A jeśli jest inna, która uczyni cię szczęśliwszym...
Jesteśmy aż za
bardzo przewidywalni. Trochę inni, trochę różni, ale każdy rozpozna nas po
zachowaniu, wyglądzie, uśmiechu… Wszystko to rozbudza żar w sercu. Wszystko to
sprawia, że jesteśmy sobą. Czasem nie
zauważamy, że nasza wyjątkowość przejawia się przez prostotę. I wyobrażamy
sobie, że jesteśmy okropni, pozbawieni jakichkolwiek uczuć.
Aż w końcu ktoś
się pojawia.
I wtedy stajemy
się tajemnicą.
I wtedy
zapominamy, że jesteśmy kimś.
I wtedy budzi
się w nas coś niezrozumiałego.
A wiecie jak to
się nazywa?
To miłość.
Dwie dziewczynki
siedziały na parapecie jednego ze szkolnych okien. Co chwilkę odwracały głowę,
by zobaczyć, czy żaden nauczyciel nie nadchodzi. W takim przypadku, miałyby
obniżoną ocenę z zachowania. Parapet nie służył, bowiem do siedzenia. Ale w
pobliżu nie było ławek, a przez okno można było zobaczyć kolorowe klomby
kwiatów, odległe lasy i najbardziej rozłożystą wierzbę, pod którą chroniły się
młodsze dzieci, by po prostu uniknąć prażącego słońca w upalnej Argentynie.
Dziewczynki
różniły się wyglądem, choć ich oczy pozostawały tego samego, brązowego koloru.
Łączyła ich również niezwykła więź, która nazywana była przyjaźnią. Uśmiechały
się do siebie szczerze, czasem poprawiały kosmyki swoich włosów. Jedna z nich
miała długie, złocistego koloru, a druga – brązowe, niemal nieujarzmione loki.
Blondynka miała wąskie, malinowe usta, a druga pełne, koralowe. Usta
wykrzywiały się w tym samym, olśniewającym uśmiechu.
Obie z rodzin
zamożnych, nie skarżyły się na brak miłości. Spotkała je też ze strony płci
przeciwnej. Maxi i Federico ,,należeli” do Ludmiły i Naty. Ludmiła jako
blondynka potrafiła swoim wdziękiem uwieść każdego. Padło na Maxi’ego, chłopaka
z kruczymi włosami, ukrytymi pod kolorową czapeczką. Naty, swoją słodkością i
uśmiechem, zapanowała nad Federiciem, który jak na swój wiek, był niezwykle
dojrzały i wrażliwy. Mając siedemnaście lat jest to naprawdę wspaniała cecha.
Często
spotykali się na randkach.
I wszyscy
uważali, że przyjaźń, jak i miłość między nimi jest niesamowita. Nie wiedzieli,
że z czasem przez przypadek wszystko się zmieni.
- Widzisz
kogoś? – zapytała Ludmiła Naty, która patrzyła na ptaki za oknem. Lekko
wychyliła głowę i pokiwała przeczącą głową na znak, że są bezpieczne.
- Jak myślisz,
możemy być jeszcze bardziej szczęśliwe? – spytała Naty, która spojrzała na
blondynkę.
Dziewczyna
zaprzeczyła i oznajmiła pogodnie:
- Mamy siebie,
naszą najpiękniejszą przyjaźń, dostałyśmy miłość od najwspanialszych chłopaków,
a rodzice kochają nas każdego dnia mocniej. Nic nam nie potrzeba, Naty.
Grzechem byłoby, gdybyśmy teraz również coś zyskały od losu. Bóg musi pomóc
wszystkim. Nie zapomni o bezdomnych i chorych.
Natalia
uśmiechnęła się lekko na słowa swojej przyjaciółki. Zawsze potrafiła powiedzieć
coś, co dostatecznie by ją wzruszyło. Federico często powtarzał, że brunetka
jest tak samo piękna i urocza, ale ona nie wierzyła mu. Po prostu była sobą i
to jej w pełni wystarczało.
- Zaraz
dzwonek… - mruknęła śpiąco Ludmiła.
