'' Więc nie poddawaj się dla mnie
Proszę przypomnij mi, kim naprawdę jestem ''
Proszę przypomnij mi, kim naprawdę jestem ''
Ból. Każdy z nas go doświadczył.
Pewnie niejedno z Was wywróciło się na rowerze i poobijało sobie kolana.
Jednak czy ból fizyczny jest tym najsilniejszym bólem? Ból fizyczny
można załagodzić. Kiedy boli nas głowa zażywamy tabletkę przeciw bólową,
tak samo jest także z bólem zęba. Mija kilka chwil i już nic nas nie
boli. Zapominamy o bólu. Nie myślimy już o głowie, która bolała nas
jeszcze kilka chwil temu. Ból fizyczny znika. Nie zostaje z nami na
zawsze. Jest jeszcze jeden rodzaj bólu. Ból duszy i serca. Ból duszy nie zniknie po zażyciu tabletki przeciw bólowej.
On będzie trwał i trwał. Dusza będzie nas bolała do momentu, kiedy
strasznych wspomnień nie wymażemy z pamięci. Jednak, tu pojawia się
kolejna przeszkoda. Złe wspomnienia, nie są zapisane ołówkiem, że my
wymażemy je gumką do mazania i będzie po problemie. Niestety taki rodzaj
bólu trwa i trwa. Ciągnie się za nami latami i czasami może nigdy nie
zniknąć. Będzie bolał zawsze. Złe wspomnienia bolą, a najgorsze jest to,
że nie ma na nie lekarstwa.
Camila siedziała na ławce i nie przejmowała się tym, co działo się
dookoła niej. Wszyscy mieszkańcy pięknego Buenos Aires chowali się przed
padającymi z nieba kroplami deszczu. Jednak, Camila nie należała do
osób, które uciekają przed nim. Nie tylko deszcz spływał po drobnej
twarzyczce rudowłosej dziewczyny. Były tam też
łzy. Łzy smutku, goryczy, żalu, bezsilności i bezradności. Czuła się
bezradna, bo nie mogła pozbyć się bólu, który trwał w jej duszy od kilku
lat. Ból, który zabijał ją od środka. Ból, który powodował, że nie
miała siły do życia. Ból, który niszczył jej duszę i serce.
- Cami? - uniosła głowę do góry i ujrzała jego. Stał przed nią z
parasolką, która chroniła go przed grubym deszczem. Patrzył na nią takim
samym wzrokiem jak wczoraj. Znowu poczuł to niesamowite ciepło, które
pojawiało się za każdym razem, kiedy na nią patrzył. - Czemu siedzisz tutaj
sama w taki deszcz?
Nie odpowiedziała mu nic. Podniosła się szybko z ławki i uciekła. Znowu
sparaliżował ją strach. Pozostaje pytanie, czy Camila uciekła
przed nim, czy przed strachem, który paraliżował ją od środka?
Minęło kilka dni od ich ostatniego spotkania, a on nadal o niej myślał. Nie potrafiła wyjść z jego głowy, a co najważniejsze nie potrafiła wyjść z jego serca. Dlaczego o niej tyle myślał? Odpowiedź była bardzo prosta. Nadal ją kochał. Nadal była dla niego ważna.
Zapukał do drzwi i cierpliwie czekał, aż jego przyjaciel otworzy mu drzwi. Miał nadzieję, że chociaż od Andresa dowie się dlaczego Camila od niego uciekła. Dlaczego zostawiła go bez słowa. Brązowe drzwi się otworzyły, a oczom Sebastiana ukazał się uśmiechnięty Andres. Andy ruchem ręki pokazał Sebastianowi, aby wszedł do środka. Seba usiadł na czerwonej kanapie, a jego wzrok zatrzymał się na fotografii, która stała na szafce. Zdjęcie przedstawiało Camilę, Nico i Andresa - uśmiechniętych i szczęśliwych. I w tym momencie w głowie Sebastiana pojawiły się nowe pytania. Kim był chłopiec na zdjęciu? Czy Andres i Camila mają razem syna?
- Na co się tak patrzysz? - spytał się Andres i z założonymi rękami na klatce piersiowej spojrzał na swojego przyjaciela, który w tym momencie, nie kontaktował z rzeczywistością.
- Kim jest ten chłopiec na zdjęciu?
- Na tym? - brunet wziął do ręki zdjęcie i usiadł koło Sebastiana, który nadal wpatrywał się w fotografię, którą Sebastian trzymał w ręku. - To wasz syn? Ty i Camila jesteście razem?
- Nie, nie jesteśmy razem. To nie jest nasz syn.
- Skoro, to nie jest wasz syn, a wy nie nie jesteście razem, to czemu, gdy podczas spotkania dotknąłem Cami, to ona uciekła, co?
- Dotknąłeś ją?! Czy ty zwariowałeś?!
Andres poderwał się z sofy, i pewnie, gdyby nie jego telefon, który zaczął dzwonić, pewnie doszłoby do rękoczynów.
- Chodź, idziemy na miejscu wszystkiego się dowiesz - zakomunikował Andres, kiedy skończył rozmawiać przez telefon - Masz szczęście, że Cami zadzwoniła, gdyby nie ona, to gwarantuje ci, że dostałbyś ode mnie w twarz, za to, co zrobiłeś.
Od zawsze mogła liczyć praktycznie tylko na siebie. Sama zarabiała na swoje utrzymanie i próbowała wychować Nico. Jednak to nie było takie proste. Przychodziły takie momenty, kiedy nie dawała sobie rady i musiała poprosić o pomoc. Tak było właśnie teraz. Nico był chory, a ona musiała iść do pracy. Nie mogła wziąć sobie wolnego. Doskonale zdawała sobie sprawę z tego, że kolejny urlop spowoduje, że szef ją zwolni. Na to nie mogła sobie pozwolić. Rano, kiedy Nico był w przedszkolu pracowała w księgarni, a wieczorami wychodziła do klubu i tam pracowała jako kelnerka. Dlaczego tyle na siebie brała? Bo była uparta i chciała wszystkim udowodnić, że sobie poradzi. Robiła wszystko, aby zapewnić swojemu synkowi jak najlepszy byt. Nie obchodziło ją, że jest zmęczona, że coraz częściej mdleje z wycieńczenia, dla niej liczył się tylko on - Nico. Dla swojego synka była w stanie zrobić wszystko. Poświęciłaby nawet swoje zdrowie, aby jemu żyło się jak najlepiej i miał to o czym marzy. Największym prezentem, po ciężkim dniu, był dla niej uśmiech jej synka. Szczęście dziecka było dla niej najważniejsze - to radość Nico dodawała jej siły.
- Mamooo! - krzyknął Nico, który pojawił się teraz koło rudowłosej i usiadł jej na kolanach! - Mówiłem ci, że nie będę leżeć w łóżku.
- Jak nie wrócisz do łóżka to zero słodyczy przez miesiąc - Camila się uśmiechnęła i zmierzwiła bujnął czuprynę swojego synka.
- Ty mnie, noo jak to się mówi, trujesz mnie.
