czwartek, 10 października 2013

One Part 16 - Naxi - "Wymiana" cz.1.

A jeśli jest inna, która uczyni cię szczęśliwszym...


    Jesteśmy aż za bardzo przewidywalni. Trochę inni, trochę różni, ale każdy rozpozna nas po zachowaniu, wyglądzie, uśmiechu… Wszystko to rozbudza żar w sercu. Wszystko to sprawia, że jesteśmy sobą.  Czasem nie zauważamy, że nasza wyjątkowość przejawia się przez prostotę. I wyobrażamy sobie, że jesteśmy okropni, pozbawieni jakichkolwiek uczuć.
  Aż w końcu ktoś się pojawia.
   I wtedy stajemy się tajemnicą.
   I wtedy zapominamy, że jesteśmy kimś.
   I wtedy budzi się w nas coś niezrozumiałego.
   A wiecie jak to się nazywa?
   To miłość.

   Dwie dziewczynki siedziały na parapecie jednego ze szkolnych okien. Co chwilkę odwracały głowę, by zobaczyć, czy żaden nauczyciel nie nadchodzi. W takim przypadku, miałyby obniżoną ocenę z zachowania. Parapet nie służył, bowiem do siedzenia. Ale w pobliżu nie było ławek, a przez okno można było zobaczyć kolorowe klomby kwiatów, odległe lasy i najbardziej rozłożystą wierzbę, pod którą chroniły się młodsze dzieci, by po prostu uniknąć prażącego słońca w upalnej Argentynie.
    Dziewczynki różniły się wyglądem, choć ich oczy pozostawały tego samego, brązowego koloru. Łączyła ich również niezwykła więź, która nazywana była przyjaźnią. Uśmiechały się do siebie szczerze, czasem poprawiały kosmyki swoich włosów. Jedna z nich miała długie, złocistego koloru, a druga – brązowe, niemal nieujarzmione loki. Blondynka miała wąskie, malinowe usta, a druga pełne, koralowe. Usta wykrzywiały się w tym samym, olśniewającym uśmiechu.
    Obie z rodzin zamożnych, nie skarżyły się na brak miłości. Spotkała je też ze strony płci przeciwnej. Maxi i Federico ,,należeli” do Ludmiły i Naty. Ludmiła jako blondynka potrafiła swoim wdziękiem uwieść każdego. Padło na Maxi’ego, chłopaka z kruczymi włosami, ukrytymi pod kolorową czapeczką. Naty, swoją słodkością i uśmiechem, zapanowała nad Federiciem, który jak na swój wiek, był niezwykle dojrzały i wrażliwy. Mając siedemnaście lat jest to naprawdę wspaniała cecha.
    Często spotykali się na randkach.
    I wszyscy uważali, że przyjaźń, jak i miłość między nimi jest niesamowita. Nie wiedzieli, że z czasem przez przypadek wszystko się zmieni.
    - Widzisz kogoś? – zapytała Ludmiła Naty, która patrzyła na ptaki za oknem. Lekko wychyliła głowę i pokiwała przeczącą głową na znak, że są bezpieczne.
    - Jak myślisz, możemy być jeszcze bardziej szczęśliwe? – spytała Naty, która spojrzała na blondynkę.
    Dziewczyna zaprzeczyła i oznajmiła pogodnie:
    - Mamy siebie, naszą najpiękniejszą przyjaźń, dostałyśmy miłość od najwspanialszych chłopaków, a rodzice kochają nas każdego dnia mocniej. Nic nam nie potrzeba, Naty. Grzechem byłoby, gdybyśmy teraz również coś zyskały od losu. Bóg musi pomóc wszystkim. Nie zapomni o bezdomnych i chorych.
    Natalia uśmiechnęła się lekko na słowa swojej przyjaciółki. Zawsze potrafiła powiedzieć coś, co dostatecznie by ją wzruszyło. Federico często powtarzał, że brunetka jest tak samo piękna i urocza, ale ona nie wierzyła mu. Po prostu była sobą i to jej w pełni wystarczało.
    - Zaraz dzwonek… - mruknęła śpiąco Ludmiła.
