico było otwarte na jego miłość od momentu, gdy obiecał, że ich nie zostawi - jego i mamusi). A Seba mógł się teraz cieszyć - cieszyć zaufaniem jakim został obdarowany. Camila zrozumiała, że Seba uszczęśliwi nie tylko ją, ale tego małego szkraba, którego kochała całym sercem i duszą. Można kochać duszą? Chyba tak, bo Camila kochała Nico wszystkim. Bo on był najważniejszy. Seba znalazł drogę do serca Cami i znalazł drzwi. Dostał klucz, który był ostatnią częścią układanki. Układanki, po której ułożeniu wszyscy będą szczęśliwi. Teraz wiedział, że serce Cami już na zawsze będzie jego, a jego serce będzie tylko Camili, ale to już wiedział od dawna. Ona i Nico znaleźli odpowiednią osobę. Odpowiednią by zaufać, pokochać i oddać klucz. Teraz już wszystko było jasne. Szczęście, na które tak czekali i za które tak cholernie się wycierpieli - przyszło. Odnaleźli je. I teraz mogą się nim cieszyć - wspólnie, we trójkę. A może nawet czwórkę, bo nie można zapomnieć o wspaniałym przyjacielu Andresie, który zawsze będzie miał swoje miejsce w sercu Cami i Nico.

    OdpowiedzUsuń
  9. Dobra ja już kończę, bo ta moja rozprawka już mogła Cię znudzić xd
    DZIĘKUJĘ CI BARDZO AGUNIU za wszystko – wszystkie historie, wszystkie przesłania, WSPANIAŁYCH BOHATERÓW – CARES <3, które było Twoim cudownym pomysłem, za wszystkie emocje, które towarzyszyły mi przy czytaniu, za to wyczekiwanie za następną częścią, czy partem, dosłownie ZA WSZYSTKO ! <3 Jesteś wspaniała! Nawet mi się pytałaś i wiesz, że „Skradzione Serce” , skradło również moje serce i ze wszystkich Partów możesz być bardzo dumna, ale z tego szczególnie ! I powiem Ci jeszcze, że KOCHAM CIĘ bardzo, bardzo , bardziej niż my kochamy słodziaki! Pamiętaj, że jesteś wspaniała <3
    Mój komentarz pewnie nie jest tak świetny jak te które się pojawią i już pojawiły (Diana matko jesteś cudowna *.*) i nie oddałam nim tego co chciałabym ci przekazać, ale wiedz,że bardzo Ci DZIĘKUJĘ CI, PODZIWIAM CIĘ I KOCHAM CIĘ !!

    Tinistas, czyli Twoja Paula :* <3

    OdpowiedzUsuń
  10. Ja się nie rozpiszę. Przepraszam, ale zaraz muszę iść na Andrzejki.
    Tak mi się przykro zrobiło... Naprawdę - będę tęsknić! :(
    A part genialny. ♥

    OdpowiedzUsuń
  11. Czuję, że to wszystko przeze mnie...

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. A czy to ważne?
      Nie należy wtrącac się w nie swoje sprawy..
      Na pewno nie jest to wina Xenii..

      Usuń
    2. Xenia, kochanie, to nie jest Twoja wina.
      To nie jest ani wina Twoja, ani Maddy, ani Mai.

      Usuń
  12. Kurde,Aga!Nie...to nie miało być tak...Masz rację,bo większość opowiadań jest taka,jak pisałaś.Ty to powinnaść napisać książkę,na którą rzucę się w Empiku na nią jako pierwsza.Ale,ale!Właśnie beczę.Sorry dziewczyny ale bez Ciebie Aga,nie będzie już to samo...
    Smutna Castillo...