- Jakby co, to szantażuję - wzięła Nico na ręce i już chciała zanieść go do jego pokoju, aby położyć, go z powrotem do łóżka, kiedy zadzwonił dzwonek do drzwi.
Kiedy otworzyła drzwi ujrzała jego w towarzystwie przyjaciela. Stali tak teraz na przeciwko siebie i obdarowywali się spojrzeniami. Stali by tak pewnie jeszcze bardzo długo, gdyby nie Nico, który przerwała niezręczną ciszę, która panowała między nimi.
- O, wujek przyszedł z typem mamy - powiedział uradowany Nico, zeskoczył na ziemię, chwycił chłopaków za ręce i pociągnął w głąb salonu. - Ja przepraszam za mamę, ale ona nie kontakci czasami - Nico stanął naprzeciwko Sebastiana i zaczął mu się uważnie przyglądać. Kilka sekund później chłopiec uśmiechnął się szeroko i wyciągnął swoją malutką rączkę w kierunku bruneta - Cześć, Nico jestem, najładniejszy chłopak w Argentynie.
- Cześć, Seba jestem.
- Wiesz, moja mama by powiedziała, że ciacho jesteś - wypalił chłopiec. Camila spiorunowała swojego synka wzrokiem, a na jej twarzy zaczęły pojawiać się rumieńce. Tak, Nico miał rację. Uwielbiała brunetów, którzy mieli ciemne, brązowe oczy i szeroki uśmiech. A Sebastian? Dokładnie taki był.
Brunet na słowa chłopca szeroko się uśmiechnął i ukradkiem spojrzał na Camilę, która coraz bardziej się rumieniła i ze wstydu miała ochotę zapaść się pod ziemię. Jej synek miał jedną wadę - powtarzał praktycznie wszystko, co mówiła Camila. Jak na swój wiek był bardzo bezpośrednim chłopcem i mówił wszystko, co krążyło po jego główce.
- A ty lubisz Rude? - wypalił po raz kolejny Nico. Po słowach czterolatka Andres zaczął krztusić się ciastkiem, które właśnie wziął do buzi, a Camila obróciła się tyłem do Sebastiana, aby ten nie widział jak jej twarz robi się purpurowa.
- Kochanie, koniec tego dobrego, do łóżka.
- Teraz wujka będę słuchał, bo ty idziesz do pracy, więc mną się nie zajmujesz. Papa - czterolatek podał mamie kurtkę, zaprowadził ją do drzwi, wrócił do Andresa i Sebastiana, i pomachał mamie na pożegnanie.- To, pa. Udanego dnia w pracy. - Camila nie miała innego wyjścia jak, wyjść z mieszkania i udać się do pracy. Wiedziała jedno, kiedy spotka się z Andresem, będzie musiała dowiedzieć się dlaczego przyprowadził Sebastiana do jej mieszkania, bez jej zgody.
Od kilku godzin czterolatek był w swoim żywiole. Bawił się z
chłopakami swoimi ulubionymi zabawkami, oglądał bajki i ... piekł pizzę z
nuttelą, którą wraz z Andresem uwielbiali. Mieszkanie Camili
przypominało pobojowisko - wszędzie znajdowała się mąka, a blat kuchenny
wysmarowany był czekoladą. Takie były efekty pieczenia pizzy przez
Sebastiana i Nico. Została tylko ich dwójka, bo Andres dostał wiadomość
od swojej dziewczyny i w trybie natychmiastowym musiał wracać do domu.
Nico jednak nie przeszkadzało, że został sam Sebastianem. Chłopiec od
razu polubił dawnego chłopaka swojej mamy i bardzo szybko złapał z nim
wspólny język. Tak samo było w przypadku Sebastiana. Wystarczyło, że raz
spojrzał na Nico i od razu zakochał się w chłopcu. Nico był podobny do
swojej mamy, wiele odziedziczył po niej : takie same brązowe oczy i
szeroki, szczery uśmiech. Wciąż jednak Sebastianowi jedna rzecz nie
dawała spokoju. Kto jest ojcem chłopca? Skoro nie jest nim Andres to
kto? Z minuty na minutę w jego głowie pojawiało się więcej pytań. Chciał
wiedzieć wszystko. Czy Camila jest z ojcem chłopca? Czy jest
szczęśliwa? A może potrzebuje kogoś kto sprawi, że poczuje się
szczęśliwa?
Jednego był pewien. Camila była dla niego zagadką, którą chciał odkryć.
- Chyba pora spać, co? - spytał się Sebastian, kiedy Nico wyszedł już z łazienki. Chłopiec pociągnął go za rękę i zaprowadził do swojego pokoju.
Czterolatek usiadł na łóżku i poklepał miejsce koło siebie, dając Sebastianowi do rozumienia, aby usiadł koło niego.
W pewnym momencie cała radość z twarzy Nico znikła, a po policzkach zaczęły spływać pojedyncze krople łez.
- Nico, co się stało?
- Bo ja, tak bardzo chciałbym mieć tatę. Wszyscy moim koledzy go mają, a ja nie mam. Wszyscy mają z kim chodzić na mecze, a ja nie. Mój tata mnie nie kochał i zostawił mnie, i mamusię. Nie wysyła mi nawet kartki na urodziny. Zapomniał o mnie całkowicie. Jestem, aż taki zły?
Sebastian wziął Nico na kolana i zaczął go delikatnie kołysać. Miał cichą nadzieję, że chłopiec chociaż przez chwilę w jego ramionach poczuje się bezpiecznie. Słowa Nico sprawiły, że poczuł lekkie ukłucie w sercu. Teraz już wiedział, że w życiu Cami nie ma żadnego mężczyzny. Jednak, to nie sprawiło, że poczuł się szczęśliwy. Ba, po słowach chłopca było mu jeszcze gorzej. Dlaczego? Osoba, która było dla niego ważna cierpiała, a on nie mógł nic z tym zrobić. Kiedy przytulał do swojej klatki piersiowej Nico, czuł się tak jakby tulił własnego synka. Zawsze marzył o byciu tatą. Synek Camili sprawił, że jego marzenie spełniło się na kilka chwil. Lekko odchylił głowę i spojrzał na Nico, któremu oczka się już powoli zamykały, a oddech stawał się coraz spokojniejszy. Sebastian, wstał delikatnie z łóżka i już chciał położyć Nico na jego łóżku, kiedy chłopczyk chwycił go za szyję i swoim cichutkim głosem wyszeptał:
- Nie zostawiaj mnie, proszę. Zaopiekuj się mną i moją mamusią.
