- Naprawdę chcesz zrezygnować z tego karaoke? Będzie
świetna zabawa, Federico, chłopcy, Federico, nasi przyjaciele i
oczywiście Federico.
Ziewnęłam. Ludmiła miała tendencję do tego, by wciąż rozprawić o pięknym brunecie. Ale kochani. Ileż można nawijać o jednym chłopaku, który, na dodatek, jest Włochem, wygrał Talentos21 i jest rozpoznawalny na całym świecie. Co za paranoja.
To teraz nastąpił moment, w którym mam się przedstawić? Rozumiem. Jestem Natalia Navarro i mam siedemnaście lat. Uczę się w Studiu On Beat. Mam paczkę przyjaciół. Ludmiłę, która biegała na swoich trzynasto centymetrowych szpilkach za Pasquarellim. Robi to już od bardzo, bardzo dawna. Właściwie, gdy poznała go dwa lata temu. Strzała Amora. Zawsze była wspaniała, choć kazała mi chodzić po wodę mineralną. Później zaczęła się zmieniać. Federico jednak wciąż jej nie dostrzegał. Potem wygrał reality-show i wyjechał w trasę koncertową. Ludmiła z przerażeniem odkryła, że może nigdy go już nie odzyskać, bo była pewna, że jedna z fanek może go uwieść i wynieść do Las Vegas. Uważałam to za bardzo fantazyjną myśl, ale nie sprzeczałam się. A potem nasz boski Federico wrócił i... I Ludmiła pędzi na karaoke razem ze swoim bogiem. Znaczy ,,razem". Jest jeszcze Violetta i Leon. Papużki nierozłączki, cały czas razem. Przekonałam się do nich z Ferro po tym, jak się zmieniła. Zaprzyjaźniłam się również z Francescą, Camilą, Marco, Broduey’em i Andresem. Wszyscy tworzyliśmy zgraną mieszankę wybuchową.
A ja? Ja czułam się zawsze jak odmieniec. I było mi z tym dobrze, bo każdy unikał mnie jak powietrze. Nikt się mnie nie czepiał. Bardzo mi się to podobało i nie potrzebowałam zmian. Jak się okazało, przyszły one same. Teraz wymienione wyżej osoby mnie uwielbiają. A szczególnie Ludmiła, ponieważ jestem jej pośrednikiem między nią a Federico. Podoba mi się ta praca. Lubię rozwiązywać problemy sercowe innych. Sama jeszcze nigdy takich nie miałam. Jestem pewna, że nikt nie myśli o mnie takk, jak panna Ferro o Fede. I super. Wystarczy mi przyjaźń, rodzina i muzyka, której nigdy nie zamieniłabym na miłość jakiegoś chłopaka. Kiedyś może zmienię zdanie, ale to jeszcze nie ten dzień. Najważniejsze jest to, że poznałam osoby, na które zawsze warto liczyć.
- Ludmiła - westchnęłam do słuchawki. - Czy ty nigdy się nie opanujesz?
- Ale pomyśl o jego pięknych brązowych oczach – rozmarzyła się. – Ej! Ej! Żartuję, nie myśl. On jest mój!
Ziewnęłam. Ludmiła miała tendencję do tego, by wciąż rozprawić o pięknym brunecie. Ale kochani. Ileż można nawijać o jednym chłopaku, który, na dodatek, jest Włochem, wygrał Talentos21 i jest rozpoznawalny na całym świecie. Co za paranoja.
To teraz nastąpił moment, w którym mam się przedstawić? Rozumiem. Jestem Natalia Navarro i mam siedemnaście lat. Uczę się w Studiu On Beat. Mam paczkę przyjaciół. Ludmiłę, która biegała na swoich trzynasto centymetrowych szpilkach za Pasquarellim. Robi to już od bardzo, bardzo dawna. Właściwie, gdy poznała go dwa lata temu. Strzała Amora. Zawsze była wspaniała, choć kazała mi chodzić po wodę mineralną. Później zaczęła się zmieniać. Federico jednak wciąż jej nie dostrzegał. Potem wygrał reality-show i wyjechał w trasę koncertową. Ludmiła z przerażeniem odkryła, że może nigdy go już nie odzyskać, bo była pewna, że jedna z fanek może go uwieść i wynieść do Las Vegas. Uważałam to za bardzo fantazyjną myśl, ale nie sprzeczałam się. A potem nasz boski Federico wrócił i... I Ludmiła pędzi na karaoke razem ze swoim bogiem. Znaczy ,,razem". Jest jeszcze Violetta i Leon. Papużki nierozłączki, cały czas razem. Przekonałam się do nich z Ferro po tym, jak się zmieniła. Zaprzyjaźniłam się również z Francescą, Camilą, Marco, Broduey’em i Andresem. Wszyscy tworzyliśmy zgraną mieszankę wybuchową.