Naty nawet nie
zdążyła odpowiedzieć, gdy nagle zza rogu wyłoniła się groźna twarz ich
wychowawczyni, pani Martinez. Jak oparzone zerwały się z parapetu i stanęły na
baczność.
- Navarro i
Ferro! – krzyknęła nauczycielka. – Za mną!
Dziewczyny
spojrzały po sobie z minami, na których wymalowane było słowo: wpadłyśmy. Żadna kara nie była gorsza od
spotkania z wychowawczynią ostatniej klasy. Była nieznośna i taka niemiła, że
trudno było spojrzeć w jej napełnione jadem oczy. Ruszyły za nauczycielką
bardzo wolno, ale gdy usłyszały ponaglenie, które brzmiało jak syk węża,
przyśpieszyły i były tuż za jej plecami. Doskonale wiedziały, że prowadzi ich
do dyrektora. Nie był to pierwszy raz, gdy siedziały na parapecie. To było ich
potencjalne miejsce spotkań i jeżeli ktoś miał do nich jakąś sprawę, zawsze tam
przychodził. Maxi i Federico również, by po prostu wymienić komplementy miedzy
sobą. Nigdy im się to nie nudziło, ponieważ chłopcy robili to w tak śmieszny
sposób, że trudno było się nie uśmiechnąć.
Stanęły i
ujrzały przed sobą mahoniowe drzwi, na których wisiała tabliczka z napisem dyrektor. Wyglądały jak wrota do
zupełnie innego świata. Surowa pani Martinez, bez pukania wparowała do gabinetu
mężczyzny średniego wzrostu, z siwymi wąsami, jak i włosami. Elegancki garnitur
podkreślał tylko jego wyższość. A ten majestat wcale nie dodawał otuchy dwóm
dziewczynom.
- W jakiej
sprawie? – zapytał mężczyzna nauczycielki, która nagle spotulniała jak baranek.
- Dziewczynki
znów siedziały na parapecie, a doskonale wiedzą, że jest to zakazane. Tym
bardziej, że łamią regulamin już po raz setny – powiedziała słodkim głosikiem
wychowawczyni, wciąż podkreślając te najważniejsze słowa.
Dyrektor w
roztargnieniu szukał czegoś w szafkach swojego biurka i myślał, gdzie mógł
zostawić swoje okulary. Nigdzie ich nie było, a były mu potrzebne. Wszystko jak
na złość.
- Jaka będzie
kara? – zapytała trochę nieśmiało Ludmiła, po czym została zgromiona wzrokiem
pani Martinez.
Dyrektor, jakby
w amoku, spojrzał na nie i oznajmił:
- Sprzątanie
szkolnego ogrodu z panami Ponte i Pasquarelli w najbliższą sobotę o godzinie
siódmej. Jesteście podzieleni na dwie grupy. W jednej Ponte i Ferro, a w
drugiej Navarro oraz Pasquarelli. Proszę nie spóźnić. To tyle. Pani Martinez
będzie was pilnowała.
Mina
nauczycielki była najpiękniejszym, co spotkało w tym dniu przyjaciółki.
Zdziwienie było czymś niespotykanym na twarzy tej surowej kobiety. Dziewczyny
uśmiechnęły się do siebie na myśl o perspektywie odbywania kary ze swoimi chłopakami i
upierdliwą nauczycielką. Spokojnie można było jej dokopać, a z chłopakami nigdy
się nie nudziły. Zawsze zdawało się, że są idealną paczką.
- Wyjść! –
krzyknęła wychowawczyni i podeszła bliżej do biurka dyrektora, by wyżalić mu
się z prowadzenia sobotniej kary.
Cichutko
wyszły i zamknęły za sobą drzwi.
Przybiły piątkę i złapały swoje plecaki, tak samo kolorowe jak wszystko, co je
otaczało. I wyszły, na jesienne popołudnie.
Tymczasem w
słonecznym słońcu wpadającym przez okno do gabinetu dyrektorka kąpała się biała
kartka, na której pisało:
Ferro – Pasquarelli
Navarro – Ponte
I można
powiedzieć, że od tego momentu zaczęło się wszystko.