   Naty nawet nie zdążyła odpowiedzieć, gdy nagle zza rogu wyłoniła się groźna twarz ich wychowawczyni, pani Martinez. Jak oparzone zerwały się z parapetu i stanęły na baczność.
   - Navarro i Ferro! – krzyknęła nauczycielka. – Za mną!
   Dziewczyny spojrzały po sobie z minami, na których wymalowane było słowo: wpadłyśmy. Żadna kara nie była gorsza od spotkania z wychowawczynią ostatniej klasy. Była nieznośna i taka niemiła, że trudno było spojrzeć w jej napełnione jadem oczy. Ruszyły za nauczycielką bardzo wolno, ale gdy usłyszały ponaglenie, które brzmiało jak syk węża, przyśpieszyły i były tuż za jej plecami. Doskonale wiedziały, że prowadzi ich do dyrektora. Nie był to pierwszy raz, gdy siedziały na parapecie. To było ich potencjalne miejsce spotkań i jeżeli ktoś miał do nich jakąś sprawę, zawsze tam przychodził. Maxi i Federico również, by po prostu wymienić komplementy miedzy sobą. Nigdy im się to nie nudziło, ponieważ chłopcy robili to w tak śmieszny sposób, że trudno było się nie uśmiechnąć.
    Stanęły i ujrzały przed sobą mahoniowe drzwi, na których wisiała tabliczka z napisem dyrektor. Wyglądały jak wrota do zupełnie innego świata. Surowa pani Martinez, bez pukania wparowała do gabinetu mężczyzny średniego wzrostu, z siwymi wąsami, jak i włosami. Elegancki garnitur podkreślał tylko jego wyższość. A ten majestat wcale nie dodawał otuchy dwóm dziewczynom.
    - W jakiej sprawie? – zapytał mężczyzna nauczycielki, która nagle spotulniała jak baranek.
    - Dziewczynki znów siedziały na parapecie, a doskonale wiedzą, że jest to zakazane. Tym bardziej, że łamią regulamin już po raz setny – powiedziała słodkim głosikiem wychowawczyni, wciąż podkreślając te najważniejsze słowa.
    Dyrektor w roztargnieniu szukał czegoś w szafkach swojego biurka i myślał, gdzie mógł zostawić swoje okulary. Nigdzie ich nie było, a były mu potrzebne. Wszystko jak na złość.
    - Jaka będzie kara? – zapytała trochę nieśmiało Ludmiła, po czym została zgromiona wzrokiem pani Martinez.
    Dyrektor, jakby w amoku, spojrzał na nie i oznajmił:
    - Sprzątanie szkolnego ogrodu z panami Ponte i Pasquarelli w najbliższą sobotę o godzinie siódmej. Jesteście podzieleni na dwie grupy. W jednej Ponte i Ferro, a w drugiej Navarro oraz Pasquarelli. Proszę nie spóźnić. To tyle. Pani Martinez będzie was pilnowała.
    Mina nauczycielki była najpiękniejszym, co spotkało w tym dniu przyjaciółki. Zdziwienie było czymś niespotykanym na twarzy tej surowej kobiety. Dziewczyny uśmiechnęły się do siebie na myśl o perspektywie odbywania kary ze swoimi chłopakami i upierdliwą nauczycielką. Spokojnie można było jej dokopać, a z chłopakami nigdy się nie nudziły. Zawsze zdawało się, że są idealną paczką.
    - Wyjść! – krzyknęła wychowawczyni i podeszła bliżej do biurka dyrektora, by wyżalić mu się z prowadzenia sobotniej kary.
    Cichutko wyszły  i zamknęły za sobą drzwi. Przybiły piątkę i złapały swoje plecaki, tak samo kolorowe jak wszystko, co je otaczało. I wyszły, na jesienne popołudnie.
    Tymczasem w słonecznym słońcu wpadającym przez okno do gabinetu dyrektorka kąpała się biała kartka, na której pisało:
 Ferro – Pasquarelli
Navarro – Ponte
    I można powiedzieć, że od tego momentu zaczęło się wszystko.

