No heej J. Dodaje 22..08.2013 ze
względu iż mam wyjazd i nie mogę dodać ;(. A więc Tomiła. Moja historia, jest
inna, pokazuje inne odbicia bohaterów, nie tacy jak są w serialu. Nie
zaczerpnęłam tutaj nic z Violetty, żadnych motywów muzyki czy coś, jakiś
talentów, tańca itp. I mam nadzieję że za to mnie nie znienawidzicie. Pisząc
tego One Parta kierowałam się hmm… jakby to nazwać, cytatem, myślą przewodnią…
coś takiego a mianowicie tym „ Od nienawiści do miłości”, chcę pokazać że
miłość nie zawsze jest od pierwszego wejrzenia, przyjaźni czy po prostu ot tak,
czasem zaczyna się ona nienawiścią i powolutku, małymi kroczkami kończy
miłością. Podzielę go na dwie części. Mam nadzieję że nie wyśmiejecie mnie za ten pomysł i chociaż
troszkę się wam spodoba J.
Życzę miłego czytania kochani! I trochę komercji. Na moim blogu pojawił się ONE
PART Agi – serdecznie zapraszam !;) http://friendsofvioletta.blogspot.com/. Pojawiły się również rożne nowe zakładki, prosimy o zapoznanie z nimi :)
I sprawa od naszej czwórki. Żeby nie było, to prosimy żeby zwracać się w komentarzach do nas jako do czwórki ! a nie pojedyńczo ;). Żeby nie było jakies faworyzowania lub pomijania. Dziękujęmy ;)
P.S: Już 26.08.2013 serdecznie zapraszam na
Parta w wykonaniu Maddy. Jestem pewna że pokaże piękną historię o Leonettcie,
która na pewno nas wzruszy i spodoba jak każda w jej wykonaniu :*.
Maja ;)
Ludmiła:
Ugh! Co za idiota!. Z
nim już się nie da wytrzymać. Od lat toczymy wojnę, byłoby okej gdyby nie fakt że to on zaczął, tak
mówię tu o moim durnym sąsiedzie Tomasie Heredii. To może zacznę od początku,
kilka lat temu dowiedziałam się że będziemy mieć nowych sąsiadów, ucieszyłam
się wiedząc że będziemy z jednego roku i tu się pomyliłam. Już na naszym
pierwszym spotkaniu wywinął mi kawał. Na samą myśl czuje to nie przyjemne
uczucie, a mianowicie ten kretyn nalał
mi jogurtu do moich baletek. Oczywiście już dzisiaj zdążył mnie zdenerwować a
jeszcze z domu nie wyszłam. Jego lista występków jest dłuższa niż jego nadęte Ego,
a co jak co Ego to on ma nadęte i rozdęte. Ale pomijając fakt że jest durniem
to urody jednak mu nie brak. Zresztą co ja mówię?! To Idiota!. Nie podoba mi
się?!. Spojrzałam na zegarek , wybiła 7:45. Zgrabnym ruchem zarzuciłam na ramię
torebkę i zbiegłam na dół po schodach. Z rodzicami pożegnałam się dając każdemu
z osobna całusa w policzek. Nie chciałam się spóźnić, w zasadzie lekcje
zaczynały się o 9:00 ale jeszcze dojazd , i nie chce się spotkać na podjeździe
z moim wrogiem. Wsiadłam do swojego samochodu. Dostałam go od rodziców na
osiemnaste urodziny – Tak , nie należę do osób biednych, zawsze dostawałam od
nich to czego chciałam, ale nie lubiłam się tym chwalić. A wracając do
samochodu, był wyposażony w wszystkie jakby to mój tato nazwał „bajery” ,
wszystkie potrzebne zabezpieczenia aby nic mi się nie stało, dla mnie ważne
było to żeby jeździł, ale okej, nie będę się spierać. Kolor hmm… wpadał trochę
pod czerwień ale w słońcu mienił się lekko pod róż. Byłam już na głównej drodze
i tak jak zawsze myślałam o swoim życiu, może zabrzmi to dziwnie, ale zawsze
włączałam radio i wsłuchiwałam się w
argentyńskie rytmy myśląc o wszystkim o szkole, rodzinie , przyjaciołach a jeśli
chodzi o nich to nie jest ich dużo. Należę do osób u których ciężko zdobyć jest
zaufanie , mam swoje zasady i jasno się ich trzymam. Jednak zawszę mogę liczyć
na Viole i mojego kochanego kuzyna Federica, no i po części Javiera a kim on
jest? Otóż Javier to mój chłopak, niby jesteśmy ze sobą, ale nie wiem czy go
kocham, być może to zauroczenie lub
większa sympatia ale na pewno nie miłość. Jestem z nim ale to tylko kwestia
przyzwyczajenia, wiem być może źle robię , ale z nim czuje się bezpieczna i
kochana, bo wydaje mi się że mnie
kocha?. Większość osób twierdzi że to jednak Fede jest moim chłopakiem i tu się
mylą przecież to mój kuzyn, ale nie mam zamiaru im tego tłumaczyć po tysiąc
razy, ja mam czyste sumienie. Hmm a co do Violi, przyjaźnimy się od pieluch,
razem przechodziłyśmy przez wszystkie trudne okresy w naszym życiu. Nie wiem co
bym bez niej zrobiła. Leon to szczęściarz , są ze sobą już od trzech lat. On
jest inny niż ten jego kumpel a mianowicie Tomas , jest miły, kochany i czuły,
zawsze dba o Violettę.
