Nie chcę Cię zwabić urzekającym śpiewem…
I nadeszła
sobota.
W tym dniu
wszyscy odpoczywają i nie obchodzi ich nic poza beztroskim leniuchowaniem. I
może z naszymi bohaterami byłoby podobnie, gdyby nie wpakowali się w kłopoty. I
to jak duże.
Przed godziną
siódmą wszyscy stawili się przed budynkiem szkoły. Gawędzili ze sobą ochoczo
jeszcze nieświadomi tego, że zaraz będą musieli się podzielić. Plan mieli
wcielić w życie dopiero wieczorem podczas imprezy (kolejnej, zresztą)
urodzinowej u Luisa. Na razie postanowili porozmawiać między sobą. Federico
gawędził o czymś Natalii, a Ludmiła próbowała wytłumaczyć coś Maxi’emu, który
karcąc samego siebie, patrzył z rozmarzeniem na brunetkę. Zauważył, że jeden z
jej loków upadł na jej zadarty nosek. Już chciał tam podejść i odgarnąć go na
swoje miejsce, ale ktoś inny go uprzedził. Był to Federico. Maxi po raz
pierwszy poczuł do swojego przyjaciela prawdziwą nienawiść.
W końcu grupka
dostrzegła panią Martinez kroczącą marszem i stukając głośno paskudnymi
obcasami. Jej okulary lekko podskakiwały na jej nosie, a sztywno upięty kok nie
dawał włosom ani chwili luzu. Naty i Ludmiła musiały się pogodzić z okropnym
gustem nauczycielki. Ten typ tak ma i koniec.
- Witam bardzo
serdecznie – prychnęła nauczycielka. – Zostałam zmuszona do nadzorowania waszej
kary. Bez zbędnych informacji przejdę do
najważniejszych punktów naszej współpracy. Pani Ferro i pan Pasquarelli pójdą
posprzątać boisko szkolne. Natomiast pani Navarro i pan Ponte posprzątają
ogródek przed szkołą. Zostawiam was i przyjdę tutaj za godzinę, by zobaczyć na
jakim etapie pracy jesteście. Życzę powodzenia.
Nawet nie
usłyszeli zamykanych drzwi, które z głośnym trzaskiem odbiły się od framug.
Szok. Przecież byli pewni, że omówią wszystko między sobą, a tutaj… tutaj takie zaskoczenie. Trzeba było się
dostosować. Innego wyjścia nie było.
- Wiem, że może
być trudno, ale musimy zacząć, bo potem możemy zostać jeszcze dłużej – ziewnęła
Natalia.
Maxi ochoczo
jej przytaknął, przyznając jej stuprocentową rację. Tak, jakby była jakąś
boginią. Po chwili skarcił się za te głupie myśli i spojrzał w inną stronę, by
ukryć swoje zmieszanie.
- Maxi –
uśmiechnął się Federico. – Nie zabij mojej dziewczyny grabiami, dobrze?
Naty prychnęła
pod nosem i rozejrzała się wokoło, jakby udając, że nie wydała z siebie żadnego
dźwięku. Maxi natomiast zaśmiał się razem z przyjacielem, ale natychmiast
odwrócił się w inną stronę, by wywrócić oczami. Bystra brunetka zauważyła ten
gest i zaśmiała się melodyjnie, na co wszyscy wlepili w nią wzrok. Maxi
rozpromienił się i oznajmił z przypływem pewnej śmiałości:
- Powinniśmy
wcielić nasz plan w życie już teraz. Nic nam do stracenia, a miała to być tylko
zabawa – uśmiechnął się. – To co, zaczynamy?
Wszyscy przytaknęli
ochoczo i mieli jeszcze pogawędzić, ale usłyszeli groźny krzyk pani Martinez:
- Koniec
chichotów! Do roboty!
W lekkim
zakłopotaniu rozdzieli się na dwie oddzielne grupki i powędrowali do swoich
miejsc pracy. Przecież nie chcieli być pożarci przez to monstrum… znaczy panią
Martinez.