Piątkowy wieczór
należał do tych, w których każdy chciał usiąść na ciepłym fotelu, pić malinową
herbatkę i zastanowić się nad całym tygodniem. Ale nie dzisiaj.
Dzisiaj
urodziny Roberty, koleżanki ze szkoły i po prostu nie można było odmówić sobie
takiego wydarzenia. Nie mógł nawet zrobić tego sam Maxi, choć bardzo chciał.
Federico był jednak uparty i nie dawał sobie w kaszę dmuchać. Chciał się bawić,
a młody Ponte doskonale to rozumiał. Ale ileż można? Co piątek, coś nowego.
Jedynym plusem było to, że będzie tam Ludmiła. Ale ona też uwielbiała
imprezować. W sumie nie wiedział za co ją kochał. Za jej zgrabne, długie nogi?
Blond włosy, które w słońcu mieniły się niczym złoto? Czy może za jej
charakter, który łączył się we wspaniałą całość. Ale od dłuższego czasu nie
potrafiła go zadziwiać. I, choć wstyd się przyznać,
nudziła mu się. Z każdym dniem życie zaczynało go drażnić
i nie potrafił dostrzec jakichś uroczych aspektów.
Dom Roberty był
duża posiadłością z niewielkim basenem. Państwo Ponte również byli zamożni, ale
Maxi zdecydowanie wolał być biedny. Bał się, że ludzie mogą spostrzec go w
zupełnie innym świetle, tylko ze względu na jego stan majętności.
- Siema, stary!
– głos Federica przebił ciszę piątkowego wieczoru i uniósł się nad uchem
Maxi’ego. – Nowa czapeczka? Urocza.
Chłopak, jakby
na rozkaz, poprawił fioletowe nakrycie głowy i odparł trochę sarkastycznie:
- Och,
dziękuję.
Razem, śmiejąc
się, weszli do środka, a powitał ich zapach spieczonych ciasteczek. Roberta
była dziewczyną o czerwonych niczym ogień włosach. W tej chwili jak burza gnała
do piekarnika w kuchni, krzycząc:
- Sytuacja
opanowana, sytuacja opanowana!
Federico i Maxi
wręczyli jej prezenty, gdy ona próbowała uwolnić ciastka spod żaru pieca.
Mruknęła coś, że piwa są ustawione na stole i można się częstować. Przekąski
ustawione w najróżniejszych miejscach, idealnie podkreślały intymność imprezy.
Maxi usłyszał
stukot obcasów Ludmiły o drewnianą podłogę, a ona przybiegła do niego i mocno
wtuliła się w jego tors. Federico uśmiechnął się, gdy zobaczył zarumienioną
Naty i opatulił ją swoimi silnymi ramionami. Tak naprawdę, chciał obejmować
kogoś innego. Tajemniczą blondynkę, która również podniosła głowę i zobaczyła
jego brązowe oczy. A przed tym już nic się nie ukryje. A Naty i Maxi wtulali
się w nich wciąż, nie wiedząc, że wszystko zgasło w jednej chwili.
Poddasze było
miejscem w domu Roberty, do którego przychodzili zakochani rządni prywatności
lub ci, którzy potrzebowali chwili samotności. Rzadko się to zdarzało, ale w
połowie imprezy, gdy wszyscy byli już tak głośno, że uszy bolały, przyszła
tutaj Natalia. Usiadła na parapecie okna, które skierowane było na ruchliwą
autostradę i oświetlone wieżowce Buenos Aires. Tęskniła za samotnością, bo
ceniła sobie wszystko, co związane było z przyjaźnią i miłością, ale ona
potrzebowała ciszy. Nawet tylko po to, by się zastanowić i skupić. Nie miała
nad czym, ale czasem bała się, że to tylko cisza przed burzą. Że to szczęście
minie tak szybko, jak się pojawiło. Zazwyczaj brakowało jej spokoju, bo przy
Federicu nie można było się nudzić, ale z czasem stał się taki przewidywalny. A
ona chciała osoby, którą będzie mogła odkrywać z każdym dniem i wiedzieć o niej
z czasem coraz więcej. Wrażliwość Federico była niezwykła, ale z czasem stała
się dość normalna. Było jej nudno. I tyle.