Usiadł z Nico z powrotem z łóżku i powrócił do poprzedniej czynności. Po raz kolejny poczuł przyjemne ciepło, które przeszło jego ciało. Chłopiec, który praktycznie go nie znał, poprosił go o to, aby go nie zostawiał i zaopiekował się jego mamą. Tylko, co mógł tak naprawdę zrobić? Nic. Camila go unikała, trzymała na dystans i nie pozwoliła się do siebie zbliżyć. Chciał im jakoś pomóc, ale nie wiedział jak. Zadawał sobie sprawę z tego, że jeśli postanowi zaopiekować się Camilą i Nico, to weźmie na siebie wielką odpowiedzialność. Czy chciał na siebie brać taką odpowiedzialność? Czy chciał zaopiekować się chłopcem, który tak naprawdę ma ojca? Czy chciał podjąć ryzyko? Czy chciał zmienić swoje dotychczasowe życie i podporządkować im? Odpowiedź na te wszystkie pytania była jedna: Tak, chciał.
Nico już spał, a on nadal trzymał go na swoich kolanach i delikatnie kołysał. Nie przeszkadzał mu to. Powoli zaczął marzyć o tym, aby codziennie, każdego wieczoru tulić Nico do snu. Mogłoby się wydawać, że to jest śmieszne. Nie zna chłopca, nie wie jaki jest, a chciałby zostać jego ojcem. Dlaczego tak było? Nadal kochał jego mamę. A jeśli kocha Cami, to pokocha kogoś, kto jest jej częścią.
W pewnym momencie poczuł jak ktoś dotyka jego ramienia. Uniósł głowę do góry i ujrzał zmęczoną twarz Cami.
- Połóż Nico i przyjdź do mnie, zrobię nam herbaty. - rudowłosa kucnęła na chwilę przy Sebastianie, który nadal trzymał na kolanach Nico, pocałowała chłopca w policzek i wyszła z pokoju synka i udała się do kuchni, aby przygotować herbatę dla niej i Sebastiana.
Jednego był pewien. Camila była dla niego zagadką, którą chciał odkryć.
- Chyba pora spać, co? - spytał się Sebastian, kiedy Nico wyszedł już z łazienki. Chłopiec pociągnął go za rękę i zaprowadził do swojego pokoju.
Czterolatek usiadł na łóżku i poklepał miejsce koło siebie, dając Sebastianowi do rozumienia, aby usiadł koło niego.
W pewnym momencie cała radość z twarzy Nico znikła, a po policzkach zaczęły spływać pojedyncze krople łez.
- Nico, co się stało?
- Bo ja, tak bardzo chciałbym mieć tatę. Wszyscy moim koledzy go mają, a ja nie mam. Wszyscy mają z kim chodzić na mecze, a ja nie. Mój tata mnie nie kochał i zostawił mnie, i mamusię. Nie wysyła mi nawet kartki na urodziny. Zapomniał o mnie całkowicie. Jestem, aż taki zły?
Sebastian wziął Nico na kolana i zaczął go delikatnie kołysać. Miał cichą nadzieję, że chłopiec chociaż przez chwilę w jego ramionach poczuje się bezpiecznie. Słowa Nico sprawiły, że poczuł lekkie ukłucie w sercu. Teraz już wiedział, że w życiu Cami nie ma żadnego mężczyzny. Jednak, to nie sprawiło, że poczuł się szczęśliwy. Ba, po słowach chłopca było mu jeszcze gorzej. Dlaczego? Osoba, która było dla niego ważna cierpiała, a on nie mógł nic z tym zrobić. Kiedy przytulał do swojej klatki piersiowej Nico, czuł się tak jakby tulił własnego synka. Zawsze marzył o byciu tatą. Synek Camili sprawił, że jego marzenie spełniło się na kilka chwil. Lekko odchylił głowę i spojrzał na Nico, któremu oczka się już powoli zamykały, a oddech stawał się coraz spokojniejszy. Sebastian, wstał delikatnie z łóżka i już chciał położyć Nico na jego łóżku, kiedy chłopczyk chwycił go za szyję i swoim cichutkim głosem wyszeptał:
- Nie zostawiaj mnie, proszę. Zaopiekuj się mną i moją mamusią.
Usiadł z Nico z powrotem z łóżku i powrócił do poprzedniej czynności. Po raz kolejny poczuł przyjemne ciepło, które przeszło jego ciało. Chłopiec, który praktycznie go nie znał, poprosił go o to, aby go nie zostawiał i zaopiekował się jego mamą. Tylko, co mógł tak naprawdę zrobić? Nic. Camila go unikała, trzymała na dystans i nie pozwoliła się do siebie zbliżyć. Chciał im jakoś pomóc, ale nie wiedział jak. Zadawał sobie sprawę z tego, że jeśli postanowi zaopiekować się Camilą i Nico, to weźmie na siebie wielką odpowiedzialność. Czy chciał na siebie brać taką odpowiedzialność? Czy chciał zaopiekować się chłopcem, który tak naprawdę ma ojca? Czy chciał podjąć ryzyko? Czy chciał zmienić swoje dotychczasowe życie i podporządkować im? Odpowiedź na te wszystkie pytania była jedna: Tak, chciał.
Nico już spał, a on nadal trzymał go na swoich kolanach i delikatnie kołysał. Nie przeszkadzał mu to. Powoli zaczął marzyć o tym, aby codziennie, każdego wieczoru tulić Nico do snu. Mogłoby się wydawać, że to jest śmieszne. Nie zna chłopca, nie wie jaki jest, a chciałby zostać jego ojcem. Dlaczego tak było? Nadal kochał jego mamę. A jeśli kocha Cami, to pokocha kogoś, kto jest jej częścią.
W pewnym momencie poczuł jak ktoś dotyka jego ramienia. Uniósł głowę do góry i ujrzał zmęczoną twarz Cami.
- Połóż Nico i przyjdź do mnie, zrobię nam herbaty. - rudowłosa kucnęła na chwilę przy Sebastianie, który nadal trzymał na kolanach Nico, pocałowała chłopca w policzek i wyszła z pokoju synka i udała się do kuchni, aby przygotować herbatę dla niej i Sebastiana.
W niewielkim salonie, który rozświetlała mała lampka, od piętnastu
minut panowała niezręczna cisza. Camila siedziała ze spuszczoną głową,
unikając cały czas spojrzenia Sebastiana, a brunet próbował wydobyć z
siebie jakiś dźwięk, jednak na nic zdały się jego starania. Camilę
paraliżował strach przed jakimkolwiek zbliżeniem ze swoim byłym
chłopakiem, a brunet bał się, że po raz kolejny wykona ruch, który
skrzywdzi dziewczynę, na której tak bardzo mu zależało. W ciemnym
pomieszczeniu udało mu się dostrzec ból, który panował w sercu
dziewczyny. Wszystko wyczytał z jej oczu, z których biło wielki
cierpienie. Znał Camilę i widział, kiedy cierpi, a kiedy jest
szczęśliwa. Od chwili ich ostatniego spotkania, nie potrafił o niej
zapomnieć. Wciąż miał przed oczami jak ze łzami w oczach ucieka od
niego. Znowu przez niego płakała, a on nie potrafił wybaczyć sobie, że
po raz kolejny ją zranił. Jednak on cierpiał wraz z nią, bo nie potrafił
znieść myśli, że się go boi i czuje przed nim strach.