Wiatr owiewał
liście drzew, a także włosy dziewczyny grabiącej skoszoną trawę. Uwielbiała ten
zapach. Przypominał jej dzieciństwo i to wieczne skakanie wokół całego ogródka,
przewracanie się niezliczoną ilość razy i piękne, kolorowe kwiaty. Kochała to,
ale nie mogła już do tego powrócić. Brakowało jej tych chwil, gdy upajała się
tym do woli. Teraz życie stawia przed nią nowe przeszkody i nie pozwala patrzeć
wstecz. A szkoda, bo jest warto.
Pogrążona w swoich
myślach, nie zauważała ukradkowych spojrzeń bruneta. Tymczasem on pragnął, by
była bliżej niego. Nie. Zaciekawiła go jej osoba, chciał wiedzieć więcej, po
prostu. Była jego najciekawszą książką. Mógłby ją czytać i czytać, ale wciąż
nie mógł dobiec do końca. A tam kryło się najciekawsze. Dlaczego nie spróbować?
Zawsze jest warto.
- A… Co tam u
ciebie? – zapytał szybko.
W końcu
dziewczyna spojrzała na niego, a on czuł, jak w środku wszystko wybucha z
wielkim hukiem. To spojrzenie było takie przenikliwe jakby to ona chciała
rozwiązać zagadkę związaną z nim.
- Hmmm –
zamyśliła się. – Wszystko okej.
Przytaknął i
powrócił do dalszej pracy.
Łatwo było
wywnioskować, że dziewczyna ma go już dość albo w ogóle nie jest nim
zainteresowana. Tylko dlaczego? Zamienili się, ale to nie oznaczało, że musi go
w jakiś sposób unikać. Jeszcze tamtego wieczoru wszystko było wspaniale i
wydawało się, że są dla siebie stworzeni. A teraz? To niemożliwe, żeby wszystko
nagle zgasło.
Czego
oczekiwała Natalia?
Wszystkiego.
A dla niej
wszystkim było poczucie bycia ważną. Kiedyś była ważna dla wielu osób, a teraz
wszystko wyparowało. Rodzice zaczęli postrzegać pieniądze jako coś najlepszego
i zapomnieli o niej. Chłopak kochał i obdarowywał ją uczuciami, ale później to
wyparowało i zniknęło. Przyjaciółka była jej ostoją, ale były też imprezy, a
imprezy to rzecz święta. I tak jakoś… wszyscy zapomnieli.
A ona próbowała
zatracić się w swoich uczuciach, ale pewnego dnia dotknęła gitary siostry,
zagrała jakąś głupią melodyjkę i po chwili zakochała się. Oddała się czemuś
nowemu. Spróbowała i pokochała to. Ale to była tylko rzecz… Ona nie potrafiła
sprawić, by Naty stała się ważniejsza.
I w końcu
pojawił się Maxi. Ale to był tylko on.
A może aż on?
Grabienie liści
nie było interesującym zajęciem. Ale niektóre osoby potrafią diametralnie
zmienić postać rzeczy. Te przystojniejsze i ładniejsze osoby. Wiadome było, że
Federico i Ludmiła mają się ku sobie. Nie byli jednak tacy okropni, by zdradzać
swoich partnerów. To byłoby jednym z najokropniejszych rzeczy. Sytuację
uratowała Naty z pomysłem wymiany i pomyłka dyrektora. I mogło się wydawać, że
ktoś tam u góry chce, żeby blondynka i przystojny Włoch byli razem. Ale
pozostawała myśl, że to niesprawiedliwe zachowanie. Byli w związku z kimś
innym, a Naty to jej przyjaciółka. Bądźmy szczerzy, to bez…
Rozpiął jeden
guzik koszuli.
Wdech, wydech…
Jeden.
Nie zwariujesz, nie daj się. To tylko
Federico. Ten najcudowniejszy, najpiękniejszy, najlepszy… Nie, nie, nie! Maxi…
Maxi jest…. Jest… Ech…
- A niech cię trzaśnie – wyszeptała do
siebie pod nosem Ludmiła.
