sobota, 26 października 2013

One Part 20 - Naxi - "Wymiana" cz. 2.

Nie chcę Cię zwabić urzekającym śpiewem…




   








I nadeszła sobota.
    W tym dniu wszyscy odpoczywają i nie obchodzi ich nic poza beztroskim leniuchowaniem. I może z naszymi bohaterami byłoby podobnie, gdyby nie wpakowali się w kłopoty. I to jak duże.
    Przed godziną siódmą wszyscy stawili się przed budynkiem szkoły. Gawędzili ze sobą ochoczo jeszcze nieświadomi tego, że zaraz będą musieli się podzielić. Plan mieli wcielić w życie dopiero wieczorem podczas imprezy (kolejnej, zresztą) urodzinowej u Luisa. Na razie postanowili porozmawiać między sobą. Federico gawędził o czymś Natalii, a Ludmiła próbowała wytłumaczyć coś Maxi’emu, który karcąc samego siebie, patrzył z rozmarzeniem na brunetkę. Zauważył, że jeden z jej loków upadł na jej zadarty nosek. Już chciał tam podejść i odgarnąć go na swoje miejsce, ale ktoś inny go uprzedził. Był to Federico. Maxi po raz pierwszy poczuł do swojego przyjaciela prawdziwą nienawiść.
    W końcu grupka dostrzegła panią Martinez kroczącą marszem i stukając głośno paskudnymi obcasami. Jej okulary lekko podskakiwały na jej nosie, a sztywno upięty kok nie dawał włosom ani chwili luzu. Naty i Ludmiła musiały się pogodzić z okropnym gustem nauczycielki. Ten typ tak ma i koniec.
    - Witam bardzo serdecznie – prychnęła nauczycielka. – Zostałam zmuszona do nadzorowania waszej kary. Bez zbędnych informacji  przejdę do najważniejszych punktów naszej współpracy. Pani Ferro i pan Pasquarelli pójdą posprzątać boisko szkolne. Natomiast pani Navarro i pan Ponte posprzątają ogródek przed szkołą. Zostawiam was i przyjdę tutaj za godzinę, by zobaczyć na jakim etapie pracy jesteście. Życzę powodzenia.
    Nawet nie usłyszeli zamykanych drzwi, które z głośnym trzaskiem odbiły się od framug. Szok. Przecież byli pewni, że omówią wszystko między sobą, a tutaj… tutaj  takie zaskoczenie. Trzeba było się dostosować. Innego wyjścia nie było.
    - Wiem, że może być trudno, ale musimy zacząć, bo potem możemy zostać jeszcze dłużej – ziewnęła Natalia.
    Maxi ochoczo jej przytaknął, przyznając jej stuprocentową rację. Tak, jakby była jakąś boginią. Po chwili skarcił się za te głupie myśli i spojrzał w inną stronę, by ukryć swoje zmieszanie.
    - Maxi – uśmiechnął się Federico. – Nie zabij mojej dziewczyny grabiami, dobrze?
    Naty prychnęła pod nosem i rozejrzała się wokoło, jakby udając, że nie wydała z siebie żadnego dźwięku. Maxi natomiast zaśmiał się razem z przyjacielem, ale natychmiast odwrócił się w inną stronę, by wywrócić oczami. Bystra brunetka zauważyła ten gest i zaśmiała się melodyjnie, na co wszyscy wlepili w nią wzrok. Maxi rozpromienił się i oznajmił z przypływem pewnej śmiałości:
    - Powinniśmy wcielić nasz plan w życie już teraz. Nic nam do stracenia, a miała to być tylko zabawa – uśmiechnął się. – To co, zaczynamy?
    Wszyscy przytaknęli ochoczo i mieli jeszcze pogawędzić, ale usłyszeli groźny krzyk pani Martinez:
    - Koniec chichotów! Do roboty!
    W lekkim zakłopotaniu rozdzieli się na dwie oddzielne grupki i powędrowali do swoich miejsc pracy. Przecież nie chcieli być pożarci przez to monstrum… znaczy panią Martinez.