    OdpowiedzUsuń
  13. Wiesz, tak naprawdę, to gdy zobaczyłam tytuł posta w mojej liście blogów, to w pierwszym momencie powiedziałam: "Co jest?". Wczoraj jeszcze tutaj taka wspaniała wiadomość, że zostajesz, a teraz to...
    Ja nadal nie rozumiem, dlaczego odchodzisz. Twoje Cares jest tak wspaniałe, tak wzruszające, że nie rozumiem. Twoje opowiadania mogłabym czytać godzinami.
    Szczególnie podobało mi się właśnie "Skradzione serce". Ten Part był taki piękny...
    Tamten, ale i inne, ten też były cudowne. Kocham twój styl pisania, twoje przekazywanie emocji i w ogóle <3333
    Bardzo, bardzo, ale to bardzo szkoda, że odchodzisz. Bardzo mi przykro, będę tęsknić :(
    Dziękuję, że mnie wymieniłaś, chociaż komentuję od niedawna, ale to tylko dlatego, że wcześniej nie miałam konta na bloggerze. Ale wtedy komentowałam z anonima.
    Przechodząc do tego Parta...
    No, był wspaniały. Cały. Temat taki trudny, a mimo to dałaś radę. Wątek przyjaźni Camilii i Adresa, małego Nico... Którego tak szkoda zrobiło mi się w dzisiejszym rozdziale. Sebastian dostał klucze do serca Cami i jej synka, niech ich nie zgubi, tylko otworzy nimi to, co otworzyć musi.
    Wiem, że mój komentarz niczym nie równa się z komentarzami Diany, Tinistas czy innych, ale musiałam skomentować.
    Dziękuję, że pisałaś na tym blogu. Ja nadal będę go czytać, będę czekać na party tych trzech wspaniałych dziewczyn, ale za Tobą będę strasznie tęsknić <3333
    Całuję <333

    OdpowiedzUsuń
  14. Ag.
    Sama właściwie nie wiem co ja powinnam ci tu napisać. Na pewno coś po sobie zostawie długiego, by twój ostatni Part na tym blogu został zapamiętany przez wszystkich na bardzo długo. Wiesz że jest mi smutno, wiesz że cię wielbiłam i byłaś razem z Mają, Xenią i Maddy moimi ulubionymi bloggerkami. Liczę na to że może otworzysz jakiegoś osobnego bloga, lub coś z tych rzeczy. Twój wielki talent zawsze pozostanie zapamiętany przez każdych twoich czytelników. Byłaś wzorem do naśladowania a twoje Party o Cares były przepiękne. Dziękuję że pozwoliłaś mi czytając twoje dzieła, płakać, śmiać się samej do siebie, szczerzyć do monitora, myśleć godzinami co będzie działo się w dalszej części. Ciebie nigdy nie zapomnę, nie ma takiej opcji ! Wiem że tej decyzji nie podjełaś pochopnie. Tak postanowiłaś, coś wśrodku ciebie powiedziało że to już koniec. Nie mam pretensji, jestem szczęśliwa dzięki twoim Partą które zostaną w mojej pamięci.
    Moim ulubionym jest ,,Nie zostawiaj mnie'', sama nie wiem czemu ale czuję że jest taki fantastyczny i najlepszy ze wszystkich. Nie no co ja plotę, ty zawsze piszesz genialnie. Klucz do serca, piękne ! Płaczę, ryczę jak dziecko ! Nie wiem czy kiedyś się pogodzę z tym że odeszłaś z TFF, ale w życiu nic nie dzieje się bez powodu. Dziękuję ci za wszystko, za każdego Parta, za każdy mój uśmiech na twarzy, moje łzy i wszystko inne.
    Liczę że Maja nie zrobi to o czym myślę. Nie chcę was stracić, chociaż ona jest jeszcze na innych blogach.
    Na tym blogu tworzyłaś coś niesamowitego, coś czego nie można opisać słowami, to trzeba poczuć wewnątrz nas, głęboko, głęboko.Każdy twój Part otwierał mnie bardziej i właśnie tym zakończeniem, tym magicznym kluczem otworzyłaś moje serce do miłości twoich opowiadań. Kurcze, popłakałam się. Ale ze mnie dziecko. Zapomnij o tym.
    Pamiętaj, powtórze się poraz drugi, ty zawsze będziesz obecna w moim sercu.Kocham cię, bardzo, bardzo mocno.
    Całuję i liczę że jeszcze o tobie usłyszę nie raz ;*
    MARCELA *.*

    OdpowiedzUsuń
  15. Szkoda, że odchodzisz, ale zawsze coś się kończy, a zaczyna coś innego, czy na odwrót. Cieszę się, że pisałaś o Cares, bo to dzięki Tobie ich pokochałam. Pisałaś o nich cudownie i nigdy o tym nie zapomnę jak i o Tobie. Tak samo jak Tobie podobał mi się Part "Skradzione serce", ale to nie oznacza, że inne nie, bo także były cudowne. Jednak ta cześć Parta podobała mi się chyba jeszcze bardziej nawet niż "Skradzione serce", ale to będzie niżej. Ty nam nie powinnaś dziękować tylko my Tobie. Za to, że stworzyłaś tak piękne historie o Cares. Za to, że po prostu byłaś na tym blogu i byłaś jego cząstką, którą zawsze będziesz. ;**