Usłyszała kroki
i już chciała wstać, gdy zrozumiała, że
może to być kolejna obściskująca się para, ale zobaczyła Maxi’ego, który
również spojrzał na nią. Dopiero wtedy lekko się uśmiechnął, a ona zarumieniła
się uroczo. Poprawiła jeden kosmyk włosów i spojrzała w oświetlone biura i
hotele miasta.
- To dziwne,
Naty – odezwał się chłopak, siadając z drugiej strony parapetu. – Jesteśmy
przyjaciółmi, a w ogóle ze sobą nie rozmawiamy.
Brunetka pokiwała
przecząco głową i oznajmiła:
- Postrzegają
nas jako przyjaciół, ale my tak naprawdę nimi nie jesteśmy.
- Tak naprawdę
jestem zupełnie inny niż Federico. Równie wrażliwy, ale czasem potrzebuje
oddalić się od wszystkich głosów tego świata. Jest ich zdecydowanie za dużo.
Zapanowała
cisza. Niezręczna cisz, która oczekiwała
czegoś zupełnie innego. Jakiejś odmiany. Ale oni czekali w skupieniu i byli
pewni, że niedługo znów otworzą usta, by coś powiedzieć. I stało się to bardzo
szybko, ponieważ Maxi powiedział:
- Intrygujesz
mnie, Naty.
Dziewczyna
zmieszała się, ale nie dała tego po sobie poznać i odparła szybko:
- Może opowiem
ci coś o sobie – chrząknęła, a on pokiwał głową. – Jestem córką najlepszego
inżyniera w mieście. Moje nazwisko jest dość znane w innych krajach. Mam
młodszą siostrę, która ma cztery latka i nazywa się Mercedes. Jest moi oczkiem
w głowie. To dzięki niej zmieniłam się jeszcze bardziej, ponieważ odkryłam
swoją dojrzałość, która już długo się nie pojawiała. Ale odnalazła się dzięki
małej Mechi. Teraz mogę być spokojna. Jestem osobą, wbrew pozorom, nieśmiałą.
Nie mam kompleksów, ale moja wrażliwość bardzo mnie denerwuję. Potrafię
popłakać się w nieodpowiednim momencie i to zazwyczaj jest moją zgubą.
Przyjaźnię się z twoją dziewczyną, Ludmiłą. Jest najlepszą koleżanką, jaką
można sobie wymarzyć. Chodzę z Federico, który jest natomiast twoim przyjacielem.
W ostatnim czasie, szczerze mówiąc, mam dość tego powiewu nudy w związku.
Ciekawi mnie pewne przedsięwzięcie, ale w to powinna zaangażować się cała nasza
czwórka.
Maxi zaciekawił
się i przybliżył do niej, pytając:
- O co chodzi?
Ona pokręciła
głową i oznajmiła:
- Zawołaj
Federico i Ludmiłę.
Pokiwał głową i
już chciał iść, gdy nagle się odwrócił i zapytał:
- Chcesz piwa?
- Nie. Nie lubię
piwa.
Uśmiechnął się
lekko i odpowiedział:
- To zupełnie
jak ja.
Ona również
wykrzywiła usta i powstał z tego łagodny uśmieszek. Zdumiewające było to, jak
wiele ich łączy.
Może nawet za
wiele.
Nietrudno było
znaleźć ową dwójkę. Byli najgłośniejsi, więc szybko zostali porwani przez
Maxi’ego. Nawet się nie sprzeciwiali. Szli za nim posłusznie aż w końcu ich
oczy dostrzegły twarz Naty, oświetloną księżycem.
Dopiero wtedy
Maxi zobaczył głębię jej brązowych oczu, troszkę zadarty nosek i brązowe loczki
opadający leniwie na ramiona. Koralowe usta uśmiechnęły się dzisiejszego dnia
już któryś raz. Maxi szybko skarcił się za te słowa. Tak nie powinno być. Ona jest z twoim najlepszym kumplem! A ty jesteś z Ludmiłą i to ją najbardziej
kochasz!