- Cholera! – sama
siebie zganiłam – Violetta! – dodałam i przypomniałam sobie że miałam ją zabrać
ze sobą. Szybko nawróciłam i podjechałam pod dom brunetki, która stała pod
domem z założonymi rękami co chwile zerkając na swój seledynowy zegarek. Stanęłam
koło chodnika a ona popatrzyła na mnie pytającym wzrokiem i zajęła miejsce obok
kierowcy.
- Piętnaście minut
spóźnienia Ferro! – powiedziała i poklepała w szkiełko czasomierza – Znów
myślałaś o swoim nieziemsko przystojnym sąsiedzie ? – parsknęła przyciszając
radio.
- Wiesz co… Nie wiem
czemu uparłaś się na tego kretyna. Myślisz że nie mam nic ciekawszego niż On? –
spytałam unosząc brew do góry.
- Tak, tak myślę –
oznajmiła pewna siebie.
- To się mylisz. Nie
warto sobie zaprzątać głowę kimś takim jak on. Zresztą nie gadajmy o tym. Jak
tam twój Romeo ? – spytałam zmieniając temat i dźgnęłam ją w brzuch.
- A ja mimo, że tak
się bronisz myślę że coś cię do niego ciągnie. Mój Romeo ma się świetnie, z
każdym dniem mnie zaskakuje -
powiedziała i rozpłynęła się opierając głowę o fotel.
- Tylko mi się nie
rozpływaj za bardzo. Czeka nas siedem
godzin kaźni . – oznajmiłam i rzuciłam w nią wsuwką która nie wiem jakim
cudem znalazła się w schowku. Spiorunowała mnie wzrokiem , na co ja pokręciłam
głową i zaparkowałam w wyznaczonym miejscu. Równocześnie wysiadłyśmy z pojazdu
i rozejrzałyśmy się po całym placu;
wokół było widać całujące i obejmujące się pary, czasem miałam tego dość.
Rozumiem miłość i kochanie drugiej osoby
ale uczucie na pokaz?! Lekkie przegięcie.
- Vilu masz te notatki
na Historie sztuki? – spytałam przeglądając zawartość torebki w poszukiwaniu
zielonej teczki. – Halo?! Ziemia do Castillo? – powiedziałam odkładając
wcześniejszą czynność i machając przyjaciółce przed oczami ale na marne bo
właśnie patrzyła się na swojego ukochanego który zmierzał w naszym kierunku.
- Cześć skarbie –
powiedział dając jej całusa – Ludmiła – dodał odrywając się od niej i posyłając
serdeczny uśmiech w moją stronę.
- No hej –
powiedziałam krótko unosząc kąciki ust w kształt uśmiechu.
- Masz te notatki na zajęcia?
– spytała wtulając się w Leona.
- Właśnie jakąś minutę
temu za nim odpłynęłaś na widok swojego księcia spytałam o to samo –
powiedziałam mierząc ich od góry do dołu.
-Oj no, nie czepiaj
się. Tak mam je, są w szafce -
wytłumaczyła i podała mi kluczyk, o którym dzisiaj zapomniałam, a wiedziałam że
cos mam wziąć. Dobrze że głowę mam na miejscu.
- To ja porywam tą
panią – powiedział brunet i objął Viole w pasie.
- Pewnie zostawcie
mnie samą – prychnęłam i odgarnęłam swojego blond loka.
- Lu… - spytała
błagalnym tonem.
- No dobra zmykajcie
mi za nim się rozmyślę – powiedziałam z uśmiechem i podgoniłam ich gestem rąk.
Widziałam tylko oddalającą się dwójkę
osób które naprawdę się kochają. Viola ma szczęście, zasługuje na to. Przycisnęłam mały guziczek a z samochodu
wydał się charakterystyczny dźwięk który oznaczał że jest zamknięty, poprawiłam
torbę i ruszyłam przed siebie, niestety nie było mi dane dojść spokojnie i w
ciszy.
- Ej! Blondyna! –
krzyknął mężczyzna, którego głos dobrze znałam i nienawidziłam.
- Czego chcesz
kretynie?! – powiedziałam z zaciśniętymi zębami odwracając się w jego stronę.
- A może tak
grzeczniej ? – upomniał mnie. Kim on jest że ma mi mówić jak mam się
zachowywać.
- A może nie?
Krzyczysz na pół miasta i myślisz że będę potulna jak baranek?! – spytałam
kpiącym głosem.
- Szacunku trochę ! –
wykrzyczał unosząc wskazujący palec.
- Daj mi spokój! –
wykrzyknęłam wściekła i w mgnieniu oka odwróciłam się i ruszyłam przed siebie.
-To prawda że wczoraj mieliśmy przyjemną kąpiel w basenie?! Było cudownie , musimy to powtórzyć –wykrzyczał
uradowany na co w odpowiedzi ujrzał mój środkowy palec. Wściekła weszłam do
budynku i skierowałam się pod sale numer 42 ale wcześniej wyjęłam teczkę z
referatem. Będąc już w klasie zajęłam swoje miejsce i cierpliwie czekałam na
dzwonek. Naszej Leonetty bo tak nazywaliśmy Viole i Leona jeszcze nie było,
pewnie siedzą gdzieś w kącie i słodzą sobie nawzajem.