    Wiatr owiewał liście drzew, a także włosy dziewczyny grabiącej skoszoną trawę. Uwielbiała ten zapach. Przypominał jej dzieciństwo i to wieczne skakanie wokół całego ogródka, przewracanie się niezliczoną ilość razy i piękne, kolorowe kwiaty. Kochała to, ale nie mogła już do tego powrócić. Brakowało jej tych chwil, gdy upajała się tym do woli. Teraz życie stawia przed nią nowe przeszkody i nie pozwala patrzeć wstecz. A szkoda, bo jest warto.
    Pogrążona w swoich myślach, nie zauważała ukradkowych spojrzeń bruneta. Tymczasem on pragnął, by była bliżej niego. Nie. Zaciekawiła go jej osoba, chciał wiedzieć więcej, po prostu. Była jego najciekawszą książką. Mógłby ją czytać i czytać, ale wciąż nie mógł dobiec do końca. A tam kryło się najciekawsze. Dlaczego nie spróbować? Zawsze jest warto.
    - A… Co tam u ciebie? – zapytał szybko.
    W końcu dziewczyna spojrzała na niego, a on czuł, jak w środku wszystko wybucha z wielkim hukiem. To spojrzenie było takie przenikliwe jakby to ona chciała rozwiązać zagadkę związaną z nim.
    - Hmmm – zamyśliła się. – Wszystko okej.
    Przytaknął i powrócił do dalszej pracy.
    Łatwo było wywnioskować, że dziewczyna ma go już dość albo w ogóle nie jest nim zainteresowana. Tylko dlaczego? Zamienili się, ale to nie oznaczało, że musi go w jakiś sposób unikać. Jeszcze tamtego wieczoru wszystko było wspaniale i wydawało się, że są dla siebie stworzeni. A teraz? To niemożliwe, żeby wszystko nagle zgasło.

    Czego oczekiwała Natalia?
    Wszystkiego.
    A dla niej wszystkim było poczucie bycia ważną. Kiedyś była ważna dla wielu osób, a teraz wszystko wyparowało. Rodzice zaczęli postrzegać pieniądze jako coś najlepszego i zapomnieli o niej. Chłopak kochał i obdarowywał ją uczuciami, ale później to wyparowało i zniknęło. Przyjaciółka była jej ostoją, ale były też imprezy, a imprezy to rzecz święta. I tak jakoś… wszyscy zapomnieli.
    A ona próbowała zatracić się w swoich uczuciach, ale pewnego dnia dotknęła gitary siostry, zagrała jakąś głupią melodyjkę i po chwili zakochała się. Oddała się czemuś nowemu. Spróbowała i pokochała to. Ale to była tylko rzecz… Ona nie potrafiła sprawić, by Naty stała się ważniejsza.
    I w końcu pojawił się Maxi. Ale to był tylko on.
    A może aż on?