    Teraz o ostatniej części Twojego Parta:
    ona była cudowna, ale to i tak nie wystarczy na opisanie tego. <333
    jak zaczęłaś opisywać o Nico, z moich oczu od razu zaczęły lecieć łzy. wiem jak się czuł Nico, jednak pozostawię to dla siebie. Sebastian zrobił wszystko by być blisko nich i nie pozwolić na to żeby ktoś ich skrzywdził.
    Sebastian znalazł klucz do ich serc <3
    czeka... niestety już nie będę mogła przeczytać następnej twojej historii, ale rozumiem Cię i zawsze pozostaniesz w naszych sercach <33

    Kochamy Cię i nigdy o Tobie nie zapomnimy <333

    Teraz coś do Xenii, bo napisała w komentarzu "Czuję, że to wszystko przeze mnie..." - Na pewno nie jest to przez Ciebie ;**
    Jest nam ciężko, bo odchodzi jedna z najlepszych pisarek na blogu, ale tak postanowiła, a my na to wpływu nie mamy.

    Jeszcze raz Kochamy Cię + tęsknić będziemy <3333

    OdpowiedzUsuń
  16. Hej !
    Przykro mi to jasne , smutno też . Rozumiem twoją decyzję ,twoje pisanie jest genialne pamiętaj .Wszystko dobre szybko się kończy . Muszę przyznać ,że płakałam . Płakałam przy twoich one partach czy to o Leonie i Violettcie czy przy Cares . Pokochałam tą parę , nie chciałam Bromi ,ale tak wyszło . Rozumiem cię . Nie wiem co napisać . Dziękuję ,że tak pięknie pisałaś <333

    OdpowiedzUsuń
  17. Aga, na pewno wiesz jak wiele zrobiłaś dla osób, które tu są. To Ty Sprawiłaś, że wierze w To, że są na śwkecie młodzi ludzie, którzy mają talent i go wykorzystują. To na Twoje opowiadanie czekałam i sprawdzałam kilka razy dziennie. Jestem pewna, że pomimo to, że stąd odchodzisz, każdy będzie Cię tu pamiętać. Chociaż będę bardzo tęsknić za historiami spod Twego pióra, rozumiem, że jak napisałaś "dużo się zmieniło" i nie chcesz/ nie możesz już dalej pisać.
    Na pewno wiesz, że to dzięki Tobie wszyscy pokochali Caresa jako parę, i jako przyjaciół. To Ty sprawiłaś, że wiele osób uświadomiło sobie, że chociaż są tu postacie z Violetty, mają one zupełnie inne charaktery.
    W Twoich opowiadaniach zachowanie były prawdziwe, szczre, po prostu lludzkie.
    Jestem przekonana, że w przyszłości powinnaś zająć się pisaniem na poważnie. Proszę Cię, pomyśl kiedyś o tym. Za rok, pięć, dziesięć, czy czterdzieści lat. To jak piszesz na prawdę uszczęśliwia ludzi. Nie ważne czy piszesz o szczęściu czy smutku, piszesz idealnie.
    Nigdy w życiu nie myślałam, że polubię Caresa.
    Sama piszę bloga ( fedemila-semi-naxi-marcesca.blogspot.com ) i wiem jak dużo czasu potrzeba na napisanie rozdziału. Szczególnie tak wspaniałego. Poruszyłaś tak poważne i ważne aprawy, że aż chciało mi się płakać. Przy 2 chyba się popłakałam.
    Takiego talentu każdy Ci zazdrości, więc proszę Cię pbiecaj mi, że nie porzucisz pisania.
    Ta częć o Cares jest najcudowniejszą historią. Opowiada o tym jakie jest prawdziwe życie i jak ważna Jest wiara w siebie.
    Nigdy nie wolno się poddawać i zawsze trzeba dążyć do wyznaczonego celu. Choćby nie wiem co trzeba stawiać na swoim.
    Ta historia opowiada właśnie o tym.
    Podziwiam Cię za to, że masz tak wielką wyobraźnie, a wszystkie pomysły ujmujesz w swoich opowiadaniach.
    Jesteś o wiele lepsza niź duża część pisarek.
    Będziemy za Tobą tęsknić, ale nie zapomnimy.
    Bardzo dziękuję za wymienienie, cchociaż czytam niedługo.
    Bardzo Ci dziękuję, że każdy rozdział urozmaicał moje dni.
    Buziaki :*
    Hania ♥