A ja? Ja czułam się zawsze jak odmieniec. I było mi z tym dobrze, bo każdy unikał mnie jak powietrze. Nikt się mnie nie czepiał. Bardzo mi się to podobało i nie potrzebowałam zmian. Jak się okazało, przyszły one same. Teraz wymienione wyżej osoby mnie uwielbiają. A szczególnie Ludmiła, ponieważ jestem jej pośrednikiem między nią a Federico. Podoba mi się ta praca. Lubię rozwiązywać problemy sercowe innych. Sama jeszcze nigdy takich nie miałam. Jestem pewna, że nikt nie myśli o mnie takk, jak panna Ferro o Fede. I super. Wystarczy mi przyjaźń, rodzina i muzyka, której nigdy nie zamieniłabym na miłość jakiegoś chłopaka. Kiedyś może zmienię zdanie, ale to jeszcze nie ten dzień. Najważniejsze jest to, że poznałam osoby, na które zawsze warto liczyć.
- Ludmiła - westchnęłam do słuchawki. - Czy ty nigdy się nie opanujesz?
- Ale pomyśl o jego pięknych brązowych oczach – rozmarzyła się. – Ej! Ej! Żartuję, nie myśl. On jest mój!
- Przecież
wiem, wariatko – uśmiechnęłam się mimowolnie. – Ja nie potrzebuję miłości… Ani
karaoke.
Mogłam
przysiąc, że blondynka kręci głową z politowaniem.
- Pójdziesz na
to karaoke i już! – krzyknęła do słuchawki.
- Ale…
- Pójdziesz,
kochana, pójdziesz! – wrzasnęła i rozłączyła się.
Westchnęłam
głęboko i rzuciłam telefon na miękką, fioletową pościel. Podeszłam do okna i
przyjrzałam się całemu krajobrazowi Buenos Aires. Kochałam to miasto, ponieważ
tutaj zawsze coś się działo. Pomimo wysokich wieżowców ptaki ćwierkały tak samo
głośno i radośnie. Gdy to słyszałam, wierzyłam, że wszystko chce bym była
szczęśliwa. A ja już byłam. Miałam wszystko to, co było mi potrzebne. Nie
goniłam losu za to, że czegoś nie było. Wolałam dostać to w prezencie i niczego
nie żądać. Każdy uśmiech obcej osoby sprawiał, że mogłam nieść radość. Moi
przyjaciele mówili mi, że za to mnie kochają. Za moje podejście do otoczenia.
Spojrzałam na
szary chodnik i natychmiast tego pożałowałam. Zobaczyłam czarną czapkę i tego
samego koloru bluzę. Zacisnęłam pięści. Wlepiłam w niego nienawistny wzrok, a
wtem twarz odwróciła się w moją stronę. Chłopak z cwaniackim uśmiechem
przyglądał się mojemu zdenerwowaniu. Otworzyłam okno i wrzasnęłam do niego:
- Cholera!
Wszędzie ciebie pełno!
On zaśmiał się
i odkrzyknął:
- Och, kotku… - posłałam mu gromiące spojrzenie. – Jak to
wy mówicie? To przeznaczenie.
Zacisnęłam
zęby, ale po chwili znów zaczęłam wrzeszczeć:
- Ja ci dam
przeznaczenie!