    Grabienie liści nie było interesującym zajęciem. Ale niektóre osoby potrafią diametralnie zmienić postać rzeczy. Te przystojniejsze i ładniejsze osoby. Wiadome było, że Federico i Ludmiła mają się ku sobie. Nie byli jednak tacy okropni, by zdradzać swoich partnerów. To byłoby jednym z najokropniejszych rzeczy. Sytuację uratowała Naty z pomysłem wymiany i pomyłka dyrektora. I mogło się wydawać, że ktoś tam u góry chce, żeby blondynka i przystojny Włoch byli razem. Ale pozostawała myśl, że to niesprawiedliwe zachowanie. Byli w związku z kimś innym, a Naty to jej przyjaciółka. Bądźmy szczerzy, to bez…
    Rozpiął jeden guzik koszuli.
    Wdech, wydech…
    Jeden.
    Nie zwariujesz, nie daj się. To tylko Federico. Ten najcudowniejszy, najpiękniejszy, najlepszy… Nie, nie, nie! Maxi… Maxi jest…. Jest… Ech…
   - A niech cię trzaśnie – wyszeptała do siebie pod nosem Ludmiła.
   Rozejrzała się wokoło i zobaczyła inne miejsce, w którym było sporo liści. Ludmiła Ferro wybiera inne zakwaterowanie, kochasiu. Kilka susów i dziewczyna znalazła się w wymierzonym celu. Jak gdyby nigdy nic, zaczęła pracować od początku. Chłopak jednak, obserwował jej każdy ruch i doskonale widział, co zrobiła.
    - A ty dlaczego uciekasz? – zapytał ciekawy.
    Spojrzała na niego zdziwiona, że to zauważył. Założyła kosmyk włosów za ucho i od razu skarciła się za to w myślach. Mógł uznać to za oznakę zdenerwowania. Spojrzała na niego wyzywająco, by zbić go z tropu i zapytała:
    - Niby dlaczego? – powróciła do grabienia. – Przecież nie mam powodu.
    Uśmiechnął się kpiąco i odparł:
    - Może niektóre moje odruchy cię krępują…
    Zaczesał włosy. To najbardziej denerwowało i wytrącało z równowagi Ludmiłę. Niby niewinny, ale zawsze umiał pokazać pazurki. A najgorszym z najgorszych było to, że chyba wiedział, co się święci w jej sercu.
    Zacisnęła mocniej dłonie na grabiach.
    No to wpadłaś po uszy, piękna – tak powiedziałby Pasquarelli.

    - Mam rozumieć, że nie będziesz się odzywała?
    Głos Maxi’ego rozdudnił się w jej głowie jak najgłośniejsza muzyka. Myślała, że zaraz wybuchnie. Chciała odpowiedzieć szybko i krótko, ale jej sparaliżowanie nie pozwalało jej na to. I w końcu obudziła się jakby z głębokiego snu i odpowiedziała, prostując się:
    - Będę, ale nie zaproponowałeś żadnego tematu – uśmiechnęła się.
    Maxi odwzajemnił jej gest, ale wciąż zadawał sobie jedno pytanie. Dlaczego ona tak szybko zdejmuje maski i zakłada zupełnie inne? Trudno jest ją odczytać. Zawsze jest inna. Od czego to zależy?
    - Nie będę cię pytał o dzisiejszą imprezę. Na pewno idziesz – odparł pewny. – O! Przyjdę po ciebie o dwudziestej.
    Spojrzała na niego pytająco, wyraźnie wytrącona z właściwego tropu:
    - Ale po co? – prychnęła.
    - Jesteśmy parą. Zapomniałaś? – uśmiechnął się.
    Uderzyła się otwartą głową w czoło i zaśmiała. Z nim potrafiła przyznać się do swoich błędów i śmiać sama z siebie. W domu najczęściej płakała, bo doskonale wiedziała, że jej postępowanie nie jest takie, jakie powinno być.
    - A dlaczego nie pracujemy?
    Głos pani Martinez przebił się przez piękną ciszę pomiędzy nimi dwojga. Uśmiechnęli się do niej sztucznie, źli, że to przerwała. Odburknęli coś mało entuzjastycznie, że przepraszają i musieli zrobić sobie przerwę. Ona chwilę postała, by sprawdzić, czy naprawdę wywiążą się ze swoich obowiązków. Później nauczycielka odeszła, sprawdzić dwójkę pozostałych, którzy toczyli wojnę na preteksty. Naty i Maxi zaśmiali się, zwróciwszy twarz w stronę nieba, jakby dziękując Bogu, że znaleźli się w tym miejscu.
    Pracowali jeszcze godzinę aż w końcu dumnie mogli stwierdzić, że wywiązali się z obowiązku. Uśmiechali się do siebie i zwrócili w stronę boiska, na którym urzędowali Federico i Ludmiła. Raźnym krokiem wstąpili na świeżą trawę. Nagle zatrzymali się równocześnie, a ich oczy zamgliły się.
    Nikt nie przeżyłby tego widoku. Rzeczywiście, do życia Natalii wstąpił niespodziewanie Maxi, ale wciąż pomiędzy nią a Fede istniała jakaś więź, która nie pozwalała na ich rozłąkę. Ale wszystko wskazywało na to. Maxi miał podobnie, ale już sam nie wiedział, co jest dobre, a co złe.
    Naty odwróciła się na pięcie i odbiegła. Maxi zrobił to samo, co ona. Objął ją mocno, a ona schowała głowę w jego tors, rozpoznając zapach jego pięknych perfum. Nie płakała.
    Czy płaczem spowodowałaby coś niezwykłego? Ludmiła wciąż kochałaby Federico, a on ją i wciąż, by ją całował. A Maxi wciąż, by tam był i pocieszał ją. Za to dziękowała Bogu. Za to, że pojawił się on.