    OdpowiedzUsuń
  18. Nie wiem czy na ciebie nakrzyczeć, rozryczeć się, czy rzucić się na kolana i błagać żebyś została.
    Jeśli przemyślałaś tą decyzję, dobrze.
    ALE JA BĘDĘ TĘSKNIĆ, NIE ZOSTAWIAJ MNIE NOO!
    To pewnie moja wina. Bóg ukarał mnie za wyśmiewanie murzbrodłeja. Ja niechcący! To z miłości, no nie róbcie mi tego!
    Agunia, nie :c Będę bardzo bardzo tęsknić.
    Ja wiem, że zwyzywałam bromi i podrywy mubroadwaya, ale... Zapomniałam co chciałam napisać, zabijcie mnie xd
    Będzie mi brakować nie tyle Caresa (nie ma to jak kochać pary, która nie istnieje), co twoich pięknych opowiadań. Poruszałaś ważne dla serca tematy w niesamowicie realistyczny sposób. Czyli nie, gwałcę cię, ale spoko, jutro o tym zapomnę, będzie fajnie.
    Andres to prawdziwy przyjaciel. Szczęście Camili było dla niego najważniejsze, i dzięki temu, z powrotem mogła zacząć żyć radością.
    Nico znalazł ojca, a Seba na pewno będzie o nią dbać.
    Murzyn kupiłby jej loda w kiosku, a potem odszedł zatańczyć brazylijskie tańce ludowe. Miało być bez murzyna, to dla odstresowania.
    Szczerze mówiąc, nie wyobrażam sobie tutaj nikogo zamiast ciebie, ale wszystko zależy od decyzji dziewczyn.
    Tylko, że mi smutno jak cholera. Nie tylko mi. Wszyscy za tobą tęsknią.
    Mam nadzieję, że nie przestaniesz pisać. Serio, musisz to robić. Potrzebne nam są takie pisarki <3
    Tak więc... Trzymaj się ciepło i nigdy nie przestawaj pisać! Kocham cię całym swoim głupim serduchem.
    A teraz pozwól, że cię zacytuję:
    "Bo o szczęście trzeba walczyć"

    OdpowiedzUsuń
  19. To może najpierw tak:
    Dziękuje Ci kochana, za każdą historie, za każde zdanie i każde słowo. Dziękuje Ci, że jako jedna z nielicznych potrafiłaś mnie wzruszyć do łez. Gdy widziałam, że dodałaś coś nowego od razu brałam chusteczkę i zaczęłam czytać. I dziękuje Ci również za Twoje podziękowania skierowane do mnie. Nawet nie masz pojęcia, jak bardzo moje serduszko się cieszyło, gdy to przeczytałam :) Nie będę Ci mówić, jakie to były wspaniałe opowiadania, bo ty to doskonale wiesz. Wiem, że już pewnie zdania nie zmienisz. W porządku. To twoja, własna decyzja. Ale wiedz, że gdy stąd odejdziesz coś we mnie umrze. Jakaś cząstka mnie zamilknie i już nigdy się nie odezwie. Każda historia posiadała przesłanie. Wiele się dzięki Tobie nauczyłam. Pisałaś o największych problemach i troskach. Przerabiałaś bardzo trudne tematy i za to Cię bardzo kocham <3 Wcześniej, gdy nie znałam jeszcze tego bloga, czytałam Twoje Party o Leonettcie na blogu "Friends of Violetta". Masz ogromy talent i nie zmarnuj go, bo może będziesz tego żałować do końca życia. Dziękuje Ci, że pisałaś o Cares. "Kopciuszek", "Skradzione Serce" i "Nie Zostawiaj Mnie" <3 Wszystkie były wspaniałe. Mam nadzieję, że mimo iż odejdziesz nie usuniesz swoich Partów. Zawsze będę do nich wracała i czuła się tak, że poznaję tą historię na nowo. i liczę na to, że kiedyś tutaj wrócisz, a ja zawsze będę przygotowana i będę mieć przy sobie chusteczki.

    Całuski,
    Twoja wierna czytelniczka, która będzie o Tobie pamiętać
    Patrycja Verdas ;***

    OdpowiedzUsuń
  20. Nie umiem pisać długich komentarzy, ale w tym przypadku, po staram coś dłuższego napisać ;D
    Czytałam każdą twoją historię, po kilka razy. Każdy była genialna. Szkoda, że nie będzie nowych. Dzięki tobie poznałam Cares, równocześnie go pokochając. To taka para nie możliwa, ale uwielbiana. Ty ją "wniosłaś" na polskiego bloggera, przez co każdy bardzo Ci dziękuje. Mam nadzieje, że nie przestaniesz pisać, że założysz swojego bloga, albo, że przemyślisz to jeszcze raz i powrócisz. Nie ważne kiedy, ale fajnie by było, gdybyś kiedykolwiek wróciła. Ten komentarz może być bez sensu, ale u mnie to normalne. ;)