- Dziękuje, że zająłeś się Nico - niezręczną ciszę przerwała Cami,
która nadal siedziała ze spuszczoną głową i unikała wzroku bruneta. Bała
się mu spojrzeć w oczu. Paraliżował ją strach przed powrotem uczuć,
którymi kiedyś darzyła bruneta. Gdzieś w głębi serca, czuła, że jeśli
spojrzy mu w oczy, to pokocha go na nowo. Nie chciała znowu się zakochać,
nie chciała poczuć, czym jest miłość do mężczyzny. Kochała tylko
swojego synka, Andresa i rodziców. Bała się miłości. Bała się
wszystkiego, co jest związane z uczuciem do mężczyzny. Jednak, tak
naprawdę wszystko było jednym wielkim paradoksem. Obawiała się uczucia,
jakim mogłabym obdarzyć Sebastiana, a z drugiej strony, gdzieś głęboko w
sercu, marzyła o takiej samej miłości, jaką przeżyła siedem lat temu.
Marzyła o tym, aby ktoś ją pokochał ze wszystkim jej wadami, łącznie z
tą, że jest pokryta skazą, której już nigdy się nie pozbędzie. Camila
chciała znowu poczuć się bezpiecznie. Pragnęła być w ramionach
mężczyzny, który zapewni jej i Nico bezpieczeństwo, i nie pozwoli ich
skrzywdzić. Miała przy sobie Andresa, który jej to wszystko zapewniał.
Jednak to nie było do końca to, o czym marzyła. Wszystko, uniemożliwiał
jej strach i bolesne wspomnienia, które nie pozwoliły o sobie zapomnieć.
- Cami, to była dla
mnie czysta przyjemność - Sebastian chciał chwycić dłoń Camili, która
leżała na stole, jednak szybko oprzytomniał i z powrotem położył ją na
swoich kolanach.
Nie
ma nic gorszego od uczucia, kiedy się czegoś bardzo pragnie, a nie można
tego zrobić. Sebastian, od kiedy Camila wróciła do domu, marzył o tym,
aby przytulić dziewczynę i powiedzieć jej jak bardzo za nią tęsknił.
Chciał, ale nie mógł tego zrobić. Wiedział, że jeśli to zrobi, Camila
znowu może się wystraszyć. Jego rozum prowadził walkę z sercem. Rozum
podpowiadał mu, aby nie zbliżał się do dziewczyny, a serce mówiło mu,
aby zrobił to, czego tak bardzo pragnie.
Co zrobić, kiedy musisz wybrać między sercem, a rozumem? Co zrobić,
kiedy czegoś bardzo pragniesz, a wiesz, że jeden nieodpowiedni ruch,
może skrzywdzić osobę, na której tak bardzo ci zależy? Walka między
sercem, a rozumem, jest jak walka z wiatrakami, przypomina Syzyfową
Pracę.
Kiedy Sebastian
myślał, że już podjął decyzję, nagle w jego głowie pojawiał się głos,
który sprawiał, że zaczynał wszystko od nowa. Wewnętrzna walka, którą
prowadził tylko pogarszała sprawę. Camila widząc zdenerwowanie
bruneta, denerwowała się jeszcze bardziej.
Walka między sercem, a rozumem trwała nadal i nie było widać końca. Na
ringu pojawiły się dwie myśli, który toczyły ze sobą zaciętą bitwę.
Sędzią na ringu był Sebastian i nie potrafił rozstrzygnąć, kto jest
zwycięzcą walki, bo kiedy wydawało się, że serce wykonało ostateczny
cios, rozum powstawał i uderzał serce ze zdwojoną siłą. Pojedynek nie
można było nawet zakończyć remisem. Bo jak można nazwać sytuację, kiedy
czegoś chcesz, a doskonale zdajesz sobie sprawę, że jeśli to zrobisz,
możesz być później na straconej pozycji. Czy nie lepiej uznać, że rozum i
serce przegrały, bo żadne z nich nie potrafiło wykonać ostatecznego
ciosu? Prawda jest taka, że największym przegranym był Sebastian, bo nie
podjął żadnej decyzji.
- Martwię się o ciebie. Za dużo pracujesz - Sebastian skierował swoje
oczy na Camilę, ta jednak nadal miała wzrok wlepiony w stół i z nerwów
zaczęła wyginać palce u ręki.
- Jest mi tak dobrze. Jestem dorosła i odpowiadam sama za siebie. Ma
synka, którego muszę jakoś utrzymać, aby mieć pieniądze na utrzymanie
muszę pracować.
- Wiesz, że nie jesteś sama?
Znowu. Po raz kolejny Sebastian walczył sam ze sobą. Robił wszystko,
aby nie wstać z krzesła, nie podejść do dziewczyny, nie kucnąć przy niej
i nie chwycić ją za jej kruche dłonie. Obawiał się, że długo nie
wytrzyma walki, która rozsadzała jego serce od środka. Widział, że jego
obecność peszy Camilę, że nie czuje się spowodowanie w jego
towarzystwie, a kiedyś tak nie było. Kiedyś - to wspaniała przeszłość,
która już nigdy nie powróci.
- Masz Andresa, rodziców i od teraz masz mnie.
Zaryzykował. Chciał chociaż dać dziewczynie do zrozumienia, że od teraz
może na niego liczyć, że będzie dla niej wsparciem. Skoro nie mógł
dodać jej otuchy swoim dotykiem, bliskością, to chciał, to zrobić przez
proste słowa, które mogą sprawić, że Camila mu zaufa i pozwoli
zbliżyć się do siebie.
Camila uniosła głowę do góry, spojrzała na Sebastiana i lekko się do
niego uśmiechnęła. Kiedy powiedział jej, że od teraz może na niego
liczyć, poczuła przyjemne ciepło, którego nie czuła od bardzo dawna.
Znowu czuła się jak osiemnastoletnia dziewczyna, która jest adorowana
przez swojego chłopaka.
Stało się. Rudowłosa spojrzała w oczy bruneta i wszystko powróciło.
Przypomniały jej się wszystkie piękne chwile, które spędziła z
chłopakiem. Pierwsze spotkanie, pierwsza randka, to jak o nią walczył i
wytrwale dążył do tego, aby zdobyć jej serce. Sebastian od zawsze
imponował jej wytrwałością i tym, że nigdy się nie poddawał. Walczył o
jej serce i mu się udało. Pokochała go, całym swoim sercem.
Patrzyli na siebie przez cały czas. Żadne z nich nie spuściło głowy na dół.
Camila kochała Jego oczy. Miały jej ulubiony odcień - brązowe, ciemne,
które kolorem były podobne do tabliczki czekolady. Wystarczyło jedno
spojrzenie Sebastiana, a Camila zatracała się w jego spojrzeniu. Oczy -
to je Camila zapamiętała najbardziej. Dlaczego? Bo z oczu Sebastiana
biła niesamowita prawda. Prawda, która sprawiła, że Camila uwierzyła w miłość i w siebie.
- Chciałbym cię przeprosić za moje zachowanie na spotkaniu.