Rozejrzała się
wokoło i zobaczyła inne miejsce, w którym było sporo liści. Ludmiła Ferro wybiera inne zakwaterowanie,
kochasiu. Kilka susów i dziewczyna znalazła się w wymierzonym celu. Jak
gdyby nigdy nic, zaczęła pracować od początku. Chłopak jednak, obserwował jej
każdy ruch i doskonale widział, co zrobiła.
- A ty dlaczego
uciekasz? – zapytał ciekawy.
Spojrzała na
niego zdziwiona, że to zauważył. Założyła kosmyk włosów za ucho i od razu
skarciła się za to w myślach. Mógł uznać to za oznakę zdenerwowania. Spojrzała
na niego wyzywająco, by zbić go z tropu i zapytała:
- Niby
dlaczego? – powróciła do grabienia. – Przecież nie mam powodu.
Uśmiechnął się
kpiąco i odparł:
- Może niektóre
moje odruchy cię krępują…
Zaczesał włosy.
To najbardziej denerwowało i wytrącało z równowagi Ludmiłę. Niby niewinny, ale
zawsze umiał pokazać pazurki. A najgorszym z najgorszych było to, że chyba
wiedział, co się święci w jej sercu.
Zacisnęła
mocniej dłonie na grabiach.
No to wpadłaś po uszy, piękna – tak
powiedziałby Pasquarelli.
- Mam rozumieć,
że nie będziesz się odzywała?
Głos Maxi’ego
rozdudnił się w jej głowie jak najgłośniejsza muzyka. Myślała, że zaraz
wybuchnie. Chciała odpowiedzieć szybko i krótko, ale jej sparaliżowanie nie
pozwalało jej na to. I w końcu obudziła się jakby z głębokiego snu i
odpowiedziała, prostując się:
- Będę, ale nie
zaproponowałeś żadnego tematu – uśmiechnęła się.
Maxi
odwzajemnił jej gest, ale wciąż zadawał sobie jedno pytanie. Dlaczego ona tak szybko zdejmuje maski i
zakłada zupełnie inne? Trudno jest ją odczytać. Zawsze jest inna. Od czego
to zależy?
- Nie będę cię
pytał o dzisiejszą imprezę. Na pewno idziesz – odparł pewny. – O! Przyjdę po
ciebie o dwudziestej.
Spojrzała na
niego pytająco, wyraźnie wytrącona z właściwego tropu:
- Ale po co? –
prychnęła.
- Jesteśmy
parą. Zapomniałaś? – uśmiechnął się.
Uderzyła się
otwartą głową w czoło i zaśmiała. Z nim potrafiła przyznać się do swoich błędów
i śmiać sama z siebie. W domu najczęściej płakała, bo doskonale wiedziała, że
jej postępowanie nie jest takie, jakie powinno być.
- A dlaczego
nie pracujemy?
Głos pani
Martinez przebił się przez piękną ciszę pomiędzy nimi dwojga. Uśmiechnęli się
do niej sztucznie, źli, że to przerwała. Odburknęli coś mało entuzjastycznie,
że przepraszają i musieli zrobić sobie przerwę. Ona chwilę postała, by
sprawdzić, czy naprawdę wywiążą się ze swoich obowiązków. Później nauczycielka
odeszła, sprawdzić dwójkę pozostałych, którzy toczyli wojnę na preteksty. Naty
i Maxi zaśmiali się, zwróciwszy twarz w stronę nieba, jakby dziękując Bogu, że
znaleźli się w tym miejscu.
Pracowali
jeszcze godzinę aż w końcu dumnie mogli stwierdzić, że wywiązali się z
obowiązku. Uśmiechali się do siebie i zwrócili w stronę boiska, na którym
urzędowali Federico i Ludmiła. Raźnym krokiem wstąpili na świeżą trawę. Nagle
zatrzymali się równocześnie, a ich oczy zamgliły się.