    OdpowiedzUsuń
  21. Aguniu moja kochana :*
    Nie wiem co mogę powiedzieć, aby wyrazić to co teraz czuję. Powiem tylko: DZIĘKUJĘ ! Dziękuję, że pozwoliłaś mi czytać twoje piękne party ! Dziękuje, że w tak wspaniały sposób okazywałaś problemy oraz uczucia ludzi z którymi spotyka się dzisiejsze społeczeństwo.
    W tak szczególnym i jakże smutnym dla wszystkich twoich czytelników momencie postaram się rozwinąć swój komentarz i opowiem Ci o tym co czułam czytając twoje party.
    No więc tak, pewnego dnia czytając bloga naszej kochanej Mai natknęłam się na One Parta napisanego przez niejaką Age. Przeczytałam pierwszą część i byłam zachwycona. Następnie ukazała się druga część przez, którą rozpłakałam się. O one parcie w którym Violetta poroniła już nawet nie wspomnę bo ryczałam przy nim. Tak, ryczałam, nie płakałam. Powiem Ci, że ja na ogól nie płaczę zbyt często, a raczej nie płakałam zbyt często. Kiedyś skłonienie mnie do łez było wielkim wyczynem. Naprawdę ! Nie płakałam oglądając Titanica z koleżanką która obok ryczała. Jednak po twoich cudownych one partach coś się zmieniło. Po raz pierwszy płakałam tak naprawdę właśnie na twoim opowiadaniu. Pierwszym co doprowadziło mnie do takiego stanu były twoje Party oraz pewien blog, który dobiegł już końca. Nie mówię, że od razu na pierwszej twojej pracy ryczałam, bo nie było tak. Na pierwszej miałam tylko łzy w oczach, ale jak wspomniałam już wyżej na histori: "Miłość cierpliwa jest" szlochałam i nie potrafiłam opanować łez. Według mnie najwspanialsze w twoich opowiadaniach jest to, że idealne potrafisz wczuć się w bohatera i opisać jego myśli tak, że czytając odczuwa się jego radość, ból, cierpienie. Pamiętam jak po pewnym incydencie dotyczącym kopiowania twojej pracy powiedziałaś, że odchodzisz ze świata blogów, że prawdopodobnie nie ukarze się już nic twojego autorstwa. Nawet nie wiesz jak bardzo się cieszyłam, kiedy pewnego pięknego dnia po raz pierwszy ujrzałam TFF. Blog stworzony przez moje ukochane bloggerki w tym Agunie. Tak samo jak nie zapomniałam tamtego dnia, nie zapomnę także dzisiejszego. Bo dzisiaj moja Agusia odchodzi ;( Już po samym tytule tego posta wiedziałam, że będzie źle, a kiedy przeczytałam 4 pierwsze zdania do moich oczu napłynęły łzy. Czytałam o twojej decyzji, czytałam podziękowania skierowane do poszczególnych osób i nawet nie wiem kiedy z moich oczu wypłynęły łzy. Jest mi cholernie przykro i nadal nie potrafię pogodzić się z tym, że odchodzisz. Nie dociera to do mnie. To dzięki Tobie pokochałam Caresa. Chociaż, według mnie jeśli czytamy opowiadanie napisane przez osobę , której historie czytamy to para nie ma znaczenia. Bo dla mnie mogłabyś złączyć nawet nie wiem Andresa i Violette, a historia i tak pozostała by piękna. <3 Wszystkie historie twojego autorstwa, bez wyjątku były piękne <333 Ostatni One Part o Semi był przecudny, party o Leoenttcie tak samo. <3333 Pokochałam także historię naszej Camili zmienionej w "Kopciuszka" <333 Wszystko było cudowne. Nie zapominaj, że wszyscy bardzo Cię kochamy jeśli kiedykolwiek zapragniesz tu wrócić my będziemy czekać !! :***

    Wiem, że nadzieja jest matką głupich, ale ja przez cały czas mam nadzieję, że mimo wszystko pojawi się chociaż jeden, króciutki One Part napisany przez naszą Agusię <3333

    Wierna czytelniczka, która zawszę będzie z Tobą, która nigdy o Tobie nie zapomni i dla której zawsze będziesz wzorem. <333
    Milena Verdas :**

    OdpowiedzUsuń
  22. Aga, Ty wiesz dobrze co ja o tym sądze. Tym razem nie zostawię długiego komentarza. Napisze tylko Dziękuję. Dziękuję za wszystko. Jesteś wspaniałym człowiekiem i będę ci o tym przypominać codziennie. Kocham Cię.