   Piątkowy wieczór należał do tych, w których każdy chciał usiąść na ciepłym fotelu, pić malinową herbatkę i zastanowić się nad całym tygodniem. Ale nie dzisiaj.
    Dzisiaj urodziny Roberty, koleżanki ze szkoły i po prostu nie można było odmówić sobie takiego wydarzenia. Nie mógł nawet zrobić tego sam Maxi, choć bardzo chciał. Federico był jednak uparty i nie dawał sobie w kaszę dmuchać. Chciał się bawić, a młody Ponte doskonale to rozumiał. Ale ileż można? Co piątek, coś nowego. Jedynym plusem było to, że będzie tam Ludmiła. Ale ona też uwielbiała imprezować. W sumie nie wiedział za co ją kochał. Za jej zgrabne, długie nogi? Blond włosy, które w słońcu mieniły się niczym złoto? Czy może za jej charakter, który łączył się we wspaniałą całość. Ale od dłuższego czasu nie potrafiła go zadziwiać. I, choć wstyd się przyznać,
nudziła mu się. Z każdym dniem życie zaczynało go drażnić i nie potrafił dostrzec jakichś uroczych aspektów.
    Dom Roberty był duża posiadłością z niewielkim basenem. Państwo Ponte również byli zamożni, ale Maxi zdecydowanie wolał być biedny. Bał się, że ludzie mogą spostrzec go w zupełnie innym świetle, tylko ze względu na jego stan majętności.
    - Siema, stary! – głos Federica przebił ciszę piątkowego wieczoru i uniósł się nad uchem Maxi’ego. – Nowa czapeczka? Urocza.
    Chłopak, jakby na rozkaz, poprawił fioletowe nakrycie głowy i odparł trochę sarkastycznie:
    - Och, dziękuję.
    Razem, śmiejąc się, weszli do środka, a powitał ich zapach spieczonych ciasteczek. Roberta była dziewczyną o czerwonych niczym ogień włosach. W tej chwili jak burza gnała do piekarnika w kuchni, krzycząc:
    - Sytuacja opanowana, sytuacja opanowana!
   Federico i Maxi wręczyli jej prezenty, gdy ona próbowała uwolnić ciastka spod żaru pieca. Mruknęła coś, że piwa są ustawione na stole i można się częstować. Przekąski ustawione w najróżniejszych miejscach, idealnie podkreślały intymność imprezy.
    Maxi usłyszał stukot obcasów Ludmiły o drewnianą podłogę, a ona przybiegła do niego i mocno wtuliła się w jego tors. Federico uśmiechnął się, gdy zobaczył zarumienioną Naty i opatulił ją swoimi silnymi ramionami. Tak naprawdę, chciał obejmować kogoś innego. Tajemniczą blondynkę, która również podniosła głowę i zobaczyła jego brązowe oczy. A przed tym już nic się nie ukryje. A Naty i Maxi wtulali się w nich wciąż, nie wiedząc, że wszystko zgasło w jednej chwili.
    