Nikt nie
przeżyłby tego widoku. Rzeczywiście, do życia Natalii wstąpił niespodziewanie
Maxi, ale wciąż pomiędzy nią a Fede istniała jakaś więź, która nie pozwalała na
ich rozłąkę. Ale wszystko wskazywało na to. Maxi miał podobnie, ale już sam nie
wiedział, co jest dobre, a co złe.
Naty odwróciła
się na pięcie i odbiegła. Maxi zrobił to samo, co ona. Objął ją mocno, a ona
schowała głowę w jego tors, rozpoznając zapach jego pięknych perfum. Nie
płakała.
Czy płaczem spowodowałaby
coś niezwykłego? Ludmiła wciąż kochałaby Federico, a on ją i wciąż, by ją
całował. A Maxi wciąż, by tam był i pocieszał ją. Za to dziękowała Bogu. Za to,
że pojawił się on.
Mała toaletka w
pokoju Naty była jej jedynym ulubionym miejscem. Zawsze patrząc w to lustro,
płakała, uśmiechała, smuciła. Była przywiązana do tych skrzypiących, brązowych
szufladek i starego krzesła należącego jeszcze do jej prababci.
Dzisiaj jej
nastrój był tajnie strzeżony. Zamknięty gdzieś daleko w jej wnętrzu. Twarz ani
żadne gesty nie umiały wyrazić tego, co czuła. Tylko ona i myśli. Kochała to,
bo mogła się wtedy zastanowić dlaczego jest taka słaba i mało ważna. Czym sobie
zawiniła? Nieważne. To teraz nieważne.
Skupiła się na
czesaniu jej czarnych loków. Nie trwało to długo. Powolne ruchy szczotki
przerwało pukanie do drzwi. Były otwarte, więc spojrzała na osobę, która wydała
ten dźwięki, wtedy jeszcze nieprzyjemny dla jej ucha.
- Mogę wejść? –
Federico zapytał cicho, niemal niesłyszalnie.
Pokiwała głową
i wskazała mu ręką kanapę. Usiadł i spojrzał na nią z bólem.
- Widziałaś?
- Tak, Federico
– wyszeptała.
Nastała cisza.
Nie wiedzieli, co powiedzieć. Wszystko było już rozpatrzone i wyjaśnione. Było
wiadome, że już na nic nie zdadzą się przeprosiny. To tylko słowo. Żadna
melodia, nic, kompletnie.
- Ale czy
wniosłem coś do twojego życia? – zapytał szczerze.
- Mój portret
przed kupieniem nowych farb był ciemny. Nie miałam innych kolorów. Pozostawały
mi tylko takie. Aż w końcu znalazłam najpiękniejsze, pastelowe… Były śliczne.
Nie umiałem o nich nie myśleć i w końcu zaczęłam malować. I wiesz co? Ten obraz
został odbity w mojej pamięci na bardzo długo – odpowiedziała Naty. – Wniosłeś
do mojego życia bardzo dużo, Fede. Dobrze wiesz, że przeznaczeniem było to,
żebyśmy się spotkali, jaki i to, że zaraz zostaniemy kimś innym. Ten dzień
musiał być przełomem.
- To było
piękne, Naty. Dlaczego nigdy nie mówiłaś do mnie w taki sposób? – zapytał.
- Nie chciałam,
głuptasie – ziewnęła.
- Jesteś śpiąca
– uśmiechnął się lekko Federico.
Dziewczyna
przytaknęła, ale próbowała siedzieć prosto. W końcu jej oczy się zamknęły.
Chłopak obudził ją swoim śmiechem, a ona zawtórowała mu.
Tak jak za dawnych lat – pomyśleli
oboje.
- To połóż się,
a ja zostanę z tobą dopóki nie zaśniesz – wyszeptał.
Posłusznie
ułożyła się na miękkiej pościeli i przykryła miękką kołdrą. Nagle zapytała
sennie:
- A potem
odejdziesz?
- Nie, Naty –
zaprzeczył. – Ja będę zawsze obok ciebie. Będę twoim aniołem stróżem. Tylko, że
moja siła już się wyczerpała, a moje skrzydła nie umieją wysoko latać. Nie
zapewnię ci takiej troski. Pora na innego anioła. Godzisz się na to?