    OdpowiedzUsuń
  23. No, nieee!!! JA PO WCZORAJ SIĘ CIESZYŁAM TAK STRASZNIE... No... Dobra, rozumiem, że tak postanowiłaś, twoja decyzja, dlatego nie będę się wykłócać, bo to nie wina głosowania, ale me ukrywam, że mi smutno. Cares było pięknie, ponieważ nie dość, że to była taka nietypowa para, nie było jej w serialu, to do tego jest piękna! Nie wszyscy ją doceniają, bo są tylko za tym co im podstawi Disney np. Leonetta. Pewnie gdyby Fedemiły nie dali dla innych wydałoby się to dziwne i nie do pomyślenia :/ Dlatego nawet jak odchodzisz to ci dziękuje za tą parę, była cudowna, nie wiem czy wiesz jak bardzo mi się podobała, bo jak już pewnie napisałam, rzadko komentuję, ale uwierz mi była the best i to połączenie było bardzo kreatywne, kocham Andreas'a :D
    Co do Parta: Na początek, dobrze, że dokończyłaś historię :D Bo to by było nie fair :P Andreas... Też chcę takiego przyjaciela, nooo!!! To było piękne, Cami, Seba, Nico. Dobra, nie rozpiszę się, ale Andreas tu tutaj... Można było na niego liczyć, Camila była dla niego ważna...
    Przy Nico prawie się popłakałam... To było pięknie. W sumie już to pisałam, ale strasznie podobał mi się ten part. W sumie to mój ulubiony ze wszystkich, wszystkich, jakie przeczytałam w życiu - serio.
    Dlatego mam nadzieję, że nie zmarnujesz swojego talentu i będziesz pisała jakieś opowiadanie jeszcze, bo TERAZ tylko tu pisałaś :(((

    OdpowiedzUsuń
  24. Ja naprawdę nie wiem, co mam napisać.
    Nie stać mnie na długi komentarz, jestem... zaskoczona? Tak. I smutna. Ale to nie ważne.
    Szanuję Twoją decyzję, Aguś (chyba nigdy tak do ciebie nie mówiłam, ale teraz muszę). Ale to nie zmienia faktu, że nie umiem się pogodzić z tym, że odchodzisz. TFF nie będzie takie samo bez ciebie. Każdy to wie.
    Dziękuję ci za wszystkie miłe słowa, jakie skierowałaś do mnie. I obiecuję ci, że nie pozwolę, by TFF przestało funkcjonować. Zrobię to dla ciebie i jestem pewna, że dziewczyny także dadzą z siebie wszystko.

    OdpowiedzUsuń
  25. Tak siedzę i mam wrażenie, że zamieniam się w Violkę. A wiesz czemu? Bo nie wiem co zrobić... Skomentować, czy nie? Chyba nie komentowałam żadnego Twojego para, za co bardzo, bardzo przepraszam.Jest mi strasznie wstyd... Ja po prostu nie chciałam się ośmieszać. Te emocje, które się we mnie narodziły po przeczytaniu każdej Twojej wspaniałej historii wolałam zachować dla siebie. Stwierdziłam jednak, że tak nie może być. Czas dać o sobie znać. Bo czytałam. Czytałam wszystkie za co bardzo, ale to bardzo Ci dziękuję!
    W ankiecie głosowałam na Cares. Widząc, że prowadzi sporą ilością głosów nie przejmowałam się, wręcz przeciwnie, byłam pewna, że zostaniesz. Bo czym niby jest Bromila do Cares? NICZYM. Nie ma porównania.
    Uważam, że te wszystkie kłótnie były bez sensu. Proszę, niech podniesie rękę do góry osoba, której ulubioną parą są właśnie Camila i Broduey. Wątpię, żeby ktoś się zgłosił. A przez całą tę akcje, w głównej mierze rozwalono wspaniałe " Ale Ty zawsze musisz być obecny w moich snach..." Nie mówię, że właśnie przez to Aga odeszła, bo nie wiem tego, ale jak już mówiłam te dziesięć osób mogłoby się ugryźć w język i w opowiadaniach o Cares podziwiać niesamowity talent Agi.
    Bo ja wciąż nie mogę pojąć ile Ty go masz. Jesteś wspaniałą osobą i choć nie znam Cię osobiście, tylko z prac, które dane było mi czytać wiem to. Jestem tego pewna.
    Byłaś pierwszą osobą, która urzekła mnie swoim talentem. Ja wciąż pamiętam tego One Parta o Leonettcie, który przeczytałam na Mai blogu. I do dnia dzisiejszego nie chcę do niego wracać, bo wiem, że znowu będę ryczała, jak to moja mama mówi: Jakby nie wiadomo jaka wielka krzywda mi się stała.
    To przez Ciebie uzależniłam się od Cares. To prze Ciebie zwracam uwagę na każdy, nawet najkrótszy wątek w serialu o Andresie. To Ty i twoje opowiadania nauczyły mnie podziwiać go. Podziwiać Camilę. Wcześniej nie zwracałam większej uwagi na te postaci, ale dzięki Tobie to się zmieniło ;) Dziękuję... Tylko tyle potrafię powiedzieć, po prostu dziękuję... ;*