Tomas:
Zafundowałem wczoraj
swojej „kochanej” sąsiadce kąpiel w basenie. Uwielbiam jak jest wściekła, w jej
oczach błyskają wtedy takie iskierki. Czasem bywa rozkoszna, nie że mi się
podoba bo nie! Ale jest inna niż wszystkie dziewczyny. Mówi mi rzeczy których
żadna inna by nie powiedziała nawet by nie pomyślały o tym, brzydka też nie
jest no i ten jej cięty języczek. Dla jasności żeby nie było NIE PODOBA mi się! A może jednak, ale co w tym złego że
lubie jej lśniące blond włosy, które pachną arbuzem, jej duże czekoladowe oczy
które migoczą jak lampki gdy się uśmiecha, zgrabne opalone nogi no i ten
szczery uśmiech który powoduje u mnie łagodność i… KONIEC! Dość tych głupot.
Nie lubie jej, ja jestem jej wrogiem, ona moim i jesteśmy kwita. Widziałem jak
zamyka samochód i kieruje się w stronę placówki, nie mogłem powstrzymać się i
tak po prostu nie dokuczyć jej. To moje hobby, które nigdy mi się nie znudzi. Po naszej „krótkiej wymianie
zdań” Wściekła z impetem ruszyła do szkoły i pokazała środkowy palec – O nie
ładnie tak ! – pomyślałem, ale u niej to standard. Leon poszedł gdzieś z Violką
więc postanowiłem sam udać się na zajęcia. Wchodząc do klasy, wzrokiem szukałem
blondynki z którą jeszcze pięć minut temu miałem jak zawsze nie miłe starcie.
Siedziała już z tym swoim fagasem. Gościu nie przypadł mi do gustu. Udaje
dobrego i twardego a wcale taki nie jest, jestem pewien że prędzej czy później
się na nim pozna. Przeszedłem obok nich a ona zgromiła mnie wzrokiem i robiąc
mi na złość tak mi się wydawało przynajmniej , złożyła na ustach Javiera słodki
pocałunek. Udałem że wcale mnie to nie rusza, ale jednak miało to dla mnie
znaczenie większe niż bym chciał. Po kilku sekundach tuż koło mnie pojawił się
uśmiechnięty od ucha do ucha Verdas.
- Co się cieszysz ? –
burknąłem.
- Z życia, spróbuj
tego kiedyś – prychnął rozkładając się wygodnie w ławce.
- Dobra, dobra, nie
bądź cwany – skwitowałem po czym zdjąłem jego nogi z ławki.
- Zawróciła ci w
głowie – powiedział dumny pokazując głową na Ludmiłę, która zawzięcie
opowiadała coś swojemu knypkowi słysząc bzdury kumpla popatrzyłem na niego
kpiącym wzrokiem i popukałem po głowie dając mu do zrozumienia że się myli.
- Chciałaby –
wywnioskowałem – ale nie ma na co liczyć.
- Tylko mi nie mów że
ty byś nie chciał bo w takie bajki nie uwierzę – powiedział znów zbyt pewny
siebie, ostatnio zdarza mu się to za często.
- Jesteś strasznie denerwujący -
odparłem i pokręciłem głową z politowaniem. Już miał coś odpowiedzieć ale do
klasy wszedł profesor. Czterdziesto-pięcio minutowa lekcja minęła w miarę
spokojnie, szczegół że nie słuchałem co ten staruszek mówi, ale zaliczyć mogę
ją do spokojnych. Wstałem z krzesła i razem z chłopakami ruszyliśmy w stronę
wyjścia.
Ludmiła:
Cała godzinę czułam
czyjś wzrok na swoim ciele, miałam przeczucie że to ktoś z tyłu, ale bałam się
odwrócić bo chyba podejrzewałam kto tak zawzięcie mi się przypatrywał - ta sama
osoba co sprawiła mi klika naście godzin temu mokrą niespodziankę. Widziałam go
wchodzącego do klasy, uważnie mi się przypatrywał, postanowiłam że pocałuje
Javiera, w końcu to mój chłopak mam prawo okazać mu uczucia, ale w sumie ja taka
nie jestem, zaprzeczam sama sobie!. To wszystko przez tego Heredie, to on jest
temu winien. Nie wiem czemu to zrobiłam, przecież ja nie całuje ludzi na pokaz
, jednak tym razem coś mnie podkusiło. Nie wiem może po prostu chciałam żeby
Tomas był zazdrosny – tak czy nie ?! nie wiem. Wiem, że to coś dziwnego. Widząc jego śliczne niebieskie oczy
głębokie jak ocean musiałam coś zrobić aby zwrócił na mnie uwagę, musiałam dać
mu znak o sobie. Co ja wygaduje?! Zachowuje się jak jakaś desperatka. Nie chcę
mieć z nim nic wspólnego. Amen!. Złapałam Vilu i wyszłyśmy na ogromny hol. Z
Oddali widziałam uśmiechniętego od ucha do ucha Fede’ra, który machał z końca
korytarza. Odmachałyśmy mu i szybkim krokiem ruszyłyśmy w jego stronę.
- Fede! – krzyknęłyśmy
i rzuciłyśmy się mu na szyję, on objął nas obie i wtulił do siebie.
- Dziewczyny wiem, że
się za mną stęskniłyście ale blokujecie mi swobodne oddychanie – wydukał łapiąc
oddech.
- Wybacz, co poradzić
że stęskniłam się za moim kuzynem – powiedziałam i odsunęłam się od niego.
- Nie zapominaj że ja
też tu jestem – powiedziała Violetta również dając oddychać szatynowi i
zakładając ręce udała obrażoną.
- No za tobą też –
powiedziałam obejmując ją – pomijając fakt że przez ten cały czas byłaś ze mną
– dodałam.