- Tak –
przytaknęła. – Kocham cię, Federico. Nigdy nie przestanę. Tylko teraz musisz
unieść się tysiąc metrów nad ziemią dla kogoś innego.
- Dokładnie –
szepnął.
Oddech
dziewczyny w końcu stał się równy, a ona pogrążyła się we śnie. Głębokim tak
jak brązowe oczy chłopaka wpatrzone w nią i jej loki.
To był kres. Te
włosy już nigdy nie będą poprawione przez niego. Teraz będzie poprawiał długie,
blond włosy. Ale tak musiało być. Nie byli sobie pisani.
I kolejny
moment, w którym życie ujawnia, że gra się jeszcze nie zaczęła, że wszystko
jest rozgrzewką.
Niewinne
uśmiechy wymieniane między sobą było oznaką ich młodości. Byli tylko dziećmi i
doskonale o tym wiedzieli. Ich dojrzałość nie była jeszcze w pełni. Musieli
czekać na właściwy moment.
Jak zaczęła się
kolejna impreza?
Najnormalniej.
Naty i Maxi złożyli życzenia jubilatowi i oddalili się do jakiegoś kąta, gdzie
stały kubeczki z sokiem pomarańczowym. W tłumie zauważyła Federico i Ludmiłę,
zapatrzonych w siebie. Uśmiechnęła się lekko. Musieli dać sobie wolność.
I kolejna noc,
którą przesiadywała na strychu. Kochała to, a Luis na szczęście udostępnił jej
to pomieszczenie. Nie przeżyłaby, gdyby nie ukryła się w tej błogiej ciszy.
Stukot kroków
sprawił, że oderwała wzrok od
gwieździstego nieba. Maxi wszedł powolnym krokiem i uśmiechnął się do niej.
Dodał jej tym otuchy. Wiedziała, że teraz mieli się rozliczyć. Musieli. Byli to
sobie winni.
- To teraz ja
opowiem coś o sobie – odezwał się nagle Maxi.
Natalia
zaciekawiona, wyprostowała się i zaczęła słuchać.
- Pochodzę z
mało zamożnej rodziny. Raz było tak, a raz tak. Czasem wzloty, czasem upadki. I
jakoś żyliśmy. Byłem szczęśliwy, bo w naszej rodzinie nie liczyły się tylko
pieniądze, a bardziej miłość i szczęście. Rodzice wpajali mi to od najmłodszych
lat, więc teraz wiem coś o tym. Uwielbiam aromat kawy. Codziennie muszę ją pić,
gdy wstanę. Można powiedzieć, że to mój rytuał. Jestem, kim jestem, więc mam
swoje głupie przesądy. Wierzę w to, że gdy jej nie wypiję, dzień zamieni się w
pech. A gdy nie ma kawy, mama staje na głowie, by znaleźć nawet coś podobnego
do niej. Na pewno nie jestem dojrzały. Są momenty, gdy potrzebuję kogoś, kto
mnie poprowadzi. Kocham muzykę. To moje życie. Uwielbiam każdy dźwięk
instrumentu jak i śpiew. To chyba tyle – oznajmił.
Natalia
uśmiechnęła się:
- Jesteś bardzo
ciekawą osobą.
Odwzajemnił jej
gest i odpowiedział:
- Możliwe, ale
miałem do ciebie sprawę.
Z kieszeni
kurtki wyciągnął odtwarzacz MP3. Podał Natalii jedną ze słuchawek i zapytał:
- Zatańczymy?
Pokiwała głową,
a on włączył jakąś spokojną melodię. Wirowali cicho, a muzyka, która dudniła na
dole wcale im nie przeszkadzała. Ile się zmieniło przez wymianę. Ile musieli
odkryć. Ile musieli przeżyć, by dojrzeć, że coś się święci. Że odkrywając nie
zauważyli siebie, a to pominięcie sprawiło, że ujawniło się wiele kłopotów i
niedociągnięć.