    Nie będę teraz nadrabiać w komentowaniu każdego Parta po kolei. Wypowiem się o nich ogólnie. Chcę, żebyś wiedziała, że ja osobiście nie jestem w stanie wybrać jednego, tego najlepszego. Po prostu nie umiem. Takiego moim zdaniem nie ma. Wszystkie są cudowne. Każdy miał w sobie to coś. Jakąś magię, był... Był jakby zaczarowany. Niezwykły... Jedyny w swoim rodzaju. Nie da się go z niczym porównać. Mimo iż pisałaś o Camili i Andersie, to nie zawsze byli parą. Często byli przyjaciółmi. Mi już brakuje słów, epitetów, bo przy Twoich pracach zwykłe "super" nie wystarczy. Bo to nie było super, to było bardzo, bardzo super, wręcz cholernie super!

    Podsumowując, rozumiem Twoją decyzję, ale nie kryję, że jest mi strasznie smutno, bo teraz te najbardziej wybitne bloggerki odchodzą. Oczywiście nie wszystkie, ale co raz częściej jakiś blog zostaje zawieszony. I tutaj znikasz Ty. Rozumiem, nie mam do Ciebie żalu, ani pretensji, wiec że będę tęsknić... <3

    OdpowiedzUsuń
  26. Jest mi bardzo smutno
    Julia ;-((

    OdpowiedzUsuń
  27. Przeczytałam Cares ale nie skomentuje, bo i tak wiesz, co sądzę o tej historii.
    Bardziej jednak poruszyła mnie ta na początku, twoja.
    Jestem zła, Aga, nie ukrywam. Zła na to, że właśnie zaprzepaszczasz swój talent. Nie rozumiem twojej decyzji, ale może czułaś, że tak powinnaś. Chciałabym cię przytulic i na ciebie nakrzyczec jednocześnie. To juz nie chodzi o to, że każdy chce czytać o cukierkowej miłości, bo inaczej piszesz, a wydawało mi się, że czytelnicy to lubią. Ja to kocham, wiedz o tym. I to, że piszesz tak realistycznie.
    pamiętaj, że ty ZAWSZE będziesz częścią TF czy ci się to podoba, czy nie. Przynajmniej ja cię nie zapomnę. Szanuje twoją decyzję, ale będzie mi ciebie brakować.
    Pozdrawiam cię cieplej niż zawsze, Julka <3