Przepraszam, że cię dotknąłem, że cię wystraszyłem. Przepraszam. Ja nie
wiedziałem, że Andres i ty, coś do siebie czujecie. Przepraszam, to już
się nigdy nie powtórzy. Obiecuje.
- Seba... - Camila westchnęła ciężko i spuściła głowę na dół. Powoli
zbliżali się do rozmowy, której ona chciała uniknąć. Wiedziała, że może
mu zaufać, ale bała się przed nim otworzyć. Kolejny paradoks. - Ja nic
nie czuję no Andresa, ani on do mnie. Fakt. Kochamy się, ale jak brat ze
siostrą. Nic więcej. Andy jest moim najlepszym przyjacielem i ojcem
chrzestnym Nico.
- To
dlaczego uciekłaś, kiedy chciałem z tobą zatańczyć? - spytał się
zdezorientowany Sebastian. Nie wiedział już nic. Skoro Camila nic nie
czuła do swojego przyjaciela, a on do niej, to czemu przed im uciekła?
Czemu się go wystraszyła? Czemu przed nim uciekła?
Kochał ją. Cholernie ją kochał i nie potrafił znieść myśli, że się go boi.
Camila wstała z krzesła, podeszła do szafek i obróciła się tyłem do
Sebastiana, aby nie widział jak po jej policzkach zaczynają spływać łzy.
Położyła drżące dłonie na blacie i próbowała opanować swoje ciało,
które trzęsło się jak galareta. Wszystko zauważył Sebastian. Podniósł
się z krzesła i podszedł cicho do dziewczyny. Postanowił zaryzykować.
Tylko czy ryzyko w tym momencie było odpowiednie? Podobno, kto nie
ryzykuje ten traci. Właśnie, podobno. Sebastian już chciał położyć swoją
dłoń na ramieniu dziewczyny, jednak w ostatniej chwili zmienił decyzję.
Dlaczego? Wystraszył się. Wystraszył się, że ją skrzywdzi.
Poddał się. Waleczny Sebastian poddał się. Rzucił rękawice.
Zrezygnowany ubrał kurtkę i już miał wychodzić z mieszkania Camili,
kiedy dziewczyna podbiegła do niego i chwyciła go za rękę.
- Nie zostawiaj mnie, proszę. Nie zostawiaj mnie w momencie, kiedy tak bardzo kogoś potrzebuję i tak bardzo się boję.
Przybliżył się do niej i wziął ją w swoje ramiona. Nie protestowała.
Potrzebowała tego. Tak bardzo tęskniła za
Sebastianem, przy którym czuła się bezpieczna. Dlaczego za nim tęskniła?
Bo tak naprawdę, w głębi duszy, nigdy nie przestała go kochać. Ufała mu
i czuła, że on jej nie skrzywdzi. Dlatego, będąc otoczona jego silnymi
ramionami, postanowiła, że mu wszystko opowie.
Oderwała się od Sebastiana, chwyciła go z powrotem za rękę i usiadła z
nim na kanapie. W głowie układała sobie wszystko, co mu powie. Bała się
kolejnego powrotu do przeszłości. Bała się wspomnień, ale chciała z nimi
wygrać. Chciała się uwolnić od bólu, który towarzyszy jej od pięciu
lat.
- Zapewne nie raz
zastanawiałeś się kto jest ojcem Nico. Dla mnie mój synek nie ma ojca,
bo ktoś taki jak on nie zasługuje na bycie tatą. Mój syn nie zasługuje
by mieć takiego ojca. Było już ciemno, wracałam wtedy od koleżanki z
roku... - głos Camili powoli się załamywał, a po policzkach zaczęły na
nowo spływać krople łez. Sebastian, aby dodać dziewczynie otuchy mocniej
ścisnął jej dłoń. Kiedyś, gdy jeszcze byli razem powiedziała mu, że gdy
ją
trzyma za rękę jest spokojniejsza i czuje się bezpiecznie. - Nagle, ktoś
chwycił mnie od tyłu, zatkał mi usta i ... - nie potrafiła dalej mówić,
nie umiała wrócić do przeszłości i opowiedzieć wszystko. Było to dla
niej za trudne. Dziewczyna wtuliła się w Sebastiana, a on mocniej
przycisnął ją do siebie.
Nie musiała mu dalej opowiadać. Domyślił się wszystkiego. Dziewczyna,
którą kochał, która była dla niego najważniejsza, została zgwałcona, a to
tylko dlatego, że jego nie było przy niej. W momencie, kiedy
najbardziej go potrzebowała, nie było go przy niej, bo był zajęty swoją
karierą. Czuł jak jego serce pęka na tysiące malutkich kawałeczków.
Cierpiał razem z nią. A dlaczego? Bo jeśli osoba, którą kochasz cierpi,
to ty cierpisz razem z nią. Obwiniał się za to, co się stało Camili.
Gdyby jej nie zostawił, nie doszłoby do tragedii.
- Przepraszam - wyszeptał.
- Za co? - Camila uniosła lekko głowę do góry i spojrzała w jego oczy.
Były teraz puste. Zupełnie puste. Nie wyrażały nic. Jeszcze godzinę temu
biła od nich nadzieja. Teraz nie było w jego oczach nic.
- Przepraszam, że wyjechałem, że pozwoliłem ci odejść, przepraszam, że
nie było mnie przy tobie. Przepraszam, że tak łatwo się poddałem.
- To nie twoja wina.
- Moja! - krzyknął wściekły i walnął pięścią w stół. - Gdybym nie okazał
się takim kretynem, idiotą i nie zgodził się na nasze rozstanie, to nikt
by cię nie skrzywdził, bo bym na to nie pozwolił! Zachowałem się jak
szczeniak. Ale co można wymagać od szczeniaka?! Boże, gdybym spotkał
tego gościa, to obił bym mu twarz, za to, co ci zrobił. Nie, ja bym mu
nie obił twarzy. Ja bym go zabił!
- Sebastian, spokojnie. - teraz role się odwróciły. Camila próbowała uspokoić Sebastiana, który był wściekły.
- Nie potrafię bym spokojny. Czemu, ja się okazałem takim kretynem?! Czemu?!
- Nie jesteś kretynem.
- Jestem! Bo cię kochałem jak wariat, a mimo to pozwoliłem ci odejść.
Przez siedem lat plułem sobie w twarz, że tak łatwo się poddałem.
Chciałem do ciebie zadzwonić, ale za każdym razem, kiedy słyszałem
sygnał w telefonie, naciskałem czerwoną słuchawkę. Nie chciałem niszczyć
ci życia. Myślałem, że jesteś szczęśliwa z nim, że ułożyłaś sobie
życie, a ja nie chciałem ci go niszczyć. Zawsze twoje szczęście było dla
mnie najważniejsze.
- Nie ułożyłam sobie życia. Broadway mnie zostawił, bo myślał, że go zdradziłam z Andresem...
- Jemu też bym obił twarz. Jesteś tak wspaniała, tak piękna, a tyle
przeszłaś. Ty i Nico zasługujecie na wszystko, co najlepsze. Chcę wam to
dać. Chcę się wami zaopiekować. Chcę dać Nico namiastkę taty. Pozwól mi
się wami zaopiekować.
