piątek, 4 października 2013

One Part 15 - Leonetta - "Kolory" cz.1

To było dawno, dawno temu, za górami, za lasami i...
Nie.
Tak zaczynają się bajki, prawda? A czy to będzie bajka? Zdecydowanie nie.
Opowiem wam dzisiaj historię pewnej dziewczynki, która nie wiedziała, jak żyć oraz chłopca, który pragnął ją tego nauczyć. 
Nikt nie dawał jej szansy na lepsze życie, a on zaoferował jej całe swe serce, całą swą duszę - całego siebie. 

Drobna dziewczynka o dużych, brązowych oczach skuliła się w kącie pomieszczenia. Dzieci z jej grupy przedszkolnej biegały jak opętane po sali, krzycząc i śpiewając. Nie lubiła hałasu, bolała ją od tego głowa, ale bała się odezwać.
Poprzedniego dnia poprosiła Annę o to, by pożyczyła jej różową kredkę, bo chciała pomalować spódnicę wróżki, którą narysowała. Anna ją wyśmiała. 
- I tak ciągle wyjeżdżasz poza linie. - prychnęła. - Nie umiesz malować.
Brunetka spuściła głowę, zawiedziona i urażona słowami koleżanki. Nie rozpłakała się jednak. Była już przyzwyczajona do tego, że inne dzieci ją poniżają i obrażają. Ale tak bardzo chciała, by wróżka miała różową spódnicę.
Dziewczynka była inna od swoich rówieśników. Dużo bardziej uczuciowa i wrażliwa na piękno świata, dostrzegała rzeczy nieosiągalne dla oka pozostałych dzieci. Według nich była dziwadłem, odstającym od norm. 
- Pokażesz mi swoje rysunki?
Uniosła powoli głowę i ujrzała chłopca o zielonych oczach, trzymającego w dłoniach kilka kolorowych kredek. Uśmiechał się do niej niepewnie.
- Po co? Chcesz je zniszczyć? - dziewczynka zmrużyła podejrzliwie oczy. 
Chłopiec usiadł obok niej i odparł:
- Chciałbym tylko je zobaczyć. Bardzo ładnie rysujesz.
Pierwszy raz usłyszała tak miłe słowa od rówieśnika. Nie wahała się ani chwili dłużej i już po kilku minutach wspólnie z chłopcem dyskutowali na różne tematy. On zachwalał jej obrazki, a ona rumieniła się i spuszczała głowę. Nie zauważyli nawet, kiedy upłynął cały dzień i trzeba było iść do domu.
Spędzali razem cały czas, jaki musieli przesiedzieć w sali przedszkolnej z rozwrzeszczanymi rówieśnikami. Znosili obelgi z ich strony i nawzajem się pocieszali, gdy coś szło nie tak, jak trzeba. Byli dla siebie podporą w trudnych chwilach, pocieszeniem. Byli przyjaciółmi.
Dwoje sześciolatków złączyła szczególna więź, której nikt nie potrafił zrozumieć.

Siedzieli we dwójkę pod rozłożystym drzewem, które rzucało cień, dzięki czemu mogli na chwilę odpocząć od słońca i bezustannego upału. Ona trzymała w dłoniach gruby notatnik, w którym znajdowały się jej wszystkie rysunki i szkice - od tych namalowanych jeszcze w przedszkolu po te, które zaczęła dopiero poprzedniego dnia. 
On natomiast przypatrywał jej się z uwagą, śledził nawet najdrobniejszy ruch jej dłoni. Uwielbiał te iskierki w jej oczach, które pojawiały się, gdy szkicowała czy malowała. Mimowolnie się uśmiechał, gdy je widział.
Mimowolnie się uśmiechał, gdywidział.
Znali się od siedmiu lat i wiedzieli o sobie praktycznie wszystko. Zdradzali sobie nawet najskrytsze tajemnice, te, które miały nigdy nie ujrzeć światła dziennego. Ufali sobie nawzajem jak nikomu innemu na tym niesprawiedliwym świecie. Wszyscy ją opuścili, tylko nie on. 
A to coś musiało znaczyć. Prawda?
- Może dodasz tutaj trochę żółtego? - zasugerował, wskazując palcem na przestrzeń na kartce, którą pomalowała na biało. - Wtedy rysunek będzie weselszy. 
Zmarszczyła brwi i przyjrzała się kartce papieru pod innym kątem. Po chwili uśmiechnęła się do niego promiennie.
- Masz rację. Jak zawsze. - zaśmiała się serdecznie, a on jej zawtórował.
Już miała wypełnić białą plamę żółtym kolorem, gdy na podwórko wyszła mama chłopaka. Zawołała go głośno, na co rzucił przepraszające spojrzenie brunetce i zerwał się na nogi. Ona poszła za nim.
- Musimy iść, niech twoja koleżanka idzie już do domu. - poleciła kobieta, surowym wzrokiem patrząc na syna.
- Może przyjść jutro? - zapytał chłopak, gdy zobaczył, że ona stoi już obok niego.
Po twarzy starszej kobiety przemknął wyraz zakłopotania, ale zaraz odpowiedziała tym samym twardym głosem:
- Pospiesz się. Nie ma czasu.
Brunetka uśmiechnęła się do niego i przytuliła go lekko, po czym skierowała się do furtki. Gdy znalazła się na ulicy, usłyszała jego wołanie.
- Pamiętaj, dodaj więcej wesołych kolorów! - krzyknął. - Świat musi być wesoły!
Zachichotała pod nosem i odbiegła. 
Nie odezwał się następnego dnia, ani następnego, ani następnego... Czekała, ale on zniknął bez śladu. W końcu straciła nadzieję.
Nie pomalowała tego pamiętnego obrazka, który miał być wesoły.
Z jej życia znikły wszystkie kolory.