- I za to was Kocham –
powiedział chwycił nas w talii i skierowaliśmy się do stołówki. Zajęliśmy jakiś
stolik i zamówiliśmy coś do jedzenia.
- No to opowiadajcie
co tam u was – powiedział opierając się rękami o mebel.
- Nic się nie
zmieniło, nuda jak zawsze – powiedziałam bawiąc się widelcem.
- Nadal jesteś z tym
idiotą? – zadał kolejne pytanie i wraz z Violą przybił sobie żółwika. Nie
rozumiem ich dlaczego oni tak strasznie
nie lubią Javiera.
- Tomas jej jeszcze
nie odbił, ale pewnie za nie długo to zrobi –
powiedziała radosna Viola nie patrząc na mnie bo dobrze znała mój wyraz
twarzy jeśli chodzi o te sprawy.
- A wy dalej swoje…
Dacie mi kiedyś spokój?! Nic mnie z nim nie łączy i nie będzie łączyło ! –
powiedziałam jasno ale dało się wyczuć że nie jestem do końca tego pewna.
- Sama nie wierzysz w swoje słowa co potwierdza
nasze wcześniejsze stwierdzenia – wywnioskował Federico.
- Dobra to może
inaczej… Dlaczego nie lubicie Javiera? Podajcie chociaż jeden przykład –
powiedziałam rozkładając ręce.
- Z przyjemnością.
Jest nadęty, myśli tylko o sobie, jest przemądrzały i… - oboje z Viola
wyliczali na palcach.
- Dość! – krzyknęłam –
Powiedziałam jeden, w zupełności by wystarczył. Jesteście pewni że teraz nie
mówicie o swoim idealnym Tomasie którego
tak ubóstwiacie? – spytałam sarkastycznie.
- Nie, Tomas jest
dobrym człowiekiem. Kiedyś się o tym przekonasz a Javier … o wilku mowa,
właśnie tu idzie – powiedział Fede i przewrócił oczami.
- Macie być mili – ostrzegłam ich ściszonym głosem i
wymusiłam na twarzy uśmiech bo mój chłopak siedział już koło mnie i obejmował
mnie ramieniem. Wiedziałam że moi przyjaciele mają racje co do Javiera ale ja
wolałam sobie wmawiać że jest dobrym człowiekiem.
- Co jemy? – spytał .
- A może jakieś
„Cześć” albo cos – skrzywił się Fede
mrożąc go wzrokiem.
- O nie zauważyłem
cię, już wróciłeś ? – spytał udając głupiego co nie spodobało się brunetce jak
i mojemu kuzynowi.
- Skoro tu jestem to
chyba tak – syknął a ja popatrzyłam na niego błagalnym wzrokiem aby dał sobie
spokój.
- Skarbie będziesz to
jeść ?- spytał Javier i nawet nie zdążyłam odpowiedzieć bo jadł moje spaghetti.
- N-ie, śmiało częstuj się – wydukałam.
Ludmiła:
Jak się okazało Federico potrzebny był koniecznie mój samochód więc
pożyczyłam mu, i tak chciałam się przejść spacerkiem więc w sumie jest mi to na
rękę. Viola poszła do Leona więc wracałam sama. Idąc drogą przyglądałam się
przyrodzie. Każde drzewo miało w sobie to coś, a zielona trawa dawała nadzieję
na lepsze jutro. Tak rzadko to zauważamy a wystarczy spojrzeć przez okno lub
wyjść na zewnątrz. Idąc uliczką mój wzrok przykuła pewna para obciskującą się
kącie, nie zrobiłoby to na mnie najmniejszego wrażenia gdyby nie fakt że
mężczyzna całujący jakąś dziewczynę miał identyczna bluzę co Javier. Podeszłam
bliżej i nie mogłam uwierzyć własnym oczom. Czyli to prawda co mówili?! Javier
to egoistyczny dupek. Całował się z jakąś lalką. Nie miałam siły podejść i
wykrzyczeć mu w twarz co o nim myślę. Pobiegłam przed siebie i zatrzymałam się
na jakieś ławce, usiadłam spuściłam głowę na dół. Nie płakałam! co to ,to nie !
Byłam taka wściekła, bo wszyscy ostrzegali mnie przed nim a ja głupia wierzyłam mu, ufałam że ktoś
mnie kocha, chciałam czuć się kochana i
czuć że jestem dla kogoś całym światem i w tym momencie z moich oczu wypłynęły
łzy, nie z powodu zdrady a braku miłości od mężczyzny. Teraz przynajmniej
zrozumiałam jakim podłym człowiekiem jest i że nigdy go nie kochałam. Szkoda tylko że
tak późno zdałam sobie z tego sprawę.
Tomas:
Wsiadłem do swojego
czarnego BMW i ruszyłem ulicami pięknego Buenos Aires. Muzykę włączyłem na fula
, lubiłem jak głośno grała. Czułem się wtedy jakby nic innego się nie liczyło.
Przejeżdzając obok pobliskiego parku zauważyłem że na ławce siedzi dziewczyna ,
głowę miała spuszczona w dół i bawiła się nogami uderzając jedną o drugą. Z
początku nie mogłem jej poznać ale podjeżdżając bliżej zauważyłem że to nikt
inny jak Lu. Wysiadłem z samochodu i powolnym ruchem skierowałem się w jej
stronę. Stanąłem obok niej, uklęknałem i nie wiedząc co mnie czeka spytałem.
- Co się stało hmm?
- A od kiedy
interesuję cię co mi jest ? – odpowiedziała pytaniem na pytanie nie co spokojniej niż zawsze w trakcie naszej
rozmowy.