    Poddasze było miejscem w domu Roberty, do którego przychodzili zakochani rządni prywatności lub ci, którzy potrzebowali chwili samotności. Rzadko się to zdarzało, ale w połowie imprezy, gdy wszyscy byli już tak głośno, że uszy bolały, przyszła tutaj Natalia. Usiadła na parapecie okna, które skierowane było na ruchliwą autostradę i oświetlone wieżowce Buenos Aires. Tęskniła za samotnością, bo ceniła sobie wszystko, co związane było z przyjaźnią i miłością, ale ona potrzebowała ciszy. Nawet tylko po to, by się zastanowić i skupić. Nie miała nad czym, ale czasem bała się, że to tylko cisza przed burzą. Że to szczęście minie tak szybko, jak się pojawiło. Zazwyczaj brakowało jej spokoju, bo przy Federicu nie można było się nudzić, ale z czasem stał się taki przewidywalny. A ona chciała osoby, którą będzie mogła odkrywać z każdym dniem i wiedzieć o niej z czasem coraz więcej. Wrażliwość Federico była niezwykła, ale z czasem stała się dość normalna. Było jej nudno. I tyle.
    Usłyszała kroki i już chciała wstać, gdy zrozumiała,  że może to być kolejna obściskująca się para, ale zobaczyła Maxi’ego, który również spojrzał na nią. Dopiero wtedy lekko się uśmiechnął, a ona zarumieniła się uroczo. Poprawiła jeden kosmyk włosów i spojrzała w oświetlone biura i hotele miasta.
    - To dziwne, Naty – odezwał się chłopak, siadając z drugiej strony parapetu. – Jesteśmy przyjaciółmi, a w ogóle ze sobą nie rozmawiamy.
    Brunetka pokiwała przecząco głową i oznajmiła:
    - Postrzegają nas jako przyjaciół, ale my tak naprawdę nimi nie jesteśmy.
   - Tak naprawdę jestem zupełnie inny niż Federico. Równie wrażliwy, ale czasem potrzebuje oddalić się od wszystkich głosów tego świata. Jest ich zdecydowanie za dużo.
   Zapanowała cisza. Niezręczna cisz, która  oczekiwała czegoś zupełnie innego. Jakiejś odmiany. Ale oni czekali w skupieniu i byli pewni, że niedługo znów otworzą usta, by coś powiedzieć. I stało się to bardzo szybko, ponieważ Maxi powiedział:
    - Intrygujesz mnie, Naty.
    Dziewczyna zmieszała się, ale nie dała tego po sobie poznać i odparła szybko:
    - Może opowiem ci coś o sobie – chrząknęła, a on pokiwał głową. – Jestem córką najlepszego inżyniera w mieście. Moje nazwisko jest dość znane w innych krajach. Mam młodszą siostrę, która ma cztery latka i nazywa się Mercedes. Jest moi oczkiem w głowie. To dzięki niej zmieniłam się jeszcze bardziej, ponieważ odkryłam swoją dojrzałość, która już długo się nie pojawiała. Ale odnalazła się dzięki małej Mechi. Teraz mogę być spokojna. Jestem osobą, wbrew pozorom, nieśmiałą. Nie mam kompleksów, ale moja wrażliwość bardzo mnie denerwuję. Potrafię popłakać się w nieodpowiednim momencie i to zazwyczaj jest moją zgubą. Przyjaźnię się z twoją dziewczyną, Ludmiłą. Jest najlepszą koleżanką, jaką można sobie wymarzyć. Chodzę z Federico, który jest natomiast twoim przyjacielem. W ostatnim czasie, szczerze mówiąc, mam dość tego powiewu nudy w związku. Ciekawi mnie pewne przedsięwzięcie, ale w to powinna zaangażować się cała nasza czwórka.
    Maxi zaciekawił się i przybliżył do niej, pytając:
    - O co chodzi?
   Ona pokręciła głową i oznajmiła:
   - Zawołaj Federico i Ludmiłę.
   Pokiwał głową i już chciał iść, gdy nagle się odwrócił i zapytał:
   - Chcesz piwa?
   - Nie. Nie lubię piwa.
   Uśmiechnął się lekko i odpowiedział:
    - To zupełnie jak ja.
    Ona również wykrzywiła usta i powstał z tego łagodny uśmieszek. Zdumiewające było to, jak wiele ich łączy.
    Może nawet za wiele.