- Wychodzę!
Trzasnęła drzwiami najmocniej jak umiała. Rozległ się głuchy huk, gdy coś spadło z półki pod wpływem wstrząsu, ale ona się tym nie przejęła. Po prostu miała dość i chciała odetchnąć świeżym powietrzem. Szła szybko, w obawie, że ojciec pobiegnie za nią i każe jej wracać do domu. Po chwili jednak zwolniła kroku.
Przypatrywała się kolorowym roślinom, zielonym drzewom, niebieskiemu niebu. Pomyślała o swoich rysunkach. Kolorowe kredki wyrzuciła do śmieci dawno temu. Jej imitacje rzeczywistości były czarno-białe, smutne, pozbawione dynamiki. Pokazywała w nich to, co czuje. W jej sercu panowała pustka. 
I to tak strasznie ją bolało.
Usiadła ostrożnie na ławce i uniosła głowę, by jej twarz ogrzały promienie słoneczne. Pod ich wpływem zmrużyła oczy.
- Świeżo malowana.
Gwałtownie się wyprostowała, by zidentyfikować właściciela głosu, który przerwał jej chwilę wytchnienia. Zobaczyła wysokiego bruneta, który uśmiechał się do niej dziwnie. Nie spodobał jej się ten uśmiech.
- Co mówisz? - zapytała, odrobinę skonsternowana.
Chłopak zaśmiał się i przeciągnął dłonią po włosach, po czym odpowiedział:
- Ławka, na której siedzisz, jest świeżo malowana. 
Dziewczyna dopiero po chwili zorientowała się, o czym mówi chłopak. Poderwała się szybko z ławki i zaklęła pod nosem. Jej zwiewna, niebieska spódniczka weszła właśnie w posiadanie zielonej plamy na samym środku. 
- Dzięki za informację. - wycedziła przez zęby, próbując doprowadzić swoją spódnicę do porządku. 
Chłopak zaśmiał się ponownie.
- Teraz przynajmniej twoja spódnica wygląda weselej. - powiedział, unosząc brwi. - Masz na sobie same ciemne kolory. 
Gdy usłyszała te słowa, przed jej oczami pojawiło się pewne wspomnienie. Odżyło w niej pierwszy raz od dłuższego czasu. Wolała raczej nie rozpamiętywać.
Siedziała w cieniu rzucanym przed duże drzewo, obok niej skupiony brunet. Rysowała coś. Powiedział, że będzie weselej, jeśli doda kilka kolorów.
A potem zniknął.
- Czy ja... - zająknęła się. - Czy my... - nie potrafiła wydusić z siebie czegoś w miarę sensownego, mogła tylko bełkotać, mając nadzieję, że on coś zrozumie.
Patrzył na nią zdezorientowany, aż w końcu zrozumiał. To uderzyło w niego jak fala, gwałtownie i bez uprzedzenia, tak samo jak w nią. Świadomość, że wreszcie się odnaleźli... Stali naprzeciw siebie, nie wiedząc, co powiedzieć, jak się zachować, czy wykonać ten pierwszy ruch, czy czekać. Nie wiedzieli w tamtym momencie nic. 
- Czekałam. - wykrztusiła. - Ale ty nie przy...
Nie dał jej dokończyć, bo zrobił coś, czego się nie spodziewała. Nagle nogi się pod nim ugięły i opadł na ławkę, nie zwracając już uwagi na to, że jest świeżo malowana. Ukrył twarz w dłoniach i wziął głęboki oddech. Cały się trząsł. 
Usiadła obok niego i położyła mu swoją delikatną dłoń na drżącym ramieniu. 
- Płaczesz?
Nigdy nie widziała, żeby płakał. Nawet, gdy byli dziećmi i ktoś wyjątkowo brzydko go nazwał, on nie poddawał się i zaciskał zęby. Niezbyt przejmował się tym, co mówili i sądzili o nim inni ludzie. 
Wbrew woli po jej bladych policzkach pociekły łzy. Nie umiała ich powstrzymać. Przytuliła się do jego ramienia, chciała poczuć jego bliskość, poczuć, że naprawdę jest obok. On objął ją mocno i przycisnął do siebie, jakby się bał, że może mu uciec. 
- Powiedz, jak to się stało... - odezwał się łamiącym się głosem po chwili. - Jak to się stało, że straciłaś wszystkie swoje kolory?