    Mała toaletka w pokoju Naty była jej jedynym ulubionym miejscem. Zawsze patrząc w to lustro, płakała, uśmiechała, smuciła. Była przywiązana do tych skrzypiących, brązowych szufladek i starego krzesła należącego jeszcze do jej prababci.
    Dzisiaj jej nastrój był tajnie strzeżony. Zamknięty gdzieś daleko w jej wnętrzu. Twarz ani żadne gesty nie umiały wyrazić tego, co czuła. Tylko ona i myśli. Kochała to, bo mogła się wtedy zastanowić dlaczego jest taka słaba i mało ważna. Czym sobie zawiniła? Nieważne. To teraz nieważne.
    Skupiła się na czesaniu jej czarnych loków. Nie trwało to długo. Powolne ruchy szczotki przerwało pukanie do drzwi. Były otwarte, więc spojrzała na osobę, która wydała ten dźwięki, wtedy jeszcze nieprzyjemny dla jej ucha.
    - Mogę wejść? – Federico zapytał cicho, niemal niesłyszalnie.
    Pokiwała głową i wskazała mu ręką kanapę. Usiadł i spojrzał na nią z bólem.
    - Widziałaś?
    - Tak, Federico – wyszeptała.
    Nastała cisza. Nie wiedzieli, co powiedzieć. Wszystko było już rozpatrzone i wyjaśnione. Było wiadome, że już na nic nie zdadzą się przeprosiny. To tylko słowo. Żadna melodia, nic, kompletnie.
    - Ale czy wniosłem coś do twojego życia? – zapytał szczerze.
    - Mój portret przed kupieniem nowych farb był ciemny. Nie miałam innych kolorów. Pozostawały mi tylko takie. Aż w końcu znalazłam najpiękniejsze, pastelowe… Były śliczne. Nie umiałem o nich nie myśleć i w końcu zaczęłam malować. I wiesz co? Ten obraz został odbity w mojej pamięci na bardzo długo – odpowiedziała Naty. – Wniosłeś do mojego życia bardzo dużo, Fede. Dobrze wiesz, że przeznaczeniem było to, żebyśmy się spotkali, jaki i to, że zaraz zostaniemy kimś innym. Ten dzień musiał być przełomem.
    - To było piękne, Naty. Dlaczego nigdy nie mówiłaś do mnie w taki sposób? – zapytał.
    - Nie chciałam, głuptasie – ziewnęła.
    - Jesteś śpiąca – uśmiechnął się lekko Federico.
    Dziewczyna przytaknęła, ale próbowała siedzieć prosto. W końcu jej oczy się zamknęły. Chłopak obudził ją swoim śmiechem, a ona zawtórowała mu.
    Tak jak za dawnych lat – pomyśleli oboje.
    - To połóż się, a ja zostanę z tobą dopóki nie zaśniesz – wyszeptał.
    Posłusznie ułożyła się na miękkiej pościeli i przykryła miękką kołdrą. Nagle zapytała sennie:
    - A potem odejdziesz?
    - Nie, Naty – zaprzeczył. – Ja będę zawsze obok ciebie. Będę twoim aniołem stróżem. Tylko, że moja siła już się wyczerpała, a moje skrzydła nie umieją wysoko latać. Nie zapewnię ci takiej troski. Pora na innego anioła. Godzisz się na to?
    - Tak – przytaknęła. – Kocham cię, Federico. Nigdy nie przestanę. Tylko teraz musisz unieść się tysiąc metrów nad ziemią dla kogoś innego.
    - Dokładnie – szepnął.
    Oddech dziewczyny w końcu stał się równy, a ona pogrążyła się we śnie. Głębokim tak jak brązowe oczy chłopaka wpatrzone w nią i jej loki.
    To był kres. Te włosy już nigdy nie będą poprawione przez niego. Teraz będzie poprawiał długie, blond włosy. Ale tak musiało być. Nie byli sobie pisani.
    I kolejny moment, w którym życie ujawnia, że gra się jeszcze nie zaczęła, że wszystko jest rozgrzewką.