Nie zważałam na
to, że nie zamknęłam okna. Jak strzała wybiegłam z pokoju. Potem przebiegłam
przez cały salon, nie unikając przy tym zdziwionego spojrzenia mamy i Leny,
mojej siostry. Zdenerwowana znalazłam się na podwórzu, a widząc nonszalancką minę
Maxi’ego Ponte, beztrosko opierającego się na furtce, coś się w niej ponownie
zagotowało.
- Nie będziesz
mnie nawiedzał, idioto! – krzyknęłam. – Co tak stoisz, jakby cię nic nie
obchodziło!
On tylko
uśmiechnął się i prychnął, mówiąc:
- Bo mnie nic nie obchodzi - przymrużył oczy. – Podobnież dzisiaj
wybierasz się na karaoke?
Prawie
zemdlałam. Co za typ. Czy on mnie śledzi. Nie ma żadnego innego zajęcia? Gdyby
ci ludzie nie wlepiali w nich tego wzroku, to by go udusiła. Są świadkowie,
więc lepiej nie ryzykować.
- Nie wiem,
skąd ty to wiesz, ale wynocha mi stąd! – wrzasnęłam. – No już, już!
Gdy próbowałam
go wypchnąć, nie poruszył nie nawet o milimetr. Zaśmiał się jeszcze raz, tak
samo kpiąco. Od tego głosy bolała mnie tylko głowa. Od samego patrzenia na
niego, chciało mi się płakać z bezradności. Wiedział o mnie chyba wszystko i
tego bałam się najbardziej.
- Nie
odpowiedziałaś na pytanie, kochanie – oznajmił, ponownie opierając łokieć na
furtce.
- Nie obchodzi
cię to, zrozumiano?! A teraz już panu dziękuję i do widzenia! – krzyknęłam zła.
Uniósł ręce w
geście poddania, a ja uśmiechnęłam się triumfalnie.
- Nie bądź taka
dumna, bo jeszcze się spotkamy.
Jego słowa
uderzyły we mnie z ogromną siłą, ale postanowiłam zostawić tego pajaca w
spokoju i odejść, bezradnie opuszczając ręce.
I bardzo
dobrze, że to zrobiłam, bo w innym przypadku usłyszałabym słowa Ponte.
Bo mnie nic nie obchodzi.
Nic poza tobą.
Gdy otworzyłam
moją skrzynkę pocztową, myślałam, że padnę. Dostałam kilkanaście wiadomości od
znajomych, że muszę iść, bo inaczej mnie ukrzyżują lub poćwiartują. Każdy
wymiar kary był naprawdę trudny do zniesienia. Według nich, musiałam stawić się
punktualnie o godzinie osiemnastej przed klubem karaoke. Zdenerwowana z powodu
zaistniałej sytuacji, zaczęłam chodzić w kółko i zastanawiać się nad wadami i
zaletami pójścia na tą głupią imprezę. Wiedziałam, że gdy tam pójdę spotkam tam
pana Ponte, którego nienawidziłam za to, że po prostu jest. Dopiero w tym roku dostał się do Studia, ale
przyczepił się do mnie i wciąż za mną chodził. Dotąd jeszcze nie wiedział,
gdzie mieszkam, ale dzisiaj tajemnica się wydała. Przeklinałam to, że wtedy
zobaczyłam go przez okno. Nienawidziłam swojego wiecznego pecha. Dlaczego ten
dziwak tak sobie upodobał denerwowanie właśnie mnie? Czy ja jestem jakimś magnesem na debili?- zapytałam sama siebie w
myślach. Na samą myśl o tym kretynie, zaczęło mi się kręcić w głowie. Sama nie wiedziałam,
dlaczego, gdy go widzę natychmiastowo wpadam w furię.
Jednak musiałam
iść na to karaoke. Przyjaciele na pewno by mnie zabili, a w szczególności
Ludmiła, która twierdziła, że tego dnia na pewno zdobędzie serce Federica i
zawładnie nim. Kibicowałam jej, ale jakim kosztem? Sama musiałam jej pomóc,
powiedzieć mu o jej zaletach. Trudna sztuka.
Otworzyłam
szeroko drzwi szafy. Moją uwagę przykuły biało-czarne szorty w paski i ciemna
koszulka z granatowym kwiatem. Uśmiechnęłam się. To był idealny zestaw na taki
wypad. Ułożyłam ubrania na łóżku i powędrowałam do łazienki, by się odświeżyć.