- Mam
propozycję – uśmiechnęła się chytrze Naty.
Oczy Ludmiły
błysnęły ciekawością, a Fede powiedział:
- Widzicie tą
minkę? Teraz się zacznie!
Maxi również zaintrygowała
ta kwestia, więc pochylił się, by dobrze usłyszeć brunetkę, która mówiła:
- Powiedzmy
sobie szczerze: Nic ciekawego się nie dzieje! Żadnych problemów do rozwiązania,
żadnego swatania, wszystko ciągnie się leniwie. A gdyby tak namieszać sobie
samemu? – Naty zobaczyła pytające spojrzenia przyjaciół. – Może tak dla zabawy
i porównania wymienimy się partnerami? Ja będę z Maxim, a Ludmi z Fede. To
przecież tylko eksperyment. Nic złego nie może się stać.
Najpierw nikt
nie był pewien, ale od spojrzenia do spojrzenia okazało się, że pomysł się
podoba. Maxi nie był do końca przekonany, ale ostatecznie się zgodził. Bał się,
że podda się urokowi Natalii. Ale już za późno. Zresztą zakazany owoc smakuje
najlepiej.
A jeden kęs
potrafi rozpalić prawdziwy żar w sercu.
Nom..
To takie coś mi wyszło z tego mojego kunsztu literackiego.
Połączenie Naty z Federiciem już dawno tliło się w mojej głowie, a pomogła mi to przypomnieć moja kochana Diana w swoim ostatnim rozdziale. <3
Dziewczyny, jestem padnięta.
Druga część będzie, oj będzie. No nie wiem jeszcze kiedy, ale będziecie na bieżąco. Na pewno pojawi się w zakładce z datami. :)
To ja dziękuję. Nie mam nic do dodania, ale mam nadzieję, że Wam się spodobało. :)
Xenia <3
Czytając wstęp, już wiedziałam, że opowiadanie będzie świetne.
OdpowiedzUsuńI jak to genialna ja, oczywiście miałam rację.
Pomysł ogólnie fajny, chyba nie spotkałam się jeszcze z podobnym tematem na blogach o Violci.
Zawsze lubiłam Federico i Naty, jednak tylko z perspektywy przyjaciół. Słodko się nią opiekował, poza tym jestem całym serduchem za Naxi <3
Pięknie piszesz, jak ja lubię te Twoje cudne dzieła :)
Trudno jest być z kim kogo wcale się nie kocha. Jeszcze trudniej otwarcie się do tego przyznać.
Myślę, że to już tak w życiu jest i dla każdego z nas jest przeznaczona tylko jedna jedyna osoba. Prawdziwa miłość zdarza się tylko raz.
Taka jest kolejność rzeczy, prędzej czy później wpadniemy na naszą bratnią duszę i będziemy mogli wspólnie przeżywać gorsze czy lepsze chwile.
Boże, co ja takie psychologiczne gadki piszę?
Sorry, dali drugie beso Naxi i zostałam optymistką. Cieszę się ze wszystkiego co żyje lub nie. Coś ze mną nie tak.
Uroczo piszesz, wszystkie wypowiedzi wzbogacasz różnymi pięknymi emocjami, co mi się strasznie podoba. Jesteś niesamowicie zdolna.
Z niecierpliwością czekam na następną część ;*
Xenia !..
OdpowiedzUsuńJak mnie sie to podobało to sobie nie wyobrażasz nawet, dość że moje Naxi ukochane to jeszcze Femiła <3 normalnie jaram się! Miałaś genialny pomysł i tak też go wykonałaś. Pokazujesz tu że życie może zaskoczyć, i że pomimo iż wydawac by się nam mogło że jesteśmy zakochani,szczęśliwi to tak naprawdę to kwestia przyzwyczajenia. Maxi boi się że zakocha się w Naty? nic dziwnego, jest urocza, piękna, mądra i wspaniała, a Fede zdecydowanie pasuję w roli przyjaciela, on jest stworzony dla naszej Lu i aż się doczekać nie mogę drugiej części jak to wszystko opiszesz ;)
Zdolniara NASZA [czyt. Agi, Mai, Madzi]! <3
Kocham cię MUCIOOO! ;)
twoja Maja ;)
Już na samym początku mnie zaintrygowało :)
OdpowiedzUsuńGenialny pomysł z tą zamianą. "Bo zakazany owoc smakuje najlepiej..."