    Niewinne uśmiechy wymieniane między sobą było oznaką ich młodości. Byli tylko dziećmi i doskonale o tym wiedzieli. Ich dojrzałość nie była jeszcze w pełni. Musieli czekać na właściwy moment.
    Jak zaczęła się kolejna impreza?
    Najnormalniej. Naty i Maxi złożyli życzenia jubilatowi i oddalili się do jakiegoś kąta, gdzie stały kubeczki z sokiem pomarańczowym. W tłumie zauważyła Federico i Ludmiłę, zapatrzonych w siebie. Uśmiechnęła się lekko. Musieli dać sobie wolność.
   
   I kolejna noc, którą przesiadywała na strychu. Kochała to, a Luis na szczęście udostępnił jej to pomieszczenie. Nie przeżyłaby, gdyby nie ukryła się w tej błogiej ciszy.
    Stukot kroków sprawił, że  oderwała wzrok od gwieździstego nieba. Maxi wszedł powolnym krokiem i uśmiechnął się do niej. Dodał jej tym otuchy. Wiedziała, że teraz mieli się rozliczyć. Musieli. Byli to sobie winni.
    - To teraz ja opowiem coś o sobie – odezwał się nagle Maxi.
    Natalia zaciekawiona, wyprostowała się i zaczęła słuchać.
    - Pochodzę z mało zamożnej rodziny. Raz było tak, a raz tak. Czasem wzloty, czasem upadki. I jakoś żyliśmy. Byłem szczęśliwy, bo w naszej rodzinie nie liczyły się tylko pieniądze, a bardziej miłość i szczęście. Rodzice wpajali mi to od najmłodszych lat, więc teraz wiem coś o tym. Uwielbiam aromat kawy. Codziennie muszę ją pić, gdy wstanę. Można powiedzieć, że to mój rytuał. Jestem, kim jestem, więc mam swoje głupie przesądy. Wierzę w to, że gdy jej nie wypiję, dzień zamieni się w pech. A gdy nie ma kawy, mama staje na głowie, by znaleźć nawet coś podobnego do niej. Na pewno nie jestem dojrzały. Są momenty, gdy potrzebuję kogoś, kto mnie poprowadzi. Kocham muzykę. To moje życie. Uwielbiam każdy dźwięk instrumentu jak i śpiew. To chyba tyle – oznajmił.
    Natalia uśmiechnęła się:
    - Jesteś bardzo ciekawą osobą.
    Odwzajemnił jej gest i odpowiedział:
    - Możliwe, ale miałem do ciebie sprawę.
    Z kieszeni kurtki wyciągnął odtwarzacz MP3. Podał Natalii jedną ze słuchawek i zapytał:
    - Zatańczymy?
    Pokiwała głową, a on włączył jakąś spokojną melodię. Wirowali cicho, a muzyka, która dudniła na dole wcale im nie przeszkadzała. Ile się zmieniło przez wymianę. Ile musieli odkryć. Ile musieli przeżyć, by dojrzeć, że coś się święci. Że odkrywając nie zauważyli siebie, a to pominięcie sprawiło, że ujawniło się wiele kłopotów i niedociągnięć.
    - Sprawię, że staniesz się ważna – wyszeptał do jej ucha, a ciepło jego oddechu rozniosło się po całym jej karku.
    Skąd wiedział, że tego potrzebuje? To były tylko jej myśli. Naty nikomu tego nie mówiła. Nie miała osoby, która by to zrozumiała, choć wydawało się, że jest ich wokoło pełno. To stwierdzenie sparaliżowało ją i nie pozwoliło na wyduszenie słowa. Bo co miała powiedzieć? Że to są jej myśli? Że taki jest jej problem? Że…
    Łzy popłynęły jak strumień po jej rumianych policzkach. Popatrzyła w jego brązowe oczy i wyszeptała:
    - I uniesiesz się ze mną do nieba?
    Oparli się o swoje czoła.
    - Nawet wyżej – uśmiechnął się Maxi.
    A ich usta złączyły się w pocałunku. Tym najważniejszym, tym jedynym…
   