    OdpowiedzUsuń
  28. Aga...
    Tego się nie spodziewałam. To był dla mnie kompletny szok widząc nagłówek "Pożegnania nadszedł...". Nie mogłam w to uwierzyć i nadal nie mogę. Nie pojmuję, dlaczego jednak się z nami żegnasz.
    Jednak pomimo faktu, że zakończyłaś swoją przygodę z tym blogiem, to i tak pozostaniesz już na zawsze w moim sercu. Byłaś, jesteś i będziesz dla mnie inspiracją, twoje Party były tak niezwykłe, życiowe, niesamowite, że aż trudno mi znaleźć właściwe określenie. Idealne.
    W tym momencie jestem tak roztrzęsiona, że nie wiem kompletnie, co napisać. Wniosłaś tyle do mojego życia, każdy Twój Part czytałam z wielkim tchem i pochłaniałam szybko kolejne zdania. Opisywałaś to wszystko w taki sposób, że naprawdę czułam się jakbym była jednym z bohaterów, zarazem wyobrażając sobie to wszystko. To wspaniałe uczucie. Każda historia mnie wzruszała, emocje towarzyszące czytaniu są nie do opisania. Jesteś jedną z najbardziej utalentowanych osób, jakie znam.
    Przechodząc może jeszcze do ostatniego Parta, jakiego tu napisałaś (na samą myśl chce mi się płakać). Wiedziałam, że to będzie coś zaskakującego. Wiedziałam, że wspaniale ci wyjdzie. Nie wiedziałam jednak, jaki będzie tego efekt końcowy. Po prostu się go nie spodziewałam.
    Nico to uroczy czterolatek, chociaż na co dzień radosny, pomimo tego, że nie ma taty cieszył się z życia. Jednak dokuczliwe dzieci sprawiły, że w końcu coś w nim pękło i nie mógł już tego wytrzymać. Andres okazał się wspaniałym wujkiem. Wiedział, ile jego przyjaciółka przeżyła, co znosi, ile dla niej znaczy Nico i nie chciał, by znowu oboje cierpieli. Pomógł Sebie. Wiedział, że on nadal ją kocha.
    Przeciwności losu były, są, będą. Ale czy zawsze oznaczają, że życie jest dla nich okrutne? Może to znak, by coś w nim zmienić? Na pewno sytuacja Camili nie była łatwa. A jednak odnalazła drogę do szczęścia. Miłość, ból, smutek, cierpienie, obawa, radość... To i jeszcze więcej zawarłaś w tej historii. Dopiero pod koniec Parta zaczęły spływać mi łzy. Jedna, druga, trzecia, czwarta... I potem to już wylewałam morze łez. Nie mogę przestać.
    Dziękuję Ci za to, że poznałam Twoją twórczość. Dziękuję za to, że byłaś, jesteś i będziesz. Nigdy nie zapomnę o tak utalentowanej osobie.
    Końcówka Parta to może być taka puenta mojej wypowiedzi.
    Nie napisałam tu, w komentarzu wszystkiego, ale emocje, które mną targają nie pozwalają mi na więcej. Powiem to po raz kolejny: DZIĘKUJĘ.
    Jesteś niesamowitą osobą. Będę tęsknić za tymi historiami o Cares... To taka wyjątkowa para. Twoja. Każda poruszyła moim serduszkiem.
    Jestem Ci bardzo wdzięczna za to, że pojawiłaś się w blogerowym świecie i ukazałaś wszystkim, jak bardzo wartościową osobą jesteś. Jest mi strasznie wstyd, że tak mało, ale na więcej mnie chyba nie stać. Będę cholernie tęskniła... Mam cichą nadzieję, że jeszcze kiedyś powrócisz.
    Twoja wierna fanka, czytelniczka,
    Caro <3

    OdpowiedzUsuń
  29. Napisać długi komentarz.
    Nie mogę.
    Nie umiem.
    Kolejny raz, przerasta mnie to. Już czytając poprzednie party, mimo że ich nie skomentowałam, bo mój prosty, krótki komentarz po prostu nie pasowałby do świetności tego bloga i tych opowiadań, zawsze chciałam to zrobić. Więc robię to teraz. Mój pierwszy komentarz na blogu, szkoda, że w takiej sytuacji.
    Aga,
    tak naprawdę odbyłyśmy ze sobą jedną rozmowę na gadu gadu. Jedną, podczas której zdążyłam kilkanaście razy powtórzyć jak bardzo podobają mi się twoje opowiadania, a także wspomniałam o tym jak bardzo nie chcę byś odchodziła. Choć ty odpowiadałaś, że to nie prawda, ja zdania nie zmienię. Twoje opowiadania są niepowtarzalne. Są TWOJE. Nic ich nie zastąpi. Zawsze czytałam je z ogromną przyjemnością. I podziwiam cię. Podziwiam, bo próbowałaś pokazać, że istnieje coś poza Leonettą i że nie tylko ona jest wyjątkowa. Jak najbardziej ci się to udało. I to w tak piękny sposób.
    Chyba już nic więcej nie napiszę, bo nie mam tylu słów.
    Po prostu... Aga, mam nadzieję, że to nie jest ostatni tekst twojego pióra, który miałam przyjemność przeczytać, bo takiego talentu nie warto marnować.
    Przykro mi, że podjęłaś właśnie taką decyzję, mimo to, zawsze będę twoją fanką.
    Pozdrawiam Cię serdecznie,
    Magda

    OdpowiedzUsuń
  30. Bardzo dziękuję ci, że napisałaś o mnie na wstępie. To dla mnie wiele znaczy :* Okey, na początku dodam, że nie umiem pisać długich komentarzy i streszczę się.
    Uwielbiałam Cares. Ostatnie party "Nie zostawiaj mnie", były przepiękne! "Skradzione serce" także. Jedynym moim pocieszeniem w twoim odejściu jest to, że nie odchodzisz z winy kogoś, tylko to twoje własne postanowienie ;)
    Więc z żalem się z tobą żegnam, ale mam nadzieję, że jeszcze kiedyś przeczytam twoje wspaniałe opowiadania :*

    OdpowiedzUsuń