Chciał być przy niej. Od tej chwili marzył o tym, aby być z nią już na
zawsze. Kochał ją i nie wyobrażał sobie życia bez niej. Była jego
Słoneczkiem. Zawsze była jego Słoneczkiem. Kiedy tylko o niej myślał na
jego twarzy pojawiał się szeroki uśmiech. Mimo upływu siedmiu lat, nie
zapomniał o niej. Nie potrafiłby zapomnieć o takiej dziewczynie jak
Camila.
A Nico? Był
nim zachwycony. Jeden wieczór sprawił, że zakochał się w tym chłopcu.
Był małą kopią jego ukochanej. Te same duże brązowe oczy, szeroki
uśmiech i uroczy śmiech. Czterolatek tak samo zasługiwał na szczęście
jak Camila. Oboje zasługiwali na prawdziwą miłość i bezpieczeństwo.
Sebastian chciał im to wszystko zapewnić. On nie pozwoliłby nikomu ich
skrzywdzić. Miał od teraz cel. Jaki cel? Chciał sprawić, aby Camila i
jej synek poczuli się szczęśliwi.
Zrobi wszystko, aby zagościli w jego życiu na zawsze. Będzie walczył. A
dlaczego? Bo jeśli kogoś się kocha, trzeba o niego walczyć.
Przepraszam także za nierówne akapity, ale z blogspotem nie wygram :)
___________________________
Przepraszam,
przepraszam. Zawiodła na całego. Naprawdę. To nie miało tak wyglądać.
Jestem na siebie wściekła i wściekła będę. Myślałam, że bardziej zepsuć
nie mogę. A jednak się pomyliłam.
Przepraszam.
To
nie koniec historii. Będzie jeszcze 3 część - już ostatnia, która
pojawi się kiedyś tam. Ale 3 to już będzie katastrofa w moim wykonaniu.
Czasami się zastanawiam, czy jest sens, abym dalej pisała i oszukiwała
się, że to potrafię...
Przepraszam także za nierówne akapity, ale z blogspotem nie wygram :)
Aha,
i jeszcze jedno. Tutaj mamy Cares - jako przyjaciół. Jest Semi
(Sebastian+Cami) Dlaczego? W 53 (chyba odcinku) Cami wpadła na pewnego
uroczego bruneta i chciała zabić go wzrokiem, a on mimo wszystko nie
poddawał się i walczył o jej względy. Dlatego mamy tutaj Sebastiana z V2
z 2 części. Jak potoczą się ich losy? Tego Wam nie zdradzę :)
Dziękuje Wam, że jesteście :*
Dziękuje Wam, że jesteście :*
Boskie *-*
OdpowiedzUsuńgenialny <333
OdpowiedzUsuńwszystko tak świetnie opisane *.*
Nico najlepszy jak wygonił Cami :D
Nico pokochał Sebe *.*
czekam na kolejne ;***
Wcale nie zawiodłaś. Napisałaś tak,że prawie się popłakałam. Wszystko we mnie drżało. Kocham połączenie Semi <3 widziałam całą V2 i uwielbiam ich historię, która kończy się, tak jak się kończy... Można sb wyobrazić, że to jest Violetta 9. Bosko piszesz, czułam, że wszystko we mnie drżało. Jeszcze przechodzą mnie ciarki. Zaraz przeczytam jeszcze raz. Nie mogę się doczekać 3 :) życzę weny
OdpowiedzUsuńHania
Będę przeżywać kryzys, bo Camisia nie jest z Andresem, ale będzie jeszcze 3 część, więc może jeszcze jest nadzieja ^ ^
OdpowiedzUsuńTak naprawdę nie o to tu chodzi, czasami lepiej pozostać przyjaciółmi. Może oni nawet nie chcę czegoś więcej. Są bardziej jak brat i siostra, szkoda byłoby niszczyć taką relację.
Odpalamy tłumacza google i piszemy wywód do scenarzysty, reżysera czy tam kogoś innego. Nie chcę Bromi, tylko Cares <3 Broadway nie umie się nią zająć. Nie lubię ich, nie wiem czemu, ale nie powinni być razem.
Zwyczajnie do siebie nie pasują i nie chodzi tu o jakąś różność poglądów czy upodobań, bo każde charaktery mogą dojść do porozumienia. Ale im się to nie uda, nie są w stanie stworzyć udanego związku.
Nie będą ze sobą szczęśliwi, taka prawda.
Camila chyba naprawdę kocha Sebastiana, bo to przed nim zdołała się otworzyć. Przytulasek był. Mam nadzieję, że odpowiednią o nią zadba, a Andres i Nico nie będą musieli się już martwić.
Ale to było słodkie jak Andres wkurzył się na Sebę <3 Kochany jest.
Pięknie to napisałaś.
Piszesz o ważnych dla ludzi tematach, nie boisz się poruszać wielu, ważnych spraw. Bardzo to sobie cenię, naprawdę.
Jesteś świetną pisarką <3
Aga,
OdpowiedzUsuńZaczęłabym od ochrzanu i to solidnego, ale nie zacznę, ponieważ już sobie wszystko wyjaśniłyśmy xD Ty to wiesz jak mnie przyprawić o zawał serca xD Zobaczysz, ja się kiedyś zemszczę, obiecuję Ci to. A musisz wiedzieć, że ja zawsze dotrzymuję danego słowa. Okej, teraz na poważnie. Nie umiem się na Ciebie gniewać, ale to już chyba wiesz...
Wiesz z jaką niecierpliwością czekałam na tego parta, a Ty wciąż mnie kusiłaś i kusiłaś, przez co moja niecierpliwość stawała się większa i większa. Dlatego chyba nie muszę opisywać tu mojej radości, gdy zobaczyłam, że go wreszcie dodałaś. To było jak taki promyk słońca w pochmurny dzień, nie do opowiedzenia...
Pada deszcz, łzy spływają po delikatnych, rumianych policzkach Camili, a ona myśli. Myśli o tym co przydarzyło się jej przed kilkoma laty. O tym jak bardzo oddziałuje to na jej obecne życie, o tym, że teraz boi dopuścić do siebie jakiegokolwiek mężczyznę, poza Andresem. Nie wie, czy jest gotowa, boi się, tak cholernie boi się bliskości mężczyzny. A wszystko to przez jednego bydlaka z niepohamowanym popędem seksualnym, który zamienił jej życie w koszmar, to przez niego każdej nocy budzi się i płacze, bo wciąż dręczy ją ta sama wizja. Wizja tego feralnego zdarzenia nie opuszcza jej nawet we śnie... Jednak właśnie to zdarzenie sprawiło, że na świat przyszedł Nico. Jej najcenniejszy skarb. Stał się sensem jej życia. Dlatego w tych trudnych chwilach to właśnie on dodaje jej otuchy i przypomina, że w tym okrutnym świecie jest jeszcze iskra nadziei.