    Coś znów się rozpala.

Bardzo Was przepraszam za ten moment Fedemiły! Dobrze wiem, że nie powinno go tutaj być.
Nie podoba mi się ten part. Można powiedzieć, że w natłoku pracy zupełnie o nim zapomniałam. Na szczęście wena przyszła wczoraj w nocy, więc mogę go dzisiaj zaprezentować. Końcowy moment Naxi wyszedł tak tandetnie, że jestem bardzo na siebie zła. 
Następny part może 9 listopada? Tak by mi pasowało. O ewentualnych zmianach poinformujemy w zakładce ,,terminy dodawania".
Wyraźcie swoje opinie w komentarzach, jeśli chcecie, a ja zapraszam w poniedziałek na Leonettę Madzi, a jeżeli ktoś nie czytał parta Agi to serdecznie zapraszam, bo jest warto!
Xenia <3 

14 komentarzy:

  1. Przepraszam, ale się nie rozpiszę. Jestem na komputerze rodziców...
    Według mnie, wszystko bardzo ładnie opisałaś. <3
    Uwielbiam Naxi i Femiłę. ♥
    Czekam na kolejny part! :)

    OdpowiedzUsuń
  2. Jea! Tak! Jest! Jest moje opowiadanie. Cudowne opowiadanie <3
    Wspaniale opisałaś Naxi ♥ To było takie, takie... Romanticoo <3
    Za Femilę się nie obrażam. Kocham ich tak samo jak Naxi ♥
    Co ja tu dalej mogę powiedzieć... Hmm...
    Wiem! Że nie widziałam jeszcze takiego Fantastycznego parta! Tak właśnie.
    I nie mów mi tu, że Ci nie wyszedł, bo to kompletna nieprawda. W sumie to Tobie zawsze wychodzą, więc nie powinnaś mieć wątpliwości.
    Ok, to ja czekam na ten 9 listopada. ;**
    Nikolcia ♥

    OdpowiedzUsuń
  3. Kocham Naxi <3 co prawda nie przepadam za Fedemiłą, ale mi się bardzo podobało. Świetnie piszesz, naprawdę! Zakochałam się w tym parcie.. Tylko nie wiem dlaczego, ale trochę szkoda mi pary Naty+Federico... Ale i tak wolę Naxi <3 Czekam na kolejne partówki.
    Całusy:*
    Ana Julia

    OdpowiedzUsuń
  4. dla mnie był świetny ♥
    Fedemiła *.*
    ale Naxi no to było genialne, świetnie piszesz ♥
    wszystkie genialnie opisujesz :**
    czekam na następny Part ^^
    MARCELA *.*

    OdpowiedzUsuń
  5. Xenia! Ty wiesz, że jesteś moją idolką? Moją muzą. To dzięki tobie zaczełam pisać i jestem tu gdzie jestem. Dziękuje Ci za wszystko kochanie. Rozdział FENOMENALNY! Uwielbiam twoje Naxi. Oni są sobie przeznaczeni, zawsze byli. Przepraszam za błędy ale jestem na telefonie i ciężko mi pisać. Cóż moge wiecej powiedzieć? Kocham cię, twoja N.