- Tak pytam, bo chciałbym
wiedzieć co zaprząta głowę mojego wroga
numer jeden i nawet nie ma siły mi dogryźć – spytałem odchylając jej loka z
twarzy, ona się wyprostowała i lekko uśmiechnęła. Jej śliczne oczy były
podpuchnięte co było oznaką że płakała. Nie mogłem jej zapytać wprost, i nawet
nie wiedziałem jak starannie dobrać pytanie bo nigdy nie rozmawialiśmy na
spokojnie.
- Chociaż raz udało ci
się wywołać u mnie uśmiech a nie grymas i skrzywienie – powiedziała wycierając
zaschnięte łzy na co się zaśmiałem. – Ale nie przyzwyczajaj się. – dodała.
- Nie mam zamiaru . –
prychnąłem i podałem jej rękę na co ona wahała się przez chwilę ale podała mi
ją a ja pomogłem jej wstać.
- Będziesz miał co
opowiadać i kolejny powód do nabijania z głupiej blondyny jak to nazywasz.
- Nie wykorzystam
twojego smutku jako ataku, nie jestem taki, o wiele bardziej satysfakcjonuje
mnie czysta gra, fair play – odpowiedziałem i po raz kolejny dzisiejszego dnia zobaczyłem jej cudowny uśmiech. – Odwiozę cię
do domu , jedziemy w to samo miejsce , nie będziesz tu siedziała i marzła –
powiedziałem spokojnym tonem.
Ludmiła:
- Nie przypominaj mi,
dobrze wiem że mieszkamy tuz koło siebie – prychnęłam , a on westchnął i
postanowił nie komentować. Otworzył mi drzwi a ja zajęłam miejsce pasażera, po
czym obszedł samochód i zajął swoje miejsce. Kątem oka przyglądałam się jego
skupionej twarzy i wciąż nie mogłam zrozumieć dlaczego mi pomógł. Ta nasza
rozmowa która odbyła się kilka sekund temu była czymś nowym w naszym wykonaniu.
Od kilku lat a raczej poprawnie będzie powiedzieć : OD NIGDY nie rozmawialiśmy
w ten sposób. Pomyliłam się co do niego, nie jest taki najgorszy. W końcu nie
zostawił mnie samej na pastwę losu. Co chwilę na niego patrzyłam, nie że jakoś
specjalnie ale oczy same wędrowały w jego stronę, zauważyłam że on ukradkiem
patrzył w moją stronę aż nasze spojrzenia się skrzyżowały. Ogarnęła mnie fala a
w środku zrobiło mi się tak jakoś dziwnie gorąco. Nie przeciągając tego dłużej
odwróciłam swój wzrok.
- To jak? Powiesz mi
co się stało ? – spytał lekko zmieszany tym co się wydarzyło i skierował wzrok
na drogę.
- Powiedzmy że jestem
skończona idiotką – stwierdziłam opierając się o okno.
- Hmm to wiem i to nie
żadna nowość a tak naprawdę? – powiedział z rozbawieniem i uniósł jedna brew do
góry.
- Chcesz żebym ci
powiedziała czy prowokujesz mnie do kolejnej kłótni. Ja jestem gotowa zawsze i
wszędzie – ostrzegłam go.
- No okej już , nie
spinaj się tak. Mów – odrzekł w geście pokojowym.
- Powiedzmy że
pomyliłam się co do pewnej osoby , nie wierzyłam przyjaciołom i żałuje tego.
Nie mogę uwierzyć że nie zauważałam tego wcześniej.
- Ludmiła, ludzie uczą
się na błędach , nie zawsze postępujemy dobrze – wytłumaczył i chyba po raz
pierwszy wypowiedział moje pełne imię.
- Nie wierzę w to co
teraz powiem ale może i masz rację, tylko czasem może być już za późno, bo
możesz już tkwić w tym po łokcie .
- Nie będę sobie robił
nadziei , dla mnie tez jest szokiem że się ze mną zgadzasz – zaśmiał się a ja
wraz nim i znów ukradkiem popatrzyliśmy w swoje oczy – uważasz że zabrnęłaś za
daleko? – spytał po chwili.
- Nie, na szczęście
nie, to co dzisiaj zobaczyłam dało mi do zrozumienia że byłam w błędzie.
- Mówisz zagadkami,
nie dogadamy się jak tak będziesz robić.
- My się nigdy nie
dogadujemy, fakt że siedzimy tutaj razem i nic nie wybuchło jest cudem –
oznajmiłam – ale mogę ci powiedzieć, to i tak skończone. Widziałam dzisiaj jak
Javier zdradza mnie z inną, to dlatego zobaczyłeś mnie w takim stanie w parku,
musiałam to wszystko przemyśleć – wytłumaczyłam, on tylko popatrzył na mnie i
po chwili odpowiedział.
Tomas:
- Kochałaś go ? –
spytałem ale bałem się odpowiedzi w głębi duszy chciałem usłyszeć stanowcze ”NIE”
ale wtedy oznaczałoby że nie jest mi obojętna a tak przecież nie może być!.
- Teraz nie jestem
pewna już niczego – oznajmiła i znów spuściła głowę. Zaparkowałem i wyjąłem
kluczyk z stacyjki.
- Hej, głowa do góry –
powiedziałem podnosząc jej podbródek – Teraz musisz pokazać mu co stracił, nie
daj się. Jesteś Ferro , zawsze stawiasz na swoim.
- Masz rację, znowu .