    Nietrudno było znaleźć ową dwójkę. Byli najgłośniejsi, więc szybko zostali porwani przez Maxi’ego. Nawet się nie sprzeciwiali. Szli za nim posłusznie aż w końcu ich oczy dostrzegły twarz Naty, oświetloną księżycem.
    Dopiero wtedy Maxi zobaczył głębię jej brązowych oczu, troszkę zadarty nosek i brązowe loczki opadający leniwie na ramiona. Koralowe usta uśmiechnęły się dzisiejszego dnia już któryś raz. Maxi szybko skarcił się za te słowa. Tak nie powinno być. Ona jest z twoim najlepszym kumplem! A ty jesteś z Ludmiłą i to ją najbardziej kochasz!
     - Mam propozycję – uśmiechnęła się chytrze Naty.
    Oczy Ludmiły błysnęły ciekawością, a Fede powiedział:
    - Widzicie tą minkę? Teraz się zacznie!
   Maxi również zaintrygowała ta kwestia, więc pochylił się, by dobrze usłyszeć brunetkę, która mówiła:
    - Powiedzmy sobie szczerze: Nic ciekawego się nie dzieje! Żadnych problemów do rozwiązania, żadnego swatania, wszystko ciągnie się leniwie. A gdyby tak namieszać sobie samemu? – Naty zobaczyła pytające spojrzenia przyjaciół. – Może tak dla zabawy i porównania wymienimy się partnerami? Ja będę z Maxim, a Ludmi z Fede. To przecież tylko eksperyment. Nic złego nie może się stać.
    Najpierw nikt nie był pewien, ale od spojrzenia do spojrzenia okazało się, że pomysł się podoba. Maxi nie był do końca przekonany, ale ostatecznie się zgodził. Bał się, że podda się urokowi Natalii. Ale już za późno. Zresztą zakazany owoc smakuje najlepiej.

    A jeden kęs potrafi rozpalić prawdziwy żar w sercu. 

Nom..
To takie coś mi wyszło z tego mojego kunsztu literackiego.
Połączenie Naty z Federiciem już dawno tliło się w mojej głowie, a pomogła mi to przypomnieć moja kochana Diana w swoim ostatnim rozdziale. <3
Dziewczyny, jestem padnięta. 
Druga część będzie, oj będzie. No nie wiem jeszcze kiedy, ale będziecie na bieżąco. Na pewno pojawi się w zakładce z datami. :)
To ja dziękuję. Nie mam nic do dodania, ale mam nadzieję, że Wam się spodobało. :)
Xenia <3

15 komentarzy:

  1. Czytając wstęp, już wiedziałam, że opowiadanie będzie świetne.
    I jak to genialna ja, oczywiście miałam rację.
    Pomysł ogólnie fajny, chyba nie spotkałam się jeszcze z podobnym tematem na blogach o Violci.
    Zawsze lubiłam Federico i Naty, jednak tylko z perspektywy przyjaciół. Słodko się nią opiekował, poza tym jestem całym serduchem za Naxi <3
    Pięknie piszesz, jak ja lubię te Twoje cudne dzieła :)
    Trudno jest być z kim kogo wcale się nie kocha. Jeszcze trudniej otwarcie się do tego przyznać.
    Myślę, że to już tak w życiu jest i dla każdego z nas jest przeznaczona tylko jedna jedyna osoba. Prawdziwa miłość zdarza się tylko raz.
    Taka jest kolejność rzeczy, prędzej czy później wpadniemy na naszą bratnią duszę i będziemy mogli wspólnie przeżywać gorsze czy lepsze chwile.
    Boże, co ja takie psychologiczne gadki piszę?
    Sorry, dali drugie beso Naxi i zostałam optymistką. Cieszę się ze wszystkiego co żyje lub nie. Coś ze mną nie tak.
    Uroczo piszesz, wszystkie wypowiedzi wzbogacasz różnymi pięknymi emocjami, co mi się strasznie podoba. Jesteś niesamowicie zdolna.
    Z niecierpliwością czekam na następną część ;*

    OdpowiedzUsuń
  2. Xenia !..
    Jak mnie sie to podobało to sobie nie wyobrażasz nawet, dość że moje Naxi ukochane to jeszcze Femiła <3 normalnie jaram się! Miałaś genialny pomysł i tak też go wykonałaś. Pokazujesz tu że życie może zaskoczyć, i że pomimo iż wydawac by się nam mogło że jesteśmy zakochani,szczęśliwi to tak naprawdę to kwestia przyzwyczajenia. Maxi boi się że zakocha się w Naty? nic dziwnego, jest urocza, piękna, mądra i wspaniała, a Fede zdecydowanie pasuję w roli przyjaciela, on jest stworzony dla naszej Lu i aż się doczekać nie mogę drugiej części jak to wszystko opiszesz ;)
    Zdolniara NASZA [czyt. Agi, Mai, Madzi]! <3
    Kocham cię MUCIOOO! ;)
    twoja Maja ;)