A w przypadku Camili, tą iskrą stał się właśnie Seba. Brunet z pięknymi, czekoladowymi oczyma, którego kiedyś tak bardzo kochała. I kto wie, może to uczucie wcale nie wygasło ;) Ja jestem tego zdania. Ale tu właśnie zaczynają się wątpliwości Sebastiana, który nie wie jak się zachować. Z jednej strony kocha kobietę i chce z nią być, ale z drugiej wciąż wyczuwa mur, który ona tworzy wokół siebie, dlatego nie chce jej przestraszyć. Nie może przecież jej znowu stracić. Raz już przecież tak było. Dał jej odejść, czego do tej pory nie może sobie wybaczyć. A od momentu, w którym dowiedział się o zaistniałej sytuacji, coraz bardziej będzie pluł sobie w twarz. Jednak nie może się poddawać, musi walczyć.
No i oczywiście relacja na linii Seba - Nico. Piękna, wzruszająca, cudowna, genialna. Seba chce być dla Nico ojcem, ponieważ mały jest synem Cami, jej częścią, a brunet nie umie nie kochać tego co związane z Camilą. I te słowa Nico: ,,Nie zostawiaj mnie, proszę. Zaopiekuj się mną i moją mamusią." - Aga, Ty jesteś boska i genialna. Ja w tym momencie ryczę jak bóbr. Kocham Cię <3
Twoja Diana ;***
Boskie.. Wolę jak jest Semi, a Cares są BFF <3
OdpowiedzUsuńTy nie opowiadaj głupot, że nas zawiodłaś itp. Po raz kolejny pokazałaś, że jesteś STWORZONA do pisania. Pięknie opisałaś uczucia Seby. A Nico... kocham <3 W tej części bardziej przekonuje się do Semi jako pary, a Cares jako najlepsi przyjaciele. Chociaż, i tak i tak jest WSPANIALE!!!!
OdpowiedzUsuńKocham, kocham, kocham :******
Dziewczyno , nie gadaj głupot, przecież to jest świetne!
OdpowiedzUsuńWiesz jak długo czekałam na tą część? Wiesz ile nerwów zjadłam, kiedy zaglądałam tutaj, a jej nie było??
Oczywiście, w między czasie pojawiały się party reszty dziewczyn, które także były wspaniałe, ale nie ukrywam, że na tego naprawdę czekałam z niecierpliwością.
To, jak opisałaś ból Cami, uczucia Seby i Andresa... Bezcenne. Cudowne, fenomenale, najlepsze...
Nie wiem co napisać.
Wybacz, za tak krótki i bezsensowny komentarz, ale nie mam już słów.
Pozdrawiam!
Piękny.♥
OdpowiedzUsuńOdebrało mi mowę. Lepiej bym tego nie napisała.
Aga!
OdpowiedzUsuńNie mam pojęcia, dlaczego jesteś dla siebie taka surowa.
Przecież wszystko, co piszesz bardzo podoba się waszym czytelnikom.
Mówię naprawdę szczerze, a nie dlatego, że chcę być miła.
Każda z was, dziewczyny, ma niesamowity talent. Proszę, nigdy o tym nie zapominajcie, ani w to nie wątpcie.
Może zacznę już pisać opinię o tym One Parcie? Wiesz, jak zacznę już pisać nie na temat, to mogę już tak wiecznie...
Muszę przyznać, że każde słowo, które tutaj napisałaś było niesamowite. Jesteś doskonałą pisarką. <3
Czemu tak uważasz, co?
OdpowiedzUsuńPowiedz, no powiedz.
Nie mów tak o sobie, bo do niczego nie prowadzi. Jesteś sobą i to mam sens. Po prostu BRAK SŁÓW.
To przyjemność, że możemy czytać coś takiego ponieważ nie zawsze spotyka się taki talent.
Dziękuję ci, że czasem pozwalasz mi się wygadać na gg. Dziękuję ci za to, że piszesz dla nas. Bo to jest piękne.
Prawie wszyscy piszą blogi, a ci którzy myślą o pisaniu, napewno jakieś blogi czytają. Wydaję mi się, że takie pisanie to platrofma wyrażania swoich opinii i wszystkiego, co w duszy gra.
Każdy uważa, że swoje rozdziały swojee są denne i okropne. A tak nie jest, ponieważ każdy wspniałomyślny jest fantastyczny na swój wyjątkowy sposób. Ty też. Uwierz w siebie.
Owszem, dla ciebie może być to okropne. Ale każdy czytając to powie: "autorka ma talent"
Bo masz. Przejrzyj na oczy. OnePart moim zdaniem jest wspaniały. Nawet nie wspniały ale po prostu, brak słów.
świetny !
OdpowiedzUsuńNie pisz że nie potrafisz pisać bo potrafisz i to genialnie !
Semi, też mi się spodobali ^^
Na prawdę to było piękne.
czekam na następną część ;*
MARCELA *.*
Od kilkunastu minut siedzę przed komputerem i wgapiam się w ekran. Twoje party są po prostu takie piękne..., aż czasami chce się płakać ze wzruszenia. Ja, nawet przy głębokim wzruszeniu, raczej nie wylewam łez. Może po prostu mam ich niedobór? :)
OdpowiedzUsuńChyba najbardziej spodobała mi się w tym parcie relacja Camilli i jej syna. Tak mnie to po prostu poruszyło. Nico jest synem gwałciciela. To przykre, ale prawdziwe. Pewnie wiele kobiet, nie chciałoby nawet patrzeć na dziecko spłodzone w ten okropny sposób. Ale Cami kocha swojego syna. I dobrze. Bo to wspaniały chłopiec, który potrzebuje prawdziwego ojca. Nie takiego biologicznego, bo nie na tym polega bycie dobrym ojcem. Potrzebuje opiekuna, obrońcy i przyjaciela. Kogoś, kto zajmie się nim i jego mamą. Ta dwójka naprawdę zasługuje na szczęście. Czy Seba będzie potrafił im to zapewnić? Co będzie z Andresem? Nie wiadomo. Będę musiała poczekać na kolejną część tej niesamowitej historii. No cóż, cierpliwość podobno popłaca ;)
Pozdrawiam serdecznie :*
Cudo ♥♥♥ od początku nie lubiłam połączenia Cares. Dlatego podoba mi s ię Semi ♥♥♥♥ i pewnie nie tylko mi :)
OdpowiedzUsuńCo Ty gadasz, nie zawiodłaś, wyszło genialnie!! *.*
OdpowiedzUsuńWiem, że piszesz party o Cares, ale mam nadzieję, że do końca tego parta zostanie Semi. Strasznie mi się podoba ich historia, to że po 7 latach się odnaleźli i nadal się kochają. Prooooszę, zrób wyjątek i zostaw Semi, a Andresa jako najlepszego przyjaciela <3
Czekam na 3cz. :*
boski
OdpowiedzUsuńAgunia!