To zaczyna się robić dziwne – odparła i zachichotała – Tak będzie, pokaże mu
Ludmiłę, którą ty tak dobrze znasz.
- No i taką cię znam.
A teraz pozwól ale WYNOCHA ! – krzyknąłem próbując przywołać naszą relację do
pionu.
- Cały Heredia, nie
uprzejmy i arogancki – powiedziała i po chwili wchodziła do swojego domu.
Patrzyłem jeszcze na nią przez chwilę i sam postanowiłem skierować się do
mieszkania. Całą noc myślałem o tym co się wydarzyło. Nie dopuszczalne jest że
mógłbym poczuć coś do niej w tak krótkim czasie. Zawsze mi się podobała ale nie
do tego stopnia żeby się w niej zakochiwać czy coś. Może po prostu się
zauroczyłem i mi przejdzie z czasem.
Następnego dnia/ Godzina 13:00/ Stołówka/
Ludmiła:
- Nie wiedziałam że
Tomas zapomni o waszym toporze wojennym i poda ci pomocna dłoń –zastanawiała
się Viola która popijała koktajl bananowy.
- Ja się nie dziwie,
po prostu sprawdzają się nasze przypuszczenia – stwierdził Feder.
- Dasz w końcu z tym
spokój ? Ile razy wam trzeba powtarzać że nie chce mieć z nim nic wspólnego?.
- Tyle aż sama w to
uwierzysz. Oooo proszę … Idzie i nasz zdrajca, zaraz mu przywalę i popamięta że
z moją kuzynką się nie zadziera- powiedział wkurzony Federico podciągając rękawy.
- Daj spokój, ja to
załatwię – odpowiedziałam na co on nie był zadowolony bo sam chciał się z nim
rozprawić, ale pozwolił zająć mi się tym osobiście.
- Cześć Kochanie,
chcesz się może napić? – spytałam słodkim głosikiem udając ze o niczym nie wiem.
- Kochana jesteś,
chętnie – odpowiedział.
- Tak? To proszę masz
swój sok i naucz się że z Ludmiłą Ferro się nie zaczyna ! Nie będziesz robił ze
mnie idiotki – powiedziałam i cała zawartość kubka wylałam na jego jakby to on
nazwał „idealnie ułożone włosy” które wcale takie nie były. Federico i Viola
prawie kończyli się ze śmiechu i robili zdjęcia zdezorientowanemu Javierowi.
Cała szkoła wlepiała w nas wzrok. Zauważyłam że Tomas z Leonem również
przyglądają się tej sytuacji z rozbawieniem. Heredia popatrzył na mnie i
mrugnął na znak że o to chodziło i taką Ludmiłę zna, na co Ja odstawiłam kubek
który był pusty i uśmiechnęłam się do niego triumfalnie, co nie uszło uwadze
moich przyjaciół. Oczywiście ten zdrajca się zmył i udał się do swojej
ukochanej, ciekawe na jak długo.
- Dalej przeczysz, ze
to nic nie znaczy ? – spytała Viola marszcząc czoło.
- A dajcie wy mi spokój – prychnęłam i rzuciłam w nich winogronem.
Tomas:
Czekamy na kolejną
lekcję. Siedzę i słucham jak Leon chwali swoja Violettę. Gada tylko o niej, ale
nie dziwne zakochał się chłopak. Do Sali wszedł profesor Conde.
- Słuchajcie
dzieciaki, mam dla was wiadomość. W związku zbliżającym się tygodniem poezji.
Dobiorę was po dwie osoby i będziecie
musieli przedstawić sztukę którą dla was przygotowałem. Żeby nie było
przepychanek połączę was tak jak jesteście w dzienniku. Castillo i w zasadzie
Dominguez ale wiem że panu Verdas to nie na rękę więc niech on będzie z
Violettą. Odegracie scenę z Tristana i Izoldy – powiedział wyłaniając twarz z
pod okularów. Leon cieszył się jak głupi, co za człowiek. – następnie Ferro i
Heredia – słysząc swoje nazwisko połączone z nazwiskiem dziewczyny która od
kilku dni zamąciła mi głowie znieruchomiałem. Ona tez była w nie małym szoku.
- Wy odegracie Romeo i
Julie – po tych słowach kompletnie wmurowało mnie w podłogę, nie słuchałem już
reszty przydzielonych par tylko
siedziałem w bez ruchu patrząc się przed siebie. Z tego transu wyrwał
mnie dźwięk dzwonka kończącego lekcje. Ogarnąłem się i podszedłem do Ludmiły.
- Nie powiem że to
mnie cieszy ale jak mus to mus – powiedziałem niechętnie a tak naprawdę to cieszyłem się że pobędę z nią i być może
pogadam tak jak wczoraj.
- Taa… ja też nie
skacze z radości. Współpraca z idiotami mnie nie satysfakcjonuje – powiedziała
zbierając swoje książki i przewracając oczami.
- A mnie z zarozumiałymi
blondynami – odgryzłem się, ale te nasze
docinki nie były takie jak kilka dni temu, stały się bardziej łagodniejsze .
- Nie powiem nic,
tylko życzę sobie powodzenia i cierpliwości bo nie wiem jak zniosę i czy
wtrzymam to psychicznie – powiedziała składając ręce .
- Twojej psychice nic
nie grozi, i tak jest już na wykończeniu .
- Panie Heredia jest
pan dzisiaj wyjątkowo dokuczliwy – wycedziła odgarniając bujne loki i wyszła przede
mnie kierując się w stronę wyjścia – Dzisiaj u mnie o 19:00, pierwsza próba,
tylko się nie zgub po drodze. – dodała.