Taki sobie krótki, ale nie martwcie się, będzie druga część. Zdecydowanie dłuższa.
Ja wiem, że wyszło mi z tego takie... nic. Ale po prostu ostatnio nie mam głowy do... wszystkiego.
Obiecuję, że się poprawię.
To chyba tyle.
Opinię zostawiam Wam.
Możecie napisać, że jestem do bani, ja i tak to wiem.
Kocham Was!
Buziaki,
M. ;*

19 komentarzy:

  1. Jakie do bani, dziewczyno!! To jest cudowne!! Nie mam słów, żeby to określić... Tak, świat musi być wesoły, bo inaczej się nie da :) Leon i Violetta... Jak ja ich uwielbiam...
    No nic, teraz czekam z niecierpliwością na drugą część :) Mam nadzieję, że szybko dodasz :)
    Ola :)

    OdpowiedzUsuń
  2. Zgadzam się z anonimkiem!
    Zdajesz sobie sprawę, że ja ryczę!? Wiem, dziwna jestem ;p
    Leoś płacze O.o
    Czekam cholernie zniecieprliwiona na next'a!!

    Me Encanta!
    V.<33

    OdpowiedzUsuń
  3. Muszę wreszcie skomentować Twój rozdział, bo czytam wszystkie a komentować mi się nie chce. No więc, nadrabiam zaległości:
    Part jest cudowny, napisany w taki magiczny sposób. Ogólnie mówiąc uwielbiam opowiadanie tego typu (Xenia napisała o małym Naxi, a ty o małej Leonettcie - co mnie rozczula c:). Kolorowoo <3
    Postać Violetty wzbudziła we mnie pozytywne odczucia: nie tak jak w serialu, gdzie często mam dosyć tysiąca jej identycznych rozterek - uroki telenoweli.
    Rozdział jest prześwietnie napisany. Pozostaje mi tylko czekać na następną część :)

    OdpowiedzUsuń
  4. Nie ma co pisać prócz tego że super i że płakałam, ponieważ wszystko napisała Sapphire. Czekam na next.

    OdpowiedzUsuń
  5. To smutne, gdy życie traci barwy, staje się szarą rzeczywistością... Nie można wtedy się nim cieszyć, czerpać z niego radości. To smutne jak okrutni potrafią być ludzie w stosunku do innych, to, że potrafią ich życie zamienić w piekło, sprawić, że czuja się wyobcowani, odsunięci od tego wszystkie. Jednak piękne w tym wszystkim jest to, że jedna osoba potrafi to wszystko zmienić, przywrócić naszemu światu kolory, staje się dla nas oparcie. Jest dla nas wszystkim...

    Wiesz za co kocham Twoje opowiadania? Tak, właśnie za sposób w jaki oddajesz uczucia. Dzięki temu czuję się jakbym tam była, była częścią zdarzeń. To jest piękne i tak bardzo Ci za to dziękuję.

    Part był cudowny, wzruszający, genialny, czarujący... O czymś zapomniałam? Na pewno, bo żadne słowa nie wyrażą tego jak bardzo wpłynęłaś na moje emocje.
    Z niecierpliwością czekam więc na kolejną część ;)

    Zawsze uwielbiająca Cię Diana ;***

    OdpowiedzUsuń
  6. Swietny !
    Podoba mi sie jak opisalas te wszystkie uczucia i zmienilas w kolory. Podoba mi sie
    Podoba mi sie
    Mala Leonetta. Oi
    Ciekawe co sie takiego stalo.