Naty i Federico oraz Ludmiła i Maxi? Ciekawie ;)
Z niecierpliwością czekam na kolejną część.
Przepraszam za krótki komentarz, ale jestem padnięta...
Pozdrawiam, Caro <3
Świetny rozdział! Od początku, bardzo mi się spodobał.
OdpowiedzUsuńLudmiła z Maxim, a Naty z Fede? Ciekawe. :D
Czekam na dalszą część.
Pozdrawiam <3
Hej!
OdpowiedzUsuńNo pewnie ,że mi się spodobało!
Od czego by tu zacząć ? AAAA!
Bardzo podoba mi się twój wymyślony parring Naty i Fede ,Ludmi i Maxi!
<333
Jaram się tym!
Zamiana błahahah!
Sorry odbija mi :( ,ale ogólnie pomysł na historię bardzo mi się podoba .
Och Maxi już po tobie urok Naty cię pokona!
Fedemiła <3
Kocham tą parę jak Naxi i Leonette ;)
Czekam na część drugą.
Pozdrawiam!
Jednym słowem ZAJEBISTY <333
OdpowiedzUsuńPrzepraszam za słowa ale nie mam pomysłu jak to inaczej określić
Uwielbiam Naxi i Fedemiłę <3333
To moje ulubione pary z Violetty
Czekam na druga część
Zosia :*
ŁOOOO KURDE
OdpowiedzUsuńOOOO KURDE
KURDE
Naxi i Femiła w jednym opowiadaniu? Chyba chcesz żebym zeszła na zawał.
No tak, oni niby nie są razem, w sensie Naxi i Femiła, ale Fede i Lu tak na siebie patrzą, a Maxiego intryguje Naty...
No dobra, do rzeczy.
Ogólnie to przyszłam sobie ze szkoły i chciałam się wziąć za odcinek Violki, ale zobaczyłam, że dodałaś parta i stwierdziłam, że co tam, najpierw przeczytam.
I przeczytałam.
I jestem zachwycona!
Bosz, bosz, bosz, ty chyba nie umiesz nie zachwycić czytelnika.
Umiesz? Nie. Bo jesteś ciotą. Ale nie ważne, bo znowu odbiegam od tematu.
Strasznie mi się spodobało to, że połączyłaś Fede z Naty... To dosyć ciekawe, bo ja do tej pory raczej widziałam w nich tylko przyjaciół. Ale powiem ci, że jest fajnie. :)
No i Lu i Maxi... Jak w pierwszym sezonie śpiewali Ahi Estare, to myślałam, że skończy sie na tym, że ona się w nim zakocha. No bo przecież tak słodko i fajniutko wyglądali. <3
Iiii okazało się jednak, że Naxi, co mnie bardzo cieszy, ale kurde znowu gadam o tym, o czym nie powinnam.
No więc kiedy zaczęłam czytać tego parta i zorientowałam się, że Lu i Maxi są razem, to przed oczami stanęła mi właśnie ta scena z "Ahi Estare"...
No, ogólnie to chyba gadam o niczym, ale chciałam powiedzieć, czy tam napisać, ze part jest wspaniały, pomysł oryginalny...
I ogólnie cudo, jak zawsze.
Dotrwałaś do końca?
To gratulacje, cioto! :*
Buziaki, cmoki i co tam jeszcze chcesz <3 xD :D
M. ;*
Super One Part.