- Postaram się, ale
podeślij mi jakąś mapę albo cos bo mogę pomylić kierunki – odkrzyknąłem z
sarkazmem ale po chwili sam do siebie się uśmiechnąłem.
Ludmiła:
Romeo i Julia? Julia i
Romeo?... No cóż, będzie ciekawie. Z każdym dniem ten człowiek mnie zaskakuje.
Raz skaczemy sobie do gardeł a innym razem gadamy szczerze i zwierzamy się ze
swoich problemów. Gdzie tu logika?! Proste, nie ma jej. Jesteśmy jak woda i
ogień jak Flip i Flap, lato i zima. Podobno przeciwieństwa się przyciągają i
tego się obawiam, czy mogłam zakochać się w swoim największym wrogu?! Jeszcze
dwa dni temu rzuciłabym się w pięściami
na człowieka który by tak stwierdził teraz nie zrobiłabym tego. Teraz
zmierzam ku temu, że chyba moja nienawiść do niego po woli przeradza się w
miłość i cała złość wymyka mi się spod kontroli. Widząc go czuję w żołądku
dziwne łaskotanie, Viola kiedyś opowiadała mi że człowiek tak ma jak się
zakocha. I obawiam się ze tak właśnie jest w moim przypadku, ale jak mówię moje
uczucia są mieszane. Nie wiem co czuje. Wiem że dzieje się ze mną coś, co nigdy
nie miało miejsca i szczerze? Podoba mi
się to .
Czy Ludmiła i Tomas zbliżą się do
siebie po przez sztukę?
Czy przestaną się gubić i mylić zauroczenie z miłością?
Czy zrozumieją że tak naprawdę są dla siebie stworzeni?
Czy będą mieć na tyle odwagi aby wyznać to co czują czy ich duma i dawne porachunki nie pozwolą na to?
Tego dowiecie się czytając Drugą częśćJ
Czytam i stwierdzam, ze to co napisalas jest genialne <3
OdpowiedzUsuńSuper pomyslem bylo to, ze zaczelas od wrogow, bo teraz kazdy bedzie sie zastanawial jak zakonczy sie ta historia.
Zeby nie bylo: wszystkie wasze one party sa cudowne <3
Pozdrawiam, czytelniczka Caro .
Tak na to czekałam. Twoje tryskające humorem opowiadania sa MEGA! Ale śmierdzi ( a raczej pachnie. I to fiołkami ) mi tu Peddie. I nawet jest oblewanie po łbie! Jak mi powiesz, że nie jesteś fanką HOA to nie uwierzę. No a co do posta to zakochałam się! Mam szczerą nadzieję, że kiedyś natrafię gdzieś na twoją książkę. Jednak brakuje mi tu drugiego miśka Leona... no i Gucia :-)
OdpowiedzUsuńMogę cię zapewnić że pytałam dziewczyn co to jest Peddie i HOA bo nie wiedziałam ;o . Drugi Misiek jest w rękach Xeni ;).
UsuńKsiązki? haha na pewno nie xD ale dziekuję.
Maja ;)
Serio? Nie wiedziałaś? Dziwne bo historia podobna.
UsuńAAAA <3
OdpowiedzUsuńI love it. :D
Kocham historię, w których nienawiść przeradza się w miłość.
Fanfictiony... Dramione... czy wiele, wiele innych <3
To jest na serio wspaniałe. :D
Podoba mi się jak łączysz te postacie i nadajesz im ten fajny, luźny klimat, który jest najprostszy i najfajniejszy przy tym. :D
I tylko czekam na tą 2 część, bo czuję, że połączysz w ich najpiękniejszy sposób ever! :D
Majeczko, weny. :D
Xenia <3
genialnie <333
OdpowiedzUsuńhaha, nie mogłam z tego: ale podeślij mi jakąś mapę :D
czekam na następną część ;***
Sweet nienawiść :* z niecierpliwością czekam na next ;)
OdpowiedzUsuńRozwiń bardziej wątek przyjaźni Federica, Violetty i Ludmiły, bo mi się podoba. Wiem, że piszesz o Tomilli, ale czy Leon nie jest zazdrosny o Viole, że są z Federiciem tak blisko, że chodzą po szkole przytuleni :D
OdpowiedzUsuńTak jak tytuł mówi to jest Tomiła a nie Leonetta.
UsuńTo na niej się skupiam , reszta to tylko dopełnienia One parta.
Świetneeeee ! Kocham tego bloga ;*
OdpowiedzUsuńPrzy okazji zapraszam : http://niebezpieczna-violetta.blogspot.com/
By Vilers ♥
Genialne ♥
OdpowiedzUsuńJuż nie mogę się doczekać 2 części :)
Kocham tego bloga :)
Czekam na drugą część i oczywiście na Leonette ♥
Besos ♥
Tinii♥
Naprawdę, bardzo mi się spodobało! Miałaś ciekawy pomysł i to jest najlepsze. Pozdrawiam! :)
OdpowiedzUsuńAle super!!!
OdpowiedzUsuńTomiła<3
Myślałam ,że napiszesz ,że byli parą i coś w tym stylu a tu takie pozytywne zaskoczenie!
Haha ,masz racje nie zawsze jest miłość od pierwszego wejrzenia!
Czekam na drugą część z niecierpliwością !