    OdpowiedzUsuń
  3. Już na samym początku mnie zaintrygowało :)
    Genialny pomysł z tą zamianą. "Bo zakazany owoc smakuje najlepiej..."
    Naty i Federico oraz Ludmiła i Maxi? Ciekawie ;)
    Z niecierpliwością czekam na kolejną część.
    Przepraszam za krótki komentarz, ale jestem padnięta...
    Pozdrawiam, Caro <3

    OdpowiedzUsuń
  4. Świetny rozdział! Od początku, bardzo mi się spodobał.
    Ludmiła z Maxim, a Naty z Fede? Ciekawe. :D
    Czekam na dalszą część.
    Pozdrawiam <3

    OdpowiedzUsuń
  5. Hej!
    No pewnie ,że mi się spodobało!
    Od czego by tu zacząć ? AAAA!
    Bardzo podoba mi się twój wymyślony parring Naty i Fede ,Ludmi i Maxi!
    <333
    Jaram się tym!
    Zamiana błahahah!
    Sorry odbija mi :( ,ale ogólnie pomysł na historię bardzo mi się podoba .
    Och Maxi już po tobie urok Naty cię pokona!
    Fedemiła <3
    Kocham tą parę jak Naxi i Leonette ;)
    Czekam na część drugą.
    Pozdrawiam!

    OdpowiedzUsuń
  6. Jednym słowem ZAJEBISTY <333
    Przepraszam za słowa ale nie mam pomysłu jak to inaczej określić
    Uwielbiam Naxi i Fedemiłę <3333
    To moje ulubione pary z Violetty
    Czekam na druga część

    Zosia :*

    OdpowiedzUsuń
  7. ŁOOOO KURDE
    OOOO KURDE
    KURDE
    Naxi i Femiła w jednym opowiadaniu? Chyba chcesz żebym zeszła na zawał.
    No tak, oni niby nie są razem, w sensie Naxi i Femiła, ale Fede i Lu tak na siebie patrzą, a Maxiego intryguje Naty...
    No dobra, do rzeczy.
    Ogólnie to przyszłam sobie ze szkoły i chciałam się wziąć za odcinek Violki, ale zobaczyłam, że dodałaś parta i stwierdziłam, że co tam, najpierw przeczytam.
    I przeczytałam.
    I jestem zachwycona!
    Bosz, bosz, bosz, ty chyba nie umiesz nie zachwycić czytelnika.
    Umiesz? Nie. Bo jesteś ciotą. Ale nie ważne, bo znowu odbiegam od tematu.
    Strasznie mi się spodobało to, że połączyłaś Fede z Naty... To dosyć ciekawe, bo ja do tej pory raczej widziałam w nich tylko przyjaciół. Ale powiem ci, że jest fajnie. :)
    No i Lu i Maxi... Jak w pierwszym sezonie śpiewali Ahi Estare, to myślałam, że skończy sie na tym, że ona się w nim zakocha. No bo przecież tak słodko i fajniutko wyglądali. <3
    Iiii okazało się jednak, że Naxi, co mnie bardzo cieszy, ale kurde znowu gadam o tym, o czym nie powinnam.
    No więc kiedy zaczęłam czytać tego parta i zorientowałam się, że Lu i Maxi są razem, to przed oczami stanęła mi właśnie ta scena z "Ahi Estare"...
    No, ogólnie to chyba gadam o niczym, ale chciałam powiedzieć, czy tam napisać, ze part jest wspaniały, pomysł oryginalny...
    I ogólnie cudo, jak zawsze.
    Dotrwałaś do końca?
    To gratulacje, cioto! :*
    Buziaki, cmoki i co tam jeszcze chcesz <3 xD :D
    M. ;*