OdpowiedzUsuńStrasznie mi się podobało!! ;D
OdpowiedzUsuńFajnie, że trochę pozmieniałaś pary, Maxi i Ludmi to by było połączenie wybuchowe! ;p
a w drugiej części będzie Naxi i Femiła <3 spełnienie marzeń! xd
pomysł z zamianą bardzo ciekawy i w ogóle podoba mi się sam pomysł na one part'a, czegoś takiego jeszcze nie było :)
I ten lęk Maxi'ego przed zakochaniem się w Naty.. urocze *.* no ale nie oszukujmy się, to jest nieuniknione, przecież ona jest taka wspaniała!!
Z niecierpliwością czekam na drugą część <3
Polecam się na przyszłość ;)
OdpowiedzUsuńNo Xeniu ciekawy pomysł - Maxi i Ludmiła. Wydaje mi się, że jeszcze nigdzie nie widziałam takiego parringu, a więc tym bardziej fajnie ^^ Chociaż ostatnimi czasy to inna para podbija moje serce i to z każdym dniem coraz bardziej <3
Kochana, powiedz mi co ja mam tu pisać, bo sama już nie wiem... Wiesz, że Twoje rozdziały zawsze mnie oczarowują i urzekają, w każdym calu :D Piszesz naprawdę świetnie, każdy part ma w sobie coś wyjątkowego, coś nowego, coś co sprawia, że jest cudowny. Ten również. Sama nie wiem co to jest w tym wypadku, ale wiem, że coś jest. Kurde, to nie miało sensu. Wybacz ;*
Niecierpliwie czekam na kolejną część ;)
Twoja Diana ;***
Ja nie wierzę!! Dwie moje ulubione parring w jednym opowiadaniu ? <33333
OdpowiedzUsuńBardzo, i to bardzo spodobał mi się ten pomysł. :) Ja bym nigdy na takie coś nie wpadła. Jak ja jestem ciekawa co będzie dalej!!
Maxi pewnie podda się urokowi Naty. <3
Czekam z niecierpliwością na Next ♥
WOW <333
OdpowiedzUsuńjak zwykle niesamowicie <333
Naty i Fede *.*
Maxi i Ludmiła *.*
na pewno Maxi podda się urokowi Naty <3
czekam na kolejną część twoją jak i innych dziewczyn <3
JACHCĘ2CZĘŚĆJACHCĘ2CZĘŚĆjACHCĘ2CZĘŚĆ *---*
OdpowiedzUsuńTo niezwykle dobry pomysł na shot, naprawdę. Oby Maxi uległ Naty, będę fangirlingować ^^ och , i nie obrażę się za malusi wątek z Fedemilą :D
Korzystając z okazji, chciałabym zaprosić was wszystkie na bloga http://vilu-diary.blogspot.com/ , gdzie pojawił się już prolog :)
Będą tam pairingi takie jak Fedemila, Leonetta, Naxi oraz Marcessca :3
Pozdrawiam i weny w pisaniu <3
Matko! Xenia, ja na śmierć zapomniałam skomentować! Bardzo, ale to bardzo Cię przepraszam. To wszystko, przez moją sklerozę, która mnie nie opuszcza:D
OdpowiedzUsuńPo pierwsze. Pragnę Ci zakomunikować, że całkowicie mnie zaskoczyłaś takim zestawieniem na początku. Nie spodziewałam się takiego połączenia, naprawdę. Chociaż nie ukrywam, że według mnie Lu i Maxi, wyglądają razem uroczo, to jednak jestem za Naxi. Oni muszą być razem i koniec. Innego połączenia sobie nie wyobrażam!
Tak samo jak z Lu i Fede <3 Inne opcji nie ma!
Widzę, że obecne pary są już zmęczone byciem razem i poszukują czegoś nowego. Wypaliło się też uczucie, które było między nimi,a może to nie było prawdziwe uczucie, tylko chwilowe zauroczenie?
Bardzo mnie ciekawi, co wyjdzie z tej zamiany? Czy wyjdzie im, to na dobre czy może na odwrót?
Zresztą też, widać po zachowaniu, że Lu bardziej pasuje do Federa, a Maxi do Naty, ale poczekamy zobaczymy :)
Xenia, przepraszam za tak cienki komentarz, poprawię się. Obiecuję :)
boskie
OdpowiedzUsuń