    OdpowiedzUsuń
  6. Xenia ty zdolniacho <3
    Na Fedemiłę nie można się gniewać, tak ^ ^
    Każdy moment ma znaczący wpływ na nasze życie. Czasami jedna minuta, decyzja potrafi diametralnie zmienić naszą przyszłość.
    Wszystkie osoby, które spotykamy wnoszą coś do naszego serca i kierują nas na nową drogę. I tak w kółko...
    Tutaj prawda jest taka, że Naty zetknęła się z Federico, bo to by odnaleźć tę jedyną osobę przeznaczoną tylko dla niej, z którą mogłaby być do końca.
    Osobiście lubię Fedaty, jednak jako przyjaciół. Osoba z ciężkim uzależnieniem od Naxi nie może sądzić inaczej. Poza tym lubię prawdziwą przyjaźń damsko-męską, więc mam nadzieję, że nie zniszczą tej relacji w 3 sezonie. Feduś się nią słodziaśnie opiekował ^ ^
    Rozumiem Ludmiłę. Też bym Maxiego rzuciła gdyby np. taki Marcuś bez koszulki grabiłby liście pod mym balkonem. Wybacz bejbe koniec nas nanana :c
    Jakie tandetne! To było urocze <3
    Te kwestie końcowe skojarzyły mi się z filmem "Trzy metry nad niebem". Oglądałaś może? ^ ^
    Part świetny, nie waż się go krytykować. Wiem gdzie mieszkasz (no dobra nie wiem, ale się dowiem)!
    Czekam na więcej :3

    OdpowiedzUsuń
  7. Xenia...
    Na Femiłę nigdy sie nie będę gniewać, bo sama wiesz, że ich uwielbiam. I nie da się ich nie kochać, ahhh sama bym oszalała jakbym miała z takim Fede boisko sprzątać.
    Natalia okazała się wspaniałą osobką i taką też jest, pozwoliła Federowi na miłość, kochała go, ale nie taka miłością jak Maxiego, wiedziała że po między nim a blondynką rodzi się uczucie i pozwoliła im aby byli razem szczęśliwi. Bo my sami wiele razy w życiu mylimy się wybierając osobę z którą chcemy być, wydaje się nam że to ta jedyna, jednak nie zawsze tak jest, jesli jeszcze nie dane nam było spotkac swoją miłość, to spokojnie, nie należy niczego przyspieszać, bo jak widać i TY to Xeniu pokazałaś niesamowicie, miłość przychodzi niespodziewanie , z nienacka i wtedy kiedy najmniej jej się spodziewamy.
    Ostatnia scenka z Maxim i Naty była najpiękniejszą jaką przeczytałam w wykonaniu tej pary, była cudowna, nie umiem opisać jak bardzo mi się podobała i słowa Maxiego "Sprawię, że staniesz się ważna", zapamiętam na długo.
    Dziękuję za tą historię...
    Maja ;)

    OdpowiedzUsuń
  8. może mi się uda napisać długi komentarz, ale zapewne nie.
    ten Part był niesamowity z resztą jak zawsze <333
    przypadkowa pomyłka dyrektora, ale to dobrze *.*
    na Femiłę się nie gniewam ;***
    podziwiam Cię (jak i inne tutaj dziewczyny), że potraficie opisać, co oni czują i jeszcze czasem te cytaty, kocham <333
    ja czytałam rozmowę Federico i Naty oraz na końcu Naty i Maxi'ego na mojej twarzy pojawił się uśmiech, który nadal nie chce zejść z twarzy *.*
    czekam na kolejne Party twoje jak i innych dziewczyn ;****

    OdpowiedzUsuń
  9. Na samym końcu takie ciarki mi przeszły, że...
    Nie mogę, nie mogę, nie mogę! Ta zamiana to był świetny pomysł. Parcik ci wyszedł genialnie.
    Opisy uczuć mnie do siebie bardzo przekonują. Uwielbiam czytać to, co odczuwają bohaterzy i się w nich wczuć. I to jest piękne.
    Pomyłka dyrektora wcale nie taka zła :D
    Rozmowa Natalii i Federica mnie wzruszyła. Jezu, jakie to było wspaniałe, urocze, przekonujące... ♥
    Maxi w końcu odkrył jaka naprawdę jest dziewczyna.
    Z niecierpliwością czekam na kolejnego Parta o Naxi, ponieważ ty tak ich cudownie opisujesz, że normalnie mistrzostwo świata :*
    Pozdrawiam,
    Caro <3