Po kąpieli usiadłam przy swojej toaletce i
zaczęłam robić makijaż. Postawiłam na delikatność. Jednym, szybkim ruchem
pokryłam moje usta błyszczykiem o smaku truskawek. To była moja ostatnia
czynność. Przebrałam się szybko w naszykowany strój i spojrzałam na zegarek.
Rozszerzyłam oczy, gdy zobaczyłam, że zostało mi tylko piętnaście minut do
dotarcia na miejsce. Wychodząc z pokoju, porwałam torebkę z fotela i zbiegłam
na dół. Krzyknęłam do mamy, że wychodzę z przyjaciółmi, a ona życzyła mi miłej
zabawy. Uśmiechnęłam się i wsiadłam do zamówionej wcześniej taksówki.
Niech się
dzieje wola nieba.
Zdenerwowana
wbiegłam do klubu, a tam ujrzałam już moich przyjaciół, którzy odetchnęli z
ulgą, widząc mnie. Rozległy się wesołe szepty i pogadanki, jak to pięknie
dzisiaj wyglądam i jaką radość niosę ze swoim przybyciem. Brzmiało to bardzo
poetycko, co sprawiało, że te wypowiedzi stawały się śmieszniejsze, ale nie
zwracałam na to uwagi. Z radością odkryłam, że nie ma tutaj mojego wroga.
Usiadłam na jednym z foteli, a zaraz obok mnie dosiadły się dziewczyny.
Uśmiechnęłam się do nich, jak najszerzej umiałam i odetchnęłam z ulgą. Byłam zmęczona
tą bieganiną.
- Naty, nie
przyzwyczajaj się do tego odpoczywania – uśmiechnęła się szeroko Francesca.
Spojrzałam na
nią z pytającym wyrazem twarzy, a odpowiedziała mi Camila:
- Zaraz
wchodzisz na scenę.
Pisnęłam zła i
wystraszona, jak zwykle muszą coś wymyślić.
- Nie dziękuj –
machnęła dłonią Violetta.
- Przyjemność
po naszej stronie – uśmiechnęła się Ludmiła.
Zgromiłam ją wzrokiem,
ale nagle krzyknęłam, wskazując palcem w odległy kąt pomieszczenia:
- Patrz,
Federico!
- Gdzie? –
zapytała Ludmiła, odwracając głowę w tamtą stronę i poprawiając przy tym swoje
włosy. – Ej, oszukałaś mnie.
Pokręciłam z
politowaniem głową i spojrzałam na scenę, na której pojawił się mężczyzna w
średnim wieku, który zapowiedział:
- Zapraszamy na
scenę Natalię Navarro! Gorące brawa!
Rozległy się
oklaski, a ja wstałam, przymrużając oczy. Ze zdenerwowania prawie potknęłabym
się wchodząc na scenę. Złapałam do ręki gitarę i podeszłam do statywu z
mikrofonem. Postanowiłam zaśpiewać moją nową piosenkę. Była… dziwna. To
określenie pasowało idealnie.
Po klubie
rozeszły się pierwsze dźwięki instrumentu, a potem mój śpiew.
Es por lo menos que parezco invisible
Y solo yo entiendo lo que me hiciste
Mirame bien, dime quien es el mejor
Cerca de ti, irresistible
Una actuacion, poco creible
Mirame bien, dime quien es el mejor
Hablemos de una vez
Yo te veo pero tu no ves
En esta historia todo esta al reves
No me importa esta vez
Voy Por Ti , Voy..
Hablemos de una vez
Siempre cerca tuyo estare
Aunque no me veas mirame,
No me importa esta vez
Voy Por Ti
Voy Por Ti
Voy Por Ti
Voy Por Ti
Y solo yo entiendo lo que me hiciste
Mirame bien, dime quien es el mejor
Cerca de ti, irresistible
Una actuacion, poco creible
Mirame bien, dime quien es el mejor
Hablemos de una vez
Yo te veo pero tu no ves
En esta historia todo esta al reves
No me importa esta vez
Voy Por Ti , Voy..