Kocham <3
Majuniu ! Ty wiesz że ja po prostu uwielbiam wszystko w twoim wykonaniu, twoje opowiadania są pełne zycia, energi, humoru, uczuć, przyjaźni i wszystkiego co najlepsze. Tomiła hmm... bardzo ciekawy parring, nigdy za nim nie przepadałam ale teraz dzięki tobie chyba go polubie ;) Tak strasznie podobało mi się w jaki sposób to napisałaś. Masz bardzo rzadki parring, nikt go prawie nie używa tak samo jak Cares Agi ;). Napisałaś to w przepiękny sposób. Ciesze się że zrobiłaś cos inaczej i nie dałaś ich do Studia tylko do normalnej szkoły ;) to jest coś innego i tu ogomny plus. Całość jest świetna <3
OdpowiedzUsuńI nie chce nikogo obrazić, ale to jest parring TOMIŁA, i jesli Maja dała by Leonette to straciło by sens. więc uszanujcie to trochę. Bez obrazy oczywiście ;).
Nicola xD
Świetny !
OdpowiedzUsuńCudny !
Super !
Nie da się opisać jaka fajna była ta część go One-Parta !
Zapraszam na mojego świeżo założonego bloga z opowiadaniem !
Maju...
OdpowiedzUsuńZwaliłaś mnie z nóg tym partem.
Naprawdę nie spodziewałam się tego, że zrobisz z nich na początku wrogów.
No i to twoje poczucie humoru <3
Potrafisz rozbawić każdego :D
I to jak Violetta co chwilę drażniła Ludmiłę gadaniem o Tomasie, epickie. :D
Zawsze lubiłam Lu i Violę jako przyjaciółki.
Czekam z niecierpliwością na drugą część, którą napiszesz na pewno tak wspaniale jak zawsze <3
Buziaki,
M. ;*
Powiem ci na samym początku, Maju, że największy problem masz z interpunkcją. Pilnuj przecinków i będzie wszystko w jak najlepszym porządku. :)
OdpowiedzUsuńCo do pomysłu - ja po prostu wiedziałam, że wymyślisz coś oryginalnego i zabawnego. Podoba mi się, że do one-parta o Tomile wplotłaś również inne wątki, jak przyjaźń Ludmiły i Violetty, Fede, związek Leona i Violi... Nie lubię czegoś takiego, że ktoś pisze one-parta tylko i wyłącznie o wybranym parringu, kilka wątków pobocznych potrafi bardzo dobrze urozmaicić opowiadanie. Nie musimy się na ich temat Bóg wie ile rozpisywać, w końcu Tomiła jest tutaj na pierwszym planie. Tak więc bardzo mi się podobało. :) Myślę, że pomysł z Romeem i Julią jest dosyć oklepany, ale sam pomysł na rozpoczęcie relacji Ludmiły i Tomasa od nienawiści jest oryginalny, więc jest okej. Czekam na drugą część i oczekuję, że nie połączysz ich w banalny sposób. :)
Dobra robota, Maju.
J.
świetne, kochane miśki *.*
OdpowiedzUsuńczekam na NEXT !!
zapraszam do mnie
http://magicznaprzyjazniludmiivioli.blogspot.com/
Maju, Ty wiesz, Landryno, że mi się podoba.
OdpowiedzUsuńUwielbiam słowne przepychanki Ludmi i Tomasa, ale tak to jest kto się czubi ten się lubi, i tak jest właśnie w ich przypadku. Ta dwójka się po prostu kocha! I jestem pewna, że nie wytrzymali by trzech dni bez docinania Ta dwójka jest dla siebie po prostu stworzona.
I Tomas pokazał, że jak chce to może być miły. Pomógł Ludmi, gdy ta się dowiedziała jakim patafianem jest jej były chłopak.
Niech teraz Tomi weźmie się w garść i zawalczy o serce Ludmiły, bo jak wszyscy wiemy, ona mu się podoba i on jej też!:D
A jak nit, to niech Leon i Violka ich jakoś spikną. Miłości trzeba pomóc! :D
Genialny! <3
OdpowiedzUsuńTwoje poczucie humoru rewelacyjne! Fajnie, że przedstawiłaś ich od początku jako wrogów i że ich relacje zaczynają się przeradzać w coś pozytywnego :)
Lu, Vilu i Fede jako przyjaciele, fajne połączenie! I niesamowicie mi się podobało jak Vilu i Fede suszyli Lu głowę, że podoba jej się Tomas ;D Genialne!!!
Czekam na 2 cz. która pewnie będzie równie świetna co ta! :*
Super. Masz poczucie humoru i fajnie, że postanowiłaś je przełożyć do opowiadania. Czekam na drygą cześć.
OdpowiedzUsuńBOSKI ^^
OdpowiedzUsuńUwielbiam Tomiłę <333
Czekam na drugą część
Cudowne, czekam na drugą część. :)
OdpowiedzUsuńŚwietny part, czekam z niecierpliwością na drugą część <3
OdpowiedzUsuńKiedy pojawi się part Maddy?
Uuuu... <33
OdpowiedzUsuńNo co ja mogę powiedzieć... GENIALNE ;***
Najlepsze jakie czytałam <3
OdpowiedzUsuńMasz ogromny talent i smykałkę do pisania xD
Twoje kolezanki napisały naprawdę piękne One Party ale twój podobał mi się najbardziej xD
Czekam na drugą częśc xd
Groszek :P
no normalnie bomba
OdpowiedzUsuńTomas mnie powalał na końcu ha ha
OdpowiedzUsuńMajunciu, Majeczko irytujesz jak mało kto, nie lubię cię i nie ogarniam czemu wszyscy się tak tobą zachwycają ;((((
OdpowiedzUsuń