    OdpowiedzUsuń
  8. Strasznie mi się podobało!! ;D
    Fajnie, że trochę pozmieniałaś pary, Maxi i Ludmi to by było połączenie wybuchowe! ;p
    a w drugiej części będzie Naxi i Femiła <3 spełnienie marzeń! xd
    pomysł z zamianą bardzo ciekawy i w ogóle podoba mi się sam pomysł na one part'a, czegoś takiego jeszcze nie było :)
    I ten lęk Maxi'ego przed zakochaniem się w Naty.. urocze *.* no ale nie oszukujmy się, to jest nieuniknione, przecież ona jest taka wspaniała!!
    Z niecierpliwością czekam na drugą część <3

    OdpowiedzUsuń
  9. Polecam się na przyszłość ;)

    No Xeniu ciekawy pomysł - Maxi i Ludmiła. Wydaje mi się, że jeszcze nigdzie nie widziałam takiego parringu, a więc tym bardziej fajnie ^^ Chociaż ostatnimi czasy to inna para podbija moje serce i to z każdym dniem coraz bardziej <3

    Kochana, powiedz mi co ja mam tu pisać, bo sama już nie wiem... Wiesz, że Twoje rozdziały zawsze mnie oczarowują i urzekają, w każdym calu :D Piszesz naprawdę świetnie, każdy part ma w sobie coś wyjątkowego, coś nowego, coś co sprawia, że jest cudowny. Ten również. Sama nie wiem co to jest w tym wypadku, ale wiem, że coś jest. Kurde, to nie miało sensu. Wybacz ;*

    Niecierpliwie czekam na kolejną część ;)

    Twoja Diana ;***

    OdpowiedzUsuń
  10. Ja nie wierzę!! Dwie moje ulubione parring w jednym opowiadaniu ? <33333
    Bardzo, i to bardzo spodobał mi się ten pomysł. :) Ja bym nigdy na takie coś nie wpadła. Jak ja jestem ciekawa co będzie dalej!!
    Maxi pewnie podda się urokowi Naty. <3
    Czekam z niecierpliwością na Next ♥

    OdpowiedzUsuń
  11. WOW <333
    jak zwykle niesamowicie <333
    Naty i Fede *.*
    Maxi i Ludmiła *.*
    na pewno Maxi podda się urokowi Naty <3
    czekam na kolejną część twoją jak i innych dziewczyn <3

    OdpowiedzUsuń
  12. JACHCĘ2CZĘŚĆJACHCĘ2CZĘŚĆjACHCĘ2CZĘŚĆ *---*
    To niezwykle dobry pomysł na shot, naprawdę. Oby Maxi uległ Naty, będę fangirlingować ^^ och , i nie obrażę się za malusi wątek z Fedemilą :D
    Korzystając z okazji, chciałabym zaprosić was wszystkie na bloga http://vilu-diary.blogspot.com/ , gdzie pojawił się już prolog :)
    Będą tam pairingi takie jak Fedemila, Leonetta, Naxi oraz Marcessca :3
    Pozdrawiam i weny w pisaniu <3

    OdpowiedzUsuń
  13. Matko! Xenia, ja na śmierć zapomniałam skomentować! Bardzo, ale to bardzo Cię przepraszam. To wszystko, przez moją sklerozę, która mnie nie opuszcza:D
    Po pierwsze. Pragnę Ci zakomunikować, że całkowicie mnie zaskoczyłaś takim zestawieniem na początku. Nie spodziewałam się takiego połączenia, naprawdę. Chociaż nie ukrywam, że według mnie Lu i Maxi, wyglądają razem uroczo, to jednak jestem za Naxi. Oni muszą być razem i koniec. Innego połączenia sobie nie wyobrażam!
    Tak samo jak z Lu i Fede <3 Inne opcji nie ma!
    Widzę, że obecne pary są już zmęczone byciem razem i poszukują czegoś nowego. Wypaliło się też uczucie, które było między nimi,a może to nie było prawdziwe uczucie, tylko chwilowe zauroczenie?
    Bardzo mnie ciekawi, co wyjdzie z tej zamiany? Czy wyjdzie im, to na dobre czy może na odwrót?
    Zresztą też, widać po zachowaniu, że Lu bardziej pasuje do Federa, a Maxi do Naty, ale poczekamy zobaczymy :)

    Xenia, przepraszam za tak cienki komentarz, poprawię się. Obiecuję :)

    OdpowiedzUsuń