- Sprawię, że
staniesz się ważna – wyszeptał do jej ucha, a ciepło jego oddechu rozniosło się
po całym jej karku.
Skąd wiedział,
że tego potrzebuje? To były tylko jej myśli. Naty nikomu tego nie mówiła. Nie
miała osoby, która by to zrozumiała, choć wydawało się, że jest ich wokoło
pełno. To stwierdzenie sparaliżowało ją i nie pozwoliło na wyduszenie słowa. Bo
co miała powiedzieć? Że to są jej myśli? Że taki jest jej problem? Że…
Łzy popłynęły
jak strumień po jej rumianych policzkach. Popatrzyła w jego brązowe oczy i
wyszeptała:
- I uniesiesz
się ze mną do nieba?
Oparli się o
swoje czoła.
- Nawet wyżej –
uśmiechnął się Maxi.
A ich usta
złączyły się w pocałunku. Tym najważniejszym, tym jedynym…
Coś znów się rozpala.
Bardzo Was przepraszam za ten moment Fedemiły! Dobrze wiem, że nie powinno go tutaj być.
Nie podoba mi się ten part. Można powiedzieć, że w natłoku pracy zupełnie o nim zapomniałam. Na szczęście wena przyszła wczoraj w nocy, więc mogę go dzisiaj zaprezentować. Końcowy moment Naxi wyszedł tak tandetnie, że jestem bardzo na siebie zła.
Następny part może 9 listopada? Tak by mi pasowało. O ewentualnych zmianach poinformujemy w zakładce ,,terminy dodawania".
Wyraźcie swoje opinie w komentarzach, jeśli chcecie, a ja zapraszam w poniedziałek na Leonettę Madzi, a jeżeli ktoś nie czytał parta Agi to serdecznie zapraszam, bo jest warto!
Xenia <3
Przepraszam, ale się nie rozpiszę. Jestem na komputerze rodziców...
OdpowiedzUsuńWedług mnie, wszystko bardzo ładnie opisałaś. <3
Uwielbiam Naxi i Femiłę. ♥
Czekam na kolejny part! :)
Jea! Tak! Jest! Jest moje opowiadanie. Cudowne opowiadanie <3
OdpowiedzUsuńWspaniale opisałaś Naxi ♥ To było takie, takie... Romanticoo <3
Za Femilę się nie obrażam. Kocham ich tak samo jak Naxi ♥
Co ja tu dalej mogę powiedzieć... Hmm...
Wiem! Że nie widziałam jeszcze takiego Fantastycznego parta! Tak właśnie.
I nie mów mi tu, że Ci nie wyszedł, bo to kompletna nieprawda. W sumie to Tobie zawsze wychodzą, więc nie powinnaś mieć wątpliwości.
Ok, to ja czekam na ten 9 listopada. ;**
Nikolcia ♥
Kocham Naxi <3 co prawda nie przepadam za Fedemiłą, ale mi się bardzo podobało. Świetnie piszesz, naprawdę! Zakochałam się w tym parcie.. Tylko nie wiem dlaczego, ale trochę szkoda mi pary Naty+Federico... Ale i tak wolę Naxi <3 Czekam na kolejne partówki.
OdpowiedzUsuńCałusy:*
Ana Julia
dla mnie był świetny ♥
OdpowiedzUsuńFedemiła *.*
ale Naxi no to było genialne, świetnie piszesz ♥
wszystkie genialnie opisujesz :**
czekam na następny Part ^^
MARCELA *.*
Xenia! Ty wiesz, że jesteś moją idolką? Moją muzą. To dzięki tobie zaczełam pisać i jestem tu gdzie jestem. Dziękuje Ci za wszystko kochanie. Rozdział FENOMENALNY! Uwielbiam twoje Naxi. Oni są sobie przeznaczeni, zawsze byli. Przepraszam za błędy ale jestem na telefonie i ciężko mi pisać. Cóż moge wiecej powiedzieć? Kocham cię, twoja N.