    OdpowiedzUsuń
  10. Super rozdział i zapraszam do mnie : http://viluenmimundo.blogspot.com/ Mam nadzieję, że wpadniesz :)

    OdpowiedzUsuń
  11. Ojezusiu Xeniaaa ;: <3
    Jesteś głupia, że przepraszasz za fedemile bo ja ich kocham i nawet dwie linijki i o nich sprawiają, że latam jak stuknieta ^^ ale skupmy się na głównym pairingu - naxi
    Nie wiem czemu, ale ich nie da się nie kochać. Są uroczy, kochani, no pocieszni. To pierwszy oneshot (cz.1) jaki przeczytałam na te fazer Feliz i id tamtej pory zaczęłam cię wielbic, potem czytać fedemile mai, Cares ag. I leonette Madzi no i tak narodziła się wielka moja miłość do was, waszego pisania no i bloga. <3
    wypatrywalam tej cz. I byłam wniebowzięta jak go zobaczyłam. Zamiana ról, wreszcie! Monstrum "znaczy pani Martinez" jest strasznie wredna, nie mogą się śmiać tylko najlepiej siedzieć poważnie jak stare babki w kościele ;; bałam się, że naty go oleje, ale tak potem nie było ^^ wojna na preteksty fede i lu.. JESTEM W NIEBIE, AMEN, BĘDZIESZ MIAŁA MNIE NA SUMIENIU, XENIA, BO CZEKA CIĘ PRZEPRASZANIE MOICH BLISKICH ZA SPOWODOWANIE U MNIE NAGŁEJ ŚMIERCI.
    są kochani <3 no i co..maxi i Natalia zobaczyli jak się całują, ale tak musiało być. Przez taką zamianę każdy odkrył, że jest pisany komuś innemu.. Ale fede i natka się nadal będą przyjaźnić, a to urocze. No i moment tańca naxi... Nieee to wcale nie najbardziej romantyczna rzecz jaką czytałam :):):) oni się potrzebują i nareszcie zdali sobie z tego sprawę.
    Weny i buziaki,
    Pozdrawiam,
    T. ;**

    OdpowiedzUsuń
  12. Xenia, przepraszam za opóźnienia. Ale ja to jednak ciota jestem :D
    Przejdźmy jednak do rzeczy.
    Fede i Naty - Tak naprawdę oni zawsze będą się kochać. Jednak to będzie inny rodzaj miłości. Będą się kochac jak przyjaciele. Zawsze będą mogli na siebie liczyć. Jak wspomniała Naty. Ona wiele będzie zawdzięczała Fede. I to się nie zmieni. Kochali się,. ale po prostu w pewnej chwili coś wyparowało. Coś się skończyło, coś co sprawiło, że będąc parą nie będą już szczęśliwi - jako para. Naty odnalazłam szczęście przy Maxim i to przy nim będzie szczęśliwa i radosna. To ona da jej to największe, najpiękniejsze szczęście. Ta ''wymiana'' wyszła wszystkim na dobre. Bo dzięki niej wszyscy odnaleźli te prawdziwe osoby, z którymi chcą być. Pasują do siebie jak dwie połówki jabłka. Są jak puzzle - dopniesz jeden właściwy element i wszystko pasuje. Do niczego się nie można przyczepić. Bo miłość ma bardzo często tak, że nie zauważamy osób, które mogą dac nam najwięcej szczęścia, a sa tak naprawdę koło nas. Dobrze, że Twoi bohaterowie to ujrzeli. Bo teraz wszyscy będą szczęśliwi.
    Jako Pary i jako przyjaciele.
    Uwielbiam Cię, Xenia, pamiętaj ! :*

    OdpowiedzUsuń