Hablemos de una vez
Siempre cerca tuyo estare
Aunque no me veas mirame,
No me importa esta vez
Voy Por Ti
Voy Por Ti
Voy Por Ti
Voy Por Ti
Rozległy się oklaski, ale nagle przez ich
gwar, dało się słyszeć czyjś głos, który zabrzmiał w mojej głowie kilka razy:
- Zaraz! To moja piosenka!
Moja beznadziejność nie ma granic, jak widać.
Nie dość, że dodaję nie w tym terminie. Nawet nie w terminie, który został przeniesiony. To jeszcze dodaję coś takiego.
Także chyba tyle...
Jeżeli wam się podoba, to skomentujcie. Jeśli nie, to skrytykujcie w obojętnie jaki sposób. To nieważne.
Madzia musi napisać coś wesołego, a ja znowu coś smutnego. Wydaję mi się, że ten part jest jakiś agresywny, jeżeli tak można powiedzieć o opowiastce.
Parta dedykuję Sapphire, bo jest super i ma super bloga o Naxi. <3
Yyy... No i to w końcu tyle...
Zaglądajcie do zakładki ,,Terminy dodawania". Tam niedługo napiszę, kiedy dodam następną część.
Dzięki za uwagę.
Szczęść Boże, dobranoc!
Xenia <3
Cześć! Obecnie jestem pierwsza, ale na pewno ktoś mnie ubiegnie. Czy ja muszę się tak strasznie guzdrać z komentarzami?
OdpowiedzUsuńSzczerze mówiąc, zaskoczyłaś mnie tym Partem.
Przedstawiłaś postacie w zupełnie innym świetle, niż jest to pokazywane w serialu i wiesz, co? Mnie to odpowiada! <3
Pozdrawiam, kochana! :)
Jest! Pierwsza. xD
UsuńXENIAAA MOJE MISIE PAPISIE ♥
OdpowiedzUsuńjejku jak mi się to podobało, serio ! Naty taka lubiana, Lu taka zakochana, Maxi taki niegrzeczny, miodzio. Nigdy nie czytałam czegoś podobnego i w sumie przeczytałam to z 3 razy haahah serio. Idealnie. A na dodatek o naxi. Uwielbiam twoje one party są perfekcyjne w każdym calu. Ej, i ta przyjaźń pomiędzy dziewczynami. Chce żeby tak było w 3 sezonie, taaaaak! Nakręciłam się dzięki tobie i idę pisać swój rozdział. CHCE 2 CZĘŚĆ JUŻ TAKŻE IDŹ PISAJ A NIE CZYTAJ MÓJ KOMENTARZ!
kocham Cię najmocniej na świecie mój mały klopsiku ♥
Twoja, M.
Wspaniały part !
OdpowiedzUsuńAle się zachwyciłam, wreszcie dodałaś ! <3
Naty nienawidzi Maxi'ego ! ♥ Ale to jest słodkieee.
A on się jej czepia.
Miłość przez nienawiść - uwielbiam to !
Czekam na dalszą część ! <3
Nikki ♥
JEST PARTUNIO ^^
OdpowiedzUsuńDobra najpierw się uspokoję. To było wspaniałe !
No ale ty wiesz że jestem twoją fanką, uwielbiam cię itd. ;*
Naty i Maxi no po prostu boskie *.*
I nie mów mi że jest złe bo zaraz uduszę cię ! ;*
całuję i czekam na drugą część ;*
MARCELA *.*
Xenia!
OdpowiedzUsuńO matko *.*
Już po pierwszych dwóch zdaniach się zakochałam normalnie w tym opowiadaniu !