OdpowiedzUsuńXenia ty zdolniacho <3
OdpowiedzUsuńNa Fedemiłę nie można się gniewać, tak ^ ^
Każdy moment ma znaczący wpływ na nasze życie. Czasami jedna minuta, decyzja potrafi diametralnie zmienić naszą przyszłość.
Wszystkie osoby, które spotykamy wnoszą coś do naszego serca i kierują nas na nową drogę. I tak w kółko...
Tutaj prawda jest taka, że Naty zetknęła się z Federico, bo to by odnaleźć tę jedyną osobę przeznaczoną tylko dla niej, z którą mogłaby być do końca.
Osobiście lubię Fedaty, jednak jako przyjaciół. Osoba z ciężkim uzależnieniem od Naxi nie może sądzić inaczej. Poza tym lubię prawdziwą przyjaźń damsko-męską, więc mam nadzieję, że nie zniszczą tej relacji w 3 sezonie. Feduś się nią słodziaśnie opiekował ^ ^
Rozumiem Ludmiłę. Też bym Maxiego rzuciła gdyby np. taki Marcuś bez koszulki grabiłby liście pod mym balkonem. Wybacz bejbe koniec nas nanana :c
Jakie tandetne! To było urocze <3
Te kwestie końcowe skojarzyły mi się z filmem "Trzy metry nad niebem". Oglądałaś może? ^ ^
Part świetny, nie waż się go krytykować. Wiem gdzie mieszkasz (no dobra nie wiem, ale się dowiem)!
Czekam na więcej :3
Xenia...
OdpowiedzUsuńNa Femiłę nigdy sie nie będę gniewać, bo sama wiesz, że ich uwielbiam. I nie da się ich nie kochać, ahhh sama bym oszalała jakbym miała z takim Fede boisko sprzątać.
Natalia okazała się wspaniałą osobką i taką też jest, pozwoliła Federowi na miłość, kochała go, ale nie taka miłością jak Maxiego, wiedziała że po między nim a blondynką rodzi się uczucie i pozwoliła im aby byli razem szczęśliwi. Bo my sami wiele razy w życiu mylimy się wybierając osobę z którą chcemy być, wydaje się nam że to ta jedyna, jednak nie zawsze tak jest, jesli jeszcze nie dane nam było spotkac swoją miłość, to spokojnie, nie należy niczego przyspieszać, bo jak widać i TY to Xeniu pokazałaś niesamowicie, miłość przychodzi niespodziewanie , z nienacka i wtedy kiedy najmniej jej się spodziewamy.
Ostatnia scenka z Maxim i Naty była najpiękniejszą jaką przeczytałam w wykonaniu tej pary, była cudowna, nie umiem opisać jak bardzo mi się podobała i słowa Maxiego "Sprawię, że staniesz się ważna", zapamiętam na długo.
Dziękuję za tą historię...
Maja ;)
może mi się uda napisać długi komentarz, ale zapewne nie.
OdpowiedzUsuńten Part był niesamowity z resztą jak zawsze <333
przypadkowa pomyłka dyrektora, ale to dobrze *.*
na Femiłę się nie gniewam ;***
podziwiam Cię (jak i inne tutaj dziewczyny), że potraficie opisać, co oni czują i jeszcze czasem te cytaty, kocham <333
ja czytałam rozmowę Federico i Naty oraz na końcu Naty i Maxi'ego na mojej twarzy pojawił się uśmiech, który nadal nie chce zejść z twarzy *.*
czekam na kolejne Party twoje jak i innych dziewczyn ;****
Na samym końcu takie ciarki mi przeszły, że...
OdpowiedzUsuńNie mogę, nie mogę, nie mogę! Ta zamiana to był świetny pomysł. Parcik ci wyszedł genialnie.
Opisy uczuć mnie do siebie bardzo przekonują. Uwielbiam czytać to, co odczuwają bohaterzy i się w nich wczuć. I to jest piękne.