    OdpowiedzUsuń
  7. Maddy, poruszyła mnie Twoja historia. Dziewczynka, która jest inna niż jej rówieśnicy, która postrzega świat zupełnie inaczej, którego barwy nie są takie kolorowe oraz chłopiec, który ją wspiera i pomaga odzyskać te kolory. Wszystko pięknie, ładnie, cacy... Aż do momentu, w którym nagle chłopak znika z jej życia. I wszystko się wali. Znów smutna, odizolowana od rówieśników, malująca rysunki wyłącznie w ciemnych kolorach. To ponowne spotkanie powinno przynieść jej na nowo pewność siebie, poczucie, że jest taki ktoś, kto zawsze będzie ją wspierał i nigdy jej nie zostawi.
    Uczucia, emocje... To wszystko opisałaś w tak niewiarygodny sposób, że odczuwałam to wszystko. Naprawdę bardzo mi się podoba.
    A Part? Magiczny, genialny, cudowny... nie można tego określić słowami. Mam nadzieję, że dziewczyna w końcu uśmiechnie się, a chłopak przywróci do jej życia mnóstwo kolorów.
    Pozdrawiam,
    Twoja Fanka Caro <3

    OdpowiedzUsuń
  8. Mam ochotę się popłakać... Ze szczęścia oczywiście.
    Te wszystkie historie, które piszesz są naprawdę przepiękne.
    Mam nadzieję, że druga część, też będzie taka piękna.
    Więcej już nie napiszę, bo nie mam słów, żeby to określić, bo takie to cudowne :*
    Czekam z niecierpliwością na next.
    Zuza

    OdpowiedzUsuń
  9. Hej!
    Ale genialne!
    To było takie piękne!
    Leon ty dodajesz do jej życia kolorów!!
    Jak słodko w tym przedszkolu !
    <3333
    Czekam na next!
    Pozdrawiam

    OdpowiedzUsuń
  10. Madzia...
    Twoja miniturka pokazuje przyjaźń, piękną, która rodzi się po między dwojgiem dzieci, oboje sa inni i nikt ich nie rozumie, tylko razem mogą zrobić więcej. Pokazałaś to tak pięknie że aż sama do siebie się uśmiechałam jak czytałam;). To niesamowite że po tylu latach oni poznają siebie i Leon chce pokazać Violi jak bardzo wazne sa kolory w życiu. Nie umiem napisać jak mi się to podobało i wiem że druga częśc będzie piękna, wierzę że to Leoś pokaże jej jaki świat jest piękny gdy doda do niego troche kolorów i uśmiechu ;).
    Uwielbiam se <3
    Maja ;)

    OdpowiedzUsuń
  11. Maddy zakochałam się w tym One Parcie! <3
    Niesamowicie opisałaś piękną przyjaźń między dwojgiem ludzi, a właściwie dzieci, tak różnych, a jednak podobnych.
    Wspaniałe jest to, że po tylu latach się odnajdują i poznają :)
    Wiem, że Leon na nowo pokaże Violi kolory w życiu, że nauczy ją inaczej patrzeć na świat i wprowadzi w jej życie duuuużo uśmiechu :)
    Czekam na 2 cz, która na pewno będzie równie piękna <3

    OdpowiedzUsuń
  12. JAKIE NIC?! TO JEST C.U.D.O.W.N.E! Twój part pokazuje coś pięknego!
    Śmiała się z Violi?Niech mnie tylko spotka! XD

    OdpowiedzUsuń
  13. Piękny One Part.
    Straciła wszystkie kolory jak on odszedł.

    OdpowiedzUsuń
  14. Nic dodać nic ująć...
    Coś pięknego!!!!!!!!!!!!!!!!!!

    OdpowiedzUsuń
  15. Nie ma czegoś takiego, że zawsze możemy wygrać. Nie jesteśmy tymi, którzy zawsze są szczęśliwi, radośni...
    Jestem pewna, że wiele osób nie jest docenianych, choć jego serce tętni dobrocią i miłością dla innych.
    Świetnie ukazałaś to tutaj i choć part był krótki opowiedział o wszystkim.
    O miłości
    O przyjaźni
    O cierpieniu.
    O walce.
    O czekaniu.
    O kolorach...
    Może to nic, ale ten part naznaczył się głęboką rysą w moim sercu. taką pozytywną rysą, którą będę pamiętać do końca.
    Ja już powiedziałam na blogu Mai, że jeszcze nigdy nie zdarzyło mi się spotkać takich osób jak Ty, Maja, Aga...
    Będę wam za to wdzięczna, że się pojawiłyście.
    Nie chcę być taka dojrzała, bo gadam od rzeczy.
    Xenia <3

    OdpowiedzUsuń
  16. Ty chcesz żebym ja się popłakała nie ??? Oj weź .... to było swietne szczególnie to zdanie : " Jak to się stało , że straciłaś wszystkie kolory ? " Matko .... becze i smarcze . Czekam na nn . Mam nadzieje ze się nie popłacze . Chociaż jest to mało prawdopodobne , bo na wszystkich one partach ryczę ;///////////////////////////////]
    Pozdrawiam : Kejcik

    OdpowiedzUsuń
  17. Genialny <33
    Matko płakać mi się chce ;'(
    Będę ryczeć! Masz może chusteczkę? Bo moja jest tak daleko xD
    To ostatnie zdanie( jak i wszystkie wcześniej xd) było takie piękne ^^
    Kocham <33

    OdpowiedzUsuń