OdpowiedzUsuńTy wiesz, że ja długo się zbierałam, żeby napisać ci komentarz, bo nigdy nie wiedziałam jak zacząć, żeby napisać jak podziwiam Cię i to jak mi się podoba, nie chciałam spieprzyć tego komentarza, ale i tak za pewne to zrobię, więc mi wybacz ;). Ty wieesz, jak mnie się to podoba, bo pisałam ci milion razy na gadu xd
Ale...
Kochanie moje, wiesz że uwielbiam postać Fedy jak i Andresa, obu tych panów nie da się nie kochać. Camila została skrzywdzona, gwałt jest czyms strasznym dal młodej dziewczyny, każdy dotyk, jest dla niej wspomnieniem tego strasznego wydarzenia. Jednak z tej przykrej sytuacji powstał mały Nico, którego kocha nad życie, jest dla niej najważniejszy, a jaki wspaniały. Dla wielu innych kobiet byłby cięzarem i pewnie by porzuciły dziecko jednak nie Camila, ona go urodziła, wychowała i obdarzyła miłością. Sebastian, to jak Nico go pokochał i poprosił aby zaopiekował się nim i jego mamą było takie kochane , że aż się wzruszyłam, takie urocze. To wspaniałe, ze Cami pozwoliła się dotknąć Sebie mimo iż bała sie każdego dotyku, jednak w ramionach chlopaka jedynie mogła poczuć się bezpiecznie!:*
Słoneczko, co ja mam ci więcej napisać? jak ja KOCHAM tę historię najbardziej na swiecie !
A tak wgl to nie żebym się chwaliła, ale ja wiem jakie będzie zakończenie ! łiiiiii :*
Ale nikomu nie powiem, luzik Agunia !:D
Całuję i Kocham :*
Maja ;)
Ehh... Ag, co ja mam powiedzieć?
OdpowiedzUsuńJa cię proszę, ty mnie nawet nie denerwuj gadaniem, że coś ci nie wyszło, bo tobie zawsze wychodzi! :D Weź sobie to do serca.
Normalnie się rozpływam... Nie, no ja muszę zacząć od Nico. To taki rozkoszny, słodziutki, uroczy, mały szkrab, którego by się chciało schrupać, takie małe ciacho z niego :D Rozwala mnie swoją inteligencją i odwagą.
"Wiesz, moja mama by powiedziała, że ciacho jesteś" - padłam, leżę i nie wstaję XD
"A ty lubisz Rude?" - Nico jest taki... no dosyć otwarty. Pogada ze wszystkimi dosłownie o wszystkim. To dobrze, że tak szybko złapał kontakt z Sebą.
Co do Seby właśnie, to widać, że kocha Cami. Ta miłość nie była chwilowa, ona została i tylko czekała, aż ponownie zostanie uwolniona. To, jak opiekował się Nico, rozmyślał o dziewczynie...
Camila wreszcie zebrała się na to, by wyznać Sebie prawdę. Było to ciężkie, bo przecież trudno powracać do złych wspomnień, a to one właśnie zapadają nam głęboko w pamięci i to ich jest najciężej się pozbyć. Nieraz próbujemy odizolować się od innych, ale Cami taka nie jest. Ona zaufała chłopakowi, bo go nadal kocha.
Cud, miód, orzeszki :* Pisałabym pieśni na cześć twojej twórczości, rozpisywałabym się o niej długo, długo, długo... Ale ja tak na razie nie potrafię, dlatego pozostawiam takie komentarze jakie są xd
Jak zwykle z niecierpliwością czekam na trzecią część tego Parta i nie wyjeżdżaj mi tu z tekstem, że to będzie katastrofa itd. bo znajdę i sobie porozmawiamy w cztery oczy, to już nie będzie tak miło :D
A, i jeszcze jedno: Nie wiem jak ty to robisz, ale mało kto potrafi tak opisywać uczucia i oddać wszystkie emocje i tą prawdziwość... Dziwnie to brzmi xd
Tak czy siak, kończę moją jakże nudną przemowę. Ale czego się nie robi dla tak wspaniałych osób... Według mnie, ten komentarz i tak jest za krótki, by opisać wszystko, co chcę.
Mocno ściskam,
Caro <3
Rozdział po prostu cudowny zakochałam się <3
OdpowiedzUsuńCieszę sie ze odwiedziałam twój profil bo na prawdę było warto. Zazdroszczę Ci i życzę weny :D
Mam też nadzieje, że odwiedzisz także mnie serdecznie zapraszam http://martina-codzien.blogspot.com/
Czy ty do reszty zwariowalas? Umiesz pisać, naprawdę umiesz i każdy, nawet ślepy to widzi!
OdpowiedzUsuńTa historia od początku mnie wzruszala. Ma w sobie przyjaźń, miłość, zaufanie, troskę, te wszystkie piękne wartości.
Camila zasługuje na podziw, bo mimo, że wraca wycieńczona, haruje jak wół, to chce to robić dalej, by Nico miał w życiu dobrze. Kochana jest.
Ma rodzinę, ma przyjaciela, brakuje jej jedynie miłości, którą okazuje się być nadal Sebastian. To słodkie, że poczuł się przy nico jak tata, chciał nim być, chciał wspierać Cami. Ta rozmowa przy herbatce pokazała ich prawdziwe uczucia.
On chciał być przy niej, a to się liczy. Nie zapomniał, nawet nie zamierzał a ona w zamian za jego cieple słowa mu się zwierzyła. Musiała to wreszcie z siebie wyrzucić. Wyszło jej to na dobre, bo zyskała nie tylko miłość ale i drugiego przyjaciela.
Ogólnie to myślałam, że będą watki miłosne o andresie i Camili ale skoro w tym oneshocie nie, to i tak nie jest źle bo masz jeszcze przed sobą wiele do napisania, bo NAPRAWDĘ UMIESZ.
pozdrawiam cię i przy okazji zaproszę na 3 rozdział do vilu-diary.blogspot.com
Pozdrawiam <3
Gratulacje zostałyście nominowane do LBA!!! Więcej informacji tutaj--> http://czyzaufamipokocham.blogspot.com/
OdpowiedzUsuńHej! Zostałyście nominowana do LBA! Więcej informacji na tym blogu:
OdpowiedzUsuńhttp://naxiorazinni.blogspot.com/
Super!!!!
OdpowiedzUsuńNaprawdę masz talent<33333
Zapraszam do mnie http://violettapolaco.blogspot.com/
Hej hej, przepraszam że tu to piszę, ale zapraszam cię na mój blog z oneshotami yo-soy--asi.blogspot.com :)
OdpowiedzUsuńNo hej :) pytalas o namiary to podam ci konkretny twitter @luxbrooks. Jeśli masz tt to napisz, bo tam jestem zawsze, druga sprawa Jules.Mikaelson@wp.pl :) pisz xx
OdpowiedzUsuńJeju, piękne. Historia Camili była smutna, szkoda, że Cares jako friends, ale Semi też fajne :) Dobra, krótki kom, ale bardzo mi się podobał rozdział, piszesz super i nic nie zepsułaś. Czekam na 3. część!
OdpowiedzUsuńzapraszam do mnie na
OdpowiedzUsuńhttp://naxiitylkonaxi.blogspot.com/