Pomyłka dyrektora wcale nie taka zła :D
Rozmowa Natalii i Federica mnie wzruszyła. Jezu, jakie to było wspaniałe, urocze, przekonujące... ♥
Maxi w końcu odkrył jaka naprawdę jest dziewczyna.
Z niecierpliwością czekam na kolejnego Parta o Naxi, ponieważ ty tak ich cudownie opisujesz, że normalnie mistrzostwo świata :*
Pozdrawiam,
Caro <3
Super rozdział i zapraszam do mnie : http://viluenmimundo.blogspot.com/ Mam nadzieję, że wpadniesz :)
OdpowiedzUsuńOjezusiu Xeniaaa ;: <3
OdpowiedzUsuńJesteś głupia, że przepraszasz za fedemile bo ja ich kocham i nawet dwie linijki i o nich sprawiają, że latam jak stuknieta ^^ ale skupmy się na głównym pairingu - naxi
Nie wiem czemu, ale ich nie da się nie kochać. Są uroczy, kochani, no pocieszni. To pierwszy oneshot (cz.1) jaki przeczytałam na te fazer Feliz i id tamtej pory zaczęłam cię wielbic, potem czytać fedemile mai, Cares ag. I leonette Madzi no i tak narodziła się wielka moja miłość do was, waszego pisania no i bloga. <3
wypatrywalam tej cz. I byłam wniebowzięta jak go zobaczyłam. Zamiana ról, wreszcie! Monstrum "znaczy pani Martinez" jest strasznie wredna, nie mogą się śmiać tylko najlepiej siedzieć poważnie jak stare babki w kościele ;; bałam się, że naty go oleje, ale tak potem nie było ^^ wojna na preteksty fede i lu.. JESTEM W NIEBIE, AMEN, BĘDZIESZ MIAŁA MNIE NA SUMIENIU, XENIA, BO CZEKA CIĘ PRZEPRASZANIE MOICH BLISKICH ZA SPOWODOWANIE U MNIE NAGŁEJ ŚMIERCI.
są kochani <3 no i co..maxi i Natalia zobaczyli jak się całują, ale tak musiało być. Przez taką zamianę każdy odkrył, że jest pisany komuś innemu.. Ale fede i natka się nadal będą przyjaźnić, a to urocze. No i moment tańca naxi... Nieee to wcale nie najbardziej romantyczna rzecz jaką czytałam :):):) oni się potrzebują i nareszcie zdali sobie z tego sprawę.
Weny i buziaki,
Pozdrawiam,
T. ;**
Xenia, przepraszam za opóźnienia. Ale ja to jednak ciota jestem :D
OdpowiedzUsuńPrzejdźmy jednak do rzeczy.
Fede i Naty - Tak naprawdę oni zawsze będą się kochać. Jednak to będzie inny rodzaj miłości. Będą się kochac jak przyjaciele. Zawsze będą mogli na siebie liczyć. Jak wspomniała Naty. Ona wiele będzie zawdzięczała Fede. I to się nie zmieni. Kochali się,. ale po prostu w pewnej chwili coś wyparowało. Coś się skończyło, coś co sprawiło, że będąc parą nie będą już szczęśliwi - jako para. Naty odnalazłam szczęście przy Maxim i to przy nim będzie szczęśliwa i radosna. To ona da jej to największe, najpiękniejsze szczęście. Ta ''wymiana'' wyszła wszystkim na dobre. Bo dzięki niej wszyscy odnaleźli te prawdziwe osoby, z którymi chcą być. Pasują do siebie jak dwie połówki jabłka. Są jak puzzle - dopniesz jeden właściwy element i wszystko pasuje. Do niczego się nie można przyczepić. Bo miłość ma bardzo często tak, że nie zauważamy osób, które mogą dac nam najwięcej szczęścia, a sa tak naprawdę koło nas. Dobrze, że Twoi bohaterowie to ujrzeli. Bo teraz wszyscy będą szczęśliwi.
Jako Pary i jako przyjaciele.
Uwielbiam Cię, Xenia, pamiętaj ! :*
super part
OdpowiedzUsuńAch, ta miłość...
OdpowiedzUsuń