Maxi jest taki emmm niegrzeczny :D arr xd podoba mi się to,
podoba mi się, że nie zawsze jest taki normalny, przeciętny,
a taki bad Boy!:D
I oczywiście Lu latająca za Fede ahahhahah!:d
<3
Kocham to, wiem powinnam się skupić na Naxi, ale nie mogę no xd,
Wszystko to jest takie kochane :D
takie wyjątkowe, jedyne, niepowtarzalne !:)
Iiii jestem tak mega ciekawa co dalej,
kto był tym co krzyknął że to jego piosenka,
wydaje mi się że to Maxi:D mimo iz
Voy Por ti jest LEOŚKA :D
Kocham Se to :D!
iii czekam na drugą część xd
Maja ;)
Oo, cudny Part <333
OdpowiedzUsuńNaty nienawidzi Maxiegoooo :Oo dziwne... No, ale i tak ich kocham :*
Naty taka lubiana :D Zupełnie inna niż w serialu :)
A piosenka... Tak naprawdę, to Leona, ale u Ciebie pewnie to piosenka Maxiego xD
Sorka, za taki bezsensowny koment, ale spadam sprzątać xD
Pozdrawiam <333
Daj kolejną część proszę,proszę ,proszę ,proszę :p
OdpowiedzUsuńCzytałam wiele one show ,ale ten moim zdaniem jest najlepszy <3
A potęguje to ,że moja ulubiona para w serialu to Naxi :***
I chce kolejnej części . Tu i teraz!!! :D
Świetna cześć pierwsza nie mogę się doczekać drugiej. :)
OdpowiedzUsuńto jest CUDNE <333
OdpowiedzUsuńLu, która lata za Fede *.*
ciekawie, ale i fajnie <3
Lu nie dająca dojść do słowa Naty z karaoke *.*
Maxi i Naty jako wrogowie *.*
lubię to <3
haha, groźby za to jakby nie przyszła do klubu :D
tam dam, dam i okaże się że jest to piosenka Maxi'ego *.*
czekam na next ;***
Wiesz co, bo się obrażę! Ten part był świetny!Mówta co chceta! Hahaha
OdpowiedzUsuńBOŻE XENIA ZADEDYKOWAŁA MI PARTA, ŁI AR DE CZEMPION MAJ FRENDS!
OdpowiedzUsuńhuhu, dziękuję <3
mmm Maxi buntownik
Jesu, ja cię cieszę nawet jak oni się nienawidzą, coś ze mną nie tak
Wydaję mi się, że zainspirowałaś się Diegusiem, Leosiem i kimś tam jeszcze, bo scenka jak z 2 odc. Świetny pomysł ;)
Voy por ti made in Leon, Horhe, Jorge czy jak mu tam.
I Femiłcia! Ich też kocham, jak żeby inaczej.
Maxuś ma swoje si aj duda, czy jakoś tak.
Fajnie to zaplanowałaś, jestem niezmiernie ciekawa co wydarzy się dalej. I powinnam wreszcie skomentować part Maddy, leniwa ja.
Pisz dalej (nie tak długo jak zwykła to robić Acia).
hehe, love ^ ^
Suuper < 33
OdpowiedzUsuńPrzy okazji wejdziesz? leonetta-i-przyjaciele.com
leonetta-i-przyjaciele.blogspot.com *
OdpowiedzUsuńNie, no!
OdpowiedzUsuńXenia nie przestaje zaskakiwać!
Oczywiście pozytywnie ;)
Świetnie dopasowana muzyka.
Masz pojęcie, jak bardzo podoba mi się twój styl pisania?!
Ciekawe kto krzyknął...
Coś mi się wydaje, że to był Maxi :)
A co do Ponte: jaki buntownik ;D
Bardzo mnie zaintrygowałaś.
Fajnie jest przeczytać coś takiego... innego :D
I za to właśnie Cię kocham <3
Nie mogę się doczekać drugiej części!!!
Całuski,
Patrycja Verdas ;***
Super! Kocham twojego bloga :*
OdpowiedzUsuńZapraszam do mnie: http://leonettaaforeverr.blogspot.com/
/A.Forever
Ty zawsze zaskakujesz. I chyba właśnie dlatego tak uwielbiam czytać twoje party. Za każdym razem inne osobowości. Ja nie umiałabym zrobić z Maxiego buntownika, bo dla mnie on na zawsze pozostanie tym uroczym chłoptasiem w kolorowej czapeczce. Naty też jest w tym parcie jakaś taka inna. Nie wiem, może... pewniejsza siebie?
OdpowiedzUsuńNo i oczywiście jest kochana Femila <3 Uwielbiam ich, ale to chyba wszyscy wiedzą. Trzymam kciuki za Lu i Fede i mam nadzieję, że w drugiej części poświęcisz im trochę czasu. :D Ale dobra, gadam od rzeczy.
Jak to jest, że jak już sobie myślę, jest fajnie, jest spoko, jest okej i tym podobne, to ty wyskakujesz z jakimś zwrotem akcji? I tak jest za każdym razem. A ja po dosyć długim czasie nadal nie wiem, kiedy nastąpi ten moment, w którym wszystko okaże się jedną wielką niewiadomą.
Nie wiem, kto krzyknął na końcu. Może Maxi? Albo Leon? W końcu Voy por ti pierwotnie należy do Verdasa. Dobra, nie snuję domysłów, bo ty i tak zaskoczysz, co by nie było.
Wyszedł mi z tego bezsensowny bełkot, a nie komentarz. Przepraszam.
Part ci wyszedł świetnie, jak zwykle. Nic dodać, nic ująć - jest idealnie.
Buziaki,
M. ;*
Ja leń, wstałam o siódmej, żeby skomentować Parta.
OdpowiedzUsuńXenia, to było coś świetnego.
Tak pięknie przedstawiłaś te postaci, Natalia taka pewniejsza siebie, Maxi zbuntowany, Lu dobra i oczywiście lata za Fedusiem, czego nie da się przeoczyć ^-^
I kurde, wszystko rozumiałam, a ty mi tu nagle z końcówką wyskakujesz... Teraz kompletnie nie wiem, co dalej, a to nakręca mnie jeszcze bardziej, więc 'podwójnie' niecierpliwie czekam na 2 część.
Ohh Xenia, czemu ty musisz być taka genialna??
Pozdrawiam,
Niewyspana Caro <3
Xenia, jak zwykle zakończyła w takim momencie, jakim nie powinno się kończyć, ale ja już do tego przywykłam, więc wiesz Xenia, nie bój żaby.
OdpowiedzUsuńCoś nowego! Ponte jest dość nowy w Studio i prześladuje Naty, a ona zaś za nim nie przepada, ale pamiętajmy, kto się czubi ten się lubi, więc i tak może być w przypadku Naty. Niby udaje, że nie przepada za panem Ponte, a prawda jest zupełnie inna. Kobiety czasami potrafią być bardzo trudne do rozszyfrowania, więc niewiadomo, co w główce Naty siedzi. Być może, skrycie szaleje, za Maxim, tak jak Lu za Fede. Kto ją ta wie?:D
Kto pojawił się na końcu? Stawiam, że Maxi, bo Leon chyba mi tutaj raczej zbytnio nie pasuje, ale jak wiemy, Ty potrafisz zaskakiwać, więc jeszcze się okaże, że to Diego :D
Wszystkiego dowiemy się w 2 części :)
Czekam na kolejny Xenia:*
Xeeeeenia ty mały frajerku, jak mogłaś napisać takiego cudownego parcika o cudownej naxi? ;; <3 zabije cię, opisalas to tak cudownie.
OdpowiedzUsuńNamawiają natke do klubu karaoke i nie przyjmują odmowy do wiadomości...skad ja to znam? :D
Mimo wszystko warto było tam iść dla Federico, ludzi, Federico, zabawy no i Federico, haha ludmi za nim goni, ty wiesz jak podbic moje malutkie serduszko :3
Natalia i maxi się nienawidzą? CO? CO? WHAT? OC? THAW? WHAT THE WHAT THE, XENIA TY MNIE NIENAWIDZISZ I CHCESZ MI TYLE KOMPLEKSÓW NAROBIĆ :( ale kocham Cię, oooo taaaaak <3
I wiesz, ta piosenka (skoro nie leonka, a to scena podobna do tej w klubie z Diego haha) to nie wiem...Maxiego? Ale zastanawia mnie ten koniec.
Kocham i pozdrawiam,
Julka (och, i dzięki za "ciołka " ^~^ ) xx
Świetnee. *.* Nie mogę się doczekać 2 części. Piszesz po prostu najlepsze One Party o Naxi. *_______* zapraszam do mnie: http://entre-tu-y-yo-blog.blogspot.com/
OdpowiedzUsuń